Reklama

Sklepowy szantaż

Ostatnio w mediach bardzo dużo mówi się o zamykaniu w niedziele hiper i supermarketów. Dlaczego? Otóż pomysłodawcom tego projektu, chodzi o to, aby niedzielne dni spędzać nie na wielkich zakupach, ale w gronie rodzinnym. Wśród argumentów za pojawia się także stwierdzenie, że zakaz handlu da oddech zapracowanemu personelowi większych sklepów. Jednak pomysł ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Wiele grup związanych z wielkimi koncernami sklepowymi prowadzi intensywny lobbing na ich korzyść. Kto wyjdzie z tego konfliktu obronną ręką?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak to wygląda w innych krajach?

- We Francji sytuacja wygląda tak, że super i hipermarkety są czynne na początku weekendu - w piątek, sobotę - do godz. 22. Natomiast w niedziele są zamknięte. Otwarte są za to małe sklepy, prowadzone najczęściej przez muzułmanów, którzy swoje święto mają w piątek. Małe sklepy prowadzone przez Francuzów też są w niedziele zamknięte z wyjątkiem cukierni czy też pojedynczych aptek. Nie dotyczy to sklepów na tzw. szlakach turystycznych, gdzie przewija się bardzo dużo turystów. Nie są to jednak supermarkety - mówi Paweł Bieliński, były francuski korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej. Przed Bożym Narodzeniem lub przed Wielkanocą, hiper i supermarkety mogą starać się o specjalną zgodę na handel w niedziele poprzedzające te święta.
W Hiszpanii jest bardzo podobnie jak we Francji, z tą różnicą, że prawo pozwala na otwarcie hipermarketów przez 8 dni wolnych od pracy w ciągu roku. Natomiast w Katalonii zakupy można robić w 12 dni wolnych od pracy. Podobnie jest we Włoszech, gdzie supermarkety przez 12 niedziel w roku funkcjonują tak samo, jak w dzień powszedni.
W Niemczech prawo jest bardziej restrykcyjne w stosunku do dużych sklepów. W soboty są one otwarte do 20, natomiast w niedziele mają całkowity zakaz handlu. Ci, którzy w sobotę nie zdążyli zaopatrzyć się w niezbędne towary mogą to zrobić następnego dnia tylko w sklepach na stacjach benzynowych, lotniskach i dworcach. Podobna sytuacja jest w Austrii, Belgii, na Cyprze, w Danii, Grecji, Słowenii i na Malcie.
W Wielkiej Brytanii hiper i supermarkety są otwarte w niedziele do godz. 17, Szwedzi oraz Finowie mogą robić zakupy w większych sklepach najczęściej w godzinach od 11 do 16.
Handel w niedziele bez żadnych ograniczeń, podobnie jak w Polsce, odbywa się na Węgrzech, ale i tam różne grupy społeczne starają się ograniczyć godziny otwarcia większych sklepów.

Ciężka praca

Praca w hiper i supermarketach nie należy do najlżejszych, ani do najbardziej dochodowych. Pracodawcy zatrudniają mniejszą liczbę osób, nakładając na ich barki nadmiar obowiązków. W jednym ze szczecińskich hipermarketów należących do francuskiej sieci Geant znaleziono podsłuch. Znajdował się on w szatni szeregowych pracowników. O całej aferze poinformował Głos Szczeciński. Według gazety urządzenie założyło szefostwo hipermarketu. Sami pracownicy boją się cokolwiek powiedzieć, ponieważ mogą stracić pracę. Nie ma się w końcu co dziwić. Kiedy bezrobocie rośnie w zatrważającym tempie, za 600 zł można znosić nawet naruszenie godności.
Analitycy straszą, że jeżeli handel w niedzielę zostanie zakazany, miejsca pracy może stracić 20 tys. osób. Natomiast dyrektorzy hipermarketów zapowiadają, że po wprowadzeniu przepisów ograniczających czas otwarcia sklepów, zredukują personel nawet o 20%. Cezary Rolnik - prezes PSS „Społem” w Radomiu powiedział Pulsowi Biznesu, że ograniczenie handlu w niedziele to oszczędności dla jego sklepów. - Za pracę w niedzielę spółka musiała płacić dodatkowo i oddawać pracownikom nadgodziny. Teraz będzie musiała oddać tylko wolny dzień za nadgodziny - stwierdził. Wyjaśnił także, że jego sklepy nie przewidują żadnych zwolnień. Przyznał, że ludzie szybko przyzwyczają się do ograniczeń, a pracownicy będą szczęśliwi, że mają wolną niedzielę.
Z czego więc wynikają czarne wizje innych przedstawicieli dużych sklepów? Czy to nie jest jawny szantaż wymierzony w polskich polityków? Sami pracownicy sklepów nie chcą zajmować w tej sprawie oficjalnego stanowiska. - Kiedy wracam z pracy często nie mam siły porozmawiać z dziećmi, ani z mężem, ale jak stracę pracę, to ciężko będzie znaleźć drugą, a pieniądze są nam bardzo potrzebne - powiedziała pracownica jednego z warszawskich hipermarketów. Zapytana, czy popiera zakaz handlu w niedzielę, odpowiedziała: - Tak, chociaż mocno obawiam się, czy po wprowadzeniu zakazu nie stracę pracy. Podobnego zdania jest wielu innych pracowników dużych sklepów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W Warszawie referendum

Pomysł zakazania handlu w niedziele nie jest niczym nowym. W listopadzie 1999 r. dwudziestu jeden posłów AWS opracowało projekt ustawy ograniczający handel w niedziele. Według projektu listę dyżurnych sklepów w tym dniu miał raz na kwartał sporządzać zarząd gminy. Projekt nie przeszedł. Przeciwko byli posłowie SLD i UW. Sprzeciw wobec pomysłu posłów wyraziło także Stowarzyszenie Menedżerów w Polsce oraz Federacja Konsumentów. Po kilku latach zakaz handlu w niedziele znowu staje się tematem dyskusji. Zakazać handlu w niedzielę czy nie? Takie pytanie zadają sobie radni wielu miast Polski. Wszystko zaczęło się od Radomia. Tam, dzięki tamtejszemu radnemu Andrzejowi Langowskiemu udało się początkowo, chociaż w części odciążyć przepracowany personel sklepów. Od 15 sierpnia nie było już tam wielkich, niedzielnych, rodzinnych zakupów, ponieważ sklepy mogły być tylko otwarte trzy godziny, od 11 do 14. Za złamanie zakazu groziła kara od 2,5 do 5 tys. zł. Suma wydawała się śmieszną dla wielkich sklepów, których niedzielny utarg kilkakrotnie przekracza grzywnę. Jednak nie ma już tego problemu. Lobby sklepowe przeforsowało ustawę, która znosi zakaz handlu w niedzielę. Przykład ten wskazuje bardzo jasno, że pieniądze mogą wiele. Dobrze, że nie wszystko.
Jako pierwsi w Polsce zakazu nie poparli radni Lublina. Zdecydowali oni, że zakupy będzie można robić do woli siedem dni w tygodniu, bez żadnych ograniczeń. Co będzie w stolicy, jeszcze nie wiadomo.
Do wprowadzenia ograniczeń w handlu szykują się także takie miasta jak m.in. Gdańsk, Białystok, Przemyśl, Rzeszów, Poznań, Kwidzyn.
W rozmowie z Małgorzatą Słomkowską z Polskiego Radia, Michał Górzyński z Fundacji Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych przyznał, że jest zdecydowanie przeciwny wprowadzeniu jakichkolwiek ograniczeń w handlu w niedzielę. Swoje stanowisko uzasadnia, podając przykład stolicy Austrii. „Dojdziemy do sytuacji paranoicznej taka jak jest np. w Wiedniu, gdzie w niedziele nigdzie nie można kupić chleba. Jest jeden otwarty sklep przy Platerze i dochodzimy do sytuacji, w której klient jest ubezwłasnowolniony administracyjnymi przepisami”.

Rodzinne zakupy

Niedziela to jedyny dzień w tygodniu, kiedy zapracowani rodzice mają czas dla swoich dzieci. Jednak zamiast poświęcić go swoim zaniedbywanym pociechom, zabierając je do kina czy na spacer, wyruszają na długie, kilkugodzinne, rodzinne zakupy. Momentami przypomina to trochę obrazki z jakiegoś groteskowego opowiadania. W niedzielne popołudnia parkingi przed większymi sklepami są zapełnione jak w żaden inny dzień tygodnia. Pomiędzy półkami z towarami kłębią się tłumy ludzi, z wypchanymi po brzegi koszykami. Cały „konsumencki rytuał” trwa kilka godzin. Jednak, czy nie lepiej zamiast slalomem mijać kolejne półki z towarami, wybrać się na rodzinny spacer do pobliskiego parku lub wreszcie znaleźć trochę czasu dla swoich dzieci? A może rozpocząć akcję podobną do tej, gdy nie kupowano przedmiotów wyprodukowanych w chińskich obozach pracy? Przecież za naszym „luksusem” niedzielnych zakupów kryje się nieuzasadnione żadną koniecznością zmuszanie do pracy w tym dniu nędznie opłacanych ludzi.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dni Krzyżowe 2024 - kiedy wypadają?

2024-04-25 13:08

[ TEMATY ]

Dni Krzyżowe

Karol Porwich/Niedziela

Z Wniebowstąpieniem Pańskim łączą się tzw. Dni Krzyżowe obchodzone w poniedziałek, wtorek i środę przed tą uroczystością. Są to dni błagalnej modlitwy o urodzaj i zachowanie od klęsk żywiołowych.

Czym są Dni Krzyżowe?

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Wkrótce Dzień Dziecka w Rzymie

2024-04-28 16:13

Ewa Pankiewicz

Wy wszyscy, dziewczynki i chłopcy, będący radością waszych rodziców i rodzin, jesteście także radością ludzkości i Kościoła - napisał w orędziu do dzieci papież Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję