W przeznaczonym na dzisiejszą niedzielę drugim czytaniu, zaczerpniętym z Drugiego Listu do Koryntian (por. 12, 7-10), Paweł Apostoł wspomina o swoich widzeniach i objawieniach, ale by nie były one przyczyną jego dumy, a może nawet pychy, informuje, że otrzymał „oścień dla ciała”. Niestety, nie wiemy dokładnie, o co chodzi św. Pawłowi. Różnie próbuje się to określenie wyjaśniać. Niektórzy uważają, że chodzi o wyrzuty sumienia, które wciąż dręczyły Apostoła Narodów – wcześniej przecież, czyli przed nawróceniem u wrót Damaszku, prześladował chrześcijan, w swojej gorliwości wtrącał ich do więzienia oraz przyprawiał o śmierć. Inni natomiast chcą tu widzieć jakąś słabość fizyczną, co nie dziwi, zważywszy na fakt, że był on wielokrotnie poddawany biczowaniu, a nawet został ukamienowany. Być może chodzi więc o jakiś stan chorobowy lub skutek odniesionych ran. Tradycja chrześcijańska chce widzieć w owym ościeniu nawet stygmaty. Taką interpretację sugerują słowa samego Apostoła zamieszczone w Liście do Galatów: „noszę w swoim ciele ślady (????µ??? – stygmaty, blizny) przynależności do Chrystusa” (por. 6, 17), choć Paweł ma tu na myśli raczej blizny nabyte w służbie Ewangelii, które świadczą o wyjątkowej przynależności do Pana (jak piętno).
Święty Paweł ów oścień nazywa „wysłannikiem Szatana”, co miałoby sugerować, że celem jest zniszczenie Pawła i jego dzieła ewangelizacyjnego. Ale Apostoł obrócił ten oścień przeciw własnej pysze, bo – jak sam zaznacza – nie chwali się ani własną mądrością, ani gorliwością, ani nawet tym, czego dokonał, chlubi się natomiast własną słabością, gdyż dopiero wtedy jaśniej widać moc Bożej łaski, która w nim działa. Jego dzieło misyjne nie jest efektem jego starań, lecz dziełem samego Zmartwychwstałego.
Paweł przyznaje się też do tego, że trzy razy prosił Zmartwychwstałego, by oddalił od niego ów tajemniczy oścień, co przypomina nam Jezusową modlitwę w Ogrójcu. W odpowiedzi usłyszał jednak od Pana zapewnienie: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”. W tych słowach słyszymy echo zapewnienia samego Boga, który wielokrotnie na kartach Starego Testamentu mówi: „nie bój się, Ja będę z tobą”. Tak zwraca się do Abrahama, Mojżesza, Jozuego, sędziów czy proroków, którzy z narażeniem własnego życia mają głosić słowo samego Boga. Jest to wezwanie do tego, by nie koncentrować się na własnych słabościach, niedomaganiach ani na zewnętrznych przeszkodach – one przecież zawsze będą nam towarzyszyć. Mamy się skupiać na relacji z Jezusem, który wyposaży nas we wszelkie potrzebne narzędzia, by Jego plan wykonać. Dlatego nie dziwi, że Paweł chlubi się ze słabości, a nie z rzekomej wielkości lub sławy, jak czynią to fałszywi apostołowie. Ma bowiem działać moc Chrystusa, a nie moc własna Apostoła. Kontekst podpowiada, że nie chodzi tu o słabości natury moralnej, lecz o trudności wewnętrzne lub zewnętrzne – obelgi, niedostatki, prześladowania, ucisk z powodu Chrystusa (por. w. 10) – w prowadzeniu akcji ewangelizacyjnej. Nie obawiajmy się więc żadnych trudności w świadczeniu o Chrystusie, a raczej pamiętajmy, że „wystarczy nam Bożej łaski”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu