Wiemy, jak umiera Vincent Lambert. Po konsultacjach z lekarzami, francuski dziennik "La Croix" szczegółowo opisuje, na czym polega procedura zaprzestania podawania pacjentowi pożywienia i wody.
Procedura ta została zastosowana w stosunku do Lamberta już przedwczoraj. 42-letni mężczyzna po wypadku na motorze znajduje się w stanie minimalnej świadomości. Na wniosek żony i lekarzy, wbrew prośbom rodziców, którzy chcieli go przenieść do ośrodka opieki, francuski wymiar sprawiedliwości wydał zgodę na jego uśmiercenie.
Już we wtorek pacjent został całkowicie odcięty od pożywienia i wody. Zapewniona ma mu być jednak zwyczajna opieka lekarska i terapia paliatywna. Lekarz nie może przeciwstawiać się śmierci, ale jego priorytetem jest uśmierzenie fizycznego i psychicznego cierpienia pacjenta. W sposób szczególny ma się zatroszczyć o usta umierającego, aby nie czuł pragnienia. Poczucie głodu powinno zaniknąć po kilku godzinach. Pozbawiony pożywienia organizm będzie czerpał energię ze swych rezerw, prowadząc do radykalnego wychudzenia, co często jest szokiem dla najbliższych.
Pacjent powinien umrzeć z pragnienia po kilku dniach od rozpoczęcia procedury. Pojawi się bowiem niewydolność nerek, która spowoduje zatrzymanie pracy istotnych dla życia organów, w tym serca. Aby mieć stuprocentową pewność, że Vincent Lambert nie cierpi, są mu podawane środki przeciwbólowe.
W Longwy w północno-wschodniej Francji odbył się pogrzeb Vincenta Lamberta. Uroczystość miała charakter prywatny i wzięli w niej udział zarówno ci członkowie jego rodziny, którzy opowiadali się za odłączeniem go od aparatury karmiącej go i nawadniającej, jak i ci, którzy byli temu przeciwni.
42-letni mężczyzna, który po wypadku w 2008 r. był sparaliżowany, żył przez 11 lat w stanie minimalnej świadomości. Na wniosek żony i lekarzy, wbrew prośbom rodziców, którzy chcieli go przenieść do ośrodka opieki, francuski wymiar sprawiedliwości wydał zgodę na jego uśmiercenie. Zmarł 11 lipca, dziewięć dni po tym, jak został odłączony od sztucznego nawodnienia i odżywiania.
Św. Aleksy Wyznawca był rzymianinem z bardzo zamożnej rodziny rzymskich patrycjuszów. Jego dom rodzinny znajdował się na Awentynie.
W dniu swego ślubu z Famijaną potajemnie udał się z pielgrzymką do Ziemi Świętej. Jego żona, podobnie jak on, złożyła ślub dziewictwa. W Edessie był żebrakiem. Żył tam z jałmużny. Powrócił do Rzymu po 17 latach tułaczki.
Gdy zagłębiłam się w treść wydanego właśnie wywiadu-rzeki z księdzem Ireneuszem Skubisiem, miałam przed oczami wszystko, co działo się od początku mojej pracy w „Niedzieli”, czyli od roku 1998.
Zapamiętałam ks. infułata właśnie takiego, jaki wyłania się z najnowszej książki Czesława Ryszki: uśmiechniętego, zatroskanego o Kościół i Polskę, z pasją powtarzającego, że media katolickie mają do spełnienia ważną misję ewangelizacyjną. Kochającego „Niedzielę” najmocniej na świecie, doceniającego jej pracowników i dziennikarzy, a także najbardziej znamienitych autorów, którzy na przestrzeni lat gościli na łamach. Ta książka to wspaniała panorama nie tylko dziejów „Niedzieli”, ale także historii Kościoła i historii Polski.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.