Program uroczystości jubileuszowych spełniał wszystkie założenia ludowego porzekadła „i do tańca, i do różańca”. Obchody, które przypadły na 21 lipca, rozpoczęły się od Mszy św., a zakończyły zabawą taneczną. Pośrodku nich umieszczono jeszcze spotkanie z oficjelami, do którego doszło w bielskiej siedzibie BTT.
Mszy św., którą odprawiono w katedrze, przewodniczył bp Tadeusz Rakoczy, a homilię wygłosił ks. Władysław Zązel. Po Eucharystii w budynku, w którym na co dzień funkcjonuje BTT, Ordynariusz podziękował członkom Towarzystwa za zaangażowanie się w prace na rzecz budowania społeczeństwa wolnego od nałogów. - Uzależnienia są drogą śmierci i przynoszą udrękę nie tylko uzależnionym, ale ich bliskim, dzieciom i całemu narodowi. Składam więc wyrazy wdzięczności tym wszystkim, którzy wyszli z tego stanu, a teraz swoim doświadczeniem wspartym pomocą specjalistów, starają się ostrzegać przed nim tych, którzy stracili już motywację do życia - stwierdził bp T. Rakoczy.
- W Komorowicach, Wilkowicach, Leszczynach istnieją nasze grupy pomocowe dla osób pragnących zerwać z nałogiem. W miejscu, w którym teraz jesteśmy, przyjmuje specjalista tzw. pierwszego kontaktu - tak z kolei o codzienności BTT mówił jego prezes, Edward Jurowicz. Podczas swego przemówienia zaznaczył jednocześnie, że czas firmowany pod szyldem BTT, nie ogranicza się jedynie do mityngów i terapii. - Wspólnie spotkamy się, by pograć w tenisa, siatkówkę, jeździmy na zloty AA do Częstochowy, a nawet urządzamy wyprawy na grzybobranie - podkreślił E. Jurowicz.
Wykorzystując obecność Jacka Krywulta, prezes BTT zasygnalizował bolączki związane z użytkowaniem budynku przy ul. Inwalidów. Wśród nich wymienił brak miejsc parkingowych i nieekonomiczną instalację grzewczą. Jednocześnie poprosił prezydenta Bielska-Białej o pomoc w rozwiązaniu tych problemów.
Wśród najbardziej znanych grup skupionych wokół BTT wymienić można Anonimowych Alkoholików i al-Anon. Jak mówią osoby, które są ich członkami, pomagają one w wytrwaniu w trzeźwości i w odbudowaniu relacji z najbliższymi.
- Grupa AA daje mi bardzo duże wsparcie. Ja od dwóch lat nie piję. Do tego trzeba mieć jednak odpowiedni charakter. Jak ktoś go nie ma, to ciężko jest mu wytrwać - opowiada Dariusz.
- Jestem mężem alkoholiczki. Osobiście doświadczyłem tego, że samemu to najszybciej można dojść do decyzji by wszystko rzucić i dać sobie spokój. A pomocy potrzebowała nie tylko moja żona, ale i ja. Jej alkoholizm sprawiał, że traciłem wszystko, łącznie z dziećmi i rodziną. Teraz, po zakończonych terapiach, od sześciu lat alkoholu nie ma już w naszym domu - wspomina Stanisław. Tacy jak on, najczęściej zasilają grupy al-Anon, zajmujące się wspieraniem współmałżonków osób uzależnionych oraz ich dzieci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu