Reklama

Niedziela Częstochowska

Nauczycielka…

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O Helenie Panfilowej (1908-1999), nauczycielce publicznych szkół powszechnych w latach 1927-1939, więźniarce Ravensbruck (1942-1945), nauczycielce Szkoły Podstawowej w Szynkielowie(1947-1969)

Helena Panfilowa, córka Walentyny z d. Świątek i Baltazara Gaików urodziła się 5.12.1908 r. w Wolnicy Niechmirowskiej. Jej rodzeństwo to: bracia Stanisław i Tadeusz oraz siostra Janina Leokadia. Mąż, Jan Panfil pochodził z Modrzewia k. Opoczna, syn Jerzy ( ur. 1930 r.).

Helena od zawsze chciała być nauczycielką. By nią zostać, ukończyła Szkołę Powszechną w Szynkielowie, 1 rok - Preparandy w Wieluniu i Państwowe Seminarium Nauczycielskie Żeńskie w Lesznie w latach 1922/23-1926/27, które dało jej świadectwo uprawniające do pełnienia obowiązków tymczasowej nauczycielki. Pełne kwalifikacje nauczycielskie uzyskała po zdaniu egzaminu na nauczyciela publicznych szkół powszechnych w 1931 r. w Zduńskiej Woli. Pracę zawodową podjęła w roku 1927. W czasie dwunastu lat nauczycielskiego stażu, do czasu wybuchu II wojny światowej, pracowała w czterech szkołach na terenie powiatu wieluńskiego. Pierwszą szkołą, do której trafiła i gdzie przepracowała dwa lata, była szkoła w Wójcinie, po niej szkoła w Dzietrzkowicach, w której pracowała tylko jeden rok. Kolejnym miejscem pracy były Kowale k. Praszki ( 1 IX 1930-1934), ostatnią, w której razem z mężem przepracowała do wybuchu II wojny światowej, była szkoła w Ożarowie, w gminie Skomlin. Tu uczyła historii, a jej mąż Jan, uczył języka polskiego i prac ręcznych( wspomina uczeń Henryk Strózik ur. 1925).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W sierpniu 1939 r., jak zwykle, przygotowywała się do rozpoczęcia nowego roku szkolnego 1939/1940. Jednakże, 1 września, Niemcy zaatakowali Polskę, wybuchła II wojna światowa. W tym dniu, na rowerze, przez zburzony Wieluń i Masłowice przyjechała do Szynkielowa, ale na hasło, że Niemcy zezwalają na otwarcie szkoły, 15 września powróciła do Ożarowa ( tu powrócił także zmobilizowany w VIII 1939 r., biorący udział w działaniach wojennych, ppor. WP Jan Panfil, jego wyjście na wojnę widział Henryk Strózik). Była jedyną nauczycielką na 200 dzieci, które chciały rozpocząć rok szkolny. Nadzieje na otwarcie szkoły polskiej okazały się przedwczesne, budynek przejęli Niemcy i zamienili na szkołę niemiecką, polską szkołę ostatecznie zamknięto w końcu listopada 1939 r.. Nazwę wsi też zmienili na Meskevalde.

Reklama

W czasie pełnienia obowiązków nauczycielki, Helena Panfilowa, była aktywnym członkiem ZNP, do którego wstąpiła już w listopadzie 1927 roku. Jej działalność, jako członka ZNP szczególnie mocno zaznaczyła się w ogniskach ZNP w Dzietrzkowicach i Praszce. Dowodem na bycie członkiem ZNP jest legitymacja z numerem 5286 podpisana 25.08.1933 r., potwierdzająca jej członkostwo w ZNP na dzień 22.08.1933r. Działalność związkową przerwała II wojna światowa. Do pracy w ZNP powróciła w 1947 r. Aktywnym członkiem pozostała do śmierci w 1999 r. W 1938 roku, 10 maja, na podstawie ustawy z dnia 8.01.1938r. DU RP nr 3, poz.2, została odznaczona brązowym medalem za długoletnią służbę, tak, bowiem określano wówczas pracę nauczyciela. Jako nauczycielka nie zamykała się na pracę społeczną. Widocznym przejawem społecznego zaangażowania był udział w spisie powszechnym ludności RP w dniu 9.12. 1931 r., w którym pełniła funkcję okręgowego komisarza spisowego. Za tę działalność została uhonorowana odznaką za ofiarną pracę

Już od końca września 1939r., zarówno ona, jak i jej mąż Jan, byli ścigani przez Niemców. Powodem była działalność konspiracyjna w ZWZ, późniejszej AK, a w latach 40- tych, za tajne nauczanie ( we wspomnieniach syna była to grupa 7-10 uczniów we wsi Modrzew). Jan, wraz z innymi nauczycielami powiatu wieluńskiego, przed 11 listopada 1939 r. trafił do obozu w Radogoszczy, skąd, zwolniony po dwóch miesiącach powrócił do Szynkielowa. Wraz z Heleną i synem Jerzym przez 3 miesiące, ukrywał się w domu Gaika w Wolnicy. Ratunkiem przed aresztowaniem była ucieczka do GG. Jan Panfil przez „zieloną granicę” przedostał się do GG na początku 1940 roku i ukrywał się w swoich rodzinnych stronach w pobliżu Opoczna, we wsi znanej pod trzema nazwami Modrzew ( stąd pochodził), Ziembów, Podkunice ( dziś Ziembów). Helena z synem dojechała do niego w XII 1940 roku. Cieszyli się sobą do 4 czerwca 1942 roku, czyli do aresztowania przez gestapo. Razem z Janem, wtedy komendantem placówki AK w gminie Kunicaki, aresztowano Helenę, kierownika szkoły Nowaka, brata Stanisława i szwagra Piotra Jurka. W czasie aresztowania Jan Panfil został postrzelony w nogę. Ranny, przewieziony do Tomaszowa Mazowieckiego, potem do szpitala w Piotrkowie Trybunalskim, skazany na obóz koncentracyjny, zginął w czasie próby ucieczki z transportu. Nikt nie wie gdzie został pochowany.

Reklama

Helena Panfilowa po aresztowaniu trafiła także do więzienia w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie przeżyła liczne tortury. Od tortur nie zwolniła jej nawet ciężka żółtaczka. Po ostatnich przesłuchaniach, jak wspominała, bez czucia, bez reakcji na uderzenia oprawców została skazana na międzynarodowy obóz koncentracyjny żeński w Ravensbruck ( Polki, Niemki, Rosjanki, Żydówki, Francuzki i inne narodowości, łącznie 27), do którego trafiła 21 czerwca 1942 r. i przebywała do 3.05.1945 r.. W obozie otrzymała numer obozowy 12119, przydział do bloku nr 17 i czerwony trójkąt z literą „P”. Do obozu trafiła w transporcie liczącym 63 skazane z Kielc ( numery 12078-12142).

Obóz w Ravensbruck był przeznaczony wyłącznie dla kobiet. Powstał w marcu 1939 roku w pobliżu miasta Furstenberg w Meklemburgii. Od 1 XI 1938 roku do kwietnia 1939 roku pracowało przy jego budowie ok. 500 więźniów z Sachsenhausen. Pierwsze więźniarki przybyły tu 18 maja 1939 roku i były to Niemki i Austriaczki( 860 Niemek i 7 Austriaczek) z obozu w Lichtenburgu. Przez obóz przeszło ponad 132 tys. kobiet, z których zginęło ponad 92 tys. Liczba Polek w obozie to 40 tys., z których przeżyło zaledwie 8000. Pierwsze Polki w obozie, które przywieziono 23 IX 1939 r. były działaczkami ZHP w Niemczech, działaczkami spod znaku „Rodła”, nauczycielkami języka polskiego, członkiniami „Związku Polaków w Niemczech”, pierwsze Polki z okupowanego kraju w listopadzie. Chore i niezdolne do pracy więźniarki od początku 1942 roku wysyłano do znajdujących się poza obozem komór gazowych, potem także do zbudowanego w obozie krematorium ( zaczęło działać w IV 1943 r.) i komory gazowej( działała od lata 1944). Niebawem, w sierpniu i wrześniu, do obozu trafiło 12tys. Polek z powstańczej Warszawy. Obóz został wyzwolony 30 IV 1945 r. przez jednostki 49 armii 2 Frontu Białoruskiego, ale dramat kobiet się nie skończył. Po chore Polki dopiero 7 lipca przyjechały pierwsze 2 samochody skierowane tu przez gorzowski Oddział PCK i to po ostrej interwencji dra Maurycego Mittelstaedta i dr Węgierskiej- Paradeckiej. Zabrały one 30 więźniarek. Kolejnym więźniarkom, chcącym wyjechać do Polski, władze radzieckie podstawiły 5 wagonów towarowych w dniu 13 lipca. Razem z nimi wyjechali więźniowie z obozu męskiego ( obóz zbudowano obok obozu kobiecego w 1941 roku).

Reklama

W zapiskach, które dr Bożenie Rabikowskiej, uczennicy Heleny, udostępnił syn Heleny Panfilowej, Jerzy, napisała: kilka razy w latach 1944-1945 leżałam w rewirze, wtedy znalazłam się na liście do krematorium, uratowały mnie lekarki, także więźniarki- Polka i Rosjanka. Innym razem, w obozie w Neubrandenburg, kiedy groziło mi najgorsze za szerzenie patriotyzmu i przypominanie polskich tradycji wśród młodych więźniarek, uratowała mnie Francuzka polskiego pochodzenia i inżynier Niemiec, nadzorujący moją pracę przy produkcji V1. Po wyzwoleniu w 1945 r. leczyłam się w Niemczech.

W dniu 3.05.1945 r. znajdowała się w okolicach Schwerina, gdzie została oswobodzona przez wojska alianckie. Tu otrzymała legitymację członka Związku Polaków w Lubece z numerem 417/1945 potwierdzającą, że od dnia 4.06.1942r. do 3.05.1945r. była więziona w niemieckich obozach koncentracyjnych, ostatni w Ravensbruck., Oswobodzona przez aliantów. Po oswobodzeniu z obozu zgłosiła się do Polskich Sił Zbrojnych 2 Kompanii IV Baonu Oficerów Pierwszego Zgrupowania ( dowódca Stanisław Maczek), gdzie dosłużyła się stopnia Strzelec z cenzusem W.S.K. Posiadała legitymację jeńca wojennego Polskich Sił Zbrojnych z numerem 162495( strzelec W.S.K. pseudonim „Bronka”

Reklama

Do Polski powróciła w grudniu 1946 r. Przypłynęła statkiem z Lubeki do Szczecina. Wraz z nią przypłynął Julian Ochnik, także więzień obozów koncentracyjnych, były żołnierz AK spod Siedlec, z którym stworzyli wspaniały nauczycielski tandem, pracujący w szynkielowskiej szkole. Pisze o tym we wspomnieniach uczennica Maria S.( ur. 1931): „Jej ogromną zasługą było to, że przywiozła do szkoły w Szynkielowie J. Ochnika. Oboje byli po 40., Stanowili doskonały duet w pracy dla szkoły. Panfilowa uczyła języka polskiego i prac ręcznych. Jej pracę cechowała niezwykła dokładność, wręcz pedanteria i wymagała tej dokładności od nas uczniów”.

Pracę w Szynkielowie, Helena Panfilowa, podjęła 1 kwietnia 1947 r. i przepracowała do 1969 r., kończąc w międzyczasie SN w Łowiczu (1966). Wtedy przeszła na emeryturę i zamieszkała w Pabianicach. Zawsze była aktywna. Do 1997 r. pracowała w Komisji Socjalno- Bytowej Z B o W i D, członkostwo w latach 1947-1999, była członkiem ZSL (1949-1986). W latach 1977-1990 pracowała w Polskim Towarzystwie Turystyczno- Krajoznawczym, była członkiem Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Więzień i Obozów Koncentracyjnych Niemieckich, z numerem legitymacji 1376, od 1965 roku pracowała w PCK, była członkinią KGW, radną GRN w Szynkielowie, Terenowym Opiekunem Społecznym.

Reklama

Do swoich odznaczeń sprzed wybuchu drugiej wojny dołączyła: Odznakę Tysiąclecia Państwa Polskiego, Medal Zwycięstwa i Wolności 1945 (1972), Odznakę Grunwaldzką Komendanta Naczelnego Dowódcy WP(1974), Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1975), Odznaka ZNP za Tajne Nauczanie (1985), Krzyż Oświęcimski(1988), Medal M. Kolbe Werk-Freiburg. Do odznaczeń należy dopisać liczne dyplomy za pracę pedagogiczną, związkową, społeczną, w tym gratulacje z okazji 51 lat działalności w harcerstwie.

Helena spoczywa na cmentarzu w Pabianicach ( Kwatera VII. Mogiła 160), Jan Panfil - nie wiadomo. Na nagrobku jednak inskrypcja zawiera dwa imiona: Jan Panfil Porucznik WP i AK, zamordowany w 1943; Helena Panfil (1908-1999) Nauczycielka. Więzień obozów koncentracyjnych.

Większość byłych uczniów i mieszkańców Szynkielowa zapamiętało ją, jako filigranową blondynkę, zawsze estetycznie ubraną, aczkolwiek skromnie. Najbardziej zapamiętano białą bluzkę i kloszową spódnicę w kratę. Była osobą o arystokratycznych manierach, mówili. Nigdy nie krzyczała, nie używała prostackich słów. Dystans, jaki zachowywała w stosunku do innych nie wynikał z zarozumialstwa. Budziła szacunek nie strachem, lecz swoim autorytetem. Lekceważyła osoby, które nie stawiały sobie wymagań. Szanując siebie, nie pozwoliła sobie robienia czegokolwiek niedbale. Estetyka stroju, uczesania, mówili, przenosiła się niejako na wymagania w stosunku do uczniów, którzy musieli pięknie pisać, mieć przejrzyste i czyste zeszyty, niezawinięte rogi w książkach, lekcje zawsze odrobione. Była niezwykle wymagająca w przestrzeganiu regulaminu i przysięgi harcerskiej. Do perfekcji doprowadzała zajęcia gimnastyczne i taneczne, co owocowało nagrodami na konkursach i przynosiło splendor szynkielowskiej szkole. Dzięki niej wyrosło wielu wspaniałych ludzi, a Ile ich jeszcze mogłoby być, gdyby nie wojna?

Wielu absolwentów, wychowanków Heleny Panfilowej, Jana Panfila, Juliana Ochnika, może powiedzieć: „Jeżeli widziałem dalej niż inni, to dlatego, że stałem na barkach gigantów” ( I. Newton)

Reklama

Na podstawie materiałów zebranych i udostępnionych przez dr Bożenę Rabikowską

2015-12-21 10:18

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wchodził w Kościół przejechany przez walec

Niedziela Ogólnopolska 30/2014, str. 26-27

[ TEMATY ]

ksiądz

kapłan

ludzie

kapłan

sylwetka

ARCHIWUM PARAFII

Ks. Kamil Kowalczyk z młodzieżą oazową

Ks. Kamil Kowalczyk z młodzieżą oazową

Wśród współczesnych świadków wiary tym razem prezentujemy w „Niedzieli” śp. ks. Kamila Kowalczyka. „Dane mi było wyświęcić go na kapłana, a po nieco ponadrocznej kapłańskiej posłudze w parafii pw. św. Wojciecha w Krakowie sprawowałem obrzędy jego pogrzebu. Nie ukrywałem wzruszenia, widząc wypełnioną świątynię i słuchając świadectw młodych ludzi o jego wielkim kapłańskim sercu” – te słowa kard. Stanisława Dziwisza otwierają wydaną niedawno książkę „Wikary z Bronowic”, poświęconą śp. ks. Kamilowi Kowalczykowi. „Dzięki tej publikacji zostanie utrwalona pamięć młodego kapłana, który całym swoim życiem świadczył o Chrystusie, wskazywał na Niego, pokazywał drogę do Niego. Na inny sposób, poprzez nią, będzie on nadal pełnił tę posługę” – wyznaje metropolita krakowski.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

To praca jest dla człowieka

2024-04-29 15:37

Magdalena Lewandowska

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

W parafii Opatrzności Bożej na Nowym Dworze we Wrocławiu modlono się w intencji ofiar wypadków przy pracy.

Eucharystii, na którą licznie przybyły poczty sztandarowe i członkowie Solidarności, przewodniczył o. bp Jacek Kiciński. – Dzisiaj obchodzimy Światowy dzień bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w pracy oraz Dzień pamięci ofiar wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Cieszę się, że modlimy się razem z bp. Jackiem Kicińskim i przedstawicielami Dolnośląskiej Solidarności – mówił na początku Eucharystii ks. Krzysztof Hajdun, proboszcz parafii i diecezjalny duszpasterz ludzi pracy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję