Ks. prof. W. Chrostowski swoje rozważania osadził w kontekście biblijnej odpowiedzi na pytanie o to, kim jest człowiek. „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył; stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27) - czytamy na kartach Pisma Świętego. Jeszcze stosunkowo niedawno w nauczaniu Kościoła dominowało przekonanie, że tym, co w szczególności upodabnia człowieka do Boga, jest rozum i wola. Dziś coraz wyraźniej akcentuje się integralność duchowo-cielesną człowieka. Stworzył mężczyznę i niewiastę - słowa te najlepiej dowodzą, jak ważną rolę w zdeterminowaniu naszego człowieczeństwa odgrywa cielesność. Istniejemy jako mężczyźni lub kobiety, a tym, co różni obie płcie, jest między innymi ciało. - Skoro zatem obraz Boga w nas wyraża się zarówno poprzez duchowość, jak i cielesność, to uczynki miłosierne wobec ciała, w nie mniejszym stopniu niż uczynki natury duchowej, są hołdem składanym Stwórcy - podkreślił ks. prof. Chrostowski. - Przysługa oddana cielesnemu człowiekowi to przysługa oddana samemu Bogu.
W zasadniczej części wykładu Prelegent dokonał analizy fragmentu biblijnego, opowiadającego o gościnie udzielonej przez Abrahama trzem nieznajomym przybyszom (zob. Rdz 18,1-8). W najgorętszej porze dnia (między godz. 14.00 a 16.00) siedzący u wejścia do namiotu (w poszukiwaniu najlżejszego choćby przewiewu) Abraham zauważył trzech podróżnych. W tamtejszych warunkach o takiej porze nie wędrowano bez poważnej konieczności, Abraham wyczuł więc, że mogą oni potrzebować pomocy. Nie czekając zatem, aż podejdą, sam wyszedł im naprzeciw.
I tu zaczyna się tajemniczy, pełen ukrytych znaczeń, dialog. Bo chociaż podróżnych było trzech, to Abraham, oddając pokłon, zwrócił się do nich w liczbie pojedynczej: „O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi!”. Przeczuł, że wśród odwiedzających jest sam Bóg. Tres vidit, unum adoravit - „Trzech ujrzał, jednemu oddał hołd”. Egzegeci, komentując ten fragment, łączą go z Rdz 1, 26, gdzie sam Bóg mówi o sobie w liczbie mnogiej („Uczyńmy człowieka na nasz obraz i podobieństwo”): oba stanowią dowód na to, że już w Starym Testamencie zawarte są zwiastuny prawdy o wewnętrznym bogactwie życia Boga. Bóg jest jedyny, ale nie jest sam. To wewnętrzne bogactwo objawiło się Abrahamowi - jako pierwszemu wśród Izraelitów - w postaci trzech przybyszów.
Abraham zrobił wszystko, aby jak najlepiej ich ugościć: wyszedł im naprzeciw, pozdrowił, powitał, pozwolił umyć nogi, nakarmił, napoił i zapewnił odpoczynek. Okazał serdeczną wrażliwość; gościnność pozwoliła mu rozpoznać i spotkać się z samym Bogiem. - Historia ta pokazuje, że kto przyjmuje przybysza, jakby Boga samego przyjmował - powiedział ks. Chrostowski.
Abraham został też hojnie obdarowany: rok później wraz z Sarą - mimo podeszłego wieku - cieszyli się narodzinami syna. Bo przybysz to prawdziwy dar, poprzez który Bóg daje nam sposobność do okazania dobra, a w zamian - udziela obfitych łask.
W gościnie Abrahama widzimy zapowiedź gościny udzielonej przez ludzkość Jezusowi Chrystusowi. Nie była ona już taka pełna i bezwarunkowa. W prologu Ewangelii wg św. Jana czytamy o Słowie, które „przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (por. J 1,11). Syn Boży, wchodząc w historię ludzkości, poprzez Wcielenie jeszcze bardziej uświęcił ciało ludzkie, dopełniając w tym względzie dzieło stworzenia. Jednocześnie jako przybysz na różne sposoby doświadczył niedostatków naszej gościnności; narodził się w stajni, bo nie było dla Niego miejsca w gospodzie, jako niemowlę zaznał losu uchodźcy. Głosząc Ewangelię o Królestwie Bożym, wielokrotnie spotkał się z prześladowaniem, wreszcie - doczekał się ostatecznego osamotnienia w godzinie męki i śmierci na krzyżu. Bóg dobrze wie, jak smakuje odrzucenie - powiedział Prelegent.
Jezusowy nakaz przyjmowania przybyszów ma również stronę negatywną: „Byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie” (Mt 25, 43) - mówi Król do stojących po jego lewicy. Odmówić przyjęcia przybyszowi to tak, jakby odmówić przyjęcia Chrystusowi. Temu samemu, który przyjął nas z bardzo daleka - z niewoli grzechu.
Ks. prof. Chrostowski zwrócił też uwagę na fakt, że bywają przybysze zbiorowi. Przekonują o tym burzliwe dzieje XX stulecia - wieku migracji i największych masowych deportacji w dziejach ludzkości. W ilu wspomnieniach Polaków z Kresów, na rozkaz Stalina przymusowo wywiezionych na Syberię, przewija się motyw wdzięczności wobec miejscowej ludności, która okazywała im życzliwość na poszczególnych etapach tułaczki po „nieludzkiej ziemi”... Ilu Polaków - emigrantów z okresu stanu wojennego - znalazło na obczyźnie życzliwe wsparcie i warunki umożliwiające godziwy start... Kto wie, czy dziś już nie pora - powiedział Prelegent - byśmy zaczęli spłacać zaciągnięte wcześniej długi wdzięczności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu