Reklama

Pytanie o wartości

Niedziela legnicka 45/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1. "Niepodzielne serce"

"Przemija bowiem postać tego świata! Chciałbym, żebyście byli wolni od tych utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by przypodobać się Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu" (1 Kor 7,31-35).

W przytoczonym tekście zawarta jest idea wyrażona przez św. Pawła. Nie przyglądaliśmy się jej w poprzednim artykule: jest to idea niepodzielnego serca. Osoby żonate (zamężne), ponieważ muszą martwić się o rzeczy tego świata, podobać się żonie czy mężowi, " są podzielone", dziewictwo natomiast pozwala nam żyć "zjednoczonymi w Panu ustawicznie". Stan dziewictwa, w taki sposób, w jaki przedstawia je św. Paweł, nie ma charakteru subiektywnego i psychologicznego, ale jest obiektywny, stawiając w centrum i jako cel Pana, a nie własne dobro. Musimy jednak teraz stwierdzić, że rozgrzesza on podrzędnie także to drugie zadanie wspierania i doceniania osoby. Innymi słowy ma także silną wartość subiektywną i egzystencjalną. W rzeczywistości pomaga osobie realizować najtrudniejsze i najpiękniejsze przedsięwzięcie ze wszystkich - polegające na wewnętrznym ponownym zjednoczeniu, przejściu z bycia "osobą" do bycia "jedną osobą". Co to oznacza? Istnieje także rozproszenie wewnątrz nas. Gdyby Jezus spytał nas tak, jak tego biednego człowieka w Ewangelii: "Jak ci na imię?", my także powinniśmy odpowiedzieć: "Na imię mi ´Legion´, gdyż nas jest wielu" (Mk 5, 9). Faktycznie, jest nas tyle, ile w nas pragnień, planów i tęsknot, różnych i sprzecznych ze sobą, szarpiących nas w przeciwnych kierunkach; dosłownie targają one nami. Dziewictwo jest cenną pomocą w tej drodze ku wewnętrznej jedności, ponieważ pozwala ono żyć "ustawicznie zjednoczonymi w Panu". Zjednoczeni w samych sobie i zjednoczeni w Panu: oto na czym polega jedność, o której mówimy. Św. Augustyn napisał: "Wstrzemięźliwość w prawdzie wspiera nas i prowadzi do tej jedności, którą pozostawiliśmy, gubiąc się w mnogości. Jedność ta jest tym, co Jezus nazywa "czystością serca". Dokonuje się ona przede wszystkim na poziomie chęci. Polega na pożądaniu coraz mniejszej ilości rzeczy, aż do punktu, w którym pragnie się tylko jednej rzeczy. Kiedy ktoś może w szczerości powiedzieć za psalmistą: "O jedno proszę Pana, tego poszukuję" (Ps 27, 4) i: " Kogo prócz Ciebie mam w niebie? Gdy jestem z Tobą, nie cieszy mnie ziemia" (Ps 73, 25). Taka osoba zmierza ku prawdziwemu dziewictwu serca, której dziewictwo fizyczne jest znakiem i schronieniem. Ponieważ dziewictwo serca polega na pragnieniu tylko jednego: na pragnieniu Boga.

Ten oczyszczający i jednoczący aspekt dziewictwa niektórzy Ojcowie Kościoła, tak jak św. Grzegorz Naziano, chętniej naświetlali niż wielką ascetyczną i mistyczną siłę ducha. Według niego prawdziwe jest dziewictwo wewnętrzne, które polega na stopniowym uwalnianiu się z namiętności i pragnień, aż do połączenia z Bogiem. Inne dziewictwo, fizyczne, wspomaga dziewictwo wewnętrzne, jest jego pewnego rodzaju osłoną.

Nie ulega wątpliwości, że są osoby żonate (zamężne), które są w tej drodze o wiele bardziej zaawansowane niż wielu żyjących w stanie dziewictwa; sam św. Grzegorz był żonaty. Nie przeczy to jednak, że dziewictwo jest samo w sobie bardziej popierane niż to zadanie i co za tym idzie bardziej odpowiedzialne. Niepodzielne serce jest faktycznie dobrą rzeczą pod warunkiem, że kogoś kocha. Rzeczywiście lepsze jest serce podzielne, które kocha, niż serce niepodzielne, które nie kocha nikogo. Byłoby to w rzeczywistości niepodzielnym egoizmem mieć serce pełne, ale pełne obiektu najbardziej zatruwającego ze wszystkich: nas samych. O tego rodzaju dziewiczości, niestety nierzadkiej, Peguy słusznie powiedział: "Ponieważ nie należą do człowieka, sądzą, że należą do Boga. Przez to, że nikogo nie kochają, sądzą, że kochają Boga".

Istotą celibatu i dziewictwa dla Królestwa jest zatem miłość małżeńska do Pana. Sama "płodność" tego stanu życiowego zależy od tego. Tak jak małżeństwo bez miłości nie byłoby prawdziwym małżeństwem, nawet jeśli byłoby "ważne", tak dziewictwo bez miłości nie byłoby prawdziwym dziewictwem, a tylko pozorem, pustą i twardą skorupą bez duszy. Zasadniczy motyw chrześcijańskiego dziewictwa jest zatem pozytywny, nie negatywny. Fenomenologia religii zna rozmaite formy dziewictwa, przynajmniej współczesna, także poza chrześcijaństwem. Jednak albo zawiera ona negatywny motyw separacji i pozostawania z dala od świata i materii, tak jak w buddyzmie, albo zawiera inny, także tendencyjnie negatywny motyw rytualnej czystości, dla której to młodzieńcy i dziewice westalskie z powodu swej nieskazitelności są uważani za bardziej godnych zbliżenia do Boga. W tym przypadku stajemy naprzeciwko czegoś, co przypomina zasadę hebrajskiej legislacji lewiatycznej polegającej na powstrzymywaniu się także od relacji małżeńskich, w sytuacji wypełniania czynów kultowych i sakralnych.

W Nowym Testamencie, jak widzieliśmy, dziewictwo zawiera zasadniczo pozytywny motyw: Królestwa Pana. Niestety u Ojców Kościoła nabiera ono powoli charakteru negatywnego i ascetycznego - zaniechanie małżeństwa i uwolnienie się od pasji. Tam motyw ("dla Królestwa", " dla Pana") przeważa nad faktem (nie wchodzić w związek małżeński); tutaj fakt niewchodzenia w związek małżeński zmierza do dominowania nad motywem, mimo że nie znika on w sposób oczywisty. Mówiłem wcześniej o niebezpieczeństwie zatrzymania się, w tekście Pawłowym na perspektywie sugerowanej przez słowa "bez obaw"; stało się to wtedy, kiedy stoicki ideał apatheia, polegający na braku pasji i pragnień staje się najbardziej pożądaną rzeczą stanu mniszego i dziewiczego. Traktaty Ojców Kościoła o dziewictwie poświęcone są często przedstawianiu wad małżeństwa, jednak ci sami Ojcowie przypominali sobie czasami, że nie mogą się w tym posunąć za daleko, aby nie rozbić się o herezje manichejczyków, których zwalczali w innych swych pismach i stąd zatem periodyczne stwierdzenia o zasadniczym dobrodziejstwie małżeństwa. Chodziło o haracz, jaki Ojcowie ci płacili współczesnej im

kulturze, przede wszystkim w jej neoplatonicznym składniku, który postrzegał ascezę ducha zasadniczo połączoną z oderwaniem od materii i ciała, pojmowaną bardziej w sensie metafizycznym Plotyna niż w sensie etycznym św. Pawła. Nie ma się czemu dziwić. Także my, nie zdając sobie z tego sprawy, płacimy nasz haracz kulturze, która nas zrodziła; kulturze o orientacji przeciwnej niż tamta: cała nastawiona na rzeczy te tutaj, tak jak tamta była nastawiona na rzeczy tam, w górze. Możliwe, że ten nasz haracz jest o wiele bardziej niebezpieczny niż ten płacony przez Ojców Kościoła. Dziewictwo u Ojców Kościoła jest postrzegane nie tyle jako zapowiedź ostatecznego Królestwa, ile powrót utraconego raju. Raczej jest to finalne życie, którego wyobrażenie jest budowane na modelu tego, co było na początku, jako " odbudowanie" (apokathstasis) stanu początkowego. Mówi się także o " życiu anielskim" (bios angelikos) czy "podobnym do anielskiego", ale bardziej w odniesieniu do natury, tego co niematerialne i czysto duchowe, anielskie, a nie w sensie bytów nieśmiertelnych, jak to miał na uwadze Jezus (por. Mt 22, 30).

Tak więc, aby uwolnić dziewictwo chrześcijańskie z mielizn, na jakich się wtedy znalazło, dzisiaj, kiedy nie akceptuje się już jego prostego przeciwstawieństwa wobec małżeństwa, należy odkryć prostą i naturalną biblijną motywację, która wyróżnia się nie tylko w słowach, ale i w samym życiu postaci Nowego Testamentu: w Jezusie, Marii, Pawle, w Janie. Przytacza się zbyt często zastrzeżenie, że jednak wielu apostołów, tak jak Piotr, było żonatych; zapomina się, że jeśli byli żonaci, Pan wymagał od nich jeszcze większego poświęcenia: aby pozostawili żonę, dzieci i dom dla Królestwa. "´Oto my opuściliśmy to, co było nasze, powiedział Piotr, i poszliśmy za Tobą´. A Jezus odpowiedział: ´Zaprawdę powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu albo żony, braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie otrzymał daleko więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym - życia wiecznego´" (Łk 18, 28-30).

2. Dziewictwo i misterium paschalne

"Stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię" (Flp 2,8-9). Sam apostoł Paweł objawia nam kiedy i jak przyszło Królestwo Boże i kiedy i jak Jezus stał się "Panem" - na krzyżu. To właśnie na krzyżu Bóg dał mu imię Kyrios, Pan.

Być poślubionym Chrystusowi tutaj na ziemi znaczy być " ukrzyżowanymi z Chrystusem", w nadziei jednak, że także razem z nim będziemy wywyższeni. Trwanie w radości, to radość nadziei, to znaczy nadzieja na to, że będziemy szczęśliwi, ponieważ mamy nadzieję. " A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali swoje ciało wraz z namiętnościami i żądzami" (Ga 5,24).

Ten ideał ukrzyżowania własnego ciała nie jest z pewnością właściwy i wyłączny dla dziewiczych osób, ale jest dostępny dla wszystkich, którzy otrzymali Ducha Bożego. Sami małżonkowie muszą przejść przez ogień Paschalny Chrystusa, jeśli chcą aby ich małżeństwo było naprawdę wielką tajemnicą, która symbolizuje związek Chrystusa z Kościołem dokonany nie w łożu rozkoszy, ale, jak mówi Paweł, "we krwi", na krzyżu, z którego narodziła się nowa Ewa i która odnawia się w mistyczny sposób w każdej duszy poślubionej Krzyżowi. Z tego też powodu doskonalszą jednością między małżonkami nie jest fakt wspólnego doświadczania uciech, ale fakt wspólnego doświadczania cierpień, jedno cierpi za drugie, jedno z drugim, kochając się w cierpieniu i pomimo cierpienia.

Nie dziwi jednak, jeśli w ascetycznej i mistycznej tradycji Kościoła krzyż był często określany jako "łoże małżeńskie", w którym dusza łączy się ze swym Boskim oblubieńcem. Jest to wypełnienie słów Jezusa: "A gdy Ja będę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę" (J 12,32). Na krzyżu Jezus przyciąga do siebie dusze, które wybrały go jako oblubieńca. Tutaj dokonuje się misteryjne objęcie, o którym mówi Pieśń nad pieśniami: "Jego lewica byłaby ponad moja głową, a jego prawica objęłaby mnie" (Pnp 8, 3). Tutaj realizuje się także prorocze słowo, jakie czytamy u Jeremiasza: "Pan stwarza nową rzecz na ziemi: kobieta zaleca się do mężczyzny" (Jr 31,22). Słowo to dotyczy wspólnoty Nowego Przymierza, postrzeganej jako oblubienica Boga, która nie ucieknie już swemu oblubieńcowi, aby podążać za bożkami, ale będzie raczej sama go obejmować, aby już nigdy nie być od niego oddzieloną.

Mimo że ukrzyżowanie własnego ciała nie jest przypisane na wyłączność do dziewic; przypisane jest im ono z innego i mocniejszego powodu: ponieważ uczyniły one ukrzyżowanie swą formą życia. To tutaj tkwi nieskończony potencjał ascetyczny wysiłku, walki, śmierci, dziewictwa dla Królestwa. Ukrzyżowanie własnego ciała z jego namiętnościami i pragnieniami, przede wszystkim pragnieniem seksualnym, które jest jednym z najbardziej władczych, nie jest żartem. "Ciało pożąda przeciwko Duchowi" (Ga 5,17). Jest to nieprzyjaciel, który ściga nas bez ustanku, w dzień i w nocy, samotnych i pośród innych. Ma niezwykle mocnego sprzymierzeńca - świat, który udostępnia mu wszystkie jego bogactwa, zawsze gotowy do przyznania mu racji i bronienia jego "praw" w imię natury, zdrowego rozsądku, zasadniczej dobroci i wszystkich rzeczy... Jest to doprawdy plac boju, "gdzie powszedniejsza jest bitwa, a rzadsze zwycięstwo" - jak stwierdza św. Cezary z Arles. Ten ascetyczny bój jest dzisiaj postrzegany przez niektórych i określany mianem masochizmu. Nie należy lekceważyć tego zarzutu, ale nie ma on żadnej racji, jeśli bój ten jest akceptowany w wolności, z tak obiektywnych i głębokich przyczyn jak te, o których wspomnieliśmy. Czyż nie musi walczyć i rezygnować z wielu rzeczy także ten, kto poślubił drugą osobę i chroni swą miłość i chce być wierny? Cóż jest zatem dziwnego w tym, że ktoś, kto został powołany do zaślubin Boga, musi walczyć i rezygnować w jeszcze bardziej radykalny i wymagający sposób?

Doskonała powściągliwość dla Królestwa posiada zatem także pewne znaczenie, wartość z punktu widzenia ascezy.

Tutaj właśnie odnajdujemy ostateczny powód celibatu i dziewictwa i zrozumienie jego pomaga w ogromny sposób w przełamaniu wielu wątpliwości i uprzedzeń, jakie wytworzyły się w historii w stosunku do tego stanu życiowego, nie tylko poza Kościołem, ale także od pewnego czasu w Kościele. Żyjemy obecnie w kontekście społecznym, w którym nie można, tak jak w przeszłości, bronić własnej czystości w oparciu o zabezpieczenia zewnętrzne, takie jak rozdzielenie płci, rygorystyczne ograniczenie kontaktów ze światem i wszelkie inne niezliczone i szczegółowe środki ostrożności, jakimi "Reguły" otaczały zazwyczaj przestrzeganie tego ślubowania. Łatwość komunikowania się i przemieszczania stworzyła nową sytuację. Straż nad własną czystością powierzona jest w większej części samej jednostce i nie może ona opierać się na niczym innym, jak tylko na silnym przekonaniu osobistym, pochodzącym właśnie z kontaktu z Bogiem w modlitwie i Jego słowie.

cdn.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

11 lat temu zmarła Maria Okońska – współpracowniczka Prymasa Tysiąclecia

2024-05-06 11:14

[ TEMATY ]

Maria Okońska

rocznica śmierci

Kadr z filmu „Spełniona w Maryi”

Maria Okońska z mamą

Maria Okońska z mamą

11 lat temu, 6 maja 2013 r., zmarła Maria Okońska, jedna z najbliższych współpracowniczek prymasa Stefana Wyszyńskiego, założycielka Instytutu Świeckiego Pomocnic Maryi Jasnogórskiej Matki Kościoła. „Mamy jedno życie, którego nie wolno zmarnować” – głosiła jej najważniejsza dewiza.

Urodziła się 16 grudnia 1920 r. w Warszawie. Nie mogła poznać swojego ojca, który zginął dwa miesiące przed jej urodzeniem w ostatnich dniach wojny z bolszewikami. Jego ciała ani miejsca pochówku nigdy nie odnaleziono. Wraz z siostrą bliźniaczką Wandą (zmarłą w wieku 3 lat) i bratem Włodzimierzem była wychowywana przez matkę Marię z Korszonowskich. Jej rodzice poznali się w 1916 r., w czasie przygotowań do pierwszych „legalnych” od 1831 r. obchodów uchwalenia Konstytucji 3 maja. Po latach wspominała, że te rodzinne tradycje patriotyczne zadecydowały o jej postawie w kolejnych dekadach służby Kościołowi.

CZYTAJ DALEJ

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

2024-05-06 20:10

[ TEMATY ]

śmierć

Autorstwa Mariusz Kubik - Praca własna, commons.wikimedia.org

Jacek Zieliński

Jacek Zieliński

W poniedziałek zmarł Jacek Zieliński - wieloletni członek krakowskiej grupy Skaldowie - podała w mediach społecznościowych Piwnica pod Baranami. Miał 77 lat.

W wieku 77 lat zmarł polski muzyk Jacek Zieliński. Był polskim kompozytorem, trębaczem, skrzypkiem oraz członkiem zespołu Skaldowie, a prywatnie - młodszym bratem Andrzeja Zielińskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję