Reklama

Turystyka

Komu w drogę...

Kilometrowe kolejki na Mount Everest, dzikie tłumy w muzeach, hasła: „Turyści do domu” w atrakcyjnych miejscowościach. A wszystko zaczęło się tak niewinnie.

Niedziela Ogólnopolska 29/2025, str. 60-61

[ TEMATY ]

masowa turystyka

turyści do domu

Gracja Lemiesz

Takich wyzwań jak Tarnica czy Połonina Wetlińska nie da się zapomnieć

Takich wyzwań jak Tarnica czy Połonina Wetlińska nie da się zapomnieć

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jego dziadek zabił się, gdy będąc „pod wpływem”, spadł ze schodów. Jako 10-latek uczył się zawodu stolarza u stale pijanego wuja. Nic więc dziwnego, że Thomas Cook nienawidził alkoholu i jako dorosły nie dość, że sam był abstynentem, to jeszcze stał się aktywnym działaczem ruchu antyalkoholowego w Wielkiej Brytanii. We własnej drukarni wydawał abstynenckie pisma w dużych nakładach, pieszo pokonywał setki kilometrów, żeby na wiecach przekonywać o szkodliwości nadużywania mocnych trunków.

W 1841 r. wpadł na pomysł, jak przekonać robotników z Leicester w środkowej Anglii do udziału w zjeździe obrońców trzeźwości w odległym o 15 mil Loughborough. W tym celu wynajął pociąg od miejscowego przewoźnika i 5 lipca zorganizował wycieczkę dla 570 osób. Uczestnicy płacili zaledwie szylinga za podróż w obie strony na stojąco w odkrytych wagonach, kanapkę z szynką i filiżankę herbaty. Ale byli szczęśliwi – podróż koleją, nawet na niedużą odległość, dla wielu z nich była podróżą życia. I w dodatku o nic nie musieli się sami troszczyć – wszystko załatwiał Cook. On sam nie zdawał sobie sprawy, że w tym dniu narodziła się masowa turystyka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pielgrzymka za karę

Reklama

Podróże praktykowano od zawsze. W końcu na nich opierały się handel, dyplomacja i wojny. W zasadzie jednak nie podróżowano dla przyjemności poznawania nowych miejsc – pusta ciekawość była traktowana jako siostra grzechu. Typowy mieszkaniec średniowiecznej Europy nie opuszczał swojej miejscowości przez całe życie – nie miał na to ani czasu, ani pieniędzy. Nawet pielgrzymki były niekiedy traktowane jako kara za grzechy. Na przykład w jednym z belgijskich miast notoryczni cudzołożnicy musieli iść w pielgrzymce do sanktuarium św. Marcina w Tours. Jeśli po powrocie się nie poprawili, groziła im pielgrzymka do Composteli. A jeśli i to nie pomogło, obcinano im rękę i nogę, a później wyganiano z miasta. Niemieckie przysłowie: „Kto pielgrzymuje, rzadko bywa dobry”, wyrażało powszechną podejrzliwość w stosunku do pątników. Wszelkie podróże były zresztą tak niebezpieczne – ze względu na warunki, nieznane choroby i bandytów – że normalną rzeczą było spisanie testamentu przed wyruszeniem w drogę.

Zmieniło się to nieco w okresie renesansu, kiedy zamożna szlachta i mieszczaństwo zwykły wysyłać synów na studia do Włoch lub renomowanych uczelni na północ od Alp. Młodzieńcza, czasem wieloletnia podróż stała się symbolem statusu społecznego i była niekiedy warunkiem otrzymania stanowiska w służbie królewskiej. Była jednak dostępna tylko dla nielicznych. Dopiero rozwój sieci dyliżansów w końcu XVIII wieku i linii kolejowych w następnym stuleciu pozwolił na większe upowszechnienie się podróży dla przyjemności, podziwiania sztuki, krajobrazów i kolekcjonowania znajomości wśród ludzi sławnych. Wędrowano zatem od uczonego do uczonego, podziwiając ich mądrość i najczęściej nie mając im nic do powiedzenia. Wolter kiedyś nie wytrzymał i zawołał do grupy przypatrujących mu się turystów: „No dobrze, moi panowie, teraz już mnie widzicie. Czyście myśleli, że jestem dzikim zwierzęciem lub stworem, na którego można się tylko gapić jak w cyrku?”. Goethe miał za to układ z władzami Weimaru, że będzie się w określonych godzinach pojawiać w oknie swojego domu jako atrakcja turystyczna miasta.

Z wanną do Egiptu

Reklama

Na początku XIX wieku pojawiła się turystyka zdrowotna. Modna stała się Szwajcaria, bo lekarze zauważyli, że w wyższych partiach Alp górale nie chorują na gruźlicę; również kąpiele termalne zyskały uznanie dzięki wierze w ich skuteczność w leczeniu wszelkich chorób. W końcu przestano bać się morza – wcześniej nie wchodzono do niego ze strachu przed potworami. We Francji przykład dał król Ludwik XVIII, który latem przenosił się z całym dworem do uzdrowiska Dieppe nad kanałem La Manche. „W Paryżu pozostają tylko stróże i literaci” – napisał wówczas dziennik Le Figaro. Obowiązywała, oczywiście, ścisła segregacja kąpielowa. Zgodnie z sopockim regulaminem osobno kąpali się w morzu panie i panowie. Męskie kabiny w odległości 1160 stóp od damskich, mężczyźni mieli także zakaz podglądania pań i podpływania do nich na rybackich łodziach na odległość co najmniej 200 kroków. Dla rodziców z dziećmi przygotowane było osobne kąpielisko. Kaszubscy rybacy zarabiali więc na „wypożyczaniu” dzieci zakochanym, którzy chcieli spędzić czas na plaży razem. Naturalnie pod parasolem – jedna z warszawskich gazet ze zgrozą opisywała, jak córki ziemianina z Wielkopolski, Rózia i Zosia, próbowały pozbyć się śladów słońca kąpielami w zsiadłym mleku. Opalenizna była wówczas dobra dla pospólstwa.

Pojawienie się kolei sprzyjało także wycieczkom do dalszych, egzotycznych krajów. Około połowy XIX wieku licznie zaczęto zwiedzać Egipt, Turcję i Grecję. Przy czym angielski gentleman, obok brytyjskiej flagi, nie zapominał zabrać ze sobą dwóch wanien (jednej do nóg), drabiny, żeby wejść do wnętrza piramid, dzbana i miednicy, dywanów, lamp, ścierek kuchennych, ręczników, obrusów, prześcieradeł, materaca z włosia, poduszki, poszewki, a także herbaty indyjskiej (innej Brytyjczyk nie pijał). No i paru służących, którzy by to wszystko nosili.

Z Cookiem na Księżyc

Organizowanie podróży w grupach nie było nowością w XIX wieku. Ale Thomas Cook, załatwiając kupno biletów w lipcu 1841 r., przejmował pośrednictwo i inicjatywę. Organizował później wycieczki, rezerwując wcześniej noclegi w hotelach, posiłki w restauracjach, fachowych przewodników i drukowane foldery. Czasy mu sprzyjały, bo Brytyjczycy chcieli masowo uczestniczyć w spektakularnych wydarzeniach, a on im to ułatwiał. W 1851 r. otwarto w Londynie Wystawę Światową ze sławnym Kryształowym Pałacem. Z samego hrabstwa York za pośrednictwem turystycznej firmy Cooka pojechało na wystawę do Londynu 165 tys. osób.

Z czasem firma „Thomas Cook & Son” organizowała wycieczki także poza granice Wielkiej Brytanii. Jako pierwsza oferowała vouchery hotelowe, katalogi turystyczne i czeki podróżne, a dla stałych klientów – system książeczek klubowych. Kiedy Juliusz Verne pisał powieść o podróży w 80 dni dookoła świata, firma Cooka zaproponowała wycieczkę „212 dni dookoła świata”, za którą trzeba było zapłacić ponad 200 funtów – na owe czasy fortunę. Nic dziwnego, że jeszcze niedawno „Thomas Cook Group” była jedną z najpotężniejszych firm turystycznych świata, oferując nawet prawo pierwokupu biletów na wycieczki na Księżyc.

Wszystko się skończyło w 2013 r., kiedy bankrutująca z powodu olbrzymich długów firma pozostawiła za granicą 150 tys. brytyjskich turystów. W ubiegłym roku jej nazwę wykupiła jedna z polskich firm turystycznych ze stałą siedzibą w Katowicach.

2025-07-14 17:19

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasnogórska Maryja – najlepsza lekarka

[ TEMATY ]

Matka Boża Częstochowska

Magdalena Pijewska/Niedziela

Im bardziej pragnęli, im bardziej starali się o drugie dziecko, tym większe przeżywali rozczarowania, kiedy okazywało się, że Henryka nie może zajść w ciążę. A ich pierwszy synek Bogdan wciąż dopytywał: „Mamo, kiedy będę miał braciszka albo siostrzyczkę?”.

Henryka postanowiła odwołać się do Bożej interwencji i pojechała na Jasną Górę. W intencji urodzenia dziecka odbyła pięć pielgrzymek. Jakaż to była radość, kiedy okazało się, że jej szczere modlitwy zostały wysłuchane: na początku 1986 roku okazało się, że spodziewa się dzieciątka. W sierpniu, a było to niedługo przed rozwiązaniem, Henryka poczuła, że powinna odwiedzić Matkę Bożą. Rodzina odradzała wyjazd. „W tym stanie?” – mówili. Ale ona postawiła na swoim. Mąż w końcu uległ i zdecydowano, że pojadą pociągiem. Na Jasnej Górze zamówili Mszę w intencji szczęśliwych narodzin. Henryka dostała wtedy niewielki obrazek z welonikiem potartym o Cudowny Obraz.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

13. Pielgrzymka Mężczyzn z rodzinami do Międzyrzecza

13 września odbędzie się w Międzyrzeczu Diecezjalna Pielgrzymka Mężczyzn z rodzinami. Wydarzenie wiąże się z jubileuszem 1000. rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego oraz 80. rocznicą powrotu Polski nad Odrę i Nysę Łużycką.

Pielgrzymka rozpocznie się o godz. 10:00 na Zamku Królewskim w Międzyrzeczu powitaniem pielgrzymów i modlitwą przy relikwiach Pierwszych Męczenników Polski. Będzie też salut armatni na ich cześć.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję