Pustka, chłodno i głodno... - taka sytuacja dotyczy wielu dzieci. Spotykamy je na ulicy, proszą o pieniądze, czasami chcą, żeby kupić im bułkę. Jak reagujemy? Różnie, przecież
każdy z nas ma swoje problemy. Kto by się tam przejmował cudzymi dziećmi? Niech państwo się nimi zajmie, przecież idą na to nasze podatki - w ten sposób staramy się zagłuszyć
odzywający się głos sumienia, które czasami krzyczy, że przecież tak dalej być nie może! A jednak jest.
Awantury w domu, bicie, przekleństwa, zastraszanie, znęcanie się fizyczne i psychiczne. Dlaczego muszą przez to przechodzić? Dziwimy się, że palą papierosy, piją alkohol, nie
mają żadnych autorytetów. Często kradną, a nawet napadają na innych. Wolimy ich osądzić, przekreślić; póki są dziećmi, możemy je jeszcze zrozumieć, ale później? Kiedy dorastają, mają szansę
żyć inaczej niż ich rodzice. Jednak robią dokładnie to samo, co oni. Dlaczego? Bo piekła nigdy się nie zapomina. Każde z nich nosi je przez całe życie w sobie i nie potrafi
od niego uciec.
Można zapytać, co robimy, żeby im pomóc? Najczęściej odwracamy głowę, łatwiej jest nie widzieć. Okazuje się jednak, że nie wszyscy postępują w ten sposób.
Z mieszanymi uczuciami przekraczam próg Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie. Proszę o informacje, dane dotyczące liczby osób korzystających z pomocy.
Po chwili już wiem, że popełniłam nietakt. Tutaj nie liczą się dane statystyczne, ale konkretny człowiek, który przychodzi po pomoc. Kiedy po przejrzeniu dokumentów mam już swoje liczby, dostaję jeszcze
jedną nauczkę. Jedna z pań prosi, żeby nie pisać, iż dzieci pochodzą z rodzin patologicznych, ponieważ jest to krzywdzące i często niezgodne z prawdą. O tym
akurat wiem, zresztą, czym tak naprawdę jest patologia? Zejściem na skraj nędzy, na którą my, syci i zadowoleni z życia, pozwalamy.
Jak wygląda pomoc MOPS, z której coraz więcej rodzin jest zmuszonych korzystać? Oto statystyki:
dożywianie - 2412 dzieci
kolonie - 230 dzieci
wyprawki dla pierwszoklasistów - 203 (są przydzielane cały czas)
świetlice środowiskowe.
Świetlic finansowanych przez MOPS na terenie Częstochowy jest 16, każdą odwiedza ok. 50 dzieci. Oczywiście, na terenie miasta są świetlice prowadzone również przez inne podmioty, w tym parafie. Warto wspomnieć, że dzieci uczą się tam, odpoczywają, jedzą i miło spędzają czas. Pobyt w świetlicy jest dla nich czasem odejścia od problemów, z którymi borykają się rodzice: bieda, choroby, często alkohol. Ludzie pracujący w świetlicach są nauczycielami, psychologami, osobami pełnymi ciepła i heroicznego wręcz poświęcenia.
Faktem, który przeraża, jest liczba rodzin, które skorzystały z pomocy MOPS - 6521 rodzin! Ta cyfra mówi sama za siebie. Czy nigdy nie będzie już lepiej? „Będzie jeszcze gorzej” - odpowiada mi pani z Ośrodka.
Ciągle brakuje ludzi dobrej woli, chociaż i tak, zważywszy na sytuację społeczno-polityczną, nie jest źle. Prywatni właściciele restauracji i barów dożywiają 40 dzieci. Z MOPS współpracuje 69 szkół, które udostępniają stołówki dla dzieci potrzebujących pomocy. Są też parafie, organizacje i stowarzyszenia kościelne. Najbardziej znane są oczywiście: Caritas i Akcja Katolicka. Ich dziełem są: przytuliska dla kobiet i mężczyzn, świetlice przy parafiach, wsparcie finansowe udzielane potrzebującym, kolonie, wyjazdy, organizowanie leczenia. Z radością obserwuję dzieci corocznie wyjeżdżające do Toporowa na kolonie. Organizuje je Akcja Katolicka Archidiecezji Częstochowskiej wraz z parafią pw. św. Franciszka z Asyżu w Toporowie (w tym roku było tam 1200 dzieciaków), ale nie tylko.
Włączają się też inne parafie:
św. Floriana (300 dzieci)
św. Maksymiliana Marii Kolbego (300 dzieci)
św. Melchiora Grodzieckiego (kolonie dla 80 dzieci)
Matki Bożej Zwycięskiej (50 dzieci)
św. Zygmunta (50 dzieci)
Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (42 dzieci)
Podwyższenia Krzyża Świętego (40 dzieci).
Najbliższa akcja to zeszyty i książki dla dzieci - rozpoczyna się przecież kolejny rok szkolny!
Pomóż w rozwoju naszego portalu