Reklama

Polityka

Lider Polaków na Litwie: Naszą pozycję udało się znacząco wzmocnić, jednak ciągle potrzebujemy pomocy Macierzy

Pozycja Polaków na Litwie jest silna. Udało ją się znacząco wzmocnić w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Wciąż jednak borykamy się z wieloma problemami. Przede wszystkim zwrot ziemi zagrabionej przez Sowietów w ramach reprywatyzacji. Dotychczas tylko połowa Polaków w Wilnie odzyskała ziemię — mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Waldemar Tomaszewski lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, poseł do Parlamentu Europejskiego.

[ TEMATY ]

Litwa

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

wPolityce.pl: Dlaczego Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) odrzucił propozycję wejścia do koalicji rządowej na Litwie?

Waldemar Tomaszewski, lider AWPL-ZChR poseł do Parlamentu Europejskiego: Była to już nie pierwsza taka propozycja i to oczywiście cieszy, gdyż świadczy o naszej wzmacniającej się pozycji politycznej. Natomiast nas nie zadowala proponowany format współpracy. Tworzenie koalicji rozumiemy jako wspólne formowanie rządu a nie obsadzanie stanowisk w parlamencie, które i tak już ma nasz ośmioosobowy klub (6 proc. składu sejmu) wynikający z przysługujących dla nas kwot. W razie otrzymania bardziej konkretnych propozycji od partii rządzącej na pewno je rozważymy. Tym niemniej zważając na zbliżające się wybory w ogóle sceptycznie patrzymy na zasilanie koalicji, która w ostatnim czasie stała się mniejszościową.

Jak obecnie wygląda sytuacja Polaków na Litwie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pozycja Polaków na Litwie jest silna. Udało ją się znacząco wzmocnić w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Wciąż jednak borykamy się z wieloma problemami. Przede wszystkim zwrot ziemi zagrabionej przez Sowietów w ramach reprywatyzacji. Dotychczas tylko połowa Polaków w Wilnie odzyskała ziemię. Dodatkowo Ustawa „o przenoszeniu ziemi” przyczyniła się do dużych nieprawidłowości na Wileńszczyźnie. Polacy bardzo często nie otrzymywali ziemi w swoich miejscowościach. Ziemię kiedyś należącą do Polaków otrzymywali przybysze. Niektórzy otrzymali więcej niż mieli. To wszystko osłabiło stan polskiego posiadania i prowadziło do zmian narodowościowych w dużych skupiskach Polaków.

Te działania stoją w rażącej sprzeczności z traktatem polsko-litewskim z 1994 r.

Tak. W punkcie 15 dokumentu, który pan przywołał zapisano, że obie strony powstrzymają się od działań administracyjnych zmierzających do zmian narodowościowych na terenach zwartych skupisk mniejszości. Władze litewskie nie dotrzymała tego traktatu. Kiedy władze polskie chciały zbudować w 1997 r. strażnicę na granicy w Puńsku społeczność litewska protestowała, że wprowadzi się kilkadziesiąt polskich rodzin i zmieni się skład narodowościowy. Polska zrezygnowała z budowy strażnicy. Na Litwie niestety były ingerencje administracyjne, które uderzały w skład narodowościowy polskiego zwartego skupiska na Wileńszczyźnie i osłabiały naszą pozycję ekonomiczną.

Reklama

Symbolem walki Polaków z litewskim osadnictwem stały się podwileńskie Gudele. Może pan opowiedzieć naszym czytelnikom co tam się wydarzyło?

Gudele są położone w pięknej okolicy, lasy, pagórki, jeziora. Litewska komunistyczna nomenklatura postanowiła na początku lat 90. na ziemiach należących do Polaków wybudować swoje osiedla. Miało powstać 200 will dla urzędników, wyższych oficerów wojska i policji, prokuratorów. Zaprotestowali przeciwko temu przedstawiciele miejscowego samorządu i mieszkający tu Polacy. 27 kwietnia 1993 r. policja i wojsko chciały złamać opór protestujących. Wojsko urządziło w tym dniu tam manewry ze strzelaniną na szczęście w powietrze. Dzięki odważnej i zjednoczonej pozycji miejscowych Polaków niedoszli osadnicy wycofali się ze swoich zamiarów.
Na przejmowanie ziemi przez przybyszy zezwalała ustawa podpisana przez prezydenta Vytautasa Landsbergisa w 1991 r. Po naszych wielkich protestach dwa lata później została wstrzymana. W 1997 r. powrócono do niej. W 1999 r. weszła w życie ustawa, która mówiła, że prawa do własności można było przekazywać innym. Dotąd wiele osób przenosiło prawo do ziemi krewnych. Nowe przepisy sprawiły, że tak zwane przenosiny wzrosły tysięcy razy, a otrzymywały je głównie osoby związane z rządem. Działo się tak, ponieważ o przekazywaniu ziemi decydowały rządowe służby rolne niepodlegające samorządom. Decyzje reprywatyzacyjne były podejmowane z pominięciem Polaków i polskich władz samorządowych. Prezydent V. Landsbergis przeniósł ziemię zarówno swojej rodziny jak i żony, które otrzymały grunty pod Wilnem w Bezdanach i Awiżeniach. Litewskie elity bardzo wzbogaciły się na tym procederze niemającym analogii prawnych w świecie.

Dlaczego Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) startuje w wyborach wspólnie z Rosjanami? Dla wielu osób w Polsce jest to niezrozumiałe.

Proszę pamiętać, że sytuacja polityczna na Litwie wygląda całkiem inaczej niż w Macierzy. Nie można przenosić kalek podziałów politycznych z Polski na to, co się dzieje u nas. Z naszych list startują przedstawiciele około 50 organizacji społecznych i narodowościowych. Oprócz Rosjan startują organizacje białoruskie i wspólnoty ukraińskie, tatarskie jak też litewskie. Kilku z nich, którzy startowali z naszych list zostali radnymi. Około 10 proc. kandydatów, którzy znaleźli się na naszych listach to Litwini. Głosuje na nas coraz więcej Litwinów, ponieważ jesteśmy postrzegani jako uczciwa siła polityczna. Nigdy nie byliśmy wplątani w żadne skandale korupcyjne. Jesteśmy postrzegani także jako siła łącząca ludzi, która dba o wszystkich obywateli bez względu na ich pochodzenie czy religię.
Mniejszość rosyjska na Litwie nie jest tak liczna jak w sąsiednich krajach, stanowi niewiele ponad 4 proc. mieszkańców. Zrzesza się w kilku własnych organizacjach i kilku partiach politycznych. Nie wszystkie organizacje rosyjskie współpracują z nami, a partia Związek Rosjan nawet ostro z nami konkuruje o elektorat. Wpisuje na swe listy Polaków oraz inne mniejszości narodowe. Współpracujemy głównie z regionalnym Aljansem Rosjan z Kłajpedy.

Trudno jest współpracować z innymi mniejszościami? Trzeba łączyć wiele, sprzecznych interesów.

Sama współpraca przebiega dosyć pomyślnie, bo łączymy głównie środowiska uczciwe, natomiast nie jest łatwe same pozyskanie mniejszości narodowych do współpracy wyborczej. O ich start zabiegają wszystkie komitety wyborcze. Szczególnie lewica o to zabiega. Robi to również prawica, która w spotach często używa języka rosyjskiego. Nawet V. Landsbergis w swoim czasie miał spot w języku rosyjskim, żeby zdobyć głosy Rosjan.
Nasze działanie nie mają nic wspólnego z aspektem narodowościowym czy z wielką polityką. Po prostu to łączenie ludzi do wspólnej pracy. Dobrze, że to właśnie nam, Polakom udaje się przekonać Rosjan, Białorusinów, Ukraińców, Tatarów i innych do wspólnego startu. Jesteśmy również w stanie przekonać do startowania z naszych list i głosowania na nas Litwinów. To na pewno dobrze świadczy o naszej działalności i renomie. Natomiast w Macierzy próbuje się te oczywiste nasze sukcesy dlaczegoś przedstawiać w kontekście geopolitycznym. To jest niedorzecznością. My działamy lokalnie, uczciwie pracujemy dla naszych wyborców łącząc wszystkich ludzi dobrej woli. Mamy wiele sukcesów na poziomach zarówno parlamentarnym jak i samorządowym. Nasi przedstawiciele budują szkoły, przedszkola, różne ośrodki socjalne, subsydiują ogrzewanie czy dostarczanie wody, wprowadzają ulgi podatkowe, troszczą się o szeregowego wyborcę. Dzięki staraniom AWPL-ZChR w Wilnie jednej z ulic nadano imię śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Czekamy z uroczystym odsłonięciem jej nazwy na poprawę zdrowia prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Była próba jej odsłonięcia w czasie Forum Giedroycia bez wiedzy i zgody pana J. Kaczyńskiego.
Nie boimy się zarzutów wobec nas, bo nie boimy się mówić prawdy. Nie baliśmy się jej mówić za Sowietów. Osobiście poruszyłem sprawę mordu katyńskiego w polskiej szkole w roku 1980. Byłem przesłuchiwany i prześladowany. Naszym prześladowcom nie udało się jednak wykorzenić z nas polskości. Nie uda się to i teraz. Nawet, jeżeli będą na nas ataki ze strony poprawnych politycznie polityków i tak damy radę. Żyjemy w Wilnie, mieście Bożego Miłosierdzia. Do Wilna przyszedł sam Chrystus Zbawiciel i podyktował św. siostrze Faustynie swe przesłanie dla Polski i świata.

Wybory samorządowe w 2019 r. mogą być dla AWPL-ZChR bardzo trudne. Osiem litewskich partii łączy siły w rejonie wileńskim, żeby was pokonać. Jak AWPL-ZChR zamierza się przeciwstawić temu sojuszowi? Dodam, że Polacy w samorządzie rejonu wileńskiego rządzą zdecydowaną większością od ponad 20 lat. Obecnie polska mniejszość ma 21 mandatów w 31-osobowej radzie.

To nie pierwsze takie działania naszych oponentów przed wyborami. Wszyscy pamiętają jak w roku 2007 V. Landsbergis publicznie nawoływał Litwinów do meldowania się na Wileńszczyźnie i „osiągnięcia historycznego zwycięstwa nad Polakami”. W zasadzie nigdy nie mieliśmy łatwych wyborów, jednak jesteśmy zdeterminowani i zjednoczeni, co nam pozwoli obronić nasze pozycje. Tym bardziej, że coraz więcej rodowitych Litwinów głosuje na AWPL-ZChR popierając zarówno nasz program prorodzinny jak też naszą uczciwą działalność. Co się tyczy tych ośmiu partii to trzy z nich już zdystansowały się do takiego sojuszu bo cenią współpracę koalicyjną z AWPL-ZChR, która ma miejsce aż w 5 samorządach.

Polacy powinni zostawać na Litwie czy przenosić się do Polski?

Polskość należy wzmacniać na miejscu. Mimo różnych trudności są do tego sprzyjające warunki. W interesie Polski jest wzmacnianie polskiej społeczności na całym świecie. Polacy na Litwie nie są emigrantami. Mieszkamy tu od zawsze. Nigdy nie opuszczaliśmy Polski. To Polska od nas wyjechała po zdradzie jałtańskiej. Ale nic to w nas nie zmieniło. Polskość jest dla nas wielką wartością, większą niż dla Polaków w Polsce, ponieważ musimy tu zabiegać o wszystko, o polską szkołę, polską kulturę i polskie słowo. W Macierzy na szczęście nie ma takich problemów. Gdyby Polacy zaczęli masowo wyjeżdżać z Litwy byłoby to dla polskości zgubne. Wszyscy nigdy nie wyjadą. Wyemigrują najbardziej aktywni i społeczność będzie coraz bardziej osamotniona i gorzej zorganizowana. Tzw. repatriacja gomułkowska źle przysłużyła się Polakom na Wileńszczyźnie. W latach 1958-1959 wyjechały tysiące Polaków. Stanowiliśmy wtedy kilkanaście procent składu narodowościowego państwa litewskiego. Mieliśmy 300 polskich szkół. Obecnie Polacy stanowią 7 proc. w skali kraju, ale nadal większość aż w 40 gminach na Wileńszczyźnie. Mamy 36 polskich szkół dwunastoletnich. Wszystkich polskich szkół jest 60. Na Litwie w polskich szkołach uczy się 12 tysięcy dzieci. Dzięki wielkiej determinacji udało nam się ochronić polskie szkolnictwo. Z sukcesem przeprowadziliśmy reformę oświatową. W polskich szkołach język polski jest powszechny. Prawie wszystkie przedmioty są wykładane w języku ojczystym. To jest wielka siła i wielka wartość.

Duże wsparcie od naszego rządu otrzymuje polska edukacja na Litwie?

Dosyć duże. Natomiast na wsparcie 20 milionów Polaków na świecie przekazywane jest 75 milionów złotych rocznie. I w porównaniu nie są to wielkie pieniądze. Bo na przykład TV Bielsat otrzymuje od państwa polskiego 25 milionów złotych rocznie. A przecież TV Bielsat w języku białoruskim też rusyfikuje tamtejszych Polaków.
Ale wrócę do pieniędzy przekazywanych na edukację. Na Litwie działa system tzw. koszyczka ucznia. Za każdym uczniem idzie 1000 euro, czyli 4200 zł. W sumie 50 milionów zł z podatków Polaków mieszkających w państwie litewskim idzie na polską szkołę na Litwie, w której uczy się 12 tysięcy dzieci. Z naszych podatników jest finansowana nauka polskich dzieci w języku ojczystym. Opłacane są pensje dla 2 tysięcy polskich nauczycieli. Nauczyciele nie tylko uczą przedmiotów w języku polskim. Są również krzewicielami polskości i patriotyzmu. Przy polskich szkołach działa około 100 polskich zespołów artystycznych i sportowych. Na to wszystkie idzie 50 milionów złotych rocznie z podatków Polaków na Litwie pod warunkiem, że polskie szkoły zachowamy. Państwo polskie na naszych rodaków na całym świecie przekazuje 75 milionów złotych rocznie, w tym jubileuszowym roku wyjątkowo – 100 milionów.
Od 2011 r. polskie dziecko otrzymało 1000 zł wyprawki jednorazowej na 12 lat. To bardzo mocno wzmocniło polską szkołę. Wyprawka miała służyć temu, żeby ilość polskich dzieci w naszych szkołach nie zmalała. Był pomysł, żeby również dwunastoklasista otrzymał wyprawkę, bo to jest bardzo dobra reklama i promocja polskiej szkoły. Dzieci i ich rodzice otrzymując te pieniądze mają świadomość, że Polska o nich pamięta. Teraz ta pomoc została zmniejszona do 440 zł. A przecież była obietnica, że będzie 1000 zł i dla dwunastoklasistów.

Kto taką obietnicę złożył?

Złożył nam ją po wyborach w 2015 r. wiceminister MSZ Jan Dziedziczak. Nie dość, że nie dotrzymano tej obietnicy, to jeszcze zniesiono to, co dała nam poprzednia władza. A przecież jednorazowa wyprawka to nie tylko ważna pomoc a i wspaniała inwestycja, jak mówiłem polskie szkoły pod warunkiem nie zmniejszania się uczniów otrzymują w sumie 12 milionów Euro (50 milionów zł) w rok od samorządów na swe potrzeby.

Pieniądze są bardzo ważne. W jakich aspektach najbardziej istotne jest wsparcie polityczne państwa polskiego dla Polaków na Litwie?

Pieniądze ważne, ale nie najważniejsze. Wsparcie polityczne jest zasadnicze. Natomiast szczególnie zależy nam na przestrzeganiu przez Litwę wspomnianego art. 15 traktatu o zapobieganiu sztucznym zmianom narodowościowym. Podczas negocjacji Polacy na Litwie nie byli stroną tego traktatu. Stroną jest państwo polskie i państwo litewskie. Okazuje się, że my bardziej dbamy o ten traktat niż państwo polskie. Nie możemy jednak ze względów formalnych wymusić na rządzie litewskim przestrzegania jego zapisów. Wielka krzywda Polaków polega na tym, że nie oddano im ziemi to jeszcze w zwartych polskich skupiskach rozdano ziemie przybyszom. Budowane są tam nowe, litewskie ekskluzywne szkoły rządowe. Chociaż poza Wileńszczyzną nie ma szkół rządowych, a są tylko należące do samorządu.

Czy na forum Parlamentu Europejskiego polscy deputowani zabiegają o prawa Polaków na Litwie?

Polscy europosłowie niezbyt często uczestniczą w posiedzeniach intergrupy Parlamentu Europejskiego dotyczącej rdzennych mniejszości. Nie wiem dlaczego, przecież polskie rdzenne mniejszości są na Litwie, w Czechach, na Łotwie, na Podolu i na Grodzieńszczyźnie. Pojawiają się Niemcy z referentami, notują, interesują się. Natomiast nikt z polskich urzędników nie jest przydzielony do spraw mniejszości. Była w Parlamencie Europejskim debata na temat języków regionalnych. Udało mi się namówić kilku polskich posłów, żeby uczestniczyli. Węgrzy mają 20 posłów. Na debatę przyszło ich aż kilkunastu. Wszyscy zabierali głos, aktywnie bronili swojej mniejszości.

Polaków na Litwie wspierają krajowe organizacje społeczne. Uczestniczyłem w wyjeździe Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna na Litwę z darami dla polskich przedszkoli i szkół. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie sposób przekazywania darów. Polskie placówki otrzymały to, czego potrzebowały, m. in. odkurzacze myjące, papier do drukarek.

Organizacje kresowe i społeczne bardzo mocno i skutecznie nam pomagają. Oficjalne struktury państwowe powinny mocniej koordynować swoje działania. Pomoc nie powinna się zmniejszać i musi być długofalowa. Dla państwa polskiego to nie jest tylko koszt, ale inwestycja w polskość.
Skandalem jest, że w przededniu zjazdu Związku Polaków szefowa polskiej placówki dyplomatycznej w Wilnie pani Urszula Doroszewska wywołuje prezesa i oświadcza, że nie może kandydować.
Równocześnie jeden z liberalnych portali zw.lt jest o tym informowany i nagrywa przed budynkiem ambasady materiał, że w Związku są rzekome nieprawidłowości. To nie mieści się w głowie. Trzeba wyjaśnić tę sytuację. Ma ona związek ze stronniczą działalnością instytucji odpowiedzialnych za polskie sprawy.
Polaków bulwersuje fakt, że prywatny portal zw.lt otrzymuje nieporównywalne wsparcie niż jakiekolwiek inne społeczne reprezentatywne polskie środowisko. Ostatnio zw.lt zaczął otrzymywać również fundusze od Orlenu. Otrzymują więcej funduszy od państwa polskiego niż otrzymywali w czasach rządów Platformy Obywatelskiej.
Właściciel tego medium, pan Czesław Okińczyc ultymatywnie domagał się od Orlenu, żeby jego prywatna kancelaria prawna obsługiwała to największe na Litwie przedsiębiorstwo. Przypomnę, że zw.lt został założony jako filia Radia Zet przez środowisko liberalne, wybitnie antypisowskie. Polacy na Litwie to obserwują i zastanawiają się czemu ma to służyć? Działamy często w nieprzychylnych warunkach. Nieodpowiedzialne decyzje przedstawicieli polskich instytucji utrudniają nam w utrzymaniu polskości na Wileńszczyźnie. Nie rozumiemy dlaczego krajowe fundacje wspierają na Litwie ugodowe, pro michnikowskie środowiska, które nie wspierają rozwoju polskości. Tych, którzy polskość wspierają krytykuje się i piętnuje.

Wspomniał pan o Czesławie Okińczycu. Niedawno na Litwie ukazała się lista współpracowników KGB na której znalazł się Czesław Okińczyc. Czy lista jest wiarygodna?

Przed pół rokiem została opublikowana w gazecie „Respublika” i nikt z wymienionych osób nie zaprzeczył jej wiarygodności. Wymienione osoby należą do tych, którzy przyznali się do współpracy z KGB i zostali przez służby utajnieni. O tych dziś podwójnych agentach oraz Cz. Okińczycu niejednokrotnie pisały też polskie portale kresowe. Na razie temat jest przemilczany w naszych litewskich mediach. Z kolei parlamentarny klub AWPL-ZChR powtórnie złożył projekt lustracyjny w Sejmie Litwy. Jeżeli przed rokiem został on odrzucony, to w czerwcu br. udało się wygrać pierwsze czytanie. To jest ogromnym sukcesem sprawozdawcy – posła Zbigniewa Jedzińskiego oraz wszystkich uczciwych ludzi na Litwie. Jest szansa, że nareszcie agenci KGB nie będą panoszyli się w naszym kraju. Rozumiemy, że oni nie darują nam ustawy lustracyjnej i będą starali się nas oczerniać na różne sposoby, jednak nie wycofamy się i nadal będziemy dążyli do tak długo oczekiwanej pełnej lustracji na Litwie.

2018-07-25 21:14

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Brześć – od unii do twierdzy

Niedziela rzeszowska 41/2017, str. 4

[ TEMATY ]

Litwa

Mirek i Magda Osip-Pokrywka

Dawny kościół garnizonowy

Dawny kościół garnizonowy

Nasza dzisiejsza kresowa wyprawa wiedzie do Brześcia (niegdyś nazywanego Brześciem Litewskim) – miasta nad Bugiem, będącego najpopularniejszym przejściem granicznym z Białorusią. Wybór tego tematu nie jest przypadkowy. Bowiem w bieżącym tygodniu mija 421. rocznica uchwalenia unii brzeskiej, niezwykle istotnego porozumienia dla Kościoła na Kresach. Aby dobrze zrozumieć tło tego wydarzenia, trzeba się przenieść do XVI wieku. Ówczesna Rzeczpospolita Obojga Narodów była państwem wielonarodowościowym i wielowyznaniowym. Kościół prawosławny pierwotnie podlegał patriarchatowi Konstantynopola. W 1589 r., wraz z narastającym wzrostem znaczenia Moskwy, doszło do powstania patriarchatu moskiewskiego. Zaczęło dochodzić do sytuacji, gdy podwładni króla polskiego Zygmunta III podporządkowani byli duchownemu wrogiego państwa. Ks. Piotr Skarga namawiał króla do podjęcia działań, które doprowadziłyby do zjednoczenia obu Kościołów w kraju. Przychylna temu była również część duchownych prawosławnych, którzy uważali, że w Kościele potrzebne są reformy. W zwołanym na 6-10 października 1596 r. synodzie w Brześciu wzięli udział zarówno zwolennicy unii, jak i jej przeciwnicy. Po długich negocjacjach, w wyniku poparcia papieża Klemensa VIII, doszło do ogłoszenia i zatwierdzenia unii Kościołów. Unici (nazywani również grekokatolikami) zobowiązali się uznać dogmaty Kościoła katolickiego i zwierzchnictwo papieża, w zamian za to zachowali swój wschodni obrządek, kalendarz juliański i wewnętrzną strukturę. Po 1945 r. władze sowieckie na terenach wschodnich Kościół unicki zdelegalizowały, wiernych przymusowo wcielono do Cerkwi prawosławnej, a duchownych prześladowano. Odrodzenie Kościoła unickiego nastąpiło dopiero po upadku Związku Radzieckiego i proklamowaniu niepodległości byłych republik w latach 90. XX wieku. Obecnie najwięcej unitów jest na zachodniej Ukrainie, na Białorusi działa jedynie kilkanaście parafii.

CZYTAJ DALEJ

Spotkanie wolontariuszy przygotowujących pielgrzymkę dzieci w Leżajsku

2024-06-25 09:52

ks. Maciej Flader

Wolontariusze Pielgrzymek Dzieci Pierwszokomunijnych

Wolontariusze Pielgrzymek Dzieci Pierwszokomunijnych

Dwie pierwsze soboty czerwca stały się okazja do przeżywania pielgrzymki dzieci komunijnych, rocznicowych i członków Eucharystycznego Ruchu Młodych. W niedzielę, 23 czerwca 2024 r., w Leżajsku spotkali się wolontariusze i darczyńcy, dzięki którym udało się przygotować wydarzenie.

Tegoroczna Archidiecezjalna pielgrzymka dzieci komunijnych, rocznicowych i członków Eucharystycznego Ruchu Młodych odbywała się już po raz trzeci, w dwóch odsłonach: 1 czerwca przy Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Leżajsku i 8 czerwca przy Sanktuarium Matki Nowego Życia w Zagórzu. Każde z tych miejsc zgromadziło ok. 1 500 osób, które skorzystały z zaproszenia do modlitwy i dziękczynienia za dar Komunii Świętej i wspólnego spędzenia czasu przy zabawach na rodzinnych piknikach.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: Seminarium nie jest wytwórnią pereł, ale ich przekazicielem

2024-06-25 17:32

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Episkopat News

- Seminarium nie jest wytwórnią pereł, ale ich przekazicielem - powiedział abp Adrian Galbas w homilii podczas Mszy sprawowanej na zakończenie roku formacyjnego w Wyższym Śląskiem Seminarium Duchownym w Katowicach. Nawiązując do postawy niewierności Asyryjczyków opisanej w 2 Księdze Królewskiej odniósł ją do współczesności. - Niewierność nie popłaca. Nie dlatego, że Bóg każe, tylko dlatego, że człowiek z powodu niewierności, małej codziennej, na skutek regularnego odpuszczania sobie, staje się coraz bardziej niewrażliwy i coraz bardziej niewdzięczny - mówił abp Galbas.

Alumnom śląskiego seminarium zwrócił uwagę, że każdy z nich „jest w sytuacji, w której większość myśli inaczej niż oni”. - Przez czas wakacji z tą sytuacją się spotkasz jeszcze częściej. I będziesz słyszał: odpuść, daj sobie sposób. Asyria jest silniejsza, pogaństwo jest silniejsze. Dowiesz się jak bardzo chrześcijaństwo, a zwłaszcza Kościół katolicki jest passe, na jak bardzo przegranej jest pozycji. Co zrobisz? To co Ezechiasz: tym bardziej pójdziesz przez Najświętszy Sakrament tam szukać wsparcia, czy odpuścisz!? - pytał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję