Decyzja o przyjściu do seminarium była często owocem modlitwy, ale także rozmów z innymi. – Podczas modlitwy przyszła mi myśl o pójściu do seminarium. To była jedna, taka bardzo konkretna modlitwa. Było to w trakcie Triduum Paschalnego. Poczułem, że to może być ta droga. Byłem ministrantem i lektorem w mojej parafii. Od czasu do czasu sięgałem po Pismo Święte również w domu. Rodzicom wcześniej nic nie mówiłem, trochę tak nagle oznajmiłem im moją decyzję. Zaakceptowali ją – powiedział nam Sebastian Rzepka.
– Przychodząc tutaj, oczekiwałem, że przełożeni, ale też koledzy będą otwarci. Oczekiwałem tego, że będzie tutaj braterska atmosfera, i nie zawiodłem się. Podoba mi się w seminarium. Oczywiście chciałbym utwierdzić się na drodze do kapłaństwa – podkreślił Sebastian.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Decydując się na pójście do seminarium, wiedziałem, że będzie w nim obowiązywał konkretny regulamin. Jednak nie przypuszczałem, że tak mocno wpłynie to na moje życie. I uważam, że jest to bardzo potrzebne – przyznał.
Reklama
Igor Mesjasz zaznaczył, że zawsze sobie powtarzał, iż nigdy nie chciałby być księdzem. – Od małego byłem zaangażowany w życie Kościoła, ale ciągle miałem z tyłu głowy, że to tylko chwilowe, że to taka dziecięca pasja. Zainteresowałem się jednak liturgią. I pierwsze takie bardzo poważne myśli o wstąpieniu do seminarium pojawiły się pod koniec szkoły średniej. To nie było tak, że nagle podczas adoracji Najświętszego Sakramentu i modlitwy przyszła mi taka myśl. To był dłuższy czas, wiele godzin przemodlenia tego wszystkiego, takie zmaganie się z tą decyzją. Po maturze byłem już o krok od podjęcia innych studiów. Stało się jednak inaczej. Myślę, że pomogło mi doświadczenie spotkania z innymi ludźmi, rozmowy z nimi – powiedział Igor.
– W seminarium najbardziej podoba mi się poczucie tego, że nie jestem tutaj sam, że nie tylko ja wybrałem tę trudną drogę. Fajne jest to, że są tutaj ludzie, dla których ważne jest doświadczenie bliskości Pana Jezusa – podkreślił.
Odważna decyzja
Pójście do seminarium w naszych czasach wymaga odwagi. – Dla mnie samo podjęcie tej decyzji było wyzwaniem – powiedział Patryk Pożarlik. – Po maturze wcześniej studiowałem prawo oraz pracowałem. I w tamtym momencie wiązałem moją przyszłość z prawem. Jenak czułem, że może to nie jest to. Każdy z nas powinien znaleźć swoje miejsce, ale gdy się je znajduje, trzeba być szczęśliwym. Bez szczęścia nie wykona się dobrze tych zadań, które zostały nam powierzone – podkreślił.
Patryk przyznał, że przed podjęciem decyzji o pójściu do seminarium rozmawiał z kapłanami, ale tak naprawdę sam musiał przezwyciężyć pewną barierę w sobie. – Ta decyzja była jedną z najlepszych, jakie podjąłem – wyznał.
Reklama
Franciszek Wojtyła przyjechał do seminarium z Gloucester w Wielkiej Brytanii. – Proboszcz ks. Dariusz Mazur w mojej parafii na Misji Katolickiej w Anglii pochodzi z Częstochowy. Po jego opowieściach zdecydowałem się na seminarium w Częstochowie. Po bierzmowaniu zaczęła mnie interesować liturgia i zacząłem częściej chodzić do kościoła. Mam kontakt telefoniczny z rodzicami i bliskimi. Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się filozofia – powiedział nam Franciszek.
Paweł Woźniak od kilku lat należy do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. – Ta wspólnota dała mi poczucie, że sam Kościół jest wspólnotą. O pójściu do seminarium na pewno zdecydowały życie blisko Pana Jezusa, codzienna modlitwa, codzienna Eucharystia. Bardzo ważne było też regularne czytanie Pisma Świętego, w którym jest postać, która do mnie ciągle przemawia – to jest Jan Chrzciciel. On nie zatrzymuje ludzi na sobie, tylko prowadzi do Jezusa. Jan ma świadomość tego, kim jest, i mówi o sobie, że jest tylko głosem wołającym na pustyni. Bóg nadał mu tę tożsamość i to dla niego jest najważniejsze – podkreślił.
Łukasz Syrek pochodzi z Krakowa. – Przez ostatnie lata mojego życia mieszkałem trochę za granicą. Kiedy stamtąd wróciłem, to zamieszkałem w Częstochowie i moja duchowość ukierunkowała się ku Maryi. Czułem, że to jest moje miejsce w bliskości Jasnej Góry – wyznał.
Aleksander Kozerski jest zafascynowany Kościołem. – Bóg, Kościół i Ewangelia, to wszystko mnie fascynuje. To, co mnie fascynuje w Kościele, to fakt, że są w nim ludzie, którzy od życia chcą czegoś więcej i szukają czegoś trwałego, a nie tylko na chwilę. Zawsze bliscy byli mi ludzie, w których jest jakiś radykalizm. Takim duchowym bratem dla mnie jest św. Karol de Foucauld. Poszedł za Chrystusem na maksa. I to jest niezwykłe – powiedział Aleksander.
Poznanie siebie
Reklama
Ojcem duchownym seminarzystów na pierwszym roku jest ks. Michał Pabiańczyk, który podkreślił, że na pierwszym etapie formacji seminaryjnej młodzi ludzie muszą najpierw poznać siebie. – Pierwsze dwa lata wpisują się w model ucznia. Potem jest okres upodobnienia do Chrystusa. Na pierwszym roku seminarzysta musi poznać siebie w świetle słowa Bożego. Ważne jest wprowadzenie w rytm medytacji. Seminarzysta musi mieć świadomość, że to miejsce jest domem Chrystusa. Powoli też seminarzyści uczą się miłości do Kościoła. Jest to ważne, gdy w dzisiejszym świecie są różne pomysły na Kościół. Miłość jest tu naprawdę ważna. Na pierwszym roku nie wrzuca się od razu chłopaków w duszpasterstwo, na to przyjdzie jeszcze czas – podkreślił.
Rektor WMSD ks. prał. Ryszard Selejdak przypomniał, że seminarium jest instytucją powołaną do formowania przyszłych kapłanów. – Zawsze najwyższym i podstawowym celem tego domu jest uformowanie kapłana na wzór Serca Pana Jezusa. Musi to być kapłan, który będzie zdolny odpowiedzieć na wyzwania współczesnego świata. Teraz jest epoka ogromnego laicyzmu, odchodzenia ludzi od Kościoła, w tym zwłaszcza młodzieży. Dlatego formacja zawsze musi przebiegać w czterech wymiarach. Fundamentem jest formacja ludzka. Kapłan musi mieć przymioty, które pomogą mu w relacjach z innymi. Chodzi o odpowiedzialność, szczerość, dojrzałość emocjonalną. Ważna jest też hierarchia wartości, według której najpierw seminarzyści, a potem kapłani mają myśleć i działać. Przecież łaska buduje na naturze. Wierni wiele mogą przebaczyć kapłanowi, ale nie przebaczą braku właściwego z nimi kontaktu i braku pokory – podkreślił ksiądz rektor.
– Kapłan ma być człowiekiem Bożym, stąd ważny jest wymiar duchowy w formacji, i wreszcie wymiar intelektualny i duszpasterski – dodał ks. Selejdak.