Reklama

Żył wiarą na co dzień…

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poeci nie zjawiają się przypadkiem
Z niebieskich do nas przybywają stron (…)
Odchodzą tak jak przyszli niespodzianie
Zbyt prędko wypełniają się ich dni
I znów na długo zostajemy sami
Być może trochę lepsi dzięki nim (…)
Ich pieśni ptaki w lasach wciąż śpiewają
I wieniec ziół rozsiewa po nich wiatr
Odchodzą stąd, lecz nie, nie umierają
Sumieniem naszym niespokojnym są…

Słowa piosenki Edyty Geppert przypominają mi się, gdy myślę o ks. Michale Kochmanie. Tym razem okazją stała się zbliżająca się 21. rocznica jego śmierci. Moimi wspomnieniami chcę podzielić się zarówno z tymi, którzy znali go osobiście, słuchali jego kazań, jak również z tymi, którzy - z racji młodego wieku - jeszcze o nim nie słyszeli. Jest częścią Łańcuta i łańcuckiej Fary. Zostawił trwały ślad w wielu sercach. Warto o nim i jego duchowym dziele przypomnieć.
Urodził się w 1933 r. w Ludwikówce, województwo stanisławowskie. Przeżył 51 lat, w tym 27 w kapłaństwie. Pamiętają go wszędzie: w Krzywczy, Jaśle, Hyżnem, Sanoku.
W roku 1965 powrócił do Hyżnego, aby jako proboszcz otoczyć kultem Cudowny Obraz Matki Bożej Hyżneńskiej, koronowany w 1932 r. Po przybyciu do Łańcuta w 1976 r., z podobnym zapałem i żarliwością zabiegał o rozwój kultu Matki Bożej Szkaplerznej, przygotowując łaskami słynący obraz do koronacji. Zmarł nagle 16 lipca 1984 r., w szpitalu w Rzeszowie, w dniu parafialnego odpustu Matki Bożej Szkaplerznej, w czasie, gdy w kościele parafialnym w Łańcucie dobiegała końca uroczysta Msza św. pod przewodnictwem bp. Stefana Moskwy. On też przekazał zgromadzonym na Eucharystii wieść o śmierci Księdza Proboszcza, a później prowadził uroczystości pogrzebowe.
Po ludzku sądząc, zbyt prędko wypełniły się jego dni. W dniu śmierci, w jego pokoju na stole znalazłem kartkę z wypisanym cytatem jezuity Karola Antoniewicza:
„Matko, wkrótce będziesz klęczeć przy moim grobie. Bóg uświęci twoje łzy. Ale nie kieruj do grobu swych oczu zalanych łzami, bo mnie tam nie ma... Wznieś je ku niebu, tam żyje i kocha twoje dziecko. Niech twoje łzy nie będą łzami bólu, ale łzami pragnienia, żeby przywiodły cię do Boga i do mnie. Wznieś serce ku Bogu, bo tam mnie znajdziesz”.
Słowa te brzmią jak spełnione proroctwo. Jego mama, Karolina Kochman, podeszła już w latach, uczestniczyła w pogrzebie swego syna, kapłana. Następca ks. Kochmana, proboszcz łańcucki ks. Władysław Kenar opiekował się nią do śmierci, dając jakże wymowne świadectwo kapłańskiej miłości i solidarności.
Ks. Michał Kochman był ważną postacią Kościoła przemyskiego drugiej połowy XX w. Oddziaływał na swe otoczenie głosząc rekolekcje i misje w rozległej diecezji przemyskiej, w sąsiedniej sandomierskiej, aż po Radom, a także lubaczowskiej. Życiodajnym słowem głoszonym z ambony umacniał wiarę, krzepił ducha, zwłaszcza podczas pierwszej peregrynacji Matki Bożej Jasnogórskiej. Słuchacze kazań i rekolekcji pamiętają do dziś jego słowa. Niektóre z głoszonych kazań zostały zebrane w tomik i wydane w 1996 r.
Dwa lata temu zgłosiła się do mnie jedna z parafianek łańcuckich składając takie świadectwo: „Wzięłam tę książkę do szpitala, miałam mieć operację. Przygotowując się do zabiegu czytałam te kazania, dzięki którym nabrałam żywej nadziei, że wszystko będzie dobrze. Pomogły mi w spokojnym poddaniu się bez lęku operacji. I rzeczywiście jestem zupełnie zdrowa”. Kontynuując rozmowę, dodała: „Ile razy jest mi ciężko, czytam kazania ks. Kochmana, wówczas wraca nadzieja, pokrzepienie i otucha. Chcę kupić kilka egzemplarzy, aby były w szpitalu, niech wszyscy chorzy czytają. Gdy byłam w szpitalu czytali je także ci, którzy ze mną leżeli na tym samym oddziale, a chociaż go nie znali, jednak byli umocnieni i zbudowani tym słowem”.
Po dwudziestu jeden latach od śmierci ks. Kochmana przemawia z tą samą siłą przekonania, budzi nadzieję i otuchę, jak za swoich dni. W czym tkwi fenomen jego posługi kaznodziejskiej? Skąd ta żywotność i moc głoszonego słowa zamkniętego w martwe litery, a jednak żywego? Co o tym decyduje? Głos? Osobowość? Chyba jednak coś więcej.
Ks. Kochman miał piękny, mocny głos. Głos donośny, barwny, z możliwościami modulowania. Jakże szczególnie brzmiało w jego ustach najdroższe słowo „mama”, wystarczyło, aby je wypowiedział, a łzę wycisnął z oczu. Sam często o tym mówił, że głos zawdzięcza Matce Bożej Jackowej, przed którą w katedrze wymodlił cud uzdrowienia, podczas poważnej choroby gardła. I przyrzekł wówczas, że nigdy nie będzie go żałował dla chwały Matki Najświętszej. Czy jednak walory głosowe i słuchowe wystarczą, aby słowo miało taką moc oddziaływania?
Osobowość. Ks. Kochman był niskiego wzrostu, ale mocny duchem. Umiał być radosny, emanowała z niego silna osobowość i charakter. Dlatego otoczony był zawsze ludźmi, odwiedzało go wielu kapłanów szukających u niego porady w różnych trudnych sprawach. To człowiek wielki, bo taki bezpośredni, taki swój. Z pewnością nie bez znaczenia są cechy charakteru kaznodziei i mają one wpływ na odbiór głoszonego słowa. Nie to jednak jest najważniejsze.
Wiara! Tu kryje się odpowiedź na pytanie o popularność i moc oddziaływania kazań ks. Kochmana. „Jego działalność kapłańską ożywiał duch głębokiej wiary - mówił bp Stefan Moskwa podczas uroczystości pogrzebowych - On naprawdę żył wiarą, na co dzień i wiarę traktował bardzo poważnie i bardzo na serio. Chciał, aby taką wiarą żyli wszyscy…”.
Ks. Kochman nie głosił Chrystusa historycznego, który żył kiedyś. On głosił Chrystusa zbawiającego dziś. Chrystusa, który ma moc zmienić ludzkie życie, uzdrowić, pocieszyć.
Niemal w każdym z kazań można było usłyszeć, że Chrystus dziś przychodzi, dziś zbawia, szuka, idzie do człowieka zagubionego, dziś woła go po imieniu...
Te pouczenia były bardzo wymowne, poruszające aż do łez, nawracały nawet zatwardziałe serca. Podczas słuchania czuło się moc i obecność przychodzącego Chrystusa. Nie ulegało wątpliwości, że głoszone słowo było wcześniej przyjęte i przeżyte w sercu Kaznodziei.
By poruszyć najczulsze struny ludzkiego serca, ks. Kochman odwoływał się do przykładów z życia. Warto w tym miejscu przywołać choć jeden z przykładów, którym się posłużył. Przykład o bardzo dużym ładunku emocjonalnym - o młodej matce z Torunia, mającej dwoje małych dzieci, niestety poważnie chorej, której lekarze nie dawali szans na przeżycie. Poproszono do niej kapłana z Najświętszym Sakramentem. Gdy kapłan wyspowiadał chorą, chciał podać jej Najświętszy Sakrament, nie pozwoliło na to pięcioletnie dziecko, które zaczęło głośno wołać i prosić, by Bóg nie zabierał mamusi... Dopiero, kiedy to dziecko przestało wołać, ksiądz wziął Najświętszy Sakrament i podał chorej, umierającej. Jeszcze chwilę się pomodlił, a potem poszedł, ale nie wrócił na plebanię. Poszedł do kościoła, uklęknął przed tabernakulum i zaczął się modlić.
Po kilku dniach przyszedł mąż umierającej kobiety i mówi: „Jezus wysłuchał głosu naszego dziecka, ona do zdrowia przychodzi”.
I tak właśnie, z wielkim przekonaniem nauczał, że Jezus ma moc zbawić, uzdrowić, przemienić człowieczy los, budząc w ten sposób wiarę, zachęcając do ufności. Rozpalał ogień miłości do Boga, do Jego Matki i do ludzi. Rzeczywiście jego słuchacze, których miał tak wielu, stawali się lepszymi. Patrząc na duchową głębię ks. Michała Kochmana, jego posługę i żywe dziedzictwo powtarzam z niemałym wzruszeniem strofy piosenki widząc w nich jego osobę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z Biskupem Wojtyłą szła do chorych

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 14-16

[ TEMATY ]

wywiad

Hanna Chrzanowska

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Hanna Chrzanowska uświadamia nam, że nasze życie to przede wszystkim służba drugiemu człowiekowi. Świadectwem życia wzywa nas do bezinteresownego otwarcia się na potrzeby bliźnich, zwłaszcza chorych i cierpiących – mówi dyrektor Domu Polskiego Jana Pawła II w Rzymie ks. Mieczysław Niepsuj, rzymski postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej pielęgniarki, w rozmowie z Marią Fortuną-Sudor.

Maria Fortuna-Sudor: – Proszę powiedzieć, jak Ksiądz Dyrektor został postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Hanny Chrzanowskiej.

CZYTAJ DALEJ

64. rocznica obrony krzyża w Nowej Hucie

2024-04-28 09:40

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Dokładnie teraz mija rocznica wydarzeń które przed laty poruszyły katolicką Polskę . Chodzi o obronę krzyża, którego mieszkańcy nowej, przemysłowej dzielnicy Krakowa postawili na miejscu budowy przyszłego kościoła. Zgoda na jego powstanie została wymuszona na komunistach w wyniku dwóch petycji , podpisanych w sumie przez 19 tysięcy osób.

Gdy rządy „komuny” trochę chwilowo zelżały nowy „gensek” kompartii Gomułka obiecał delegacji z Nowej Huty, że kościół powstanie. Jednak komuniści , jak zwykle nie dotrzymali słowa : cofnięto pozwolenie na budowę, a pieniądze ze składek mieszkańców Nowej Huty (a właściwie Krakowa bo dawali pieniądze również ludzie spoza nowego „industrialnego"osiedla”) zostały skonfiskowane.

CZYTAJ DALEJ

Upamiętnienie Melchiora Teschnera

2024-04-28 20:58

[ TEMATY ]

koncert

Zielona Góra

Wschowa

Przyczyna Górna

Teschner

Krystyna Pruchniewska

koncert Cantus

koncert Cantus

Koncert odbył się w świątyni, w której przez ponad 20 lat pełnił posługę jako pastor Melchior Teschner, urodzony we Wschowie kompozytor i kaznodzieja.

Koncert poprzedziła wspólna modlitwa ekumeniczna. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Muzeum Ziemi Wschowskiej we współpracy z Parafią Rzymskokatolicką pw. św. Jadwigi Królowej. W kościele pw. św. Jerzego w Przyczynie Górnej należącym do parafii pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie można było wysłuchać utworów skomponowanych przez Melchiora Teschnera.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję