Reklama

Byłeś z nami w tamtych dniach

„Piękna pogoda. Jedziemy na hipodrom. Zachęcany, włażę na wieżę, przeznaczoną dla kamer telewizyjnych i filmowych. Choć jeszcze parę godzin do rozpoczęcia Mszy świętej, plac wypełniony szczelnie. Ołtarz piękny - Jezus Zmartwychwstały na tle krzyża - ale za mały i za niski. Byłoby dobrze, gdyby był jeszcze kilka metrów wyższy i trzy razy większy. Ci na końcu widzą go jako patyczek. A prosiliśmy o to przed dwoma miesiącami, podczas oglądania projektu pomnika. Złażę z platformy, bo protestują operatorzy i mają rację. Siadam na ławce i czekam na Mszę Świętą” - tak pisał w „Niedzieli” ks. Mieczysław Maliński w relacji z papieskiej wizyty we Wrocławiu w 1983 r.
Jan Paweł II w stolicy Dolnego Śląska gościł dwukrotnie. Po raz pierwszy właśnie w 1983 r., gdy spotkał się ze światem ludzi pracy na hipodromie w Partynicach. Po raz drugi Papież przybył do Wrocławia na zakończenie 46. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego. Co wtedy do nas mówił?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1983

Fragmenty homilii Ojca Świętego Jana Pawła II wygłoszonej na hipodromie we Wrocławiu-Partynicach 21 czerwca 1983 r.

(...) Istnieje też nierozerwalna więź między prawdą i miłością a całą ludzką moralnością i kulturą. Można z pewnością stwierdzić, że tylko w tym powiązaniu wzajemnym człowiek może prawdziwie żyć jako człowiek i rozwijać się jako człowiek. Jest to ważne w każdym wymiarze. Jest to ważne w wymiarze rodziny, tej podstawowej ludzkiej wspólnoty. Ale jest to z kolei ważne w wymiarze całego wielkiego społeczeństwa, jakim jest naród. Jest to ważne w wymiarze poszczególnych środowisk, zwłaszcza tych, które z natury swojej posiadają zadanie wychowawcze, jak szkoła czy uniwersytet. Jest to ważne dla wszystkich, którzy tworzą kulturę narodu: dla środowisk artystycznych, dla literatury, muzyki, teatru, plastyki. Tworzyć w prawdzie i miłości! Można mniemać, że im szerszy krąg, tym mniejsza ostrość tej zasady. A jednak... nie należy lekceważyć żadnego kręgu, żadnego środowiska, żadnej instytucji, żadnych środków czy narzędzi przekazu i rozpowszechniania.
Cały naród polski musi żyć we wzajemnym zaufaniu, a to zaufanie opiera się na prawdzie. Owszem, cały naród polski musi odzyskać to zaufanie w najszerszym kręgu swej społecznej egzystencji. Jest to sprawa zupełnie podstawowa. Nie zawaham się powiedzieć, że od tego właśnie - od tego przede wszystkim: od zaufania zbudowanego na prawdzie - zależy przyszłość Ojczyzny. Trzeba centymetr po centymetrze i dzień po dniu budować zaufanie - i odbudowywać zaufanie - i pogłębiać zaufanie! Wszystkie wymiary społecznego bytu, i wymiar polityczny, i wymiar ekonomiczny, i oczywiście - wymiar kulturalny i każdy inny, opiera się ostatecznie na tym podstawowym wymiarze etycznym: prawda - zaufanie - wspólnota. Tak jest w rodzinie. Tak jest też na inną skalę w narodzie i państwie. Tak jest wreszcie w całej rodzinie ludzkości.
„Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca i pójdź do ziemi, którą ci wskażę, a uczynię sławnym twoje imię” (Rdz 12, 1-2) - takie słowa liturgia dzisiejsza stosuje do świętej Jadwigi Śląskiej. Przybyła do nas z obcej ziemi, weszła w piastowską rodzinę i w naszą historię - po to, aby po siedmiu jeszcze wiekach świadczyć o prostych prawdach i podstawowych zasadach, bez których nie ma prawdziwie ludzkiego życia. Bez których nie może żyć i rozwijać się nie tylko człowiek i rodzina - ale także naród!
„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości”.
Jest tutaj we Wrocławiu - tutaj: na Dolnym Śląsku - jest w całej Polsce wielu ludzi, ogromnie wielu ludzi, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. Myślę w tej chwili o ludziach ciężkiej, codziennej pracy: o polskiej wsi na tych terenach, o ludziach pracujących na roli, o środowiskach twórczych, Uniwersytecie Wrocławskim i pozostałych wyższych uczelniach, o szkołach, ludziach nauki i kultury, o artystach, o górnikach i hutnikach, robotnikach Pafawagu i tylu innych zakładów pracy, o pracownikach administracji, o wszystkich.
Wszystkim wam, którzy wypełniając przykazanie Stwórcy, czynicie sobie ziemię poddaną, przynoszę solidarność moją i Kościoła.
To łaknienie i pragnienie sprawiedliwości ujawniło się w sposób szczególny w ciągu ostatnich lat.
Pragnę bardzo, jako pasterz Kościoła, a zarazem jako syn mojego narodu, potwierdzić to łaknienie i pragnienie, które płynie ze zdrowych pokładów ducha polskiego: z poczucia godności ludzkiej pracy, z miłości Ojczyzny oraz z solidarności, czyli z poczucia wspólnego dobra.
Chciałbym równocześnie zabezpieczyć to słuszne łaknienie i pragnienie sprawiedliwości szerokich rzesz moich rodaków od wszystkiego, co je zniekształca i osłabia.
Ale równocześnie też chciałbym uwolnić je i obronić przed wszystkimi krzywdzącymi zarzutami i pomówieniami, skądkolwiek by one płynęły.
Temu, co jest słusznym łaknieniem i pragnieniem sprawiedliwości w życiu naszego narodu, trzeba odpowiedzieć w taki sposób, ażeby cały naród odzyskał wzajemne zaufanie. Nie można tego niszczyć ani tłumić. Nie można tego zaniedbać, bo jak mówi nasz poeta: „Ojczyzna jest to wielki - zbiorowy - Obowiązek”, obowiązujący „Ojczyznę dla człowieka” i „człowieka dla Ojczyzny” (Cyprian Kamil Norwid, Memoriał o młodej emigracji).

Reklama


„Niedziela” wtedy pisała...

Dołącza się do mnie jakiś dziennikarz, którego sobie nie bardzo przypominam. (...) Usiłuje ze mnie coś wydusić. Nie reaguję dotąd, dopóki on nie przystępuje do podsumowania wszystkiego tego, co dotąd Papież powiedział, i stwierdzenia, że naród polski czego innego się od Papieża spodziewał i jest bardzo rozczarowany. Tu trochę się zdenerwowałem.
- Czym rozczarowany? Czy pan sobie nie wyobraża takiej sytuacji, że Papież mógłby przyjechać do Polski i zachować się jak gdyby nigdy nic. Wygłosić parę kazań (...), pogadać z młodzieżą dowcipnie, pośpiewać trochę piosenek - ma dobry głos, odmówić parę razy różaniec - jest Papieżem Maryjnym nie tylko z imienia, i wrócić do Rzymu.
- Nie wyobrażam sobie tego.
- Ja też nie. Ale teoretycznie rzecz biorąc, jest to możliwe. A Papież nie zrobił uniku, podjął polski problem. Nie mógł zrobić inaczej, jeżeli chciał przyjechać do Polski, bo wiedział z góry, że ludzie na to czekają, że chcą, by na ten temat mówił.
- Tak, ale mówił za mało.
- Proszę pana, zdaje mi się, że podjął ten temat tak, jak tylko wielki i mądry Papież mógł to zrobić. Powiedział więcej niż się ludzie spodziewali.
- A cóż takiego powiedział?
Po pierwsze wydobył legalność Sierpnia, jego praworządność. Proszę zwrócić uwagę na to, że myśmy jakoś w naszej świadomości zadeptali ten fakt. A Papież nazywa Sierpień wielkim osiągnięciem. Porozumienie, jakie zostało zawarte pomiędzy rządem a robotnikami, uważa za trwały fakt polityczny i społeczny, niepodważalny wynik naszej dojrzałości społecznej.
- No i słusznie. Ale i rząd polski nigdy nie zakwestionował Sierpnia, lecz uznał i uznaje go za słuszny protest klasy robotniczej.
- W porządku. Ale podkreślam, nasz Papież - zresztą postępując w duchu watykańskiego prawniczego myślenia - dokumenty Sierpnia bierze poważnie. W tym miejscu powiedziałbym, że Papież stoi na innym stanowisku niż Wajda, który pod koniec swojego filmu Człowiek z żelaza mówi przez jednego z aktorów o tym wszystkim, co zaszło: „To tylko papierek, zresztą powie się, że było to wszystko pod przymusem”. Cytuję niedokładnie, ale tak jakoś było to powiedziane.
- A co jeszcze ksiądz widzi ciekawego w tym, co dotąd Papież powiedział.
- Po drugie, Papież wskazuje na drogę dalszego postępowania. A jest nią dialog. Prawdziwy dialog. Nie taki, jak nam czasem prezentuje telewizja, że łapie jakiegoś przechodnia na ulicy i pyta się: Co, obywatelu, sądzicie na ten temat? I wtedy obywatel - ku zdumieniu widzów i samej telewizji - odpowiada dokładnie tak, jak tego sobie życzy telewizja. A więc nie w ten sposób ma wyglądać dialog ze społeczeństwem, tylko tak jak oznacza to słowo „dialog ze społeczeństwem”: w oparciu o naturalnie utworzone stowarzyszenia, z prawdziwymi reprezentantami społeczeństwa.

Ks. Mieczysław Maliński, Pielgrzymka Dobrego Pasterza, Niedziela, 29/83 z 17 lipca 1983 r.

1997

Fragmenty homilii Ojca Świętego Jana Pawła II wygłoszonej na zakończenie 46. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego we Wrocławiu 1 czerwca 1997 r.

(...) „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5, 1).
Tematem Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego we Wrocławiu jest wolność. Zwłaszcza tutaj, w tej części Europy, przez długie lata boleśnie doświadczanej zniewoleniem totalitaryzmu nazistowskiego i komunistycznego, wolność ma szczególny smak. Już samo słowo „wolność” wywołuje tutaj mocniejsze bicie serca. Z pewnością dlatego, iż w minionych dziesięcioleciach trzeba było za nią płacić bardzo wysoką cenę. Głębokie są rany, które po tamtej epoce pozostały w duszach ludzkich. Wiele jeszcze czasu upłynie, zanim się zabliźnią.
Kongres zachęca nas, aby spojrzeć na wolność człowieka w perspektywie Eucharystii. Śpiewamy w hymnie kongresowym: „Ty zostawiłeś nam dar Eucharystii, by ład wewnętrznej tworzyć wolności”. Jest to bardzo istotne stwierdzenie. Mówi się o „ładzie wolności”. Tak, prawdziwa wolność wymaga ładu. Ale o jaki ład tutaj chodzi? Chodzi przede wszystkim o ład moralny, ład w sferze wartości, ład prawdy i dobra. W sytuacji pustki w dziedzinie wartości, gdy w sferze moralnej panuje chaos i zamęt - wolność umiera, człowiek z wolnego staje się niewolnikiem - niewolnikiem instynktów, namiętności czy pseudowartości.
To prawda, ład wolności buduje się w trudzie. Prawdziwa wolność zawsze kosztuje! Każdy z nas musi ciągle od nowa ten trud podejmować. I tu rodzi się następne pytanie: Czy człowiek może ów ład wolności zbudować sam, bez Chrystusa, czy nawet wbrew Chrystusowi? Pytanie niezwykle dramatyczne, ale jakże aktualne w kontekście społecznym przesyconym koncepcjami demokracji inspirowanej ideologią liberalną! „Usiłuje się bowiem dzisiaj wmówić człowiekowi i całym społeczeństwom, iż Bóg jest przeszkodą na drodze do pełnej wolności, że Kościół jest wrogiem wolności, że wolności nie rozumie, że się jej lęka. Jest tutaj jakieś niesłychane pomylenie pojęć! Kościół bowiem nie przestaje być w świecie głosicielem Ewangelii wolności! To jest jego misja. „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5, 1)! Dlatego chrześcijanin nie lęka się wolności, przed wolnością nie ucieka! Podejmuje ją w sposób twórczy i odpowiedzialny, jako zadanie swojego życia. Bo wolność nam jest nie tylko przez Boga dana, ale także zadana! Ona jest naszym powołaniem: „Wy zatem bracia - pisze Apostoł - powołani zostaliście do wolności” (Ga 5, 13). A to, że Kościół jest wrogiem wolności jest szczególnym chyba nonsensem tu w tym kraju i na tej ziemi, wśród tego narodu, gdzie Kościół tyle razy dowiódł, jak bardzo jest stróżem wolności i to zarówno w minionym stuleciu, jak i obecnie, jak i w ostatnim pięćdziesięcioleciu. Jest stróżem wolności! Bo Kościół wierzy, że do wolności wyzwolił nas Chrystus.
„Ty zostawiłeś nam dar Eucharystii, by ład wewnętrznej tworzyć wolności”. Na czym polega ów ład wolności, wzorowany na Eucharystii? W Eucharystii Chrystus jest obecny jako Ten, który siebie daje w darze człowiekowi, jako Ten, który człowiekowi służy: „Umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował” (J 13, 1). Prawdziwą wolność mierzy się stopniem gotowości do służby i do daru z siebie. Tylko tak pojęta wolność jest prawdziwie twórcza, buduje nasze człowieczeństwo; tak pojęta wolność buduje nasze człowieczeństwo, buduje więzi międzyludzkie. Buduje i jednoczy, a nie dzieli! Jak bardzo tej jednoczącej wolności potrzeba światu, potrzeba Europie, potrzeba Polsce!
Chrystus w Eucharystii pozostanie po wszystkie czasy niedościgłym wzorem postawy „pro-egzystencji”, to znaczy postawy bycia dla, dla drugiego człowieka. Chrystus był (...) On cały był dla swego Ojca Niebieskiego, a w Ojcu - dla każdego człowieka. Sobór Watykański II wyjaśnia, iż człowiek odnajduje siebie, a więc również pełny sens swojej wolności, właśnie poprzez bezinteresowny dar z siebie samego (por. Gaudium et spes, 24). Dzisiaj, podczas tej Statio Orbis, Kościół zaprasza nas, abyśmy weszli do tej eucharystycznej szkoły wolności, abyśmy wpatrzeni z wiarą w Eucharystię, stali się budowniczymi nowego, ewangelicznego ładu wolności - wewnątrz nas samych, a także w społeczeństwach, w których przyszło nam żyć i pracować.
„Czymże jest człowiek, że o nim pamiętasz, czym syn człowieczy, że o niego się troszczysz?” (por. Ps 8, 5)
Gdy kontemplujemy Eucharystię, ogarnia nas wielkie zdumienie wiary nie tylko nad tajemnicą Boga i Jego miłości bezgranicznej, lecz również nad tajemnicą człowieka. Wobec Eucharystii cisną się spontanicznie na usta słowa Psalmisty: „Czymże jest człowiek, że tak o niego się troszczysz?!” Jak wielką wartość ma w oczach Bożych człowiek, skoro sam Bóg karmi go swoim Ciałem! Jak wielką przestrzeń kryje w sobie ludzkie serce, skoro wypełnić ją może tylko Bóg! „Stworzyłeś nas bowiem dla siebie - wyznajemy za św. Augustynem - i niespokojne jest nasze serce, dopóki w Tobie nie spocznie” (Confessiones, I, 1, 1).
Statio Orbis. Cały Kościół oddaje Ci dzisiaj szczególną cześć i uwielbienie, Chryste, Odkupicielu człowieka, ukryty w Eucharystii. Cały Kościół wyznaje publicznie swoją wiarę w Ciebie, który stałeś się dla nas Chlebem życia. I składa Ci dzięki za to, że jesteś Bogiem-z-nami, za to, że jesteś Emmanuelem!
„Twoja cześć, chwała, nasz wieczny Panie/ Po wszystkie czasy niech nie ustanie./ Tobie dziś dajem z rzeszą tych ludzi/ Pokłon i pienia, my - Twoi słudzy./ Dziękując wielce Twej Wielmożności/ Za ten dar wielki Twej wszechmocności/ Żeś się darował nam, nic niegodnym/ W tym Sakramencie nam tu przytomny”. Amen.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Galbas: diecezja sosnowiecka jest do obsiania, a nie do zaorania

2024-05-08 17:47

[ TEMATY ]

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

Abp Adrian Galbas

Dominik Pyrek/diecezja.sosnowiec.pl

„Diecezja sosnowiecka nie jest do zaorania, tylko do nieustannego obsiewania” - powiedział abp Adrian Galbas w środę podczas obrzędu kanonicznego objęcia diecezji sosnowieckiej przez bp. Artura Ważnego. Uroczystość oraz podpisanie stosownych dokumentów miało miejsce w katedrze w Sosnowcu.

Abp Adrian Galbas zaznaczył, że Kościół sosnowiecki ma przed sobą przyszłość, „choć niektórzy specjaliści od wszystkiego uważają, że tak nie jest”.

CZYTAJ DALEJ

Wniebowstąpienie Pańskie

Niedziela podlaska 21/2001

[ TEMATY ]

wniebowstąpienie

Monika Książek

Czterdzieści dni po Niedzieli Zmartwychwstania Chrystusa Kościół katolicki świętuje uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Jest to pamiątka triumfalnego powrotu Pana Jezusa do nieba, skąd przyszedł na ziemię dla naszego zbawienia przyjmując naturę ludzką.

Św. Łukasz pozostawił w Dziejach Apostolskich następującą relację o tym wydarzeniu: "Po tych słowach [Pan Jezus] uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: ´Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba´. Wtedy wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej" (Dz 1, 9-12). Na podstawie tego fragmentu wiemy dokładnie, że miejscem Wniebowstąpienia Chrystusa była Góra Oliwna. Właśnie na tej samej górze rozpoczęła się wcześniej męka Pana Jezusa. Wtedy Chrystus cierpiał i przygotowywał się do śmierci na krzyżu, teraz okazał swoją chwałę jako Bóg. Na miejscu Wniebowstąpienia w 378 r. wybudowano kościół z otwartym dachem, aby upamiętnić unoszenie się Chrystusa do nieba. W 1530 r. kościół ten został zamieniony na meczet muzułmański i taki stan utrzymuje się do dnia dzisiejszego. Mahometanie jednak pozwalają katolikom w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego na odprawienie tam Mszy św.

CZYTAJ DALEJ

Świętokrzyskie/ Legendarny skarb pustelnika odkryty w Górach Świętokrzyskich

2024-05-09 16:20

[ TEMATY ]

skarb

świętokrzyskie

Vasilev Evgenii/fotolia.com

Świętokrzyska Grupa Eksploracyjna odnalazła w Górach Świętokrzyskich skarb monet z XVII i XVIII wieku, który najprawdopodobniej należał do eremity Antoniego Jaczewicza. Według legend osiemnastowieczny kaznodzieja zdobył fortunę, przekonując miejscową ludność o swoich nadprzyrodzonych zdolnościach uzdrawiania.

Jak powiedział PAP Sebastian Grabowiec, prezes Świętokrzyskiej Grupy Eksploracyjnej w ramach prowadzonych badań poszukiwaczom udało się namierzyć zbiór srebrnych i złotych monet z pierwszej połowy XVII w. i początku XVIII w., w tym orty, szóstaki, patagony, krajcary, kopiejki. Natomiast jednym z najciekawszych znalezisk był złoty dukat hamburski z 1648 r., z wizerunkiem Madonny z dzieciątkiem, przebity przy krawędzi monety, co sugeruje, że mógł on pełnić funkcję medalika.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję