Reklama

Na koniec i początek roku

Nadzieja i miłość pośród murów

Przed kilkoma dniami zakończył się trzeci już rok nowego tysiąclecia. Jaki był? A jaki będzie ten, który się właśnie rozpoczął? Czy lepszy od poprzednich? Chrześcijanin żyje zanurzony w czasie. W czasie dokonuje się jego zbawienie, w jakiejś przeszłości, której nie da się już odmienić, w jakiejś przyszłości, która jest wciąż otwarta.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nienawiść u drzwi

Reklama

Jako program na pierwsze lata nowego milenium, Papież Jan Paweł II wyznaczył nam tryptyk: poznać Chrystusa, pokochać Go i naśladować. W roku 2003 zastanawialiśmy się, jak kochać Chrystusa. W liście na ubiegły Adwent bp diecezjalny Adam Dyczkowski pisał do nas: „Program ten staje się bardzo aktualny na początku trzeciego tysiąclecia. Czujemy się bowiem bardzo zagrożeni przez ducha egoizmu, nienawiści, niezgody, rywalizacji ekonomicznej i politycznej, i wszelkimi formami skłócenia - od rodziny począwszy, aż na międzynarodowym terroryzmie i zagrożeniu wybuchem wojny skończywszy”. Czy były to słowa prorocze?
Oglądając świat wokół nas, jesteśmy skłonni odpowiedzieć twierdząco. Wystarczy przeglądnąć codzienne gazety, by dowiedzieć się o kolejnych aferach korupcyjnych czy bombach podkładanych w Istambule, Rijadzie, Bagdadzie. Żyjąc w globalnej wiosce, jaką jest świat, nie możemy o tym nie myśleć, nie da się już bowiem istnieć w izolacji, nie myśląc o tych, którzy żyją - jakby powiedział św. Brunon z Kwerfurtu - pod innym niebem i słońcem. Wszyscy jesteśmy uwikłani w światową politykę i - niestety - może zdarzyć się dzień, że samochód wypełniony dynamitem ktoś zaparkuje na przedmieściach czy w centrum Berlina, Warszawy, Paryża. Nie da się już dzisiaj powtórzyć za bohaterem Wyspiańskiego: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna”. Na razie tylko przez szklany ekran i przez papier gazety puka do nas nienawiść. Oby nigdy do naszych drzwi.

A mury runą?

Reklama

W Świętym Mieście buduje się mur, który ma rozdzielić zwaśnione narody: żydowski i palestyński. Jakże samotny wydaje się Papież wołający o budowę mostów, które łączą, a nie murów, które dzielą. My, mieszkańcy Europy Środkowej, wiemy, czym jest mur. Pamiętamy o murach getta i tym murze, który przez dziesięciolecia dzielił nie tylko Berlin i Niemcy, ale symbolicznie dzielił świat na dwa wrogie sobie obozy. Wiemy, jak łatwo jest mur zbudować, a jak trudno zburzyć. Wiemy, ile każdy mur między ludźmi zbiera krwawego żniwa z życia człowieka. Oby ten mur nie stał się symbolem nowego podziału świata.
Nienawiść wkrada się do ludzkich serc i zagnieżdża się w naszych domach. Wstrząsające są kolejne doniesienia o matkach, które zabijają swoje ledwo urodzone dzieci, o uczniach znieważających i znęcających się na swoich nauczycielach. Czyż nie okazują się prawdą przerażające słowa hiphopowego zespołu „Grammatik”, który śpiewa, iż „trudniej wychować, łatwiej zabić”?
A przecież trudno nie wspomnieć także o próbach ponownego zalegalizowania tego - jak powiedział kard. Józef Glemp w Międzyrzeczu - współczesnego terroryzmu, jakim jest zabijanie nienarodzonych dzieci. „Terroryzm to zadawanie śmierci z zaskoczenia niewinnej osobie dla wyrządzenia zła” - mówił Ksiądz Prymas. Jesteśmy świadkami, jak świat wydał ostatnio wojnę międzynarodowemu terroryzmowi, który sprawia, że giną bezbronni, niewinni ludzie. Marzeniem jest ciągle dzień, gdy taką globalną „wojnę” wyda się okrutnemu terroryzmowi zabijania jeszcze nienarodzonych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wyważać drzwi dla Chrystusa

A my w tym świecie uczymy się kochać Jezusa. Jakby światu na przekór, Jan Paweł II daje nam za wzór bł. Matkę Teresę z Kalkuty, która zadziwiła świat prostotą i która nie przestaje intrygować swą heroiczną miłością. Ta „mała dama, niewiele wyższa od grzybka, pomarszczona jak korzeń winorośli, która wydaje rozkazy mężczyznom” - jak nieco żartobliwie opisał ją jeden z jej przyjaciół - zdaje się nam mówić swoim życiem, że nie ma takiej nędzy świata, której nie można pokonać, jeśli się kocha Boga.
Kiedy na którejś z ulic Kalkuty po raz pierwszy pomogła umierającej samotnie kobiecie, której rynsztokowe szczury szarpały żywe jeszcze ciało, powiedziała: „Jeśli jest w Niebie Bóg i Chrystus, którego kochamy, nikt nie powinien umierać samotnie”. Można wierzyć lub nie wierzyć w Boga, ale nie można przejść obojętnie wobec tych, którzy życiem swoim objawiają Jego miłość i dają świadectwo swojej do Niego miłości. Nieprzypadkowo więc Papież postanowił zakończyć swój srebrny jubileusz Pontyfikatu Mszą św. beatyfikacyjną Matki Teresy. Czyż w naszych czasach był ktoś odważniejszy niż ona, kto w spotkanych ludziach nie tylko otwierał drzwi Chrystusowi, ale - jak apelował w tym roku Papież - wręcz je wyważał?

Nadzieja przed chlebem

A nam, którzy żyjemy w Kościele w Zielonej Górze i Gorzowie, dane było jeszcze raz przyglądnąć się miłości do Chrystusa Jego niezwykłych świadków. Obchodząc tysięczną rocznicę męczeńskiej śmierci świętych: Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, wpatrywaliśmy się we wzór, jaki każdy z nich nam zostawił.
W homilii wygłoszonej na jubileuszowej Mszy św. w Międzyrzeczu Ksiądz Prymas tak oto przybliżał nam ich charyzmat: „Wczesne Średniowiecze pokazało wspaniały program życia: Ora et labora, tzn. «Módl się i pracuj». To było wielkie, wspaniałe, programowe dzieło, budowane z małych cegiełek modlitwy i pracy. Tacy właśnie ludzie przybyli do Międzyrzecza. Nie nastawili się na produkcję, ale na chwalenie Boga”. Trudno nie zapytać, czy dzisiaj, w epoce - jak to się określa - „wyścigu szczurów”, gdy kariera jest dla wielu jedynym sposobem na życie, a życiowy sukces kategorią ludzkiej oceny, chwalenie Boga ma jakąś wartość? A jaką ma ono wartość dla tych, którzy są pozbawieni dachu nad głową, pracy, środków do życia? Co im dać? Co może im dać Kościół? Co my im możemy dać? Mówił o tym bp Paweł Socha na Mszy św. z okazji srebrnego jubileuszu sakry biskupiej bp. Adama Dyczkowskiego. „Własnym dzieciom - mówił bp Paweł - trzeba dać nadzieję przed chlebem; uczniom trzeba dać nadzieję, zanim zaczniemy przekazywać im wiedzę, ludziom starszym trzeba dać nadzieję jeszcze przed daniem im emerytury. Ponieważ można żyć prawdziwie bez niczego, ale nie można żyć bez nadziei”.
Z jaką nadzieją przyszli do nas z dalekiej Italii Benedykt i Jan? Jakiej nadziei szukali u nich Izaak i Mateusz? Jaką nadzieją podzielili się w śmierci z Krystynem? Tą, która wypływa tylko z jednego źródła - z miłości do Chrystusa.

Współtowarzyszka Boga

W tym roku będziemy uczyć się naśladować Chrystusa. Ale cóż to znaczy: „naśladować”? Gdy do Jezusa przyszedł bogaty młodzieniec, by zapytać, co ma czynić, ten przypomniał mu przykazania, zaproponował mu, by sprzedał majątek i rozdał ubogim, a następnie zaprosił go, by za Nim poszedł. A iść za Chrystusem, naśladować Go, to znaczy pozostać z Nim, współtowarzyszyć Mu, przebywać razem z Nim. Jezusowe wezwanie: „Naśladuj mnie, idź za Mną”, skierowane do każdego z nas jak do bogatego młodzieńca, znaczy tyle co: „Zostań ze Mną. Bądź moim współtowarzyszem życia”.
W tym roku, 18 czerwca przypadnie 15. rocznica koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej z Rokitna. Może być lepszy wzór naśladowania Chrystusa niż Maryja - Ta, która była z Nim od początku i pozostała z Nim aż do końca, Ta, która jest już na wieczność Jego niebiańską „Współtowarzyszką”? „Nawiązując do tradycji - mówił do nas wtedy w homilii kard. Józef Glemp - chcemy na nowy sposób, na sposób ludzi świadomych swej wiary, wyrazić nasz związek z Kościołem, który idzie przez wieki przez świat ku temu celowi, który naznaczył mu sam Bóg, a którym jest szczęście wieczne, czyli zbawienie. Jest w nas i musi być wola odrodzenia, to znaczy wyzwolenia się ze zła, zerwania ze wszystkim, co niedobre, co błędne, co nierozumne, co szkodliwe”.
Słowa sprzed 15 lat nie straciły nic ze swej aktualności. I - co oczywiste - nie stracą jej nigdy. Zawsze bowiem pozostanie w nas taka przestrzeń, której trzeba będzie moralnego odrodzenia. Czy to jest program tylko na jeden rok? Nie, bo nie da się odmienić oblicza ziemi przez 12 miesięcy. Ale da się intensywniej o tym myśleć. I intensywniej niż zazwyczaj odmieniać swoje wnętrze. „Przyobleczcie wiarę w czyn” - to wezwanie Maryi z Rokitniańskiego Wzgórza jest aktualne w tym roku, może bardziej niż kiedykolwiek.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Hubert - prawda i legendy

Niedziela toruńska 44/2003

[ TEMATY ]

św. Hubert

en.wikipedia.org

Ponad 1200 lat dzieli nas od czasów, w których żył i działał św. Hubert. Właśnie ta różnica dwunastu wieków sprawiła, że na to, co o nim wiemy, składają się: prawda, legendy i mity. Prawdopodobnie urodził się w 655 r. w znanej i znakomitej rodzinie, na obszarze dzisiejszych Niderlandów. W wieku około 18 lat został oddany na dwór króla Frankonii, a tam poślubił córkę Pepina z Heristal, z którą miał przynajmniej jednego syna. Przez kilka lat pełnił życie pełne przygód jako rycerz. Później został kapłanem i uczniem św. Laparda, a po jego śmierci, ok. 708 r. objął po nim półpogańską diecezję Maastricht. Miał ogromne zasługi w nawracaniu na wiarę chrześcijańską swoich ziomków, którzy dotychczas czcili bożków germańskich. Zmarł w Liege około 727 r., gdzie pochowano go w tamtejszej katedrze. W 825 r. część jego relikwii przeniesiono do Andage, które od tej chwili otrzymało nazwę Saint Hubert. Kult św. Huberta bardzo szybko szerzył się w Europie. Jako patron myśliwych odbierał cześć od XI w., co szczególnie może dziwić, gdyż w najstarszych pismach brak informacji na temat jego działalności na niwie łowieckiej. W XIV w. kult św. Huberta połączono z elementami kultu św. Eustachego. Św. Eustachy żył na przełomie I i II w. Z tego okresu pochodzi słynna legenda o jeleniu. Św. Eustachy jeszcze jako Placydus był naczelnikiem wojskowym cesarza Trajana i oddawał cześć bożkom rzymskim. W czasie jednego z polowań ujrzał jelenia z krzyżem pośrodku poroża. Jeleń nakazał Placydusowi ochrzcić się i przyjąć imię Eustachy. Kult św. Eustachego popularny był zwłaszcza w Kościele wschodnim. Apokryfy o św. Hubercie przeniosły motyw jelenia na grunt chrześcijaństwa zachodniego, umieszczając je w realiach VII w. Mówi się, że gdy żona Huberta wyjechała do swojej umierającej matki, jej osamotniony mąż zaczął hulaszcze życie, a nade wszystko pokochał polowania, które zmieniły się w rzezie zwierzyny prowadzone bez umiaru. W trakcie jednego z takich polowań Hubert ujrzał wynurzającego się z kniei wspaniałego jelenia z krzyżem, jaśniejącym niezwykłym blaskiem pomiędzy pięknymi rozłożystymi rogami. Jednocześnie usłyszał nieziemski głos: „Hubercie! Dlaczego niepokoisz biedne zwierzęta i zapominasz o zbawieniu duszy?”. Wydarzenie to spowodowało wewnętrzną przemianę Huberta, który od tego momentu zmienił swoje życie. Kanonizowany po śmierci, został patronem myśliwych, a dzień jego śmierci i przeniesienia jego relikwii do klasztoru w Andagium - 3 listopada jest świętem myśliwych. Kolejne wątki kultu Świętego dodali pewnie sami myśliwi, którzy mają niezwykłą wyobraźnię. Ze względu na swoje życie, związane z radykalnym, gwałtownym nawróceniem, jest św. Hubert dzisiaj niezwykle popularny. Dynamizm jego życia i nawrócenia może utwierdzać w przekonaniu, że każdy z nas ma szansę zmienić swoje życie na lepsze, a dla każdego chrześcijanina głos z nieba: „Hubercie! Odmień swoje życie...” - jest wezwaniem do stawania się lepszym, bardziej doskonałym, świętym.
CZYTAJ DALEJ

Przewodniczący episkopatu Turcji przed wizytą papieża: miejmy nadzieję na miłą niespodziankę

2025-11-03 15:17

[ TEMATY ]

wizyta papieża

episkopat Turcji

miła niespodzianka

PAP

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Turcji abp Martin Kmetec ma nadzieję, że zbliżająca się wizyta papieża umocni mniejszość chrześcijańską w tym kraju. W ramach wizyty w dniach 27-30 listopada Leon XIV spotka się w Ankarze z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoğanem oraz z czołowymi osobistościami świata polityki i społeczeństwa. W wywiadzie dla agencji prasowej SIR abp Kmetec powiedział, że oczekuje, iż spotkania papieża z tureckim światem polityki, dadzą „pozytywny sygnał otwartości na katolicyzm i obecność Kościoła katolickiego w kraju, a także na chrześcijan w ogóle”.

Głównym motywem wizyty papieża w Turcji są obchody 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego, na którym sformułowano fundamenty wyznania wiary, wciąż obowiązującego dla wszystkich Kościołów i wyznań chrześcijańskich, a także spotkanie z Kościołami wschodnimi oraz z honorowym zwierzchnikiem prawosławia, patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem. Zarówno jego historycznie ważna siedziba Fanar w dzisiejszym Stambule, jak miejsce Soboru Nicejskiego, obecny Iznik, znajdują się w Turcji.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV modlił się przy grobie papieża Franciszka

2025-11-03 21:44

Vatican Media

W poniedziałek wieczorem Papież Leon XIV odwiedził bazylikę Santa Maria Maggiore, w której modlił się przy grobie papieża Franciszka, a potem przed ikoną Maryi – Salus Populi Romani. O wizycie poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Wojciech Rogacin - Watykan
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję