Inicjatywa "Młodzi ubogim" ma już 20 lat. Rozpoczęła się jeszcze w czasach przed remontem Dworca Głównego, kiedy to jeszcze chroniło się na nim wielu bezdomnych.
-Wtedy jako młodzi piekliśmy bułeczki i szliśmy do ludzi potrzebujących, opuszczonych i porzuconych na margines życia z różnych powodów, bo i z własnych błędów, ale i z różnych splotów życiowych sytuacji. Na dworcu jedliśmy już upieczone bułeczki i piliśmy herbatę razem z bezdomnymi, a jesienią było to szczególnie ważne. Potem zawsze mieliśmy wspólną Eucharystię w kaplicy dworcowej-mówi s. Maria.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po remoncie dworca, ubodzy musieli go opuścić, ale Pan Bóg w tym samym czasie zadziałał tak, że u Elżbietanek została otwarta jadłodajnia dla osób potrzebujących. Wtedy przyszła myśl, żeby pieczenie bułeczek przenieść do domu sióstr na ul. św. Józefa 1/3, łącznie ze spotkaniami z bezdomnymi.
Dlaczego właśnie bułeczki?
-W listopadzie obchodzimy wspomnienie św. Elżbiety Węgierskiej i my, jako Siostry Elżbietanki, mamy swoją uroczystość, a bułeczki pieczemy dlatego, że św. Elżbieta jest utożsamiana z pewnym cudem-wyjaśnia Elżbietanka zaangażowana w akcję.
Kiedy pewnego razu księżna Elżbieta wynosiła z zamku bułki dla potrzebujących, została przyłapana przez męża. Książę zapytał wtedy żonę, co niesie pod tym skromnym płaszczem. Ona odsłoniła płaszcz, a w miejscu bułek ukazały się czerwone róże. Dla męża był to znak, że czyny jego żony są dziełem miłości i podobają się Panu Bogu.
-Elżbieta była prześladowana przez swoich dworzan, można powiedzieć, że była ona wyrzutem sumienia dla swojego otoczenia, ale jej światło życia trwa do dziś. 600 lat po św. Elżbiecie, błogosławiona Maria Luiza Merkert i trzy inne niewiasty założyły zgromadzenie, biorąc ją za patronkę i wychodząc do ludzi potrzebujących i odrzuconych-tłumaczy s. Maria.
Reklama
Ten weekend to nie tylko radosne pieczenie bułek, to przede wszystkim nauka empatii i zarażanie miłością św. Elżbiety. Młodzi podczas rekolekcji z o. Robertem Pyrką z misyjnego zgromadzenia Ojców Klaretynów, usłyszeli kilka ważnych słów o pomaganiu i o tym, co znaczy wejść w świat człowieka znajdującego się na marginesie życia. Uczestnicy wezmą także udział we wspólnej Eucharystii oraz agapie z ubogimi i bezdomnymi.
-Oprócz mąki, jajek i drożdży, trzeba do tych bułek dodać czegoś, co sprawia, że one wyrosną szybciej, czyli właśnie miłości-podsumowuje s. Maria Czepiel.
Młodzież czeka na ten wspólny weekend przez cały rok i na wspólne pieczenie zapisuje się z dużym wyprzedzeniem. Oby nigdy nie zabrakło im zapału do pomocy tym najbardziej potrzebującym!