Jezus zmartwychwstał! Alleluja!
Słowa: „To jest Pan!” (J 21, 7) moglibyśmy sparafrazować: Przecież to Jezus, który umarł, a widzimy Go żywego. To On!... Obserwujemy Pana wśród Jego zaskoczonych uczniów. Dopiero co byli razem z Nim, ale przyszły straszliwe chwile: Jezus został pojmany, postawiony przed sądem, skazany na śmierć, a przedtem na okrutne biczowanie, ośmieszenie, ukoronowanie cierniem. I droga krzyżowa na Golgotę, wśród zgiełku tłumu, który, choć tak niedawno jeszcze traktował Go po królewsku, naigrawa się i kpi z Nauczyciela. Byli z Nim długo, ale nie wytrzymali próby czasu. Uciekli, ukryli się - nie umieli nawet czuwać z Nim w Ogrójcu, gdzie modlił się żarliwie, osamotniony, świadom tego, co miało nastąpić niebawem. Bardzo się bał, a jednak zdał się całkowicie na wolę Ojca. W trwodze konania wołał: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22, 42). A Bóg chciał, by Jezus wypił do końca ten kielich goryczy - kielich męki i największych upokorzeń. I wykonało się!... Uczniowie byli przygnębieni, przybici, śmierć Jezusa była dla nich zniweczeniem wszystkich ich ideałów, planów, zniszczyła ich nadzieje.
CZYTAJ DALEJ