Reklama

Historia

Kradzież dla Polski

W 1908 r. na podwileńskiej stacji kolejowej w Bezdanach grupa bojowców PPS, dowodzonych przez Józefa Piłsudskiego, napadła na pociąg wywożący do Petersburga pieniądze z podatków zebranych w zaborze rosyjskim. Suma była niebagatelna – 200 tys. rubli.

Niedziela Ogólnopolska 38/2025, str. 28-29

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Józef Piłsudzki

Józef Piłsudzki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piłsudski od najmłodszych lat marzył o dokończeniu krwawo stłumionego zrywu powstania styczniowego. Chciał, aby tym razem działanie przyniosło sukces, a Polska odzyskała wolność. Popularny na przełomie XIX i XX wieku socjalizm miał być, w jego ocenie, narzędziem w umasowieniu ruchu niepodległościowego. Jako lider Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), w której prace włączył się natychmiast po powrocie z zesłania na Syberię, stawiał sprawę jasno: „Socjalista w Polsce dążyć musi do niepodległości kraju”.

Socjalizm jako narzędzie

Reklama

W artykule opublikowanym w 1903 r. w konspiracyjnym Promieniu napisał: „Nazwałem siebie socjalistą w roku 1884-ym. Mówię – nazwałem, bo nie oznaczało to wcale nabycia niezłomnych i utrwalonych przekonań o słuszności idei socjalistycznej. (...) Gdybym się spotkał w owe czasy z socjalizmem warszawskim, negującym otwarcie sprawy narodowościowe i występującym przeciwko tradycji powstańczej, byłbym tak opornym na jego wpływy (...)”. Piłsudski przeczytał prace Dicksteina, Liebknechta, Marksa, ale sam wspominał: „logika Marksa oraz panowanie towaru nad człowiekiem nie pasowało do mego mózgu”. Takim sposobem rozumienia sprawy polskiej próbował zarazić pozostałych członków PPS. Chciał, aby „czerwony tramwaj socjalizmu” dojechał do stacji „Niepodległość”, a nie błąkał się po bezdrożach marksistowskiego internacjonalizmu. Dostrzegał to na bieżąco największy polityczny antagonista Piłsudskiego – Roman Dmowski, pisząc o nim na łamach Przeglądu Wszechpolskiego: „Pan Piłsudski w głębi ducha socjalistą nie jest. Pozostał on zawsze dzielnym synem matki – patriotki, marzącym o wyzwoleniu ojczyzny”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Okazję do walki o wolność Piłsudski upatrywał w rewolucji, która wybuchła w 1905 r. Chciał, aby stała się ona nie tyle rewolucją socjalną, ile czwartym powstaniem. Stanął na czele Organizacji Bojowej PPS, by prowadzić otwartą walkę z rosyjskim zaborcą. W latach 1905-08 bojowcy PPS zorganizowali ponad 1,7 tys. zamachów na rosyjskich żandarmów, agentów policji i wsławionych w akcjach rusyfikacyjnych urzędników carskich oraz przeprowadzili setki akcji ekspropriacyjnych. Zdobyte w ten sposób pieniądze przeznaczano na druk prasy podziemnej, produkcję materiałów wybuchowych, łapówki dla skorumpowanych urzędników carskich, które skutkowały uwolnieniem z więzień działaczy niepodległościowych, a gdy to okazywało się niemożliwe, zdobyte ruble przeznaczano na wsparcie dla rodzin aresztowanych i zesłanych. W liście do swego przyjaciela Feliksa Perla Piłsudski napisał: „Moneta! Niech ją diabli wezmą, jak nią gardzę, ale wolę ją brać tak jak zdobycz w walce, niż żebrać o nią u zdziecinniałego z tchórzostwa społeczeństwa polskiego (...)”.

By nie zabrakło polskiej szabli

Reklama

Rewolucja zaczęła się jednak wypalać, a w łonie PPS doszło do rozłamu, w wyniku którego powstała PPS-Lewica znajdująca się pod silnym wpływem internacjonalistów. Piłsudski postanowił zmienić taktykę. Wyczuwał, że są to ostatnie lata pokoju w Europie i że konflikt zbrojny, w którym wystąpią przeciwko sobie mocarstwa zaborcze, jest kwestią czasu. Upatrywał w tym szansę, ale nie chciał, aby w chwili, gdy ważyć się będą losy państw i narodów, „zabrakło polskiej szabli”. Zapragnął stworzyć organizację wojskową, która przeszkoli polskich patriotów do przyszłej zbrojnej walki o wolność. Oczywiście, nie mógł tego robić pod zaborem rosyjskim. Przeniósł więc ciężar przygotowań do cieszącej się umiarkowaną autonomią Galicji. W czerwcu 1908 r. w lwowskim mieszkaniu ówczesnego studenta politechniki Kazimierza Sosnkowskiego zebrali się działacze niepodległościowego skrzydła PPS. Powołali do życia Związek Walki Czynnej, którego celem było „prowadzenie poza granicami caratu robót przygotowawczych oraz wykształcenie organizatorów i kierowników dla przyszłego powstania zbrojnego w zaborze rosyjskim”. Związek Walki Czynnej był tajny, ale jego jawną emanacją miały się stać powołane kilkanaście miesięcy później związki strzeleckie. Te mogły działać otwarcie, wykorzystując austriacką ustawę o stowarzyszeniach oraz reskrypt CK Ministerstwa Obrony Krajowej zawierający postanowienia o „popieraniu strzelectwa dobrowolnego”. W ten sposób Kraków i Lwów stały się „polskim Piemontem”. Na taką działalność jednak potrzebne były pieniądze. Po latach Sosnkowski wspominał: „[Piłsudski] zdecydował się zakończyć epopeję Organizacji Bojowej ostatnią grą, w której albo zginie sam, albo zwycięży, by rozpocząć nowy okres walki, bez której, według jego zdania, żyć nie było warto”. W głowie przyszłego Marszałka dojrzewał pomysł dużej akcji, dzięki której w brawurowy sposób pozyskane będą fundusze na prace niepodległościowe. Postanowił przeprowadzić ją w swych rodzinnych stronach – na Wileńszczyźnie, grabionej przez Moskali niewyobrażalnie wysokimi podatkami i karami pieniężnymi. Piłsudski nigdy osobiście nie uczestniczył w tego rodzaju akcjach, które bardzo często kończyły się śmiercią lub więzieniem dla jego towarzyszy walki. Czuł z tego powodu wyrzuty sumienia. We wspominanym już liście do Perla napisał: „Tylem ludzi na to [na śmierć] posyłał, tylem przez to posłał na szubienicę, że w razie, jeśli zginę, to będzie naturalną dla nich, dla tych cichych bohaterów, satysfakcją moralną, że i ich wódz nie gardził ich robotą, nie posyłał ich jedynie jako narzędzia na brudną robotę, zostawiając sobie czystą”. Postanowił osobiście przewodzić szesnastu bojowcom, którzy podzieleni na grupy, w oddalonych o 25 km od Wilna Bezdanach, mieli opanować pociąg pocztowy przewożący pieniądze i kosztowności.

Western a la polonaise

Napisany do Perla przed akcją list Piłsudski traktował jako swoisty testament i zawarł w nim słowa, które są też kluczem do zrozumienia jego życiowej postawy. „Walczę i umrę jedynie dlatego, że w wychodku, jakim jest nasze życie, żyć nie mogę, to ubliża – słyszysz! – ubliża mi, jako człowiekowi z godnością nie niewolniczą” – napisał dramatycznie. Do akcji przygotowywano się przez wiele miesięcy, obserwowano rozkład i ruch pociągów, ustalano, jak silny jest konwój przewożący pieniądze. „Całą okolicę dookoła Bezdan poznaliśmy tak dokładnie, że w lesie, przez który mieliśmy uciekać, nie było ścieżki ani jednego niemal drzewa, których byśmy nie znali” – wspominała po latach uczestniczka akcji, późniejsza żona Piłsudskiego Aleksandra Szczerbińska. Jej rola w przygotowaniach była znacząca. Nie tylko wynajęła w pobliskiej Jedlince mieszkanie, które stało się „metą” dla Piłsudskiego, ale także, nie bacząc na rosyjskich żandarmów, przewiozła pociągiem z Sosnowca dynamit potrzebny do przeprowadzenia ataku. 26 września 1908 r. grupa bojowców pod dowództwem Walerego Sławka wsiadła do pociągu w Wilnie, aby opanować go od środka. Pozostali z Józefem Piłsudskim czekali na peronie w Bezdanach. Akcja rozpoczęła się punktualnie o godz. 23. Czas i precyzja ogrywały w niej szczególną rolę. Nie mogła trwać dłużej niż trzy kwadranse, o północy bowiem na stację przybywał inny transport. „Gdy tylko pociąg wtoczył się na stację, atakujący otoczyli go ze wszystkich stron” – wspominała Aleksandra Szczerbińska. „Nastąpiła krótka wymiana strzałów (...). Moment zaskoczenia wykorzystany był w stu procentach. Sławek ze swoimi ludźmi rozbroił eskortę w mgnieniu oka. Pasażerów i urzędników kolejowych pilnowano pod rewolwerami, przecięto druty telefoniczne i zablokowano sygnały. Piłsudski, Arciszewski i Prystor weszli do wagonu pocztowego, rozbili dynamitem żelazne skrzynie i załadowali pieniądze w worki. W oddali dał się słyszeć odgłos drugiego pociągu. Skoczyli na bryczkę i cwałem ruszyli w las”. Na peronie pozostali jeden zabity żandarm rosyjski i pięciu rannych Moskali. Uczestnicy uciekli z łupem bez strat. Brawurowa akcja zakończyła się sukcesem, pieniądze zawiezione zostały do Kijowa, a srebrne kosztowności zakopane w lesie, skąd wydobyto je po kilku miesiącach, gdy zelżał pościg rosyjski.

Kiedy Aleksandra Szczerbińska patrzyła na zdobycz spod Bezdan, mówiąc z satysfakcją, że w ciężkich workach musi być dużo pieniędzy, Piłsudski powiedział: „To nie pieniądze. To są książki o taktyce i dzieła, które nam dadzą siłę. To jest wolność tych, co dzisiaj są niewolnikami”. Taki był cel! Zdobyte środki posłużyły do otwarcia kolejnego etapu drogi do wolności, czyli do powstania ruchu strzeleckiego, który stał się kadrą przyszłej armii polskiej. A czterech uczestników akcji – Józef Piłsudski, Walery Sławek, Aleksander Prystor i Tomasz Arciszewski – służyło później polskiej niepodległości jako premierzy rządu Rzeczypospolitej.

Autor jest historykiem IPN, doradcą Prezydenta RP, w latach 2016-24 był szefem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

2025-09-16 12:42

Oceń: +9 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najważniejsza świątynia świata

2025-11-04 13:44

Niedziela Ogólnopolska 45/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Liturgia Tygodnia

Rembrandt – Wypędzenie przekupniów z świątyń

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
CZYTAJ DALEJ

„Leon z Chicago” – premiera filmu 10 listopada

2025-11-08 17:26

[ TEMATY ]

Leon XIV

Vatican Media

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Po sześciu miesiącach od wyboru papieża Leona XIV, Radio Watykańskie - Vatican News zaprezentuje film „Leo from Chicago” (Leon z Chicago), dokument przedstawiający historię, rodzinne korzenie, drogę naukową oraz augustiańskie powołanie Roberta Francisa Prevosta w jego ojczystych Stanach Zjednoczonych.

Filmowa opowieść prowadzi widza od dzieciństwa przyszłego papieża w Dolton, poprzez wspomnienia jego braci Louisa i Johna, aż po lata spędzone w szkołach, na uniwersytetach, w wspólnotach zakonnych i parafiach. W dokumencie pojawiają się głosy współbraci, nauczycieli, kolegów ze studiów i przyjaciół.
CZYTAJ DALEJ

„Bądźmy głosem prześladowanych w Nigerii” – dziś Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym

2025-11-09 09:49

[ TEMATY ]

Nigeria

Adobe Stock

Dziś, W niedzielę 9 listopada 2025 roku w całej Polsce obchodzony jest XVII Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W tym roku wydarzenie organizowane przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP) poświęcone jest Nigerii - krajowi, w którym bycie chrześcijaninem często oznacza ryzyko utraty życia.

Tegoroczne hasło, „Bądźmy głosem prześladowanych w Nigerii”, jest apelem o modlitwę, pamięć i solidarność z ludźmi, którzy każdego dnia doświadczają przemocy z powodu swojej wiary. Msze św., modlitwy i zbiórki na rzecz Kościoła w Nigerii odbywać się będą dziś w całej Polsce. Kościół w Nigerii można wesprzeć też za pośrednictwem strony pkwp.org oraz poprzez SMS o treści RATUJE wysłany na numer 72405.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję