Czy w czasach obecnych człowiek powinien chodzić głodny, obdarty, nieumyty, skoro wokół nas jest tyle organizacji pomocowych, kierujących swoje działania na rzecz potrzebujących? Wydaje się, że nie. Okazuje się jednak, że ile byśmy nie otworzyli punktów dystrybucji odzieży i jedzenia, lodówek społecznościowych i noclegowni, zawsze będą z nich korzystać osoby dotknięte biedą.
Kilka lat temu w noclegowni Brata Alberta spotkałem bezdomnego mężczyznę w średnim wieku, który regularnie korzystał z pomocy albertynów. Jak się później okazało, z wykształcenia był lekarzem. Zastanawiałem się, jak lekarz mógł doprowadzić się do takiego stanu? Odpowiedź przyszła szybko i była nieco zaskakująca. – Proszę księdza, zostałem bezdomnym dlatego, że przez lata sielskiego życia uzależniłem się od hazardu. Przegrałem wszystko, co miałem, a żyłem na bardzo wysokim poziomie, w tym również swoje małżeństwo i rodzinę – skonkludował mój rozmówca. Choć od tego spotkania minęło sporo czasu, to pamięć o tym mężczyźnie przypomina mi, że ludzkiej biedy jest o wiele więcej niż tylko ta, którą codziennie spotykamy na ulicach Łodzi, Zgierza, Bełchatowa, Piotrkowa Trybunalskiego czy też mniejszych miejscowości. I dotyczy ona zarówno dorosłych, jak i młodzieży oraz dzieci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Psycholog pracujący w Szpitalu Psychiatrycznym im. Józefa Babińskiego mówił, że w ich placówce pojawiają się dziesiątki młodych ludzi po próbach samobójczych i z poważnymi problemami, które swoje źródło mają w uzależnieniu od środków odurzających, alkoholu, elektroniki, zakupów, pornografii. Problemy dzieci i młodzieży maszerującej do szkoły w markowych ubraniach coraz rzadziej są zauważane przez dorosłych. Niestety, przyzwyczailiśmy się do widoku dziecka godzinami wpatrującego się w ekran smartfona, tabletu czy komputera.
Autorki badania „Brzdąc w sieci” zauważają, że dzieci korzystające ze smartfonów mają problemy z kontrolowaniem swoich emocji i kreatywnością, a niekiedy i z pamięcią. Ten problem jest dostrzegany przez nauczycieli, którzy jednak w „dialogu” z rodzicami ponoszą pedagogiczną klęskę. Czyżby zatem obraz sztucznej rzeczywistości, czy jak mówią inni, wirtualny świat, w którym przesuwamy na ekranie telefonu wyświetlane kafelki, już wykreował nowego człowieka, uzależniając go od siebie? To pytanie nie pozostaje bez odpowiedzi, ponieważ na naszych oczach dokonuje się moralna degradacja człowieka, której pierwszy etap mamy niestety już za sobą – odrzucenie wartości ewangelicznych. Powiedzenie Bogu „nie” i zachęcanie do tego innych, jak dokonuje się to w obecnych czasach, wprowadza człowieka w stan duchowej nędzy. Zarazem uważanie i utwierdzanie się w przekonaniu, że jesteśmy samowystarczalni – jak mówi papież Franciszek – jest drogą wiodącą nas do klęski. Słowa „Nie odwracaj twarzy od żadnego biedaka” (Tb 4, 7) są nie tylko biblijnym wezwaniem, ale i rzeczywistym zadaniem, jakie stoi przed ludźmi Kościoła. Weźmy sobie do serca słowa biblijnego Tobiasza i skierujmy nasz wzrok na dzieci i młodzież, która jest oszukiwana przez kulturę i pozbawiana tożsamości oraz nie nabyła umiejętność reglamentowania tego wszystkiego, co jest pozornym dobrem.