Reklama

Ojciec, profesor, duszpasterz

W Poniedziałek Wielkanocny zmarł w Żurawicy k. Przemyśla ks. prał. Stanisław Burczyk, jeden z najstarszych i najbardziej zasłużonych dla archidiecezji kapłanów. Takiej śmierci można życzyć każdemu, nie tylko księdzu. Umierał wśród swoich, prawie na ręku następcy - dziś też już emeryta ks. Aleksandra Zająca, obecnego proboszcza z Żurawicy ks. Mariana Hofmana, wikariusza ks. Waldemara Murdzka oraz kilkorga parafian. Palili gromnicę, co dziś jest już rzadkością, i odmawiali Koronkę do Miłosierdzia Bożego.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Eksporta, czyli uroczyste przeniesienie zwłok z plebanii do kościoła parafialnego, odbyło się z udziałem abp. Józefa Michalika 11 kwietnia w Żurawicy. Pogrzeb - dnia następnego, 12 kwietnia. Uroczystościom pogrzebowym i Mszy św. przewodniczył rodak żurawicki biskup kielecki Kazimierz Ryczan
Na łamach przemyskiej „Niedzieli” ukaże się na pewno niejedno wspomnienie Jego byłych wychowanków. Zmarły Kapłan był bowiem bardzo czynnym na wielu płaszczyznach życia religijnego naszej diecezji. Przez szereg lat jako wikariusz katedralny, prócz innych zajęć opiekował się ministrantami, następnie po studiach, był wykładowcą w Seminarium przemyskim. Pracował w kancelarii parafialnej. W latach powojennych, gdy z okolic Przemyśla wysiedlono tysiące Ukraińców i zlikwidowano obrządek wschodni, do kancelarii katedralnej napływały - z całego kraju - dziesiątki próśb o metryki, często bez zaznaczenia przynależności obrządkowej czy dokładnego miejsca zamieszkania. Wyszukiwanie metryk pochłaniało moc czasu, wymagało wertowania ksiąg i wysyłania zawiadomień.
W tym okresie w Polsce wprowadzano język narodowy do liturgii i nowy polski mszał. Na czele Komisji Liturgicznej Episkopatu stał bp Stanisław Jakiel, odpowiedzialny za te sprawy. Ks. Stanisław był jego doradcą i współpracownikiem w sprawach muzycznych. Do dziś śpiewamy w naszych kościołach prefacje w Jego układzie muzycznym. Jako wikariusz uczył też religii. Najpierw w szkole im. Sienkiewicza, potem, gdy w 1954 r. decyzją władz administracyjnych wyrzucony został karnie ze szkoły, w salce przykościelnej.
Będąc proboszczem i jednocześnie dziekanem w Żurawicy, skąd na wysłużonym rowerze dojeżdżał z wykładami do Seminarium w Przemyślu, zajął się budową plebanii, zwykłymi zajęciami proboszczowskimi.
Urodził się w 1921 r. w Długim koło Sanoka. Studia teologiczne odbywał w okresie okupacji, na kapłana wyświęcony został w 1944 r. w Starej Wsi. Od 30 lipca 1951 do 27 sierpnia 1960 r., pracował jako wikariusz przy katedrze przemyskiej opiekując się m.in. ministrantami. Uzdolniony muzycznie, obdarzony niezwykłą siłą fizyczną, humorem, pogodą ducha, imponował chłopcom. Do dziś niektórzy wspominają żelazny uścisk jego ręki. Lubił tym imponować do późnej starości. Mało kto zdzierżył ten uścisk i nie prosił się o łaskę, ku wyraźnej satysfakcji ks. Stanisława.
Za czasów duszpasterzowania ks. Stanisława w katedrze liczba ministrantów sięgała od dwustu do trzystu. Dzielili się na grupy: kandydatów, ministrantów młodszych - chłopców ze szkół podstawowych, i ministrantów starszych - ze szkół średnich oraz „ministrantów honorowych” tzn. tych, którzy już skończyli szkołę, zdali maturę, mieszkali w Przemyślu. Oni przychodzili wraz z całymi rodzinami i służyli na tzw. „dwunastówce” w niedzielę. Ten zwyczaj przetrwał do niedawna.
10 czerwca 2000 r. podczas Jubileuszowej Pielgrzymki Ministrantów do Archikatedry, po Mszy św. w bazylice odbyło się spotkanie w auli Seminarium Duchownego, podczas którego ks. Burczyk tak wspominał swoją pracę: „... Ks. Andrzej Jankowski, kapłan diecezji łuckiej pracował w katedrze od 1946 do 1950 r. Po nim przez rok opiekunem ministrantów był ks. Jan Wójtowicz, a od 1951 r. przez szereg lat ja prowadziłem ministrantów. Nie żałowałem ani czasu, ani serca, ani... ręki. Nie na to, aby ich prać, ale wychowywać w karności. W tym czasie liczba ministrantów sięgała od dwustu do trzystu, poniżej stu pięćdziesięciu nigdy nie schodziła. Dzielili się oni na grupy: osobno grupy ze szkół podstawowych, osobno ze średnich.
Grupa kandydatów liczyła zwykle 50-60 chłopców, i to dopiero od IV klasy szkoły podstawowej. Potem przesunęliśmy wiek na kl. III. Mieli oni zbiórki zwykle we środy, młodsi ministranci w soboty przed Mszą św. a ministranci starsi po Mszy św. Zwykle wszyscy brali udział we Mszy św. lub nabożeństwie, po którym był wspólny rachunek sumienia, modlitwy, śpiewy. Nieraz aż katedra drżała...
Prócz zajęć ściśle religijnych stale odbywały się zajęcia: wycieczki, rowery, piłka. W każdy dzień przez 2 godziny otwarta była świetlica ministrancka w «Domku Orzechowskiego», który w okresie tym nazywany był «drugą zakrystią katedralną» - ze względu na szykany władz politycznych, które dotyczyły zarówno księdza opiekuna, jak i ministrantów. (W 1954 r. ks. Burczyk został usunięty ze szkoły nr 1 i do 1956 r. uczył religii przy katedrze dzieci ze szkoły nr 5 aż do powrotu religii do szkół - przypis mój). W świetlicy odbywały się zbiórki, powodzeniem cieszył się ping pong, inne gry, także pomoc w odrabianiu lekcji. Przez cały okres działalności świetlicy bezinteresownie korepetycji udzielali profesorowie Seminarium Duchownego w Przemyślu i niektórzy katecheci. Ja, jako ksiądz, tylko tam byłem, oni grali, ja patrzyłem. Miało to ogromny wpływ na chłopców: «Nie mów tak, bo ksiądz jest». Gdy drużyna przegrywała, ja stawałem na bramce, na obronie. Nieraz zbili mi okulary, ale to nic nie szkodziło.
Prócz zebrań z ministrantami, młodszymi i starszymi, z kandydatami co miesiąc, albo co dwa, było zebranie z rodzicami. Dziś daję świadectwo mojego uznania i podziękowania dla rodziców, którzy przysyłali swoich synów, a zwłaszcza dla tych, którzy przygotowywali w pierwsze piątki śniadania. Przychodzili oni o 4 rano - wyobraźcie sobie zimą - kupowali bułki i przygotowywali - przed szkołą - śniadanie dla wszystkich, w liczbie ok. 70-100 osób. Były to zwykle bułki z masłem i serem oraz kawa, herbata lub - uważane za luksus - kakao”.
Przypomnę również wzruszający apel do dawnych ministrantów: „Tę wielką rolę rodziców teraz Wy przyjmujecie w stosunku do swoich synów czy już wnuków. Zachęćcie ich do służenia, zwłaszcza gdy przychodzi taki krytyczny moment w życiu każdego chłopca”. Długa lista adresatów, często z numerami telefonów zawiera 78 nazwisk. Księży, profesorów uniwersyteckich, wysokich urzędników państwowych i samorządowych, właściwie trzon inteligencji Przemyśla...
Z powodu warunków zewnętrznych na początku lat 50. pozakościelna działalność grona ministrantów została znacznie ograniczona, mimo to Ksiądz Opiekun organizował liczne dwudniowe wycieczki, cotygodniowe rozgrywki piłkarskie, liczne pielgrzymki, wycieczki rowerowe do Częstochowy i Krakowa, do Sanktuarium Maryjnego w Leżajsku, trzydniową pielgrzymkę pieszą na Kalwarię Pacławską. Prawie co roku urządzał „Opłatek ministrancki”. Na jego program składały się życzenia, kolędy, pastorałki. Stałym punktem było czytanie fragmentów „Potopu” Henryka Sienkiewicza przy zapalonej świecy.
W sierpniu 1960 r. ks. Burczyk opuścił Przemyśl i wyjechał na studia muzyczne do Warszawy.
W czasie dziewięcioletniej działalności przyjął do grona ministrantów blisko 200 chłopców. Do dziś w ich pamięci pozostaje jako wzór Kapłana i Wychowawcy.
Ks. prał. Feliks Kwaśny, proboszcz w Sanoku: Wspominam jego troskę - nie tylko o to, by ministranci mogli przystępować do pierwszopiątkowej Komunii św., ale też, by nie szli głodni do szkoły. Pamiętam także starania, by mimo szykan ze strony władz, chociaż na kilka dni w każde wakacje wywieźć młodzież z miasta i rozbudzać w niej umiłowanie przyrody.
Ks. prof. Eugeniusz Mitek z Wrocławia: Ks. Stanisław Burczyk był ojcem mego powołania, kształtował moją pobożność w czasach ministranckich, napisał opinię, gdy starałem się o przyjęcie do Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Pozostawaliśmy w przyjacielskich stosunkach. Odwiedzał mnie we Wrocławiu, ja bywałem u Niego w Żurawicy. Ostatnio podczas 100-lecia Liceum Morawskiego zatrzymałem się u Niego. Opowiadał o swoim życiu, chorobie, przekazał wiele uwag, obdarował pamiątkami. To było nasze ostatnie spotkanie...
Przemyski lekarz Andrzej Sidorow wspomina jego żelazną rękę i to, że podczas religii w salce przykościelnej, przy małej przenośnej fisharmonii potrafił rozśpiewać „beczących” zwykle w tym wieku chłopców,
Andrzej Koperski - jak sam podkreśla, były ministrant - wspomina jego bezpośredniość, umiejętność przyciągnięcia młodych chłopców do Kościoła. To, że wraz z ich wzrastaniem potrafił im towarzyszyć na kolejnych etapach życia.
Stanisław Jacyna, były ministrant - jeden z pierwszych wychowanków jeszcze ks. Andrzeja Jankowskiego, patrzył już z boku na działalność ks. Stanisława. Patrzył z wielkim uznaniem. Jest on jednym z tych, którzy do niedawna uczestniczyli w katedrze we Mszach św. tzw. „dwunastówkach”.
Prof. Jerzy Bartmiński - jeden z 5 Bartmińskich, którzy byli ministrantami w katedrze - mówi, że zawsze czuł respekt przed ks. Burczykiem. Ocenia go jako wymagającego, dyscyplinującego chłopców. Jako katecheta w szkole Sienkiewicza zwrócił mu uwagę na niestaranny napis na zeszycie: „Religie” a nie „Religia”. A przecież on uczył jednej religii katolickiej. Jego lekcja o życiu nienarodzonych dla dzieci z kl. V czy VI kołace mu się w pamięci do dziś. Wspomina też sytuację, gdy już jako pracownik uniwersytecki, spotkał ks. Stanisława w pociągu. Mimo tłoku siedział, w sutannie, sam jeden w przedziale. Czuł się wyraźnie wyobcowany. Wtedy zobaczył dawnego wychowawcę z zupełnie innej strony, jako otwartego - czasem bez wzajemności - na ludzi.

PS W lipcu 1995 r. redaktor „Nowin” Justyna Woś rozmowę ze mną zatytułowała „Darowane buty”. Opisuje kolonie organizowane w Krasiczynie dla dzieci z Ukrainy. Na pytanie, dlaczego wikłam się w te akcje letnie, dałem wtedy taką odpowiedź: Powiem coś Pani, pochodzę z licznej rodziny, ojciec był kolejarzem, nie przelewało się. Jako chłopak byłem ministrantem w przemyskiej katedrze. Kiedyś ks. Stanisław Burczyk dał mi wspaniałe buty. „Ty te buty oddasz potem komuś, a on następnemu”. Zapamiętałem to na całe życie. I tak to się zaczęło...
Potem często różne akcje wzbudzały zainteresowanie dziennikarzy, a wszystko zaczęło się od tych butów ks. Burczyka. I dlatego dziś składam Ci, Drogi Wychowawco, serdeczne Bóg zapłać życiem wiecznym!
Ks. Stanisław Bartmiński były ministrant katedralny, emerytowany proboszcz w Krasiczynie

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z Najświętszym Sakramentem przez USA: heroiczne świadectwa wiary

2024-06-01 13:39

[ TEMATY ]

USA

Karol Porwich/Niedziela

To był zuchowały pomysł, lecz dziś nawet święci zazdroszczą nam takiej eucharystycznej pielgrzymki - mówi ks. Roger Landry, kapelan jednej z czterech procesji, które przemierzają całe Stany Zjednoczone, by 16 lipca po 65 dniach marszu dotrzeć do Indianapolis, gdzie odbędzie się Krajowy Kongres Eucharystyczny. Do obowiązków ks. Landry’ego należy noszenie monstrancji na najdłuższych odcinkach pielgrzymki. Jak przyznaje codziennie jest świadkiem niesamowitych aktów wiary.

Krajowa Pielgrzymka Eucharystyczna wyruszyła 17 maja z czterech stron kraju. Ks. Landry jest kapelanem trasy wschodniej, która rozpoczęła się w New Haven. Liczy ponad 1500 mil. W ubiegłym tygodniu była w Nowym Jorku. Kiedy przechodziliśmy przez Bronx, byłem świadkiem heroicznego wręcz aktu pobożności - wyznaje amerykański kapłan, opowiadając o niepełnosprawnej kobiecie, która na widok Najświętszego Sakramentu nalegała, by mogła wstać z wózka inwalidzkiego i uklęknąć przed Panem Jezusem. Dodaje, że takie sytuacje zdarzają się każdego dnia. Ludzie przyłączają się do pielgrzymki, zatrzymują swoje samochody, klękają na asfalcie, z wielkim nabożeństwem witają Najświętszy Sakrament na ulicach swych miast. Rozmawiając z portalem Crux, ks. Landry przyznaje, że wszystko to przypomina atmosferę Niedzieli Palmowej, z tą tylko różnicą, że wtedy Pan Jezus jechał na osiołku, a teraz jest niesiony przez kapłana.

CZYTAJ DALEJ

Tu nie chodzi o zwykłą woltę

2024-06-01 07:12

[ TEMATY ]

punkt widzenia

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Z rosnącym zdziwieniem oglądam i czytam niektóre wypowiedzi na temat obrotu o 180 stopni, jakiego dokonała obecna większość rządząca w swojej narracji o ochronie granicy z Białorusią. Porównaniom tego, co mówili i jak głosowali w 2021 roku z tym, co mówią teraz towarzyszy konstatacja, że to nic poważnego, a nawet dobrze, że przejęli stanowisko Prawa i Sprawiedliwości, bo najważniejsze, że teraz chcą dobrze.

Naiwność wobec polityków jest niebezpieczna

CZYTAJ DALEJ

Diecezjalny Dzień Dziecka w Rokitnie

2024-06-01 21:13

[ TEMATY ]

Rokitno sanktuarium

Diecezjalny Dzień Dziecka

Angelika Zamrzycka

Na Diecezjalny Dzień Dziecka do Rokitna przybyło 2,5 tys. dzieci wraz z opeikunami

Na Diecezjalny Dzień Dziecka do Rokitna przybyło 2,5 tys. dzieci wraz z opeikunami

Blisko 2,5 tys. dzieci wraz z opiekunami świętowało Diecezjalny Dzień Dziecka w Rokitnie pod hasłem „Bądźmy Razem”. Wydarzenie odbyło się pod honorowym patronatem bp. Tadeusza Lityńskiego.

Spotkanie w Rokitnie rozpoczęło się od Eucharystii i zawierzenia dzieci z całej diecezji Matce Bożej Rokitniańskiej. Następnie był czas na zabawę i wspólne świętowanie. Tegoroczny festyn zorganizowany przez diecezjalną Caritas w sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie odbył się już po raz 12. Co roku cieszy się on ogromną popularnością wśród dzieci i ich rodziców. Nie inaczej było tym razem. - W tym roku podobnie jak w latach ubiegłych przygotowaliśmy wiele atrakcji oraz niespodzianek dla dzieci, jak dmuchane zamki, pokazy, konkurencje sportowe, gry i zabawy – mówi Sylwia Grzyb z Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję