Reklama

Praca u podstaw

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 17/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Siła wiedzy

Magdalena Kozieł: - Czy dzisiaj, po kilku latach mówienia o AIDS i narkomanii, społeczeństwo jest już dostatecznie wyedukowane, czy wciąż jednak funkcjonują stereotypy, np. że zarazić się można przez podanie dłoni albo że AIDS to kara Boża?

Ks. Arkadiusz Nowak: - Trzeba tu oddzielić wiedzę na temat narkomanii od wiedzy na temat HIV. Wiedza społeczeństwa o AIDS rzeczywiście jest większa niż o narkomanii. Już od dawna nie spotykam się z poglądami, że AIDS to kara Boża, czy że zakazić się można przez ukłucie komara - takie przekonanie na początku było dość częste. W odniesieniu do narkomanii, niestety, wiele jest stereotypowego myślenia, np. że narkomania nie jest chorobą, a co najwyżej patologią. Wiele osób nadal jest przekonanych, że narkoman bierze narkotyki, bo chce je brać, i kiedy mu się odechce, to może je bez problemu odstawić. Inny stereotyp to ten, że narkomania dotyczy wszystkich innych, tylko nie mnie i mojej rodziny. Powszechny jest również pogląd, że narkomania dotyka tylko rodziny patologiczne. Tak oczywiście nie jest. Gdy analizujemy życiorysy naszych pacjentów, to dostrzegamy, że są to młodzi ludzie pochodzący z bardzo zróżnicowanego środowiska, zarówno z rodzin bardzo bogatych, jak i bardzo biednych, z powszechnie uważanych za przykładne, po rodziny patologiczne. Zauważam też, że wciąż dla ludzi jest niezrozumiały sam proces uzależnienia, który przecież nie dotyczy tylko narkomanii, ale tak samo np. alkoholizmu.

- Wierzy Ksiądz w to, że profilaktyka, wykłady, świadectwa narkomanów są wystarczającą siłą, by chronić przed narkotykami, przed ciekawością z nimi związaną, by chronić przed AIDS? Czy też trzeba czegoś więcej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Podstawą wartościowej profilaktyki jest takie wychowanie, które pomaga młodemu człowiekowi rozróżnić, co jest dobre, a co złe. Jeżeli w czasie wychowywania młody człowiek otrzyma informację na temat zagrożeń, jakie mogą go spotkać w życiu, jeżeli będzie wiedział, że narkomania to trudna do wyleczenia choroba, że posiadanie narkotyków jest przestępstwem, to być może zdecydowanie odmówi przyjęcia narkotyków, kiedy zostaną mu zaproponowane. Rodzice, niestety, wielokrotnie przerzucają ten obowiązek na szkołę, uważając, że to ona załatwi za nich sprawę. Oczywiście w szkole prowadzone są pogadanki, różne spotkania na lekcjach wychowawczych, ale w mojej ocenie jest to działanie wtórne, choć potrzebne, gdyż często tego pierwszego brak. Szkoły wprawdzie podejmują działania profilaktyczne, ale niechętnie przyznają się, że problem ich dotyczy. Boją się np. że pozycja szkoły spadnie. Taki lęk jest nieuzasadniony, bo powszechnie wiadomo, że narkotyki obecne są w każdej niemal szkole. Musimy pamiętać, że same tylko pogadanki i przeprowadzane od czasu do czasu akcje w szkole niewiele wnoszą i nie są skuteczne. Wiele dobrego może zrobić praca u podstaw, czyli prowadzenie zajęć profilaktycznych na bazie różnych przedmiotów, gdzie nad wszystkim czuwa wyszkolony wychowawca, który realizuje z uczniami poszczególne programy profilaktyczne. Warto więcej czasu poświęcić na pracę metodami warsztatowymi z młodzieżą, aniżeli koncentrować się na pogadankach - nawet gdyby były prowadzone przez tzw. autorytety. Tylko systematyczne i długotrwałe działanie przynosi efekty, ale jest na pewno bardziej pracochłonne. W profilaktyce najtrudniejsze do zrozumienia jest to, że nie przynosi ona natychmiastowych efektów. Czasami na skutki trzeba czekać wiele lat. I to niektórych bardzo zniechęca. Dla decydentów jest to czasami podstawa do niebezpiecznych w skutkach decyzji o oszczędnościach, bo skoro nie widać wymiernych efektów poniesionych kosztów, to po co inwestować. Tak myślą jeszcze niektórzy samorządowcy i to przeraża! Profilaktyka jest najważniejsza i nie można na niej oszczędzać. Warto też pamiętać, że dobra profilaktyka to system naczyń połączonych - czyli współpraca. Jeżeli w niektórych miejscowościach jest współudział różnych instytucji w pracy profilaktycznej, to tam na pewno na efekty nie trzeba będzie czekać bardzo długo. Znam takie miasta. Wzorem może być np. Solec Kujawski.

- Zielona Góra zajmuje pierwsze miejsce wśród miast wojewódzkich w Polsce, jeśli chodzi o liczbę narkomanów. Mimo takich statystyk jest tutaj problem z uzyskaniem potrzebnych środków na działalność ośrodka dla uzależnionych. Miasto dało budynek, ale ośrodka nie stać na jego wyremontowanie i utrzymanie. Terapeuci i pracownicy Lubuskiego Ośrodka Uzależnień wobec takiej sytuacji są bezradni. Pieniędzy w budżecie miasta brakuje na wiele rzeczy. Jak w takiej sytuacji mają radzić sobie ośrodki dla narkomanów, przecież pozyskiwanie finansów na ten cel przez organizowanie zbiórek czy koncertów nie jest popularne?

- Jaka jest sytuacja ekonomiczna, wszyscy wiemy, ale jeżeli na dany wydatek spojrzymy w perspektywie lat, to zainwestowana suma nie powinna przerażać. Przecież dzięki raz poczynionej inwestycji korzysta z niej wiele osób przez długie lata. Dotyczy to np. budowania ośrodka resocjalizacyjnego czy też poradni uzależnień. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że np. drogi są ważniejsze. Trzeba dokładnie przyglądać się, na co wykorzystywane są pieniądze z tzw. korkowego, będące w dyspozycji każdej gminy. Zgodnie z przepisami prawa można je również przeznaczyć na profilaktykę uzależnień od środków psychoaktywnych. Ważna jest tu bardzo świadomość władz lokalnych. Prezydent Zielonej Góry Bożeny Ronowicz, która przez wiele lat była nauczycielem, nie trzeba przecież przekonywać do wagi problemu czy życzliwości do działań profilaktycznych. Ale proszę też pamiętać, że prezydent miasta ma na głowie mnóstwo spraw i dlatego należy go stale informować o zagrożeniach, jakie się pojawiają, ale również i o możliwościach przeciwdziałania tym zagrożeniom. Warto przypomnieć, że organizacje pozarządowe mogą stanowić dużą pomoc w rozwiązywaniu problemów społecznych. Są to partnerzy na ogół profesjonalnie przygotowani do działania i mogą wypełnić zadania, którym władze samorządowe nie są w stanie sprostać.

Nowe wyzwanie

- Czy Kościół w Polsce jest przygotowany do pracy z narkomanami i chorymi na AIDS? W naszej diecezji działa duszpasterstwo narkomanów, w seminarium grupa chętnych kleryków została przeszkolona do pracy z uzależnionymi i ma możliwość pracy z narkomanami. Czy tak jest wszędzie?

- Nie jest to powszechne zjawisko. Działają w Polsce, co prawda, ośrodki kościelne, ale jest ich zaledwie kilka. Również w seminariach duchownych wykłady na temat problemów narkomanii nie odbywają się zbyt często. Gdyby przez kilka lat formacji seminaryjnej grupa chętnych kleryków miała możliwość bliższego poznania skomplikowanych mechanizmów uzależnienia i profilaktyki, to w przyszłości efekty ich pracy byłyby na pewno dostrzegalne w każdej parafii. Szkoda, że klerycy w trakcie studiów filozoficzno-teologicznych nie mają takich przedmiotów, które szczegółowo omawiają zdrowotne i społeczne zagrożenia cywilizacyjne. Może jest teraz właśnie czas na to, aby je wprowadzić nawet kosztem innych przedmiotów.

- Ile jest w Polsce katolickich ośrodków dla narkomanów i czy ośrodki te współpracują ze sobą, wymieniają się doświadczeniami?

- Zdecydowanie za mało. Bp Antoni Długosz z Częstochowy, który jest odpowiedzialny z ramienia Episkopatu za pracę z młodzieżą nieprzystosowaną społecznie, i od lat jest kierownikiem katolickiego ośrodka dla narkomanów „Betania” pod Częstochową, organizuje raz w roku sympozjum na Jasnej Górze. I wtedy mamy czas na wymianę doświadczeń i okazję do dyskusji nad programami. Natomiast kilka lat temu, też z inicjatywy Księdza Biskupa, odbyły się pogłębione warsztaty o problemach narkomanii w kilku seminariach diecezjalnych. Warto to kontynuować, ale potrzebna jest przede wszystkim życzliwość władz seminaryjnych i biskupów diecezjalnych dla takich propozycji. Myślę, że ważne byłoby również wydanie przez Episkopat listu o narkomanii skierowanego do rodziców, który byłby odczytany w jednym dniu we wszystkich kościołach Polski. Tak samo istotne jest mówienie o trzeźwości narkotycznej jak i o alkoholowej.

- W jednym z wywiadów powiedział Ksiądz, że przyjmowany do ośrodka narkoman ma u was zerowy kredyt zaufania. Dlaczego?

- Życie narkomana przed pójściem do ośrodka często opierało się na manipulacji. I jeśli nawet przychodząc, ma on dobre intencje, to nie można od razu obdarzyć go wysokim kredytem zaufania. Niestety, życie nauczyło nas tego, że mimo dobrych intencji narkomani potrafią robić rzeczy, które kwalifikują ich do wyrzucenia z ośrodka, np. przenoszą narkotyki i wprowadzają je na teren obiektu, kradną, jeśli mają ku temu okazję, nie przestrzegają abstynencji itd. Oni muszą sobie na zaufanie zapracować, choć i tak zawsze będzie ono w pewnym stopniu ograniczone. Zmiana nie następuje natychmiast po przekroczeniu bramy ośrodka, do tego potrzeba czasu, chęci zainteresowanego i dobrych terapeutów.

O sobie

- Można powiedzieć, że jest Ksiądz usposobieniem tolerancji. Obcuje z tymi, którzy przez innych są odepchnięci i niezrozumiani, pracuje z ludźmi, których poglądy diametralnie różnią się od poglądów, które Ksiądz reprezentuje. Jak Ksiądz rozumie tolerancję i kiedy przestaje Ksiądz coś tolerować?

Reklama

- To prawda, że ja zawsze byłem zwolennikiem tolerancji, ale odpowiedzialnie rozumianej, czyli takiej, która dokładnie wytycza granice. Jest nią moment, w którym odmienny od mojego sposób bycia innej osoby powoduje wyrządzenie psychicznej, duchowej lub fizycznej krzywdy jakiejkolwiek istocie żyjącej. Mówienie zatem o tolerancji wobec narkomanii jest pozbawione sensu, bo przyjmowanie narkotyków jest dokładnie łamaniem V przykazania Dekalogu. Ja akceptuję człowieka, szanuję go, ale nie mogę tolerować takich zachowań. Obcuję z różnymi ludźmi, czasem wyglądają obskurnie, mają po pięć kolczyków w uszach i różnych innych częściach ciała, wyzywająco się ubierają i to mi nie przeszkadza. Mają do tego prawo, by wyglądać inaczej niż ja i inaczej niż ja się zachowywać. Tak długo, dopóki nie wyrządzają krzywdy innym, wszystko jest w porządku. Można byłoby uniknąć wielu konfliktów i nieporozumień w rodzinie, gdyby pozwolić czasami właśnie w imię tolerancji na odmienne ubranie i zachowanie młodzieży. Czasy się zmieniają, więc warto otworzyć się na nowe wyrażanie świata i siebie przy okazji przez młodych ludzi.

- Ks. Guy Gilbert powtarza, że w swojej pracy z trudną młodzieżą potrzebuje czasem „ucieczki”, czasu odejścia na bok, żeby nabrać sił i dystansu do spraw, którymi żyje w codzienności. Czy Ksiądz też stosuje podobną metodę „ładowania akumulatorów”?

- Oczywiście tak jak każdy potrzebuję odpoczynku. Kaplica nie służy mi do odizolowania się od ludzi młodych. Tam się modlę, a odpoczywam na dwa sposoby: albo spotykam się z przyjaciółmi, albo wyjeżdżam. Najlepiej daleko. Uwielbiam podróżować i lubię to robić sam. Bardzo dobrze się czuję w krajach Ameryki Łacińskiej, wśród ludzi, którzy tam mieszkają - są bardzo gościnni i spontaniczni. Radość i serdeczność, którą mają w sobie, doskonale na mnie wpływa i chyba dlatego ich kocham. To są takie właśnie miejsca, w których ja „ładuję akumulatory”.

- Jak traktuje Ksiądz swoją popularność, nagrody za swoją działalność na rzecz uzależnionych i chorych na AIDS - i te międzynarodowe, jak choćby nagrodę ONZ, i te krajowe, jak np. medal św. Jerzego?

- Muszę powiedzieć, że jakoś specjalnie mnie nagrody nie emocjonują. Sam moment otrzymania nagrody jest miły, jednak są nagrody i nagrody. Ta, którą otrzymałem z rąk Sekretarza Generalnego ONZ, bardzo mnie ucieszyła. Stanowi dla mnie dużą satysfakcję i jest jakby ukoronowaniem dotychczasowej mojej pracy i pracy wielu moich przyjaciół. Jednak zasadniczo nagrody w moim życiu nic nie zmieniają. Mam ich na koncie około 30, stoją na półce i tyle. Robię swoje dalej. Czy miałbym je, czy nie, robiłbym i tak to samo. Wierzę, że etap nagród mam już za sobą i raczej wolałbym więcej ich nie dostawać.

- Dziękuję za rozmowę.

O. Arkadiusz Nowak od ponad 15 lat pomaga chorym i uzależnionym. W 1995 r. został pełnomocnikiem Ministra Zdrowia ds. AIDS, w 2000 r. otrzymał nagrodę ONZ „Wyścig na rzecz zwalczania ubóstwa” („Poverty Awards”) przyznaną mu za pracę na rzecz chorych na AIDS, jest założycielem ośrodków dla osób uzależnionych od narkotyków i zakażonych HIV w Konstancinie, Piastowie i Otwocku pod Warszawą.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pro-life. Pro-love. Rodzina na medal

[ TEMATY ]

rodzina

Rycerze Kolumba

prolife

p. Maciej Maziarka

Może nawet nie nazwalibyśmy się wyłącznie pro-life, a bardziej pro-love. To, co św. Jan Paweł II nazywał cywilizacją życia i miłości. Rodzina, która ma korzenie w Bogu, który jest Miłością, jest Siłą dla dzisiejszego świata, dla naszych małych wspólnot, ale i dla całego narodu – mówią państwo Angelika i Michał Steciakowie – Międzynarodowa Rodzina Roku Rycerzy Kolumba, rodzice dwojga adoptowanych dzieci.

Agata Kowalska: Międzynarodowa Rodzina Roku Rycerzy Kolumba – to brzmi dumnie. W jakich okolicznościach zostali Państwo uhonorowani nagrodą? Kto może otrzymać takie wyróżnienie?

CZYTAJ DALEJ

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 14, 7-14.

Sobota, 27 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Jak udzielić pasterskiego wsparcia

2024-04-27 12:45

[ TEMATY ]

warsztaty

Świebodzin

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

dekanalny ojciec duchowny

Archiwum organizatora

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

W sobotę 27 kwietnia w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie odbyły się warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych, które poprowadził ks. dr Dariusz Wołczecki. Tematem ćwiczeń było, jak rozmawiać, żeby się spotkać relacyjnie i udzielić pasterskiego wsparcia.

Dekanalny ojciec duchowny jest kapłanem wybranym przez biskupa diecezjalnego spośród księży posługujących w dekanacie, który troszczy się o odpowiedni poziom życia duchowego kapłanów. Spotkanie rozpoczęło się wspólną modlitwą brewiarzową i wzajemnym podzieleniem się dylematami i radościami płynącymi z posługi dekanalnego ojca duchownego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję