Nad jeziorem stał raz Pan,
Ale nie był, dzieci, sam.
Wokół Niego ludzi wielu,
Którzy stali w jednym celu:
Aby Bożych słów posłuchać.
Jezus jedną łódź wyszukał
I z niej ludzi uczyć począł.
Tłum zaś słuchał Go ochoczo.
Łódź do Piotra należała
I dość blisko brzegu stała.
Gdy już skończył nauczanie,
Rzekł do Piotra: - Czyń staranie,
By wypłynąć na głębiny.
Tam też sieci zarzucimy.
- Całą noc tak pływaliśmy,
Mistrzu! Nic nie złowiliśmy,
Lecz na Twoje, Panie, słowo
Zarzucimy sieć na nowo.
Skoro tylko to zrobili,
Takie mnóstwo ryb złowili,
Że aż sieci im się rwały.
Połów bardzo okazały
W jednej łodzi się nie mieścił.
- Dalej z drugą łodzią spieszmy!
Niech wspólnicy do nas płyną.
I nim czas stosowny minął,
Mieli w środku połów cały.
Aż się łodzie zanurzały!
I zdumieli się rybacy
Tym owocem swojej pracy.
Piotr padł zaraz na kolana:
- Rzecz to jest niespotykana!
Odejdź, Panie! Tak się boję,
Bo Ja jestem grzeszny człowiek!
Na to Jezus rzekł Piotrowi:
- Odtąd ludzi będziesz łowił.
I się nie ma czego bać!
Ciebie też na wiele stać.
A gdy byli już na brzegu,
Ustawili się w szeregu
I za Panem podążyli.
No a ryby... zostawili.
W tekście dzisiaj nie usłyszysz
Imion tych dwóch towarzyszy,
Którzy byli w drugiej łodzi.
Jeśli nie wiesz, nic nie szkodzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu