Reklama

Czy nie za wcześnie?

Niedziela kielecka 6/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Światowy Dzień Chorego. Ogarniamy swoimi myślami chorych i cierpiących - często w samotności i z dala od bliskich. Ten dzień przypomina o tym, że cierpienie zostało wpisane w nasze życie i próżno od niego uciekać.
Kilka tygodni temu odszedł do wieczności ks. Piotr Jarosz. Pan powołał go w wieku 35 lat. Nie zabrała go nagła śmierć - wiedział, że umrze i z tą myślą żył wiele miesięcy.
Tysiące osób żegnało ks. Piotra w kościele pw. św. Józefa na kieleckim Szydłówku. Blisko dwustu kapłanów z całej diecezji modliło się w jego intencji. Eucharystii przewodniczył bp Kazimierz Ryczan.
Czy każda przedwczesna śmierć jest niesprawiedliwością? - pytał podczas homilii Ksiądz Biskup i odpowiadał - Jak tu stawiać takie pytania, gdy mędrzec z Księgi Mądrości mówi: „Dusza jego spodobała się Bogu. A łaska Jego nad wybranymi i nad świętymi Jego opatrzność” (4, 14-15). Ksiądz Biskup przypomniał postać ks. Piotra, który „nie bał się pracy duszpasterskiej, trudu ponoszonego dla Chrystusa. Był z młodzieżą w kościele, w sali katechetycznej i na boisku sportowym. Zgromadził członków śpiewu religijnego i stawał do konkursu, już był chory, już miał wyznaczony termin pierwszej operacji, ale nie zawiódł. Pan życia dołączył go do grona śpiewających wiecznie hosanna przed swoim tronem”.
Ks. Piotra żegnali przyjaciele, znajomi, osoby świeckie i kapłani, dorośli i młodzież. Przyjechali z całej diecezji kieleckiej i z miejscowości, w których pracował: Bodzentyna, Buska Zdroju, Kazimierzy Wielkiej i Proszowic. Zmarłego wspominał jego przyjaciel ks. Artur Skrzypek. Długo mówił o ks. Piotrze, jego pracy duszpasterskiej, radości, którą się dzielił ze wszystkimi.

Odległe lata

Ks. Piotra dobrze znała Anna Pierzak. Spotkali się na oazie. Byli wtedy nastolatkami. „Widywaliśmy się na Eucharystii, przy okazji wspólnego śpiewu, na modlitwie, a także na urodzinach czy imieninach naszych przyjaciół. Piotr był zawsze duszą towarzystwa: grał, śpiewał. Dobrze czuliśmy się w jego obecności. Gdy zorganizowano w Kielcach pierwszy Sacrosong, utworzyliśmy zespół „Gloria”. Piotr był zawsze punktualny. Przychodził na próby perfekcyjnie przygotowany, zawsze miał na nie czas. Podziwialiśmy go, gdy nosił ciężki keyboard do kościoła i z powrotem, czasem kilka razy w tygodniu. On po prostu tym żył…”
Anna nie wie, kiedy Piotrowi przyszła myśl o pójściu do seminarium. Nigdy o tym nie wspominał. Był ministrantem i było widać, że bardzo lubił służyć do Mszy św.
Po maturze złożył dokumenty na Politechnikę Świętokrzyską na Wydział Budownictwa i został przyjęty. Wielkie było moje zdziwienie - wspomina Anna - gdy w wakacje po powrocie z rekolekcji oazowych oznajmił mi, że idzie do seminarium.
Piotr był jednym z jej bliższych przyjaciół. Towarzyszył jej rodzinie w ważniejszych momentach życia. Był obecny na ślubie, chrzcił syna, błogosławił mieszkanie. Zawsze pamiętał o życzeniach z różnych okazji, nawet w czasie swojej choroby. Tak trudno dziś pogodzić się z tym, że go nie ma.
Anna dodaje jeszcze: „W Stalowej Woli na Konkursie Piosenki Religijnej nasz zespół razem z Piotrkiem zajął II miejsce, pamiętam słowa nagrodzonej piosenki:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Pan naprzeciw wyszedł mnie
ręce swe wyciągnął,
W serce spojrzał i poznał mnie
Przygarnął mnie całego.

Znając Piotra, jego dobroć, ciepło, które wszystkim okazywał, wierzę, że tak właśnie się stało - Pan przygarnął Go do siebie”.

Praca duszpasterska

Ks. Piotr rozpoczął swoją pracę duszpasterską w Busku Zdroju w parafii Bożego Ciała. Od razu dał się poznać jako wspaniały kapłan, do którego garnęła się młodzież. Swoje talenty muzyczne realizował w parafialnym chórze. W Busku przepracował 4 lata.
Kolejną parafią był Bodzentyn. Ówczesny proboszcz, ks. Jan Pałys, wspominał, że ks. Piotr był bardzo kochany przez całą społeczność Bodzentyna. W swej pracy bardzo gorliwy, organizował festyny, prowadził Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży oraz chórek dziecięcy. Ten ostatni śpiewał nie tylko podczas uroczystości kościelnych, ale także i imprez organizowanych przez gminę.
Młody duszpasterz codziennie się spotykał z młodzieżą, między innymi w parafialnym klubie, który utworzył jego poprzednik i kolega ks. Sławomir Bigaj. Bardzo zżył się z lokalną społecznością i pięknie się zapisał w Bodzentynie - podsumowuje Ksiądz Proboszcz.
Następną parafią, do której został posłany, była parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Kazimierzy Wielkiej. Tu był dwa lata. Najbardziej lubił pracować z młodzieżą, uczył religii i w szkole podstawowej i w gimnazjum - podkreśla proboszcz ks. Jerzy Kantyka. Prowadził ze starszą młodzieżą chór i z nimi zdobywał nagrody na konkursach i festiwalach. Przy tym doskonale wysportowany - był wicemistrzem w tenisie stołowym księży - często brał udział w meczach piłki nożnej, gdy przeciwnikami księży byli policjanci albo przedstawiciele lokalnego samorządu. Udzielał się społecznie. Prowadził drogę krzyżową z parafii do parafii, w której brały udział dziesiątki osób - wspomina Ksiądz Proboszcz.
Jak postrzegali go młodzi? Anna Wiśniewska poznała ks. Piotra w 2001 r., kiedy przyszedł do jej parafii. Dla niej był to ksiądz, który miał dar przyciągania do siebie ludzi, a szczególnie młodzieży. Od razu założył zespół muzyczny, prowadził spotkania oazowe, wyjeżdżał z młodzieżą na oazy nad morze. Kochał sport, grał w piłkę nożną, tenisa stołowego i ciągle miał wypełniony czas. Najbardziej zapadły jej w pamięć organizowane przez ks. Piotra „koncerty radości”.
W Kazimierzy Wielkiej w parku znajduje się muszla koncertowa. To właśnie tutaj ks. Piotr organizował imprezy muzyczne - na przykład z okazji Dnia Dziecka. Podczas „koncertów radości” przygotowywano konkursy, gry i zabawy. Do parku przychodziły całe rodziny.

Reklama

Bliżej nieba

„Ks. Piotr przyszedł do mnie na parafię wtedy, kiedy już był chory. Wiedziałem o jego chorobie, a mając kontakty w środowisku medycznym, chciałem mu pomóc” - wspomina proboszcz ks. Henryk Makuła.
To z inicjatywy ks. Henryka ks. Piotr został przeniesiony na tę parafię, w której jest kilku księży wikarych. W ten sposób w razie potrzeby zawsze ktoś mógł go zastąpić. Ksiądz Biskup przystał na tę propozycję.
Tu rozpoczęła się walka ks. Piotra z chorobą, leczenie, dwie serie chemoterapii, operacja, a następnie okres jego większej lub mniejszej aktywności. Odprawiał Mszę św., głosił kazania - był aktywny na tyle, na ile pozwalało mu zdrowie.
Ksiądz Proboszcz wspomina, iż ks. Piotr z chorobą walczył do końca. Nie brakło chwil załamania, kiedy przyszło straszne cierpienie, ale wtedy oni byli przy nim - rodzina ks. Piotra, księża z parafii. Szczególnie wieczorami byliśmy przy jego łóżku, by go wspierać - mówi ks. Makuła.
Potem był szpital w Krakowie. Wszyscy chcieli mu pomóc. Ja bardzo zżyłem się z ks. Piotrem - mówi Ksiądz Proboszcz. Pokochałem go jak syna. I Piotrek to czuł. Do tego stopnia mi zaufał, że potrzebował mnie przy swoim łóżku, chciał abym był u niego każdego dnia.
W ostatnich chwilach życia ks. Piotr prosił swoją mamę, żeby zadzwoniła do ks. Henryka z Proszowic, aby przyjechał do niego i był przy nim. Dziś ks. Henryk mówi, że rodzina ks. Piotra stała się jego rodziną i przyjaźń trwa, mimo iż Piotr odszedł. Rodzice ks. Piotra nadal przyjeżdżają do niego, a on traktuje ich jak swoich najbliższych.

Słowo o cierpieniu

Czy można wyrazić to, jak bardzo ks. Piotr cierpiał, jak przeżywał swą chorobę. Każdy człowiek chyba by się załamał - a co powiedzieć o młodym chłopaku, żywym, wysportowanym, uśmiechniętym, do tego wszechstronnie uzdolnionym.
Choroba sprawiła, że nagle został tego wszystkiego pozbawiony. Najpierw więc było trudno, był czas załamania. Ale w ostatecznym rozrachunku ks. Piotr przyjął to, co go spotkało.
Ks. Henryk Makuła, wracając myślą do tego odejścia, mówił: „Cierpienie ks. Piotra uświadomiło mi to, że takiej dojrzałości trzeba uczyć się wcześnie - na wypadek spotkania z podobną sytuacją, z chorobą. I to uświadamia, jak jesteśmy mali. Kiedy przychodzi jakieś cierpienie, jesteśmy nieprzygotowani. A my wszyscy, szczególnie zaś młodzi, powinniśmy częściej o tym myśleć. Bo gdyby taka chwila nadeszła, trzeba ją przyjąć w sposób dojrzały - jak Piotrek. Trzeba nam uczyć się tego. A jeśli chodzi o zmaganie się z cierpieniem, o tę walkę, musimy zgodzić się z wolą Bożą i przyjąć ją.” Musimy i możemy ją przyjąć, bo naszą nadzieję czerpiemy z tego, że ziemska wędrówka jest tylko przedsionkiem wieczności: „nasze życie zmienia się, ale się nie kończy”.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jej polityką była miłość

Niedziela Ogólnopolska 47/2023, str. 28-29

[ TEMATY ]

św. Urszula Ledóchowska

Wielcy polskiego Kościoła

Dzięki uprzejmości Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego w Pniewach

Św. Urszula Ledóchowska, Łódź, 1937

Św. Urszula Ledóchowska, Łódź, 1937

Kim była kobieta, która uważała, że uśmiech, dobroć i pogoda ducha są dowodami szczególnej więzi z Chrystusem?

Hrabianka, zakonnica, patriotka – Urszuli Ledóchowskiej nie da się opisać w kilku słowach. Jej życie, wypełnione wizją niesienia Boga ludziom, do dziś jest inspiracją. Lubiła powtarzać, że świętość jest czymś prostym. „Święty to przyjaciel, pocieszyciel, to brat kochający. Odczuwa nasze biedy, troski, modli się za nas, pragnie dobra naszego i szczęścia”. Jan Paweł II, gdy ogłaszał ją błogosławioną Kościoła katolickiego, akcentował: „W każdej okoliczności umiała dostrzec znaki czasu, aby skutecznie służyć Bogu i braciom. Dla człowieka wierzącego każde małe wydarzenie staje się okazją, by odczytać i realizować plany Boże. Tak było też i w życiu bł. Urszuli”.

CZYTAJ DALEJ

Oddał Wszystko Maryi! – prawdziwa historia Prymasa Wyszyńskiego

[ TEMATY ]

kard. Stefan Wyszyński

Maryja

beatyfikacja kard. Wyszyńskiego

Archiwum Instytutu Prymasowskiego Stefana Kardynała Wyszyńskiego

Upokarzany, okłamywany i wyszydzany – tak wyglądał okres więzienia Prymasa Polski. Pomimo wielkich prób, nie ugiął się. Pozostał wierny Bogu. Na dniach odbędzie się jego beatyfikacja. Jaka jest prawdziwa twarz Prymasa Wyszyńskiego? Czego może nas dziś nauczyć? Odpowiedzi udziela Milena Kindziuk w reporterskiej biografii „Kardynał Stefan Wyszyński. Prymas Polski”.

Władze państwowe pozbawiły Wyszyńskiego wszelkich praw. Został uwięziony, nie wiadomo na jak długo, bez wyroku, bez aktu oskarżenia. Był jak więzień obozu koncentracyjnego, lecz jego dramat rozgrywał się na oczach całej Europy. Nieustannie dopominał się więc Prymas pozwolenia napisania listu wyjaśniającego do władz państwowych. Uważał, że jego milczenie mogłoby być odczytane jako zgoda na zaistniałą sytuację lub lekceważenie postawionych mu zarzutów.

CZYTAJ DALEJ

Preludium do srebrnego jubileuszu UKSW

Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego obchodził dzisiaj swoje doroczne święto. W 43. rocznicę śmierci Patrona uniwersytetu zostały wręczone odznaczenia państwowe oraz nagrody rektora UKSW za osiągnięcia naukowe.

Główna uroczystość odbyła się w Auli Schumana na kampusie przy ul. Wóycickiego. Uczestniczyli w niej przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, rektorzy warszawskich uczelni oraz społeczność akademicka UKSW: władze, wykładowcy akademiccy, pracownicy administracji, studenci i doktoranci.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję