Do entuzjazmu potrzebne są wielki ideał i wielkie serce. Chrześcijaństwo ma najbardziej wzniosły ideał: zdobyć szczęście wieczne, nieśmiertelność. Ideałowi potrzebne jest jednak wielkie serce. Jeżeli znajdzie takie serce, to przyciągnie je ku sobie. Jeśli nie znajdzie, to je przygotuje. Wiara chrześcijanina nie jest ani luksusem, ani zajęciem dla walczących z wolnym czasem. To nie jest schronisko dla rozczarowanych, mięczaków czy abnegatów. Chrześcijaństwo jest jedynym „programem odmładzania”, który dotąd zawsze zdawał egzamin. To szkoła wymagająca wysiłku. Uczymy się w niej wierzyć w rzeczy niewidzialne, spodziewać się rzeczy niemożliwych i kochać rzeczy niepojęte. Uczymy się umiejętności zdobywania bez odbierania, samodyscypliny bez przymusu, uczymy się tężyzny ducha, aby móc opanować duchową sklerozę i wyleczyć moralny reumatyzm. Tak... chrześcijaństwo jest wyjątkową szkołą – szkołą entuzjazmu, który bierze się z wiary. Prymusami w tej szkole są święci, wśród których nie znajdziemy ludzi smutnych, melancholicznych czy zniechęconych... W tej szkole jeżeli się czegoś wyrzekamy, to nie z tchórzostwa, lecz z wielkoduszności. Przeciwności nie zniechęcają, ale mobilizują. Wiara to przecież odwaga wśród przeciwieństw.
Reklama
W tej szkole entuzjazmu szczególne miejsce zajmują Światowe Dni Młodzieży (ŚDM), zainicjowane przez św. Jana Pawła II w 1985 r. w Rzymie. Szóste zgromadzenie młodzieży z całego świata odbyło się 30 lat temu w Częstochowie. Jego uczestnicy mówią jednym głosem, że to były niezapomniane chwile. Ich wspomnienia, które zamieszczamy w tym numerze Niedzieli, najlepiej wyrażają ducha tamtych dni. „To było swoiste wylanie Ducha Świętego” – wspomina abp Wacław Depo. „ŚDM wniosły wyjątkowy wkład w formację bardzo dużej liczby młodych ludzi...” – mówi w wywiadzie kard. Camillo Ruini. A o „niesamowitym entuzjazmie wiary” opowiada paulin o. Sebastian Matecki (s. 12-14).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Częstochowa trzy dekady temu liczyła ok. 250 tys. mieszkańców. Do tego miasta średniej wielkości w ciągu kilku dni przyjechało ponad 1,5 mln młodych pielgrzymów z całego świata. Czegoś takiego to miejsce – przyzwyczajone już przecież do papieskich odwiedzin i wielkich rzesz pątników – jeszcze nie widziało. Po raz pierwszy w historii tych zjazdów w jednym miejscu mogła się modlić młodzież z zachodu i ze wschodu Europy. Ludzie namacalnie poczuli wtedy, że żelazna kurtyna naprawdę opadła. Powiało wolnością...
Byłem klerykiem Wyższego Seminarium Duchownego, gdy moje miasto znalazło się w centrum uwagi całego katolickiego świata. Wypełnione ludźmi po brzegi były nie tylko słynne Aleje Najświętszej Maryi Panny, ale też miejskie skwery i osiedlowe trawniki. Miasto tętniło życiem, energią i młodością. Zachwycali nas śpiewający na cały głos temperamentni Włosi i Hiszpanie, a wzruszali lekko wycofani i jakby zestresowani sąsiedzi zza wschodniej granicy. Nam wszystkim, zarówno ze Wschodu, jak i z Zachodu, Jan Paweł II powtarzał z mocą słowa z Listu św. Pawła: „Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście Ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać «Abba, Ojcze!»” (Rz 8,15). Do dziś pamiętam, że tak wielu ludzi połączonych jedną wiarą w jednym miejscu potrafiło się tak pięknie razem skupić, razem się modlić, ale też cieszyć życiem, tańczyć, śpiewać... Ojciec Święty, gdy żegnał się z nami, prosił, a raczej apelował o to, byśmy nie popadali w przeciętność i nie ulegali dyktatom zmieniającej się mody, która „narzuca styl życia niezgodny z chrześcijańskimi ideałami”.
Minęło 30 lat, a my w szkole Chrystusa, w Kościele, wciąż potrzebujemy autentycznych nauczycieli, wychowawców, którzy będą nam przypominać, że wiara to coś więcej niż słowa, niż idea. To styl życia – a bycie chrześcijaninem polega nie tylko na wewnętrznym przekonaniu, lecz także na zewnętrznym okazywaniu tego, w Kogo się wierzy. „Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia” (Rz 10, 10). Wyznawanie i manifestowanie wiary zawsze jednoczy ludzi i tworzy wspólnotę – tak jak wtedy, 30 lat temu, w Częstochowie.