Ludzie żyli w piwnicach, nie mając domów, a posiadacze ziemianek byli uważani za szczęśliwców. Dzieci nie szły do szkół – bo albo ich nie było, albo nie miały obuwia, ubrań. Bieda, głód, ruina.
Dlaczego o tym piszę? Bo to zapominany motyw z czasów okupacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Wolimy zajmować się walką i bohaterstwem, a przecież to dźwiganie się z ruin i dramaty ludności są ważnym obrazem lat 1946 -47 – mówi Niedzieli Ewa Kołomańska, historyk, kierownik Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie, badająca to zagadnienie.
W tamtych trudnych latach pomoc próbowała organizować Caritas, sporządzając raporty, organizując pierwsze kuchnie, współpracując z UNRRA (organizacją międzynarodową utworzoną w 1943 r. w Waszyngtonie w celu udzielenia pomocy obszarom wyzwolonym w Europie i Azji po zakończeniu II wojny światowej), czy z Amerykańską Polonią.
Na prośbę Caritas koła parafialne organizacji oraz księża przygotowywali raporty o stanie biedy, o liczebności parafii i najpilniejszych potrzebach. Jak mówi Kołomańska, ciekawe materiały na ten temat znajdują się w Archiwum Diecezjalnym w Kielcach. I czekają na badaczy.
Przykład parafii Gnojno
Reklama
Parafia Gnojno tuż po wojnie obejmowała 20 wiosek, a liczyła 5948 osób. Znalazła się w pasie frontowym i przyfrontowym. Od sierpnia 1944 r. do 12 stycznia 1945 r. wysiedlono ludność z 7 wiosek w liczbie 2759 osób, a ewakuowane wsie zostały doszczętnie spalone. W pasie frontowym spalono 269 gospodarstw, nie ocalał ani jeden dom. W pasie przyfrontowym w czasie ofensywy spalono 60 gospodarstw oraz kościół. Zginęło 110 osób.
„Ze zgliszcz wojennych ludzie dźwigają się niezmiernie wolno. Odbudowano zaledwie 2%, ludzie mieszkają w chlewach skleconych naprędce, razem z bydłem i trzodą. Brak stodół, zboże niszczeje bez zabezpieczenia. Gospodarstwa bardzo wyniszczone, brak bydła, nie ma mleka dla dzieci, których jest wiele, dzieci chorują, cery mają żółto-blade, pokryte wyrzutami” – napisano w raporcie.
Caritas zorganizowała w jednej z wiosek (Janowice Raczyckie) przedszkole i dożywianie. Ludność z wdzięcznością przyjęła tę opiekę, nie mając co jeść, licząc tylko na pomoc z zewnątrz. Nawet w okresie mrozów i zawiei rodzice donosili dzieci bez obuwia do punktów dożywiania. Potrzeba odzieży, obuwia, tłuszczu i cukru – ludzie pokładali nadzieję w rodakach z Polonii Amerykańskiej.
Wyniszczony Suków
Parafia Suków w okresie powojennym to 15 wiosek i małych osad o liczbie mieszkańców 3887. Przez pół roku parafia znajdowała się w pasie przyfrontowym. W czasie walk spłonęło 28 gospodarstw, 15 domów mieszkalnych, 36 stodół ze zbożem oraz 12 obór wraz z żywym inwentarzem, wojsko zabrało bydło. Zginęło 30 osób, rannych było ponad 20.
Reklama
„Gleba nieurodzajna, nie daje nawet możliwości wyżywienia mieszkańców. Dotychczas podstawą dochodu była hodowla krów – po zabraniu bydła przez okupanta, ludność straciła tę podstawę. Dziatwa wymaga stałej opieki, gdyż jest wyniszczona złym odżywianiem. Rodziny nie mają nadto dla swych dzieci zupełnie obuwia i ubrania. Możliwe jest zorganizowanie przy szkole dożywiania stałego dla dziatwy, trzeba też specjalną opieką otoczyć dzieci z rodzin wyniszczonych wojną i zaopatrzyć je w obuwie, odzież, bieliznę – a także zasilać te rodziny systematycznie żywnością” – napisano w raporcie dla Caritas.
Pomoc z Rady Polonii była dla wielu jedyną deską ratunku. Polonia kierowała swoje dary przez Caritas.
Dla nas to już tylko historia, nie zawsze badana, niekoniecznie pamiętana. Czy to zamknięty rozdział dziejów? Przykład Ukrainy pokazuje, że głód dzieci i brak dachu nad głową może wydarzyć się tuż obok.