Reklama

Aspekty

Dzieci ukochane, choć utracone

Od kilkunastu lat powstają w Polsce inicjatywy, które pozwalają rodzicom uczcić pamięć swoich utraconych dzieci. To właśnie 15 października, w Dzień Dziecka Utraconego, temat cierpienia i żałoby, ale również przywiązania i miłości jest szczególnie żywy. O charakterze tego wyjątkowego dnia i doświadczeniu utraty opowiadają małżonkowie: Aneta i Przemek Lura.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 42/2022, str. IV

[ TEMATY ]

Dzień Dziecka Utraconego

Ks. Rafał Witkowski/Niedziela

Grób dzieci utraconych na cmentarzu w Zielonej Górze

Grób dzieci utraconych na cmentarzu w Zielonej Górze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Rafał Witkowski: Czym jest Dzień Dziecka Utraconego?

Aneta Lura: Jest to dzień, w którym rodzic chce uczcić pamięć swojego dziecka i zamanifestować swoją miłość przez drobne, ale jakże ważne gesty: zapalenie świeczki, odmówienie modlitwy, przypięcie kokardki czy nawet wypuszczenie w niebo balonika z imieniem dziecka. W Dzień Dziecka Utraconego w wielu miejscowościach czyni się podobne znaki. Często jest Msza św. w intencji rodziców, którzy doświadczyli utraty dziecka, a także spotkanie we wspólnocie, podczas którego można podzielić się doświadczeniem bólu, cierpienia i porozmawiać z osobami, które przez to przeszły. Rodzice w tym dniu zapalają światełka pamięci, przypinają sobie błękitno-różowe kokardki, chcąc w ten sposób uczcić pamięć o ukochanym dziecku.

Reklama

Jakie znaczenie ten dzień ma dla rodziców, którzy utracili swoje dziecko, ale również dla osób, które bezpośrednio nie doświadczyły takiej straty?

Aneta: Dzień Dziecka Utraconego uświadamia wszystkim, jak bolesne jest doświadczenie straty własnego dziecka przeżywane w samotności, w izolacji czy wtedy, kiedy istnieje bariera uniemożliwiająca podzielenie się swoim cierpieniem. Wspomnienie to stwarza okazję do opowiedzenia o swojej stracie i uzyskania od innych choćby zrozumienia, jeśli nie wsparcia. Ten dzień jest ważny również dla rodziców, których dzieci zmarły we wczesnym etapie ciąży, w wyniku poronienia czy porodu przedwczesnego. W Polsce co roku wiele kobiet przechodzi przez traumę poronienia. Do nich dochodzi także ojciec, który również ogromnie cierpi po stracie. Dziadkowie, osoby bliskie, przyjaciele lub znajomi, którzy są jakby obok rodziców, nie zawsze potrafią pomóc, a często ich pocieszenie jest niefortunne, a czasami może jeszcze bardziej zranić. Dlatego tak ważne jest przesłanie, które niesie Dzień Dziecka Utraconego. Chodzi o budzenie ludzkiej świadomości – pokazanie, że są ludzie, którzy doznali utraty swojego dziecka; że nie jest to temat tabu; że człowiek potrzebuje wypowiedzieć „na zewnątrz” swoje cierpienie; że przeżywanie bólu w odniesieniu do Pana Boga i we wspólnocie daje nadzieję.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czy w waszej miejscowości jest obchodzony taki dzień? Jak wygląda wasze zaangażowanie?

Przemek: Nasze działanie w Sulechowie zaczęło się w 2018 r. po stracie córki Joanny Katarzyny. Pojawiła się i tak szybko odeszła… Z inicjatywy naszej i poznanej wtedy pani psycholog Elżbiety Kaczmar oraz księdza powstała w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Sulechowie Wspólnota Dzieci Utraconych. W latach 2018-20 odbywały się także spotkania co cztery miesiące: 15 lutego, 15 czerwca i 15 października. Później czas pandemii ograniczył nasze działania do światełka pamięci zapalanego w oknach własnego domu. Dziś powoli powracają nasze spotkania. Celem grupy była i jest pomoc, wsparcie, dodanie otuchy, chęć wysłuchania osób, które utraciły dzieci z różnych powodów. Pamiętam, że gdy organizowaliśmy pierwszy Dzień Dziecka Utraconego, łatwiej było mi jako mężowi uporządkować myśli i zająć się działaniami. Dla mnie osobiście to jest dzień jedności z żoną, wspieranie jej w tym, co przeszła. Wiem, że przeżyłem stratę dzieci trochę inaczej, niemniej jednak jest to rzecz naturalna, by być przy osobie, którą się kocha. Pogodzenie się z sytuacją straty bywa trudne, ale doświadczenie cierpienia po stracie jest zawsze łatwiejsze, kiedy przeżywa się je we dwoje.

Reklama

Choć to na pewno trudne, czy mogłabyś jako żona i mama podzielić się swoim osobistym doświadczeniem?

Aneta: Jestem mamą czworga dzieci. Dwóch na górze i dwóch na dole. Właśnie tak lubię odpowiadać. I bardzo wszystkie kocham. Tu na ziemi opiekuję się Julią Marią, która jest w wieku 11 lat, a także Jakubem Józefem, który ma 5 lat. Czekają na mnie Joanna Katarzyna i Izabela Anna. Joanna odeszła w wyniku poronienia po dwóch tygodniach ciąży. Izabela miała trzy miesiące, kiedy przestało bić jej serce. Wszystkie dzieci mają imiona i są zarejestrowane w Urzędzie Miasta w Sulechowie. Na początku było zdziwienie, niedowierzanie. Ale potem zadałam pytanie, co mam zrobić? Czemu to ma służyć? W szpitalu pielęgniarka dała mi kilka ulotek po zabiegu. Kiedy je przejrzałam, musiałam podjąć wiele decyzji, np. czy chcemy znać płeć dziecka; czy ma być pochowane zbiorowo z innymi dziećmi; czy sami to zrobimy… Od razu wiedziałam, że chcę nadać im imiona, żeby wiedzieć, kto na mnie czeka. Na szczęście w Sulechowie organizowane są pochówki zbiorowe, ale nie było nic poza tym. Wtedy już wiedziałam, że w moim mieście trzeba zacząć coś robić. Przede wszystkim uświadomić sobie i innym, że nie warto się smucić. To już wiele. Dziś cieszę się z każdego mojego dziecka, bo wiem, że są. Co dzień myślę o każdym i za każde modlę się na różańcu. Wierzę, że dziewczynki to będą pierwsze osoby, które mnie przywitają, kiedy odejdę z tego świata. Swoją radością w podejściu do straty chcę pokazać innym, że nie warto długo płakać i popadać w depresję. Lepiej zorganizować dla nich urodziny; podziękować, że czekają; pójść na Mszę św.; pomodlić się na różańcu. Jestem też członkiem wspólnoty rodziców modlących się za dzieci i omadlam nie tylko swoje dzieci, ale też wszystkie, które nie mają imienia. Czuję, że jestem szczęśliwą mamą wielu dzieci.

Choć to trudny temat, a sami powiedzieliście, że warto budzić ludzką świadomość, co chcielibyście powiedzieć tym, których dotknęła, osobiście czy pośrednio, utrata dziecka?

Aneta i Przemek: Po pierwsze warto zacząć obchodzić Dzień Dziecka Utraconego i w tym celu na stałe wprowadzić Msze św., adoracje i spotkania we wspólnocie osób, które doświadczyły straty. Warto też postarać się o zaproszenie do takiej wspólnoty specjalisty, psychologa, terapeuty, księdza. Są również stowarzyszenia czy grupy wsparcia skierowane do osób, które utraciły dziecko. Dla nas jako rodziców bardzo ważne jest, by w bardzo konkretny sposób uczcić pamięć naszych dzieci. To może być zapalenie znicza czy zostawienie kwiatka na grobie dzieci utraconych, nawet jeśli własne dziecko nie zostało tam pochowane. Może to mieć wymiar całkowicie symboliczny. Tym, którzy również stracili swoje dziecko, chcemy powiedzieć: „nie jesteście sami!”. Kiedy dotyka się tego tematu, okazuje się, że jest wiele osób, które już przez samą obecność i modlitwę są wsparciem i nadzieją dla nas wszystkich.

Dzień Dziecka Utraconego

Dziś są Twoje Urodziny,
... nie dla mnie, tylko dla Nieba.
Dziś mogę zrobić tylko jedno,
rozradować swoją duszę,
zapalając Ci światełko do Nieba.
Dziecię Moje,
odszedłeś znienacka.
Byłeś we mnie,
teraz Cię nie ma.
Nie mogłam zobaczyć
twarzyczki twojej,
dotknąć rączek malutkich,
nóżek rozbieganych.
Nic to.
Jesteś moim małym Aniołkiem.
I wiem, że czekasz.
Że Jesteś tam i spoglądasz.
Cieszę się, że Żyjesz.
Pamiętam.
Joannie i Izabeli, córkom

2022-10-11 12:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Obecność nieobecna

Najwyższy czas, aby uświadomić sobie, że poronienie nie jest niczyją winą i że wiara oraz zaufanie Bogu mogą pomóc uporać się z bólem.

Setki niewypowiedzianych słów, morze wylanych łez, pretensje do siebie, Boga, świata, apatia czy zamknięcie się na otoczenie. Reakcje rodziców na stratę upragnionego dziecka na etapie życia prenatalnego są skrajnie różne. Bardzo podobne są natomiast reakcje osób, które słyszą o tym, że ktoś doświadczył poronienia. Samo słowo „poronienie” już dla wielu wydaje się nie do wypowiedzenia. Dzień 15 października jest przeżywany jako Dzień Dziecka Utraconego. To doskonała okazja do tego, aby zrozumieć, co przeżywają tracąca dziecko matka i towarzyszący jej jego ojciec. To najlepszy czas, aby uświadomić sobie, że poronienie nie jest niczyją winą i że wiara oraz zaufanie Bogu mogą pomóc uporać się z bólem.
CZYTAJ DALEJ

Módlmy się o nawrócenie Gizeli Jagielskiej i innych aborcjonistów

2025-04-18 11:44

[ TEMATY ]

aborcja

Oleśnica

Adobe Stock

"W boga nie wierzę. Jestem Żydówką i do tego ateistką. A zawodowo lekarką - dlatego wykonuje i wykonywać będę aborcje, zgodnie ze wskazaniami i życzeniem kobiet" - napisała w mediach społecznościowych Gizela Jagielska, która zabiła Felka w 9-tym miesiącu ciąży zastrzykiem w serce. Fundacja Pro-Prawo do Życia apeluje o modlitwę za Jagielską oraz innych aborcjonistów, zwłaszcza dzisiaj, w Wielki Piątek, kiedy w Liturgii modlimy się m.in. za Żydów oraz za wszystkich, którzy nie uznają Boga, aby Pan zdjął zasłonę ciemności z ich serc.

Gizela Jagielska jasno definiuje swój światopogląd. Co więcej, otwarcie deklaruje, że będzie wykonywać aborcję na życzenie kobiet. To już się dzieje w Oleśnicy (największym ośrodku aborcyjnym w Polsce) oraz wielu innych szpitalach, gdyż pozwala na to "kompromis aborcyjny" skutkujący złym i wadliwym prawem, które umożliwia zabijanie dzieci na żądanie do końca ciąży.
CZYTAJ DALEJ

Wielkanoc to cząstka wieczności – mówił ks. Jan Twardowski

2025-04-19 13:07

[ TEMATY ]

Wielkanoc

Milena Kindziuk

Red

Nie umiem / być srebrnym aniołem / ni gorejącym krzakiem / tyle Zmartwychwstań już przeszło / a serce mam byle jakie. / Tyle procesji z dzwonami / tyle już alleluja / a moja świętość dziurawa / na ćwiartce włoska się buja – pisał ksiądz poeta Jan Twardowski w wierszu pt. „Wielkanocny pacierz”. Gdy zapytałam go kiedyś, na czym według niego polega zmartwychwstanie Chrystusa, odpowiedział: „na tym, że Chrystus, który umarł, żyje!”.

Była to dla niego „prawda porażająca”. Bo przecież Pan Jezus po zmartwychwstaniu był niby ten sam, ale już zupełnie inny. Nawet Apostołowie nie mogli Go poznać. Wskrzeszona dziewczynka czy Łazarz z Ewangelii pozostali tacy sami. Po wskrzeszeniu - wrócili do normalnego życia, kiedyś potem znów poumierali. Natomiast Pan Jezus po zmartwychwstaniu był zupełnie inny – tłumaczył ks. Twardowski, dodając że właśnie dlatego w Komunii świętej przyjmujemy Zmartwychwstałego Pana Jezusa, a więc przemienionego przez śmierć i zmartwychwstanie. Ktoś, kto przechodzi przez śmierć, już jest inny – to bardzo ważna prawda wiary”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję