Mówimy czasem, że trzeba ukoić ból, rozpacz, wewnętrzne rozdarcie. Chodzi o zaprowadzenie takiego stanu ducha, który nazywamy pokojem. Zatem etymologia słowa pokój wywodzi go od tego już niezbyt
często używanego czasownika koić. Można powiedzieć, że człowiek rodzi się tak zakodowany, że atmosfera, oczekiwanie pokoju jest czymś dlań naturalnym i najbardziej pożądanym. Zostaliśmy stworzeni
dla harmonii, porządku, piękna. Taki był Boży zamiar od początku istnienia świata. Tymczasem, jak wiemy z historii ludzkości i naszego osobistego doświadczenia, dążenia do życia
w pokoju są często wystawiane na próbę, a dla wielu nieosiągalnym marzeniem. Zaczęło się od tego nieszczęsnego zdarzenia w raju, kiedy to człowiek chciał być większy od
swego Stwórcy i uległszy pokusie złamał Boży zakaz. Jednak nawet po tym rujnującym wszelką harmonię fakcie Bóg nie porzucił swego stworzenia, lecz pozostawił mu w dalszym ciągu możliwość
życia w pokoju. Zatem ten szczególny stan równowagi, porządku myśli i życia społecznego jest ciągle możliwy. Trzeba jednak o niego się troszczyć.
Sytuacje gwałtu, rozdarcia, kłótni, wyzysku, wojen będą się w świecie powtarzać. Wydawać by się mogło, że w miarę jak następuje rozwój cywilizacji, powinny być coraz rzadsze.
Tymczasem widzimy, że tak nie jest. Przeciwnie, człowiek osiągnięcia cywilizacyjne wykorzystuje przeciwko swemu współbratu, siejąc zniszczenie w sposób masowy, o czym nasi praprzodkowie
nie mieli wyobrażenia. Potrzebne jest wołanie i zabieganie o pokój.
Jan Paweł II w orędziu na Światowy Dzień Pokoju 1 stycznia 2002 r. napisał: „filarami prawdziwego pokoju są sprawiedliwość i ten szczególny rodzaj miłości, jakim
jest przebaczenie. Przebaczenie przeciwne jest żywieniu uraz i chęci zemsty, nie sprzeciwia się jednak sprawiedliwości”. Każdy, kto dopuszcza się działania niesprawiedliwego jest siewcą
niepokoju. Istotne jest to, żeby żyć w prawdzie, by moje czyny i słowa były owocem roztropnego namysłu, odwoływaniem się do tej bardzo czułej i delikatnej instancji, jaką
jest sumienie. W gruncie rzeczy to tutaj rodzi się pokój, tutaj musi się narodzić, żeby mógł zaistnieć w życiu społecznym”.
Cóż jednak począć, gdy nasze nawet szczere wysiłki osiągnięcia sprawiedliwości są bezowocne? Czy jedynym rozwiązaniem jest walka? Ojciec Święty kontynuuje: „Skoro jednak sprawiedliwość ludzka
jest zawsze słaba i niedoskonała, zdana na egoizm i ograniczenia zarówno osób jak i całych grup, należy ją praktykować w duchu przebaczenia i w pewnym
sensie uzupełniać przebaczeniem, które goi rany i odnawia zakłócone relacje pomiędzy ludźmi. Jest to tak samo ważne w przypadku napięć istniejących między pojedynczymi osobami, jak
i w konfliktach o bardziej ogólnym zasięgu, również międzynarodowym”.
Myślę nieraz o tych, którzy przeszli przez piekło wojny, obozów koncentracyjnych, zsyłek na Syberię. Stracili wszystko, a czasem wszystkich najbliższych. Któż im odda sprawiedliwość?
Domaganie się jej jest wołaniem na puszczy. A przecież mają do niej prawo. Odszkodowań nikt nie jest w stanie policzyć, tym bardziej wypłacić. Rozkładamy bezradnie ręce. Potrzeba
przebaczenia, choćby dla własnego dobra, aby nie zamknąć się w zgorzknieniu i rozpaczy. „Pokój jest warunkiem rozwoju, ale tylko przebaczenie umożliwia prawdziwy pokój”
- jeszcze raz poucza Ojciec Święty w swym orędziu na 2002 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu