Proboszcz mrzeżyńskiej parafii komentuje śmierć dwóch zakonnic, które zginęły w wypadku samochodowym 19 lutego. Obie jechały do swojej dawnej parafii. Siostra Edyta posługiwała tu przez siedem lat, a siostra Teresa przez 12. Pracowały w Domu Rekolekcyjnym. - To miało być radosne przeżycie kilku dni - mówi ks. Helak.
Duchowny zwraca uwagę, że tragiczna śmierć sióstr nastąpiła w Godzinie Miłosierdzia, a w kolumnie samochodów po wypadku znalazł się kapłan, który udzielił ostatnich sakramentów. Siostra Edyta wyjeżdżając z Płocka w dniu wypadku była u spowiedzi świętej. Na zdjęciach z wypadku, które oglądał kapłan, aby zidentyfikować ciała, widział jeszcze jeden szczegół. - Siostra Teresa w rękach na kolanach trzyma różaniec. Na pewno odmawiały Koronkę prosząc Pana Boga o Miłosierdzie dla nas i całego świata - dodaje ks. Helak.
Zakonnice zginęły w wypadku w Manowie pod Koszalinem. Wstępne ustalenia wskazują, że kierowca passata, który wyprzedzał siostry, zdecydował się zrezygnować z manewru wyprzedzania i kiedy wracał na pas prawdopodobnie zahaczył o fiata, w którym jechały zakonnice. Prowadzone przez nie auto zjechało na przeciwległy pas ruchu i uderzyło w jadącą z naprzeciwka ciężarówkę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu