Reklama

Wiara

Czy religia jest sprawą prywatną?

W świetle dzisiejszej nagonki na wierzących rodzą się pytania: czy możemy zredukować swoją wiarę do wymiarów prywatnego hobby i czy Kościół może się zgodzić na degradację do poziomu rezerwatu?

Niedziela Ogólnopolska 37/2023, str. 8-11

[ TEMATY ]

religia

Grażyna Kołek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa religijność była nierozerwalnie związana z wyznawaniem wiary. Było to tak oczywiste, że termin „wyznanie” stał się słowem określającym przynależność religijną.

„Ci sami ludzie – relacjonuje prowadzone przez siebie badania Viktor E. Frankl – którzy w stworzonych przez nas optymalnych warunkach, przy zachowaniu incognito, co maksymalnie obniża ich nieśmiałość, są całkowicie gotowi omawiać swe życie seksualne aż do najbardziej intymnych, a nawet perwersyjnych szczegółów, wykazują zahamowania, gdy tylko przychodzi do ich intymnych przeżyć religijnych” (Nieuświadomiony Bóg, s. 43).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wynika to stąd, że religia dla wielu ludzi jest czymś najbardziej osobistym wśród spraw ściśle osobistych, a takie sprawy człowiek chroni przed cudzymi oczyma – i to bynajmniej nie ze wstydu. Czyni tak, ilekroć nie ma pewności, że natrafi na zrozumienie, a nawet rezonans. Jedna z pacjentek wyznała Franklowi, że nie chce mówić na ten temat, gdyż się boi, iż „pewnego dnia jej zwierzenia zostaną opublikowane jako «przypadek» i tym samym ujrzy swoje doznania religijne zdegradowane do postaci rzeczy”.

Jeszcze co najmniej w jednym sensie religia jest sprawą prywatną, w tym mianowicie, że nie wolno nikomu, żadnej władzy – czy to państwowej, czy kościelnej – wymuszać na człowieku postawy religijnej lub bezreligijnej. Richard H. Tawney zwraca uwagę na to, że samo hasło, iż religia jest sprawą prywatną, pojawiło się nie w okresie reformacji – która ogłosiła wolność jednostki w chwaleniu Boga w taki sposób, jaki jej najbardziej odpowiada – ale 100 lat później, kiedy wolność religijna zaczęła perwersyjnie oznaczać wolność państwa w narzucaniu religii swoim obywatelom.

Przymus w tych sprawach narusza bowiem zarówno godność osoby ludzkiej, jak i godność religii. Odnosi się to także do dzieci. Wprawdzie rodzice mają niezbywalne prawo do kształtowania postaw religijnych swoich dzieci, ale tylko naiwni i niemądrzy rodzice usiłują to osiągnąć za pomocą tresury. Wartości tak głębokie można przekazać tylko z serca do serca. Należy o tym pamiętać pomimo trudności, jakie sprawia niedojrzałość wieku dziecięcego, która dopuszcza niekiedy stosowanie przymusu – np. gdy ściągamy dziecko z okiennego parapetu albo wymagamy od niego pójścia do szkoły. Jeśli jednak zamierzamy zastosować przymus wobec dziecka w sprawach religijnych, warto jeszcze raz zastanowić się nad tym, czy nie ma bardziej łagodnych środków i czy nie zniszczymy w ten sposób w dziecku czegoś bardzo ważnego.

Reklama

Z religią jest podobnie jak z małżeństwem...

Spójrzmy jednak na problem z drugiej strony. Skoro religia może się stać dla człowieka fundamentem jego osobowości i podstawą sensu życia, człowiek religijny nosi w sobie zazwyczaj potrzebę dawania zewnętrznego wyrazu swojej wierze. Pod tym względem z religią jest podobnie jak z małżeństwem: małżeństwa też bronimy przed nieuprawnionymi ingerencjami z zewnątrz i argumentujemy to tym, że jest ono sprawą prywatną. Ale nawet gdyby ktoś chciał ukryć przed całym światem, że jest żonaty, całkowicie zrobić tego nie może. Na ogół ludzie zapraszają na swój ślub bliskich i przyjaciół, wiele kontaktów z innymi utrzymują wspólnie, we dwoje, dopuszczają innych do swoich rodzinnych radości i dramatów itd. Co więcej – małżeństwu, które jest głęboko prywatną sprawą danych ludzi, należy się poparcie ze strony państwa i społeczeństwa. A to ze względu na jego doniosłość społeczną. Jeden bowiem i drugi wymiar małżeństwa jest głęboko prawdziwy. Małżeństwo, ściśle osobista sprawa danych ludzi, jest podstawą rodziny, najmniejszej komórki społecznej.

Wróćmy do religii. Owszem, zdarzają się ludzie, którzy swoją wiarę chcieliby ukryć przed całym światem. Jest jednak rzeczą mało prawdopodobną, żeby w tym przypadku wiara stanowiła w ich życiu coś ważnego. Zapewne traktują ją po trosze jak talizman, po trosze jak hobby – tylko takie rzeczy bowiem można dokładnie ukryć przed innymi.

Reklama

Zazwyczaj jednak im bardziej osobiście ktoś przeżywa swoją wiarę, tym bardziej się ona uzewnętrznia w jego czynach, postawach i poglądach. Ponadto sprawy, które człowieka obchodzą najgłębiej, budzą szczególną potrzebę przeżywania ich razem z innymi. Stąd konieczność rozmaitych form wspólnej modlitwy oraz chęć takiego lub innego uświęcenia czasu i przestrzeni (budowanie pięknych i wyróżniających się świątyń, umieszczanie w różnych ważnych miejscach znaków sakralnych, obchodzenie dni świętych itp.). Kiedy w jakiejś wspólnocie wierzących coraz mniej ludzi zbiera się na wspólną modlitwę, a uświęcanie czasu i przestrzeni staje się rzeczą coraz mniej ważną, świadczy to nie o tym, jakoby religia stawała się tam coraz bardziej sprawą prywatną, ale o tym, że wiara w tej społeczności gaśnie. Potrzeba przeżywania wiary razem z innymi, podobnie jak potrzeba świadczenia o swojej wierze na zewnątrz stanowią nieomylne znaki żywotności religii.

Wpływ religii na mentalność społeczeństw

Niezwykłe bogactwo społecznych wymiarów religii stara się opisać socjologia religii. Badania te odsłaniają głęboki wpływ religii na mentalność całych społeczeństw. Bo religie mogą bardzo różnie kształtować ludzkie poglądy na temat wartości człowieka, stosunków między jednostką a społeczeństwem czy na temat poszczególnych zagadnień moralnych. Toteż jeśli ktoś, posługując się hasłem prywatności religii, usiłuje fakty te zanegować, uprawia myślenie życzeniowe, które ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Profesor Jan Szczepański tak kiedyś pisał na ten temat: „Sprawa nie wyczerpuje się przez przyjęcie zasady starego Fryderyka, orzekającej, że każdy może być zbawiony według własnego fasonu. Chodzi bowiem o to, że przeżycia religijne mają silne projekcje na życie zbiorowe oraz na życie wewnętrzne jednostek, że kształtują postawy, zachowania i dążenia, że wchodzą w zakres stosunku obywatela do władzy i własności, wpływają na gospodarkę i moralność – a zatem nie można orzec ich nieważności bez pogwałcenia rzeczywistości, którą chcemy kształtować”.

Reklama

Czymś jeszcze bardziej niesłusznym jest odwoływanie się do hasła, że religia jest sprawą prywatną, w celu ograniczenia ekspresji religijnej czy to poszczególnych wierzących, czy to całych wspólnot religijnych. Owszem, zdarzają się sytuacje – bardzo rzadko – kiedy władza publiczna ma prawo, a nawet obowiązek zakazywać niektórych form ekspresji religijnej. Ale władza występuje wówczas nie w imię prywatności religii, ale w imię obrony dobra wspólnego, zagrożonego przez jakąś radykalną sektę lub przez jakiś zwyczaj w wysokim stopniu szkodliwy społecznie. Władza dysponująca środkami przymusu ma prawo ingerować w życie np. takiej wspólnoty religijnej, dla której najwyższym aktem religijnym jest popełnienie zbiorowego samobójstwa, albo w kult religijny grupy, która dąży do osiągnięcia transu mistycznego za pomocą narkotyków.

Władza, która występuje przeciwko niektórym przejawom religijności w imię dobra społecznego, niekiedy może się pomylić (jako przykład można podać niesprawiedliwe zamachy na klasztory kontemplacyjne, dokonane przez władze działające w aurze mentalności oświeceniowej), jednak ogólna dopuszczalność takiej ingerencji nie budzi zastrzeżeń. Zdecydowane zastrzeżenia wywołuje natomiast sama idea ograniczania zewnętrznych przejawów życia religijnego w imię zasady prywatności religii. Zdarzało się czasem, że – odwołując się do argumentu, iż religia jest sprawą prywatną – zakazywało się dzieciom noszenia medalików, a nauczycielom chodzenia do kościoła, wymierzało się grzywny za umieszczanie ogłoszeń o nabożeństwach na zewnętrznej ścianie kościoła itp.

Reklama

Argumentowanie takich niesprawiedliwych ograniczeń prywatnością religii nie tylko jest bezzasadne, ale świadczy o wysokim stopniu zakłamania. Kiedy Julian Apostata wydał zakaz wykonywania przez chrześcijan zawodu nauczycielskiego (w 362 r. – przyp. red.), sprawa przedstawiała się jasno. Wszyscy – począwszy od cesarza, a skończywszy na tych, których ta ustawa dotknęła – wiedzieli, że chodzi tu o akt nieprzyjazny wobec Kościoła, mający na celu odsunięcie chrześcijan od wpływu na wychowanie młodzieży. Julianowi do głowy nawet nie przyszła przewrotna myśl, że chrześcijanin może być wprawdzie nauczycielem, ale pod warunkiem, że będzie starannie ukrywał swoje przekonania religijne, i to aż do tego stopnia, że w ogóle zaniecha wszelkich religijnych praktyk. Wszyscy ówcześni ludzie wiedzieli, że religijność jest nierozerwalnie związana z wyznawaniem wiary. Było to tak oczywiste, że termin „wyznanie” stał się słowem określającym przynależność religijną. Dopiero w ostatnich trzech wiekach dopracowaliśmy się gruntownie zakłamanej idei (wątpliwą zasługę pierwszeństwa należy tu przyznać rewolucji francuskiej), że pełna wolność religijna nie wyklucza daleko nawet idących zakazów wyznawania wiary.

Czy życie publiczne podlega ocenom religijnym?

Jeszcze w jednym przypadku podnoszenie argumentu, że religia jest sprawą prywatną, jest nadużyciem zarówno intelektualnym, jak i moralnym: kiedy próbuje się za pomocą tego hasła zamknąć religii drogę do życia publicznego. Zjawisko to może przybrać dwie formy. Po pierwsze, kiedy próbuje się wymusić na ludziach, aby stosowanie zasad wiary ograniczyli wyłącznie do swojego życia prywatnego – na to zwróciliśmy już uwagę wyżej. Po wtóre, kiedy głosi się wprost lub pośrednio, że cała sfera życia publicznego nie podlega ocenom z punktu widzenia wiary; jeśli zaś takie oceny mają miejsce, to zarzuca się Kościołowi mieszanie się do polityki.

Reklama

Nietrudno zauważyć, że są to żądania, aby ludzie sami zredukowali swoją wiarę do wymiarów prywatnego hobby i by Kościół się zgodził na degradację do poziomu rezerwatu. Tak pojmowana prywatność religii prowadzi nieuchronnie do moralnej schizofrenii, a to musi się skończyć samowolnym wyłączaniem życia publicznego spod norm moralnych.

Z tego, co powiedzieliśmy, nie wynika bynajmniej, że należy przyznać Kościołowi prawo wtrącania się do polityki. Czy jednak jest wtrącaniem się do działalności np. gospodarczej przypominanie, że podlega ona prawu moralnemu, występowanie w obronie pokrzywdzonych czy piętnowanie moralnych nadużyć, jakie się w tej sferze popełnia? Wtrącaniem się do działalności gospodarczej byłyby natomiast, dajmy na to, próby nacisku – powodowane naiwnością czy własnym interesem – na wybór takiej, a nie innej technologii, takiej, a nie innej struktury produkcji itp. Podobnie jest z polityką: ma ona wymiary specyficzne, i tam angażowanie się Kościoła byłoby godnym ubolewania klerykalizmem, ale przecież nie jest tak, żeby działalność polityczna nie podlegała normom moralnym, a zatem również moralnej ocenie – ocenie moralnej zarówno poszczególnych sumień, które u ludzi religijnych inspirowane są wiarą, jak i autorytetów publicznych, m.in. Kościoła.

Spróbujmy zatem pokusić się o jakieś ogólne spojrzenie na tę niezwykłą właściwość wiary, że jest ona czymś najbardziej osobistym ze spraw ściśle osobistych, a zarazem pragnie ujawniać się na zewnątrz, swoim światłem chce ogarniać całe życie człowieka i wszystkie jego czyny oraz wpływać na ocenę wszystkiego, łącznie ze zjawiskami makrospołecznymi. W zrozumieniu tego paradoksu pomoże nam zapewne analogiczna właściwość małżeństwa, które również jest czymś bardzo osobistym, a zarazem ma liczne i istotne ukierunkowania społeczne; zdolne jest ogarnąć całe życie człowieka, jak również istotnie wpływać na jego stosunek do różnych wydarzeń społecznych.

Po prostu znaleźliśmy się w punkcie, z którego można szczególnie głęboko wniknąć w tajemnicę osoby ludzkiej. Wydaje się, że wszystko, co zdolne jest zaangażować osobę ludzką całościowo, przejawia się w ten właśnie paradoksalny sposób: staje się czymś najbardziej osobistym, a zarazem kształtuje istotnie stosunek do tego, co jest na zewnątrz. Osoba bowiem to takie cudowne stworzenie, które staje się sobą przez coraz to większe udzielanie się innym, a tym więcej może się udzielać, im bardziej jest wartościowe samo w sobie.

Autor jest profesorem nauk teologicznych, pisarzem, publicystą, kawalerem Orderu Orła Białego.

2023-09-05 14:52

Ocena: +3 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nauczanie religii w szkole odbywa się w ramach systemu oświaty publicznej w niemal całej Europie

[ TEMATY ]

katecheza

religia

Karol Porwich/Niedziela

W zdecydowanej większości państw europejskich, za wyjątkiem Francji (oprócz Alzacji i Lotaryngii), Białorusi, Bułgarii, Słowenii i Rosji, nauczanie religii odbywa się w ramach systemu oświaty publicznej. Przyjęty w Polsce model jest bliski temu, jaki obowiązuje w większości krajów Unii Europejskiej. Pojawiające się coraz częściej w polskiej debacie publicznej propozycje ograniczenia bądź usunięcia nauczania religii ze szkół, pozostają w sprzeczności z tradycją dominującą w przestrzeni europejskiej.

Nauka religii w szkole należy do standardów europejskich, choć jej realizacja jest różnorodna. W większości krajów udział w niej jest dobrowolny, choć w niektórych są to zajęcie obowiązkowe. W części krajów jej programy są kontrolowane przez Kościoły i związki wyznaniowe, gdzie indziej religia w szkole nie ma wymiaru konfesyjnego i przybiera formę bliską religioznawstwu.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: abp Antonio Guido Filipazzi przekazał krzyże misyjne misjonarzom

2024-04-28 13:19

[ TEMATY ]

misje

PAP/Paweł Jaskółka

Czternastu misjonarzy - 12 księży, siostra zakonna i osoba świecka - otrzymało dziś w Gnieźnie z rąk nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Antonio Guido Filipazzi krzyże misyjne. „Przyjmując krzyż pamiętajcie, że nie jesteście pracownikami organizacji pozarządowej, ale podobnie jak św. Wojciech, niesiecie Ewangelię Chrystusa, Kościół Chrystusa i samego Chrystusa” - mówił nuncjusz.

Życzeniami dla posłanych misjonarzy nuncjusz apostolski w Polsce uczynił słowa papieża Franciszka, którymi rozpoczął on swój pontyfikat: „Chciałbym, abyśmy wszyscy mieli odwagę wędrować w obecności Pana, z krzyżem Pana; budować Kościół na krwi Pana, która została przelana na krzyżu, i wyznawać jedną chwałę Chrystusa ukrzyżowanego, a tym samym Kościół będzie postępować naprzód”.

CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Siejba Słowa na Peryferiach. Głos prawdy w erze dezinformacji

2024-04-29 08:46

[ TEMATY ]

Świdnica

bp Ignacy Dec

siejba słowa na peryferiach

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Siejba słowa na peryferiach

Siejba słowa na peryferiach

"Życzę, aby Czytelnicy tych codziennych sentencji znaleźli coś dla siebie, co ich przybliży do Pana Boga i drugiego człowieka" – napisał bp Ignacy Dec w siódmym tomiku Siejby Słowa na Peryferiach.

W najnowszej publikacji bp Ignacy Dec zbiera swoje refleksje i myśli, które regularnie publikuje w przestrzeni medialnej, głównie na popularnej Platformie X, dawniej znanej jako Twitter. Siódmy już tom serii prezentuje Twitty z roku 2023, ukazujące się w postaci cyfrowej, a teraz zebrane i opublikowane w wersji papierowej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję