Poświęcenie odbyło się 30 marca w czasie wieczornej Mszy św. sprawowanej w kaplicy p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego. Od tej pory szpitalna adoracja Najświętszego Sakramentu odbywa się już z wykorzystaniem nowej monstrancji.
- Wcześniej planowałem, że poświęcenie będzie uroczyste i dobędzie się w Wielkanoc, ale w obecnej sytuacji nie powinniśmy czekać, adoracja powinna trwać – mówi o. Ezechiel Adamski OFM, kapelan szpitalny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Monstrancja przypomina płomień, którego centrum stanowi Hostia, a nad nią widoczny jest metalowy, pozłacany krzyż. Dzięki wykorzystaniu do projektu drewna, hostia wygląda tak, jakby ukrywała się w gałęziach jesionu, bo rzeczywiście wykonał ją z drewna pozyskanego z prawie 300 – letniego jesionu Maciej Szczepanek, artysta z Obornik Śląskich. Lunula, czyli ta część monstrancji, która jest oprawką przytrzymującą Najświętszy Sakrament, została wykonana ze złota.
O. Ezechiel, który zaprojektował monstrancję chciał, aby kształtem przypominała płomień symbolizujący Ogień Bożej Miłości.
- Kiedy odwiedzam oddziały szpitalne i ludzi, którzy cierpią, gdy rozmawiam z osobami opiekującymi się chorymi, to sam, w wobec cierpienia, bywam bezradny, dlatego głoszenie światu Bożej Miłości jest sprawą najważniejszą. Tylko ta Miłość może być odpowiedzią i ukojeniem na każdy ból i na każda chorobę. Ogień Bożej Miłości jest jedynym miejscem, do którego powinniśmy wrzucać nasze choroby i bezradności – tłumaczy franciszkanin.
Adoracja Najświętszego Sakramentu odbywa się w szpitalnej kaplicy trzy razy w tygodniu – we wtorki, czwartki i piątki. Teraz, w tym szczególnym okresie, adoracja odbywa się codziennie.
- Wszystko po to, aby pracownicy też mogli przyjść do kaplicy na krótką chwilę modlitwy, po umocnienie i wsparcie – mówi o. Ezechiel. - Ale wszyscy dbamy o to, w środku nie było więcej niż pięć osób i zachowujemy stosowną odległość.
Reklama
W czasie zagrożenia epidemicznego wizyty kapelana na oddziałach zostały odwołane, kapłan przychodzi tylko na konkretne wezwanie i prośbę chorego. Czas, który do tej pory zajmowały mu odwiedziny chorych w salach, spędza na trzygodzinnej adoracji w kaplicy.
- Jestem w kaplicy i trwam w oczekiwaniu, w każdej chwili gotowy na wezwanie – mówi o. Ezechiel.