Reklama

Głos z Torunia

Przemieniać szarość w kolory

O powołaniu misyjnym i posłudze w dalekim Oruro na kontynencie Ameryki Południowej z s. Elżbietą Pukhalską, terezjanką rozmawia Agata Pawluk.

Niedziela toruńska 1/2025, str. IV-V

[ TEMATY ]

misjonarze

Archiwum s. Elżbiety Pukhalskiej

Siostra Elżbieta Pukhalska

Siostra Elżbieta Pukhalska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agata Pawluk: Jak zrodziło się u siostry powołanie misyjne?

S. Elżbieta Pukhalska: Po zakończeniu szkoły chciałam wstąpić do zgromadzenia, ale moi rodzice mieli inne plany i wysłali mnie do Rosji, abym przestała myśleć o życiu zakonnym. To tam zrodziły się zalążki powołania misyjnego. Kiedy wstąpiłam do zgromadzenia, cały czas byłam pewna, że zrealizuję je po wschodniej stronie kraju, gdzieś na Syberii. Wówczas nasze zgromadzenie nie miało innych placówek niż na Ukrainie. Musiało upłynąć kilka lat, kiedy dla zgromadzenia została zaproponowana placówka w Boliwii, w Oruro. Kiedy o tym usłyszałam, w moim sercu zrodziło się wielkie pragnienie: „Tak, to jest to, ja chcę!”. Była to decyzja bardzo omodlona, czułam, że jest to moja misja, że chcę głosić Chrystusa na innych kontynentach. Trzeba powiedzieć, że powołanie misyjne to jest proces, nie dzieje się z dnia na dzień. Pan Bóg daje nam różne myśli, a Słowo Boże powolutku w nas kiełkuje. Mimo tego że byłam już na misji, czuję, że to powołanie we mnie cały czas dojrzewa i wzrasta.

Reklama

Czy miała siostra obawy przed wyjazdem na misję?

Kiedy przygotowywałam się do wyjazdu, miałam wiele obaw i lęku. Boliwia jest krajem bardzo różnorodnym. Część to wysokie góry Andy, a część dolina Amazonki. Wraz z siostrami jechałyśmy do miasta Oruro, które znajduje się na wysokości 3700 metrów. Kiedy pytałam misjonarzy, którzy tam posługują, jak tam jest, odpowiadali: wysoko, brudno i zimno. To rodziło we mnie lęk i przerażenie, czy sobie poradzę, czy będę w stanie fizycznie pokonać wysokość, czy dam radę funkcjonować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

A jaka była rzeczywistość?

Kiedy przyjechałyśmy na miejsce, u nas był to akurat sierpień, a więc lato i ciepło, tam natomiast był koniec zimy. Odczuwałyśmy przerażające zimno, szarość. Było brudno, wokół dużo śmieci i dzikich psów. To wszystko przerażało, ale powoli zobaczyłyśmy, że nie jest tak źle. Z czasem, kiedy wychodziłyśmy do mieszkańców, przyglądałyśmy się ludziom, a oni nam. Zobaczyłyśmy, że jest inaczej, że szarość, z którą się spotkałyśmy, możemy powoli przemieniać w kolory, radość, dawanie miłości i głoszenie Jezusa.

Jakim krajem jest Boliwia?

Jest to duży kraj terytorialnie, mieszka tam 11 milionów ludzi. Są plemiona, które, jak wiemy, mają swoje zwyczaje i tradycje. Zupełnie inna mentalność jest pomiędzy górami Andami, a doliną Amazonki, inne problemy, z którymi muszą się mierzyć mieszkańcy.

A jak jest w Oruro?

Przed wyjazdem czytałam, że musi minąć trochę czasu, aby ludzie z gór cię przyjęli, ale kiedy to już zrobią, jesteś ich. Kiedy tam posługiwałyśmy, zwróciłyśmy uwagę na to, że jest to region bardzo różnorodny. Jednego dnia są tańce, radość i świętowanie, a następnego dnia blokady i bunty mieszkańców.

Reklama

Tutejsi ludzie są życzliwi, chociaż kiedy widzą białego, to od razu myślą: „Pewnie ma pieniądze, przyjechał z Europy, więc można go oszukać”. Nieraz spotkałyśmy się z tym, że kiedy szłyśmy na rynek, ceny produktów wędrowały w górę. Na początku potrzebne było nam dużo spokoju, dystansu, rozsądku i odwagi. Warto dodać, że mają tam ogromny szacunek do sióstr zakonnych. Mimo tego że zdarzały się różne sytuacje, to większość osób zawsze mówiła „dzień dobry”, „siostrzyczko”, „mateczko”. Na szacunek trzeba u nich zasłużyć przez codzienność, przykład swojego życia. Przyglądają się, obserwują twoje działania i z czasem zaczynają ci ufać, szanować cię.

Dużą część swojej pracy misyjnej poświęciła siostra dzieciom.

Minęły dwa lata, zanim otworzyłyśmy świetlicę i zaczęłyśmy pracować z dziećmi. Musiałyśmy przygotować potrzebne pomieszczenia, poznać potrzeby ludzi. Kiedy obserwowałyśmy, jaka jest rzeczywistość tych ludzi, zobaczyłyśmy, że wiele dzieci po szkole było przy swoich rodzicach na rynku, gdzie biegały w brudzie nie zwracając uwagi na pogodę. Po prostu siedziały i bawiły się ze sobą. Pochodziły z ubogich rodzin i często nie miały możliwości ukończenia szkoły. Odkryłyśmy, że możemy im pomóc, tworząc świetlicę, gdzie będą mogły przed szkołą lub po niej przyjść, odrobić lekcje, coś zjeść, pobawić się. Praca z dziećmi dawała nam dużo radości, ponieważ one potrzebują naszej obecności. Teraz placówka przekształciła się w centrum duszpasterskie i ma charakter edukacyjny. Do tej pory siostry wkładają wiele serca i pracy, aby zapewnić dzieciom godne dzieciństwo, edukację, ale także przygotowanie do życia dorosłego. To również uczenie uczciwości, szczerości i budowania swojego życia na fundamencie, którym jest Kościół. Przygotowujemy dzieci do sakramentów.

Reklama

W Oruro co roku obchodzony jest karnawał.

Karnawał w Oruro znany jest na całym świecie i jest drugim co do wielkości po Rio de Janeiro, a od 2001 r. wpisany jest na listę kulturowego dziedzictwa UNESCO. Należy jednak zwrócić uwagę, że karnawał w Boliwii ma charakter pielgrzymki. Cały rok wszyscy się przygotowują, a całe miasto żyje tym wydarzeniem. Mieszkańcy idą do sanktuarium Matki Bożej Gromnicznej. Procesję prowadzi biskup z kapłanami, pozdrawiając i błogosławiąc ludzi spotkanych na drodze. Za nimi niesiony jest obraz Matki Bożej, a dalej idą zespoły taneczne i muzyczne, które przestawiają historię Boliwii. Szlak pielgrzymki ma ok. 4 km i może trwać do 20 godzin pierwszego i drugiego dnia. Wydarzenie to łączy w sobie elementy wiary katolickiej z wierzeniami przedkolumbijskimi. Jednym z najbardziej charakterystycznych tańców w Oruro jest „Diablada”, w którym udział bierze również św. Michał Archanioł. Walczy z diabłem, zmusza go do uklęknięcia i oddania hołdu Matce Bożej. Pielgrzymka kończy się w sanktuarium Matki Bożej Socavon, gdzie wierni na kolanach zmierzają do obrazu Maryi.

Jak dużo osób zaangażowanych jest w przedsięwzięcie?

W wydarzeniu bierze udział ok. 20 tys. tancerzy, 150 orkiestr i 10 tys. muzyków.

A czy są jeszcze inne uroczystości, święta, których nie obchodzimy w Polsce?

Każdy dzień jest okazją do świętowania. Są to święta katolickie, pogańskie, państwowe. Największe święta katolickie to oczywiście Boże Narodzenia, Trzech Króli, Niedziela Palmowa, Wielkanoc, Wszystkich Świętych. Mają one zupełnie inny charakter, ponieważ odnajdziemy tutaj połączenie pogaństwa z chrześcijaństwem. Dla Boliwijczyków kult zmarłych jest bardzo ważny. Widać to na cmentarzach. Jest tam pełno drzew, jest bardzo czysto, wszystko jest zadbane, nie ma śmieci. Zupełnie inny świat. Wielki Piątek ma dla nich również duże znaczenie. Poza Drogą Krzyżową i procesją pokutną zapraszają rodzinę, siadają przy stole z dwunastoma potrawami i świętują. Z innych świąt, które obchodzą, to Nowy Rok Ajmara, który świętowany jest w czerwcu. W Dzień Matki Ziemi składają ofiary, aby ziemia wydała nowe plony. Wiele świąt obchodzonych jest w innym terminie, na przykład Dzień Wiosny – 21 września czy Dzień Dziecka – 12 kwietnia

Reklama

Za co jest siostra najbardziej wdzięczna?

Misja zmieniła moje patrzenie na świat, na innych ludzi i pokazała, co jest prawdziwą wartością. Od ludzi, których spotykałam, mogłam wiele się nauczyć, między innymi prostoty, pokory i wiary. Jestem naprawdę wdzięczna za ten czas i mam nadzieję, że powrócę jeszcze na misje.

Kto może zostać misjonarzem?

Każdy od momentu przyjęcia chrztu jest misjonarzem. Naszym zadaniem jest być świadkiem Ewangelii. Na misję może wyjechać każdy, kogo Pan Bóg powołuje, kto jest w stanie zostawić wszystko, opuścić swój dom, wygodę. Musimy być świadomi tego, że nie jedziemy tam, aby głosić siebie, tylko Jezusa. Być posłanym to coś pięknego, dlatego módlmy się o powołania misyjne.

A czy warto wyjechać na drugi koniec świata, aby głosić naukę Jezusa?

Warto, ponieważ w uśmiechach radości i miłości ludzi, do których zostaliśmy posłani, otrzymujemy o wiele więcej, niż oczekiwaliśmy.

2024-12-28 17:08

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polscy Misjonarze - podstawowe statystyki

[ TEMATY ]

misje

misjonarze

Adobe Stock

Na misjach „ad gentes” (czyli w tradycyjnych krajach misyjnych) posługuje 1883 polskich misjonarzy i misjonarek, którzy przebywają w 99 krajach na 5 kontynentach. Wśród nich jest 303 księży diecezjalnych, 879 zakonników i 662 siostry zakonne oraz 39 misjonarzy świeckich. Ponadto na terenach b. ZSRR pracuje 197 księży diecezjalnych, 367 kapłanów zakonnych, 37 braci i 213 sióstr z Polski.

Misjonarze koncentrują się przede wszystkim na działalności duszpasterskiej, ale specyfika misji w krajach ubogich polega na tym, że ewangelizacja związana jest na ogół z edukacją oraz z działalnością charytatywną i medyczną.
CZYTAJ DALEJ

Św. kard. Karol Boromeusz - wzór pasterza

Niedziela łowicka 44/2005

[ TEMATY ]

św. Karol Boromeusz

pl.wikipedia.org

„Wszystko, co czynicie, niech się dokonuje w miłości” - mawiał św. Karol Boromeusz. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że w tym zdaniu wyraża się cała Ewangelia Chrystusowa. Jednocześnie stanowi ono motto życia i działalności św. Karola Boromeusza, którego Kościół liturgicznie wspomina 4 listopada.

Przyszło mu żyć w trudnych dla Kościoła czasach: zepsucia moralnego pośród duchowieństwa oraz reakcji na to zjawisko - reformacji i walki z nią. Karol Boromeusz urodził się w 1538 r. na zamku Arona w Longobardii. Ukończył studia prawnicze. Był znawcą sztuki. W wieku 23 lat, z woli swego wuja - papieża Piusa IV, na drodze nepotyzmu został kardynałem i arcybiskupem Mediolanu, lecz święcenia biskupie przyjął 2 lata później. Ta nominacja, jak się później okazało, była „błogosławioną”. Kiedy młody Karol Boromeusz zostawał kardynałem i przyjmował sakrę biskupią, w ostateczną fazę obrad wchodził Sobór Trydencki (1545-63). Wyznaczył on zdecydowany zwrot w historii świata chrześcijańskiego. Sprecyzowano wówczas liczne punkty nauki i dyscypliny, m.in. zreformowano biskupstwo, określono warunki, jakie trzeba spełnić, aby móc przyjąć święcenia, zajęto się (głównie przez polecenie tworzenia seminariów) lekceważoną często formacją kapłańską, zredagowano katechizm dla nauczania ludu Bożego, który nie był systematycznie pouczany. Sobór ten miał liczne dobroczynne skutki. Pozwolił m.in. zacieśnić więzy, jakie powinny łączyć papieża ze wszystkimi członkami Kościoła. Jednak, aby decyzje były skuteczne, trzeba je umieć wcielić w życie. Temu głównie zadaniu poświęcił życie młody kard. Boromeusz. Od momentu objęcia diecezji jego dewiza zawarła się w dwóch słowach: modlitwa i umartwienie. Mimo młodego wieku, nie brakowało mu godności. W 23. roku życia nie uległ pokusie władzy i pieniądza, żył ubogo jak mnich. Kard. Boromeusz był przykładem biskupa reformatora - takiego, jakiego pragnął Sobór. Aby uświadomić sobie ogrom zadań, jakie musiał podjąć Karol Boromeusz, trzeba wspomnieć, że jego diecezja liczyła 53 parafie, 45 kolegiat, ponad 100 klasztorów - w sumie 3352 kapłanów diecezjalnych i 2114 zakonników oraz ok. 560 tys. wiernych. Na jej terenie obsługiwano 740 szkół i 16 przytułków. Kardynał przeżył liczne konflikty z władzami świeckimi, jak i z kapłanami i zakonnikami. Jeden z mnichów chciał go nawet zabić, gdy ten modlił się w prywatnym oratorium. Kard. Boromeusz był prawdziwym pasterzem owczarni Pana, dlatego poznawał ją bardzo dokładnie. Ze skromną eskortą odbywał liczne podróże duszpasterskie. W parafiach szukał kontaktu z ludnością, godzinami sam spowiadał, głosił Słowo Boże, odprawiał Mszę św. Jego prostota i świętość pozwoliły mu zdobywać kolejne dusze.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Semeraro: dlaczego Newman wybrał oratorium Filipa Neri?

2025-11-04 20:21

[ TEMATY ]

oratorium

doktor Kościoła

Św. John Henry Newman

św. Filipa Neri

Vatican Media

Popiersie i relikwie Johan Henry'ego Newmana

Popiersie i relikwie Johan Henry'ego Newmana

W Rzymie, w macierzystym kościele Oratorium św. Filipa Neri odprawiono Mszę dziękczynną za ogłoszenie św. Johna Henry’ego Newmana doktorem Kościoła. Liturgii przewodniczył kard. Marcello Semeraro. W homilii zastanawiał się nad duchowym pokrewieństwem nowego doktora Kościoła i założyciela oratorianów. Dlaczego Newman po swej konwersji wstąpił właśnie do tego zgromadzenia i obrał św. Filipa za duchowego przewodnika?

Kard. Semeraro przypomniał, że Newman długo się zastanawiał nad swą przyszłością w Kościele katolickim i rozważał wiele różnych opcji. Ostatecznie zdecydował się na oratorium, ponieważ pociągał go duchowy urok św. Filipa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję