Reklama

Lublin, parafia św. Antoniego

Odważni mocą miłości

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Zbliża się godz. 3.00 w nocy. Za chwilę rozpocznie się czuwanie mieszkańców ul. Tumidajskiego przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej. Zastanawiam się, ile osób przyjdzie. Widok ludzi zdążających do świątyni zaskakuje mnie. Mam wrażenie, że nie jest to środek nocy, ale pora przed niedzielną Mszą św. W drzwiach mijamy mieszkańców ul. Daszyńskiego, którzy właśnie zakończyli czuwanie. W kościele prawie wszystkie ławki są zajęte. Matka Boża patrzy na nas z obrazu otoczonego kwiatami. W Jej spojrzeniu jest tyle miłości! Mimo zmęczenia odczuwam spokój i radość, jaka zawsze towarzyszy, kiedy jest się blisko kochanych osób. Wspólna modlitwa przeplatana jest śpiewem i chwilami ciszy. Jest tak dobrze, że godzina czuwania wydaje się być krótką chwilą. Do kościoła przybywają mieszkańcy ul. Niepodległości.
Tak wyglądało czuwanie przed Matką Bożą w Jej Jasnogórskim Wizerunku w nocy z 3 na 4 października br. w kościele św. Antoniego. Nawiedzenie Maryi w tej młodej, liczącej zaledwie 18 lat parafii, pozostanie na długo w naszej pamięci i sercach, jako jedno najważniejszych wydarzeń w życiu. Czuwanie poprzedziła Msza św. dziękczynna za wszystkich kapłanów i siostry zakonne, których życie i posługa są związane z parafią. Księży rodaków pochodzących z parafii św. Antoniego jest dwunastu! W zdecydowanej większości są to księża diecezjalni, ponadto salezjanie, pallotyn i sercanin. Możemy szczycić się tym, że z racji zamieszkania tu rodziców bp. Artura Mizińskiego i siostry z rodziną, nasza parafia jest „rodzinną” nie tylko dla samego Księdza Biskupa, ale również dla jego siostry - Estery, która wybrała życie w Zgromadzeniu Sióstr Rodziny Betańskiej.
Mszę św. pod przewodnictwem ks. kan. Mariana Matusika, ojca duchownego wspólnoty Ogniska Światła i Miłości w Kaliszanach, koncelebrowało 20 kapłanów. Każdy z nich przedstawiał się i mówił, gdzie teraz pracuje. Nie zawiodły siostry zakonne, które licznie przybyły na uroczystości. Z Krosna Odrzańskiego przyjechała s. Bożena Fulara, która przez 4 lata z ogromnym zaangażowaniem posługiwała w naszej parafii, tworząc m.in. scholę dziecięcą. Obecne były nasze rodaczki, oprócz s. Estery Mizińskiej - s. Anna Zarzeka ze Zgromadzenia św. Jana Chrzciciela i s. Agnieszka Młynarczykowska, Urszulanka Unii Rzymskiej. Niestety, nie dojechała, pracująca na Ukrainie, s. Zelia Sztorc ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny i s. Maria Kuriatto, Urszulanka Szara. Nie zabrakło Betanek: s. Konstancji Kubiak, s. Karoliny Kołodziejczyk i s. Lidii Świątkowskiej. Ks. kan. Marian Matusik homilię rozpoczął słowami „Dzieci Boże”, podkreślając, że należymy do jednego Boga Ojca w niebie. Mówił o swoim powołaniu i szczególnym orędownictwie Maryi w życiu każdego z nas, o nadziei, jaką daje Jej obecność. W czasie Mszy św. dziękowaliśmy Bogu za powołania kapłańskie i zakonne i prosiliśmy, by zachował się ten szczególny rys naszej parafii, określanej jako „kopalnia powołań”. Obecnie w seminariach kształci się 5 alumnów i diakon Marcin Pidek.
Przygotowania do nawiedzenia Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej trwały dłuższy czas. Już w czerwcu parafianie otrzymali listy informujące o nawiedzeniu i zachęcające do składania darów duchowych i materialnych do specjalnych stągwi ustawionych w kościele. Wiele osób podjęło różne postanowienia dotyczące m.in. modlitwy różańcowej, abstynencji, duchowej adopcji dziecka poczętego, czytania książek i prasy katolickiej, przebaczenia, przyjmowania cierpienia, pracy nad relacjami z bliskimi. Bezpośrednim przygotowaniem były rekolekcje prowadzone przez ks. prał. Józefa Szczypę i ks. kan. Lucjana Szubartowskiego. Przez kolejne dni rekolekcjoniści głosili słowo Boże, ukazując prawdziwy obraz miłującego Boga, zachęcali do przystępowania do sakramentu pokuty przez ukazanie jego niezwykłej wartości, do modlitwy przez podkreślenie jej istoty i mocy oraz do uczestnictwa całymi rodzinami w Eucharystii jako nieustannego źródła miłości. Każdy dzień rozpoczynał się Godzinkami, a kończył Apelem Jasnogórskim. Dużym przeżyciem dla wszystkich była procesja różańcowa ulicami parafii w pierwszą sobotę miesiąca, 1 października.
Wreszcie nadszedł wyczekiwany czas powitania Obrazu. Nasza parafia przejmowała Obraz od parafii św. Agnieszki. Mszę św. powitalną celebrował i homilię wygłosił bp Artur Miziński. Jako dar ołtarza zostały ofiarowane kwiaty, księgi z duchowymi darami, kosz z chlebem św. Antoniego, ofiara pieniężna na misje, hostie, wino oraz woda, a także figurka Maryi z masy solnej, wykonana przez Agnieszkę Rogowską z Przedszkola nr 59. Przez całą dobę trwały modlitwy, nieustanna adoracja, odprawiane były Msze św., m.in. dla małych dzieci wraz z błogosławieństwem tych dzieci i matek przy nadziei, a także w intencji chorych, po której wierni dzielili się chlebem św. Antoniego. W poniedziałek o godz. 15.00 została odprawiona Msza św. pożegnalna. Proboszcz, ks. kan. S. Róg Aktem Zawierzenia żegnał w imieniu wszystkich Matkę Bożą Jasnogórską.
Powstanie parafii św. Antoniego jest zasługą wieloletnich starań abp. Bolesława Pylaka, który 14 grudnia 1986 r. poświęcił plac pod budowę kościoła, krzyż i tymczasową kaplicę. Proboszczem i budowniczym kościoła jest ks. kan. Stanisław Róg. Autorem projektu architektonicznego był inż. Antoni Herman, a kierownikiem budowy inż. Tadeusz Lipski, nasz parafianin.

„Spotkanie z Matką Boża, to dla mnie wielka radość. Dziękuję Panu Bogu za tę wielką łaskę, że dane było mi być blisko ukochanej Królowej, że mogłam wielbić Ją modlitwą, wierszem i śpiewem. Maryjo! Matko Boża, dziękuję Ci, że przyszłaś do nas” (Ewelina Dybała).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Moje przeżycie ze spotkania z Maryją było takie, jakbym przekroczyła jeden schodek do nieba” (Żaneta Tarnowska).

„Nadszedł ten dzień. Poczuliśmy wszyscy, że stało się coś wyjątkowego. Wyszliśmy na powitanie, zamanifestowaliśmy wiarę, miłość. Matka Boża, przychodząc do nas, oświetliła naszą codzienność. Kazała zatrzymać się na chwilę i zastanowić się nad tym, co naprawdę liczy się w życiu. Wskazała mi grzech Marty, której zakrzątanie się niczemu nie służyło. Matka Boga i nasza Matka wskazała nam Marię, która pozostała zasłuchana w słowa Chrystusa. Wiem, że brakuje mi tego wielkiego zasłuchania, tego, co Jezus Chrystus chce powiedzieć do mnie, do całej mojej rodziny. Dlatego chcę zobaczyć na nowo problemy dnia codziennego, powierzyć je Bogu, który jest miłością i posługując się tą miłością, je rozwiązywać” (Henryka Banaś).

„To były szczególne dni. Najpierw powitanie na Placu Zamkowym, potem spotkanie z Maryją w mojej rodzinnej parafii św. Mikołaja na Czwartku i wreszcie u nas, 3 października. Potrzeba nam było doświadczenia tej wspólnoty modlitwy. Tak wielu przychodziło na modlitwy, zwłaszcza na Apele. Wyjątkowy charakter miała procesja różańcowa. I sam dzień nawiedzenia. Trwanie na modlitwie, czuwaniu, także w nocy. To piękny wyraz miłości do Maryi i Jezusa, bo nie można oddzielać Matki od Syna. Ważne, żeby nie zatrzymać się na emocjach, wspaniałych wzruszeniach. Żeby nie skupiać się za mocno na tym, że coś może nie wyszło, nie było idealnie przygotowane. Liczy się serce oddane Matce i Synowi. Może nieraz trudno było się skupić, ale każda chwila spędzona na modlitwie w obecności Maryi, ufam, że przyniesie dobre owoce w życiu każdego z nas. Bądźmy odważni mocą miłości, której uczy nas Maryja, nasza Matka” (ks. Zdzisław Szostak).

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

USA: za przykładem Eriki Kirk aktor Tim Allen wybaczył zabójcy swego ojca

2025-10-01 19:17

[ TEMATY ]

świadectwo

świadectwa

adobe Stock

Amerykański aktor i komik Tim Allen, znany z ról w ponad 30 filmach i w kilku serialach telewizyjnych, wyznał, że wybaczył zabójcy swego ojca sprzed ponad 60 laty. Na stronie X napisał, że do podjęcia tej decyzji skłonił go "przejmujący gest" Eriki Kirk, która niedawno oświadczyła przed milionami widzów w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach, iż wybacza mordercy jej męża Charliego. Aktor zapewił, że jej przykład sprawił, iż znalazł w sobie siłę, aby przebaczyć człowiekowi, który pozbawił życia jego ojca, gdy on sam miał 11 lat.

Podziel się cytatem Przywołał w tym kontekście niedawne "poruszające" słowa wdowy po zamordowanym 10 września działaczu chrześcijańskim Charlie Kirku, która przez łzy powiedziała m.in.: "Ten człowiek... ten młody człowiek... wybaczam mu". Aktor oświadczył, że właśnie te słowa głęboko go poruszyły i to pod ich wpływem postanowił po ponad 60 latach przebaczyć temu, kto zabił jego ojca.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: przed Bogiem zdamy sprawę z troski o bliźnich i świat stworzony

2025-10-01 17:47

[ TEMATY ]

Leon XIV

Monika Książek

„Bóg zapyta nas, czy pielęgnowaliśmy i dbaliśmy o świat, który stworzył (por. Rdz 2, 15), dla dobra wszystkich i przyszłych pokoleń, oraz czy troszczyliśmy się o naszych braci i siostry” - stwierdził Ojciec Święty podczas konferencji zorganizowanej w 10. rocznicę publikacji encykliki Laudato si’ w Centrum Mariapoli w Castel Gandolfo.

Zanim przejdę do kilku przygotowanych uwag, chciałbym podziękować dwojgu przedmówcom, [Arnoldowi Schwarzeneggerowi i Marinie Silva - brazylijska minister środowiska i zmian klimatycznych - przyp. KAI], ale chciałbym dodać, że jeśli rzeczywiście jest wśród nas dziś po południu bohater akcji, to są to wszyscy, którzy wspólnie pracują, aby coś zmienić.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję