Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Każdy grosz na potrzebujących

Wojciech Kruczkowski dzieciństwo i młodość spędził we Lwowie. Współtworzył tam Polską Organizację Harcerską. Od ponad 10 lat jest bielszczaninem. Teraz zaangażował się w pomoc Ukrainie w ramach fundacji „Łatka” i przy współpracy z firmą MDM NT Sp. z o. o.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwsze dostawy wyruszyły na Ukrainę 26 lutego, a więc w trzecim dniu rosyjskiej inwazji na ten kraj. Pomoc materialna była różna, przede wszystkim żywność oraz leki. Udało nam się też wspomóc akcję dostawy kamizelek kuloodpornych oraz hełmów, organizowaną i finansowaną przez mieszkańców Lwowa, co miało na celu wsparcie ochotników z Wojsk Obrony Terytorialnej. Jak na razie to oni są najgorzej wyposażeni. Nawet jeśli mają kamizelki, to o niskiej klasie bezpieczeństwa. Takie, które chronią od odłamków, ale nie od kul – wyjaśnia W. Kruczkowski. Dobę od pierwszej przesyłki poszła druga. Tym razem do noclegowni w Radymnie, gdzie trafiły materace, koce, ubrania, pieluchy i środki czystości. Zaraz za nią wytransferowano kolejną. Żywność, leki, ubrania pojechały bezpośrednio na Ukrainę. Transport do Radymna wypełniły rzeczy, o które zadbali bielszczanie zdopingowani przez Renatę Zuber z Hałcnowa i Szczepana Wojtasika ze Straconki. – To niesamowite jak wszystko się zmienia. Do niedawna granica była zaporą trudną do przebycia. Teraz celnicy ukraińscy nie przeszkadzają, a pomagają w załatwianiu obowiązków proceduralnych – zauważa W. Kruczkowski.

Mocne wejście

Za pośrednictwem „Łatki” i MDM NT przez pierwszych dziewięć dni dotarło do uchodźców oraz do tych, co zostali za naszą wschodnią granicą, ponad 57 ton różnego asortymentu. Jak wyjaśnia W. Kruczkowski część przerzuconego towaru trzeba było kupić. Dotyczyło to zarówno specjalistycznych opatrunków, nici chirurgicznych, jak i m.in., hurtowej ilości wędlin. Na hasło: „Ukraina” sprzedający wykazywali się gestem i rezygnowali ze swojej marży. – Fundacja nie działa w sposób komercyjny. Nie wynajmuje biur, nie ma etatowych pracowników. Jej utrzymanie pochłania w skali roku ok. 300-600 zł, nie więcej. Tyle kosztuje prowadzenie konta i naniesienie zmian statutowych, które trzeba odnotować w KRS. U nas dosłownie każdy grosz idzie na potrzebujących. Ale musimy go mieć, aby nasza pomoc była efektywna. Do tej pory wydaliśmy na pomoc Ukraińcom około 770 tys. zł, z czego znaczna część wsparcia finansowego pochodziła od darczyńców oraz od współpracującej z nami fundacji HFH (Hope For Help) z USA, której wolontariusze znajdują się w Bielsku-Białej i we współpracy kierują niezbędną pomoc na Ukrainę. Osoby te współtworzą z nami sztab zarządzania zbiórką pomocy materialnej, pracują nad pozyskaniem środków w USA i Europie, a także współtworzą szlaki dostaw po stronie ukraińskiej. Na liście planowanych zakupów figuruje zakup dwóch karetek pogotowia. Tutaj nie chodzi o nowe wozy. Raczej o takie, które w Polsce powoli kończą służbę, a na Ukrainie mogłyby działać w warunkach wojennych. W trakcie finalizacji dostawy są specjalistyczne pompy do leczenia ran oraz inne sprzęty medyczne o łącznej wartości ok. 240 tys. zł.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Biznesowe układy

Firma, taka jak MDM NT, obecna jest na rynku krajowym i zagranicznym, od wielu lat. Kontakty, które w tym czasie zawiązała, teraz procentują na rzecz pomocy Ukraińcom. – Jeden z naszych partnerów biznesowych wstąpił do ukraińskiej armii, gdzie zajmuje się zaopatrzeniem, co ułatwia logistykę po stronie ukraińskiej. Przez to nasza pomoc nie zatrzymuje się jedynie po polskiej stronie, ale trafia do tych, którzy pozostali na Ukrainie – wyjaśnia W. Kruczkowski. To powoduje, że fundacja, która dotychczas prowadziła działalność charytatywną najbardziej skoncentrowaną na pomocy dzieciom, z dnia na dzień poszerzyła profil działalności o pomoc Ukrainie. Jedną ze wspólnych akcji jest dostarczenie karetki pogotowia przekazanej na ten cel przez Jana Stachurskiego, wicedyrektora Fundacji Wsparcia Ratownictwa RK. Pojazd trafił do miejscowości Kożuhiwka, Służbę będzie pełnił w miejscu, gdzie jego poprzednik został trafiony ponad 80 pociskami. – Polskie magazyny specjalistycznego sprzętu mają już braki w dostępności poszczególnych towarów. To dlatego trzeba je szukać w innych krajach Europy lub w USA – podkreśla W. Kruczkowski. Zaznacza jednocześnie, że doświadczenie biznesowe w prowadzeniu akcji charytatywnej jest atutem, a nie przeszkodą. Dodaje przy tym, że wsparcie firmy w postaci udostępnienia pojazdów ciężarowych, powierzchni magazynowej, samochodów służbowych oraz zaangażowanie jej pracowników, którzy codziennie, nie pomijając niedziel, pakują tysiące kg pomocy materialnej, przyspiesza działania.

Reklama

Kolejki na granicach

Wbrew pozorom kwestia przekroczenia granicy Ukrainy nie stanowi tak dużego problemu, jak niegdyś. Wymaga jednak sporego zaangażowania i dopełnienia niezbędnych formalności. Urzędnicy po obu stronach granicy są mocno zaangażowani i poczuwają się do wagi sytuacji. To powoduje, że odprawa idzie sprawnie. Inaczej rzecz się ma z samochodami osobowymi. – Korki do przejść granicznych nie są wynikiem opieszałości ukraińskich celników, a bezprecedensowej liczby osób ewakuujących się z terenów objętych działaniami wojennymi. Poza tym należy pamiętać, że jednym z zadań jest wyłapywanie potencjalnych dywersantów. Skrupulatne procedury identyfikacyjne wydłużają odprawy cywilów – zauważa.

Idzie nowe

W. Kruczkowski pochodzi z familii o bogatych, patriotycznych tradycjach. Jego protoplaści, w tym dziadkowie, rodzice, byli i są zaangażowani w działania polonijne i społeczne. Nie zmienia tego ani koniunktura polityczna, ani ekonomiczna. Jak podkreśla, przełom w podejściu Ukraińców do Polaków nastąpił po wizycie Jana Pawła II we Lwowie. Potem przyszła Pomarańczowa Rewolucja i Majdan. Chłodna tolerancja zaczęła powoli ustępować akceptacji. Pomoc, która po agresji Putina dotarła z Polski, zmieniła wszystko. Skandowane za naszą wschodnią granicą słowa: „Sława Ukrainie! Sława Polsce” wskazują, że wspólne sąsiedztwo wchodzi obecnie w zupełnie nową fazę.

2022-03-15 11:48

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krajowy duszpasterz honorowych dawców krwi: dziękuję i proszę o więcej

[ TEMATY ]

krew

pomoc dla Ukrainy

Adobe Stock

Z apelem o oddawanie krwi zwrócił się do wszystkich ludzi dobrej woli krajowy duszpasterz Honorowych Dawców Krwi (HDK), o. płk rez. Zenon Surma, klaretyn, były długoletni kapelan ordynariatu polowego. – Dziękuję za każdą oddaną już jednostkę krwi, ale krwi będzie potrzeba bardzo wiele, dlatego nie przestawajmy w naszej ofiarności – zachęca w rozmowie z KAI o. Surma. W całym kraju w wielu stacjach krwiodawstwa masowo oddawana jest krew w związku z agresją rosyjską na Ukrainę.

Emerytowany kapelan zwraca uwagę, że po inwazji Rosji na Ukrainę w stacjach Krwiodawstwa zwiększyła się liczba chętnych, którzy oddają krew. – To bardzo ważny gest miłosierdzia i często jedyny jaki możemy wykonać, ale za to bardzo ważny i dobry. Konflikt eskaluje i jasne staje się, że będzie potrzeba bardzo wiele krwi dla rannych, dlatego zachęcam i proszę, aby każdy kto może niech oddaje krew dla naszych braci ze wschodu – podkreśla o. Surma. Krew w szpitalach polowych jest na wagę złota, nie ma czasu, aby pobierać jej od dawców na miejscu, dlatego zabezpieczenie jej zapasów będzie niezwykle ważne.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Miłość za miłość. Lublin w 10 rocznicę kanonizacji Jana Pawła II

2024-04-29 03:44

Tomasz Urawski

Lublin miał szczególny powód do świętowania kanonizacji św. Jana Pawła II. Przez 24 lata był on naszym profesorem i wiele razy podkreślał związki z Lublinem – mówi kapucyn o. Andrzej Derdziuk, profesor teologii moralnej KUL, kierownik Katedry Bioetyki Teologicznej KUL. 27 kwietnia 2014 r., na uroczystość kanonizacji Jana Pawła II z Lublina do Rzymu udała się specjalna pielgrzymka z władzami KUL. - Na frontonie naszego uniwersytetu zawisł olbrzymi baner z wyrażeniem radości, że nasz profesor jest świętym. Były także nabożeństwa w lubelskich kościołach, sympozja i zbieranie publikacji na temat Jana Pawła II – wspomina.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję