Reklama

Niedziela Kielecka

Połączeni przez Krzyż Miłości

Takiego wydarzenia nie pamiętają najstarsi mieszkańcy Kazimierzy Małej. 14 sierpnia 2021 r. na trwałe zapisze się w ich pamięci oraz na kartach historii tej miejscowości. W tym dniu, na miejscowym cmentarzu został poświęcony Krzyż Miłości – replika krzyża stojącego na Giewoncie.

Niedziela kielecka 37/2021, str. IV

[ TEMATY ]

krzyż

TER

Krzyż Miłości

Krzyż Miłości

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do tego szczególnego wydarzenia mieszkańcy parafii przygotowywali się od dawna. Dzień uroczystości poprzedziły rekolekcje głoszone przez ks. Władysława Zązela, kapelana Związku Podhalan. Były modlitwy i czuwania, aż nadszedł ten dzień.

Udekorowali domostwa

O tym, że w Kazimierzy Małej szykuje się jakaś ważna uroczystość, można się było przekonać, patrząc na przystrojone domy. Kolorowe szarfy i wieńce kierowały wszystkich do kościoła, w którym dziękczynną Eucharystią rozpoczęły się uroczystości. Wierni bardzo licznie wypełnili świątynię i plac przed kościołem. Ksiądz Zązel przypomniał historię postawienia krzyża na Giewoncie. Swoje wspomnienie co jakiś czas przerywał, aby zaśpiewać na góralską nutę, w czym towarzyszyła mu góralska kapela z Murzasichla.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dar wdzięczności

Ksiądz kan. Krzysztof Balcer, proboszcz parafii, dziękował fundatorom, projektantom i wykonawcom krzyża oraz wszystkim osobom, które pomagały w tym przedsięwzięciu. – Kazimierski Krzyż Miłości jest wyrazem naszej wdzięczności Panu Bogu za dar życia i pontyfikatu św. Jana Pawła II – największego z rodu Słowian. W tym roku obchodzimy 101. rocznicę jego urodzin, 40. rocznicę cudownego ocalenia z zamachu na jego życie, 30. rocznicę apostolskiej pielgrzymki do Polski, w tym do Kielc (3 czerwca 1991 r.). Przeżywamy również 120. rocznicę wzniesienia krzyża na Giewoncie – wyliczał.

Znak krzyża

W homilii bp Jan Piotrowski mówił, że „wszyscy ludzie, którzy cieszą się łaską wiary w Jezusa Chrystusa, jako Jego świadkowie są jednocześnie czcicielami krzyża”. – Dzięki Bogu jeszcze w Polsce i wielu krajach na świecie możemy zobaczyć krzyż każdego dnia. Wieńczy on wieże kościołów, stoi na pomnikach nagrobnych, nosimy go jako medalik, ale przede wszystkim codziennie czynimy znak krzyża, daj Boże, starannie – podkreślił i dodał, że znak krzyża jest „najpiękniejszym i najbardziej czytelnym wyznaniem naszej wiary i tożsamości chrześcijańskiej”. – Krzyż zrodził wspólnotę Kościoła, naszą wspólnotę wiary, która trwa od wieków. Krzyż zrodził świętych i zawsze uczy wiernej, prawdziwej miłości, którą żyją ojcowie, matki i gorliwi kapłani, wszyscy uczciwi ludzie – zaznaczył bp Piotrowski.

Reklama

Po Mszy św. przed kościołem utworzył się barwny korowód, na którego czele jechali kierowcy quadów. Za nimi szły panie z kół gospodyń wiejskich, niosąc chorągwie, następnie poczty sztandarowe, orkiestra strażacka, kapela góralska i kapłani, za którymi na zrekonstruowanym samochodzie, którego używał Jan Paweł II podczas pobytu w Polsce, jechał biskup Jan, trzymając w swoich dłoniach relikwiarz z relikwiami papieża Polaka. Modlitewna procesja dotarła do krzyża. Ksiądz Zązel odczytał kilkanaście fragmentów z homilii wygłoszonej przez Jana Pawła II. Następnie bp Piotrowski pobłogosławił krzyż, a wtedy wszyscy zaśpiewali Barkę.

Ksiądz prał. Władysław Zązel

– Do Kazimierzy Małej zaprosił mnie ks. Krzysztof Balcer. Wcześniej na odpuście w kościele w Murzasichlu był ze mną ks. Tomasz z tej parafii i wpadł na pomysł, żebym tu przybył na uroczystość poświęcenia repliki krzyża z Giewontu. Nie odmówiłem i tak to się stało, bo mnie na to święcili i mom taką góralską gotowość wypowiedzianą przez gen. Andrzeja Galicę: „Jak by co, kiedy co, kany co, albo co, to my so”. To jest ta ewangeliczna gotowość być tam, gdzie pytają. Na Giewoncie postawiono krzyż dzięki ks. Kazimierzowi Kaszelewskiemu. Byłem u niego wikarym w latach 1970-73, sam pielgrzymowałem przez trzy lata, każdego roku, 14 września w czasie święta Podwyższenia Krzyża na Giewont. Od początku ludzie otaczali go czcią. Wzorem były krzyże z Włoch. Ksiądz Kaszelewski był zachwycony świadectwem wiary Włochów, którzy postawili krzyże z okazji milenium, również na Wezuwiuszu. Jak wspominał: „Biorąc z tego asumpt, prosiło mnie kilku najpoważniejszych górali, abym się zajął postawieniem podobnego krzyża na Giewoncie”. I zamierzenia te zrealizowano. Wielkie podziękowanie dla fundatorów kazimierskiego krzyża, którzy po Krzyżu Wiary na Giewoncie i Krzyżu Nadziei w Sopocie ustawili prawie w środku Polski, w Kazimierzy Małej Krzyż Miłości. Musimy pamiętać o krzyżu, ponieważ, jak mówił św. Jan Paweł II, toczy się bitwa o Polskę: czy ona będzie z krzyżem, czy bez krzyża. Ten krzyż kazimierzowski jest potwierdzeniem, że będziemy bronić krzyża, spełniając testamentalną prośbę papieża spod Giewontu: „Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane”. Kazimierza Mała jakby dołącza do Włoszczowy i wielu innych miast i miejscowości w Polsce, gdzie broniono krzyża, a trzeba go niestety bronić dalej, ponieważ Polska staje się jakby wyspą na oceanie pogaństwa współczesnej Europy.

Ksiądz kan. Krzysztof Balcer

– Kiedyś, podczas jednego ze spotkań z parafianami podsunąłem pomysł, by na terenie naszej parafii upamiętnić św. Jana Pawła II przy okazji 100. rocznicy jego rodzin. Nie trzeba było długo czekać. Parafianie zadziałali szybko i skutecznie. Upamiętniliśmy naszego Wielkiego Rodaka Kazimierskim Krzyżem Miłości, który jest repliką krzyża z Giewontu. Nazwa krzyża nawiązuje do hasła pielgrzymki św. Jana Pawła II do Kielc w 1991 r.: „W Krzyżu miłości nauka”. Krzyż na Giewoncie można określić jako Krzyż Wiary, gdyż został zamontowany na szczycie 19 sierpnia 1901 r. z okazji 1900. rocznicy narodzin Jezusa. Inna jego replika ustawiona na klifie w Pustkowie nosi nazwę Bałtycki Krzyż Nadziei. W tym kontekście nazwa naszego krzyża odnosi się do trzeciej cnoty teologalnej, czyli miłości. Jestem bardzo dumny z moich parafian i niezwykle im wdzięczny za ich obecność, zaangażowanie i współpracę. W ten sposób uczynili dzień poświęcenia Kazimierskiego Krzyża Miłości świętem całej wspólnoty parafialnej. Szacuje się, że w uroczystości uczestniczyło ok. tysiąca osób w atmosferze rozmodlenia i radości. Taka jest siła i moc krzyża Pana Jezusa. To jest znak naszej chrześcijańskiej wiary oraz tożsamości. Kazimierski Krzyż Miłości jest wyrazem naszej wdzięczności za życie i pontyfikat św. Jana Pawła II. Jest również dla nas zobowiązaniem, by ukazywać, szczególnie dzieciom i młodzieży, aktualność i głębię nauczania naszego Wielkiego Rodaka. Aby to zobowiązanie wypełniać, sami musimy jego myśli na nowo odkrywać i nimi żyć. Mam nadzieję, że Kazimierski Krzyż Miłości rozpocznie w naszej parafii oraz w całej lokalnej społeczności proces, dzięki któremu będziemy mogli jeszcze głębiej okazywać i przyjmować miłość w spotkaniu z drugim człowiekiem, w rodzinach oraz w życiu społecznym. Być może przed nami droga długa i trudna, niemniej jednak ważna i nam wszystkim potrzebna.

2021-09-07 11:31

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krzyż z Małopolskiej „Solidarności”

Wisiał w naszym pokoju jak w każdym innym. Po prostu był. Nie zastanawiałam się, od kiedy. Traktowałyśmy go jak stały element wyposażenia miejsca pracy. Tylko gdy ktoś z zewnątrz przychodził, zwracał na niego uwagę. - Jak dobrze, że znów jest na ścianie - inicjował rozmowę odwiedzający nas przynajmniej raz w tygodniu pewien Łemko, który usiłował tłumaczyć wszystkim, że Łemkowie to Rusini i z Ukraińcami nie mają nic wspólnego. Ta potrzeba ciągłego przyznawania się niemłodego już mężczyzny do nieznanej nam bliżej narodowości wywoływała w nas, wtedy młodych dziewczynach, skrywany uśmiech. Tragiczną historię bieszczadzkich połonin i jej mieszkańców zrozumiałam wiele lat później, wędrując śladami zarośniętych bujną roślinnością wsi i usytuowanych na wzgórzu ruin cerkwi oraz fragmentów cmentarzy z połamanymi żelaznymi krzyżami na zrujnowanych nagrobkach.
A nasz krzyż był nowiutki, jeszcze pachniał świeżo ściętym drzewem. Szybka, masowa robota zauważalna była przede wszystkim w metalowej postaci Ukrzyżowanego. Widać było, że forma była stara lub prymitywnie wykonana. Odwiedzający nas pan Krzysztof, szef sprzymierzonych związków rzemieślników, o którym wiedziałyśmy, że został wyrzucony z uniwersytetu w 1968 r. i nigdy tam nie wrócił, syn sławnego krakowskiego malarza i - jak sądziłyśmy - na pewno znający się na sztuce, z politowaniem kiwał głową nad jego estetyką. Tylko pan Józef ze sprzymierzonego związku rolników traktował go jak chleb powszedni. Tuż po wejściu do naszego pokoju całował przybite gwoździem stopy Chrystusa, nabożnie się żegnając. Gdy zwoływał nas w grudniu na strajk rolników do Rzeszowa, coraz bardziej nieobecny i roztargniony, jego wzrok skierowany na Ukrzyżowanego mówił więcej niż niejeden apel.

Po 13 grudnia 1981 r. nie myśleliśmy o nim. Trzeba się było ukryć i najlepiej nie mieszkać tam, gdzie było się zameldowanym. SB to zbiurokratyzowana machina. Szukali tam, gdzie mieli zapisane. Najbliższe tygodnie i miesiące poświęciliśmy na odtwarzanie struktur związku i organizowanie podziemnej poligrafii. Ci, których nie aresztowano w nocy 13 grudnia, początkowo się ukrywali, później, wzywani do „białego domku”, albo go opuszczali po przesłuchaniu, albo dzielili los internowanych. Po kilku miesiącach dostaliśmy wezwania do zabrania prywatnych rzeczy z budynku Regionu Małopolskiej „Solidarności” i zostały rozwiązane umowy o pracę.
Wchodziliśmy tam z ciężkim sercem. Powitał nas nieopisany bałagan. Na podłogach walały się sterty papierów i teczek, z pootwieranych szaf i szuflad biurek wystawały pojedyncze dokumenty. W kącie na krześle z tekturowego pudła dawały się zauważyć chaotycznie wrzucone niechlujną ręką małe krzyżyki, przygotowane do przekazania nowo powstającym siedzibom Związku. Wszystko wyglądało tak, jakby przed chwilą skończyła się tu rewizja.
Pozwolono nam zabrać prywatne rzeczy. Spojrzeliśmy po sobie. Tego, co najważniejsze - dokumentacji Związku już nie było. Gdy opuszczaliśmy budynek, ściągnęliśmy ze ścian krzyże, obawiając się, że zostaną zbezczeszczone. Pilnujący nas panowie przyglądali się tym czynnościom w milczeniu, bez jednego komentarza. Pudełko z krzyżami, które stało samotne w kącie pokoju, wynieśliśmy bezpiecznie poza budynek. Opuszczając siedzibę Małopolskiej „Solidarności”, obejrzeliśmy się za siebie, zamykając w ten sposób kawał ważnego okresu życia. Każdy z nas wyjmował z pudełka jeden krzyż i chował go do kieszeni. Po powrocie do domu znajdował dla niego godne miejsce. W następnych latach jeszcze wiele razy zmienialiśmy miejsce zamieszkania, jednak drewniany krzyżyk z Regionu wędrował zawsze z nami. Dziś, po 30 latach, gdy odwiedzam znajomych z tamtego okresu, rozpoznaję go natychmiast.

Taki krzyż jest u Ewy, której ojciec - kapitan Ludowego Wojska Polskiego - w pierwszych dniach stanu wojennego w krakowskim „białym domku” Służby Bezpieczeństwa na zastrzeżonej wojskowej linii rugał wyrodną córkę, by wreszcie dała sobie spokój z tymi wolnościowymi bzdurami i pomyślała, w jakiej sytuacji stawia go wobec przełożonych, a mąż - aresztowany w 1986 r. za druk nielegalnych wydawnictw, po serii przesłuchań na Montelupich nigdy już się nie pozbierał, sama musiała wychowywać troje maleńkich dzieci.
Jest u Agnieszki i Kajtka, którzy wydawali najdłużej ukazujące się pismo podziemnej „Solidarności” Małopolskiej „13”, a w każdą rocznicę „Wujka” jeździli na Śląsk i będą jeździć - jak mówią - dopóki winni zbrodni na górnikach nie zostaną ukarani.
Jest i u Włodka, który po kilkunastu latach emigracji politycznej we Francji wrócił do Polski z rodziną, ale nie może się tu odnaleźć.

Jest u Leny, której mądra przyjaźń towarzyszyła w najtrudniejszych momentach naszej młodej dorosłości, przy narodzinach naszych dzieci, w chorobach, braku domu i tułaczkach po cudzych kątach.
Jest także w moim domu. Przy kolejnych przeprowadzkach był jako pierwszy pakowany do pudeł i jako pierwszego wyjmowaliśmy go z mężem i wieszaliśmy na ścianie. Pewnego dnia córka zapytała, dlaczego właśnie ten krzyż traktuję z taką atencją. Wtedy trudno mi było znaleźć właściwe słowa, aby wyjaśnić to małemu człowiekowi. Dziś, gdy spoglądam na krzyż, widzę młodych z tamtych lat - dumnych, odważnych, pełnych nadziei, wrażliwości, pomysłów, wiary, która góry przenosi, i rozumiem pełnię chrześcijańskiej symboliki.

CZYTAJ DALEJ

Forum „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce”

2024-04-23 10:54

[ TEMATY ]

forum

mężczyźni

Mat.prasowy

Co słyszymy, trzeba rozgłaszać po dachach! (por. Mt 10, 27). Dlatego zapraszamy na spotkanie Forum pod hasłem „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce” w Częstochowie, 25 maja 2024 r. (sobota), w godzinach od 9 do 16. Będzie to wspólna Eucharystia oraz modlitwa o świętość dla współczesnych mężczyzn. Jak również możliwość wysłuchania konferencji wybitnych Gości oraz szansa na wymianę doświadczeń poprzez przedstawienie osobistego spojrzenia uczestników na męskie sprawy w ramach panelu dyskusyjnego.

CEL

CZYTAJ DALEJ

Wierność i miłość braterska dają moc wspólnocie

2024-04-23 13:00

Marzena Cyfert

Rejonowe spotkanie presynodalne w katedrze wrocławskiej

Rejonowe spotkanie presynodalne w katedrze wrocławskiej

Ostatnie rejonowe spotkanie presynodalne dla rejonów Wrocław-Katedra i Wrocław-Sępolno odbyło się w katedrze wrocławskiej. Katechezę na temat Listu do Kościoła w Filadelfii wygłosił ks. Adam Łuźniak.

Na początku nakreślił kontekst rozważanego listu. Niewielkie, lecz bogate miasteczko Filadelfia zbudowane zostało na przełęczy, która stanowiła bramę do głębi półwyspu. Było również bramą i punktem odniesienia dla hellenizacji znajdujących się dalej terenów. Mieszkańcy Filadelfii mieli więc poczucie, że są bramą i mają misję wobec tych, którzy mieszkają dalej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję