Niekiedy zdarza się, że wychowawcy uświadamiają wychowanków o tym, iż z powodu religii nie będą repetować roku, zatem, że warto „przetrwać”: może kiedyś przyda się to,
że chodzili na religię. Uczniowie, uczestniczący w szkolnej katechezie pod różnego rodzaju presją, mający do wyboru narażenie się na uwagę katechety (z czym niejednokrotnie się nie liczą) albo
jedynkę z matematyki czy biologii, wybierają to pierwsze. Zatem - podczas lekcji religii odrabiają zadania z innych przedmiotów. Podobnie ma się sprawa z uczniami,
którzy za godzinę będą pisali pracę klasową lub dopiero co pisać ją skończyli. Są spięci lub rozgorączkowani, co nie sprzyja uczestnictwu w katechezie. Jaki jest złoty środek w rozwiązaniu
tego problemu? Można włączyć się do ich rozmowy albo radykalnie ukrócić zaistniałą sytuację. Obydwa działania mają plusy i minusy, dlatego potrzebna jest wielka roztropność katechety w podejmowaniu
decyzji, aby nie przeobrazić katechezy w azyl „tumiwisizmu” bądź pole walki.
Szkolnej katechezie brak też odpowiedniej atmosfery i warunków lokalowych. Czasami katecheta ma swoją salę. Gorzej, jeśli co lekcję przechodzi do innej, w której jedynymi atrybutami
religijnymi są noszone przez niego krzyż i Pismo Święte. Ze szkoły trudniej też wyjść do kościoła, miejsca świętego, którego atmosfera i panująca tam cisza skłaniają do refleksji
i modlitwy.
Reasumując, trzeba powiedzieć, że katecheza ma swoje miejsce w szkole i swoją misję. Wiele osób, które uczymy religii w szkołach, nie spotkało Jezusa i tak
naprawdę nie zna Go, więc za Nim nie idzie. Często dzieje się tak dlatego, że nie spotkali i nie znali Go rodzice uczniów. Dziś wielu młodych ludzi na zewnątrz manifestuje, że nie
chce poznać Boga, bo On jest „reliktem”. Jako katecheci, nieustannie zachęcamy ich, żeby spróbowali pokochać Boga. Nie można jednak kochać kogoś, kogo się nie zna i nie doświadcza.
Myślę, że osoby katechizujące powinny być świadome, dlaczego uczą religii. Nie dla osobistych korzyści ani też z obowiązku, lecz z pełnego przekonania, że najważniejszy jest Pan
Jezus. Uważam, że nie ma innej racji nauczania i katechizowania, nawet jeśli niektórym wydaje się, że takie racje są. Można by poprzestać na tych uczniach, którzy przyszliby do nas sami. Ale
co z pozostałymi, co z biblijną „owcą, która zaginęła”? Czy możemy pozwolić jej zatracić się, nie dając szansy i nie wyciągając pomocnej ręki?
Czy w szkole jest miejsce na katechezę, czy tylko na nauczanie religii? Myślę, że dziś jest miejsce na jedno i drugie. Trzeba tylko zrozumieć, że nie wszystkie dzieci i młodzież
są takie same, że nie wszystkie rodziny żyją w taki sam sposób wiarą i w taki sam sposób wiarę przekazują. Dlatego jednych należy uczyć religii, a innych katechizować.
Nie zmienia tego fakt, że podstawowym miejscem katechizacji liturgicznej, sakramentalnej, ludzi dorosłych, rodziców, nauczycieli jest i powinna pozostać parafia (KKK 2226). Parafia, a więc
nie tylko kapłan, nie tylko katechetka, ale wszyscy, którzy zostali ochrzczeni i rozumieją, co to znaczy żyć wiarą. Parafia to przecież wspólnota ludzi - rodziców, dzieci, młodzieży,
nauczycieli, kapłanów, sióstr zakonnych, katechetów świeckich - z Bogiem. Szkoła jest miejscem katechezy wtedy, gdy spotykają się w niej i tworzą ją ludzie świadomi
swojej przynależności do Jezusa. Jeżeli będziemy zrzucali odpowiedzialność jedni na drugich - Kościół na rodziców, rodzice na szkołę, szkoła na Kościół - nie uda się wychowanie chrześcijańskie.
Spróbujmy wszyscy bardziej żyć wiarą. Jestem przekonany, że wiele problemów związanych z nauczaniem i wychowaniem chrześcijańskim nie zniknie, być może pojawią się jeszcze inne,
nowe. Nie rozwiążą tego żadne rozporządzenia, instrukcje, nawet najlepsze prawo. Wiem jedno, czego sam doświadczyłem w pracy katechetycznej, że problem nauczania religii, katechezy to problem
nas jako ludzi i tworzonej przez nas społeczności. W tym wszystkim chyba jest najważniejsze to, na ile jesteśmy przy Bogu, na ile Go znamy, rozumiemy, kochamy, na ile Mu zaufaliśmy.
I w końcu, na ile w dziecku, któremu powinniśmy towarzyszyć jako rodzice, nauczyciele, wychowawcy, katecheci rozpoznaliśmy kogoś, kogo przez nas chce pouczyć i pokochać
nasz Stwórca - Bóg.
Pomóż w rozwoju naszego portalu