Reklama

Diagnoza duszpasterska

Kościół na wsi

Jaki jest dzisiaj proboszcz wiejskiej parafii i z jakimi problemami się spotyka? Czy przypomina serialowego proboszcza z Wilkowyj czy Tulczyna? Czy też filmowe obrazy daleko odbiegają od realiów duszpasterstwa? Z księżmi proboszczami: ks. Ireneuszem Alczykiem, ks. Przemysławem Paluchem i ks. Henrykiem Wachowiakiem rozmawia Marta Pietkiewicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marta Pietkiewicz: - Dawniej kościół był usytuowany w centrum miejscowości, a duszpasterz był opoką, a w niektórych sprawach nawet wyrocznią. Czy taki trend nadal się utrzymuje?

Ks. Henryk Wachowiak (parafia pw. św. Mikołaja, Brzezia Łąka): - Myślę, że nie jest już tak jak kiedyś, niemniej dużo z tego zostało. Ludzie przychodzą do księdza z problemami: rodzinnymi, ogólnoparafialnymi, ogólnowiejskimi, przychodzą poradzić się, mediować. Bardziej dotyczy to jednak tak zwanych tubylczych mieszkańców, którzy żyją na wsi od lat, a mniej tych, którzy dopiero tam przybywają. Ksiądz nie jest już alfą i omegą, niemniej ludzie liczą się z jego opinią i tym, co powiedział.

- Jakie są największe trudności duszpasterskie w Kościele na wsi?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Irenausz Alczyk (parafia pw. Wniebowzięcia NMP, Tyniec Mały): - Tyniec, gdzie duszpasterzuję, z nazwy Mały i przez wieki faktycznie mały, w ostatnich latach staje się coraz większy. Z tego zaś wynikają konkretne zmiany: z miejscowości rolniczej staje się takim podwrocławskim osiedlem. Co roku przybywa nam kilka czy kilkanaście nowych rodzin, mamy więc rozwój ilościowy mieszkańców. Powiększająca się parafia ma nowe problemy. Trudnością staje się np. w tej sytuacji sprawa integracji.

- W mniejszej parafii od razu widać, kto jest w kościele. Czy ksiądz w Michalicach rozlicza kto chodzi a kto nie?

Ks. Przemysław Paluch (parafia pw. św. Michała Archanioła, Michalice): - Okazją do tego są na pewno wizyty duszpasterskie, zwłaszcza zaś kolęda. Od razu widzi się obce twarze. A nowi mieszkańcy faktycznie przynoszą wielkomiejskie przyzwyczajenia. Lubią być anonimowi w wielkich kościołach. Spotkałem się z kilkoma takimi rodzinami, które źle się czują w wiejskim malutkim kościele, gdzie mogą zaglądnąć księdzu do kielicha, a on wie, kim oni są. Dlatego też krępują się i widać to od razu po braku chęci integracji z resztą wspólnoty.

- Odwiedzając rodziny podczas wizyty duszpasterskiej zapewne zauważają księża problemy wymagające szczególnej troski. Jakie to są problemy w XXI wieku?

HW: - Kiedy przyszedłem do mojej parafii, był to czas masowych zwolnień. Po pewnym czasie sytuacja ustabilizowała się, ludzie na powrót zdobywali pracę, a w tym roku zauważam powrót do tego, co było 10 lat temu. Natomiast ciągle dużym problemem i zarazem wyzwaniem duszpasterskim jest potrzeba pogłębiania świadomości życia chrześcijańskiego. Wielu parafian ogranicza się w praktykach wiary do niedzielnej Mszy świętej a i to nie zawsze, natomiast jak są jakieś propozycje w postaci kręgów biblijnych, spotkań dla młodzieży czy katechezy dla starszych to takie propozycje napotykają na duży opór.

- Powiedzieliśmy o zjawisku, kiedy ludzie przeprowadzają się do małych miejscowości bo tam jest taniej, przyjemniej, spokojniej... Nie można jednak pominąć i tego, że ludzie wyjeżdżają do pracy za granicę lub np. na studia do większych miast, na przykład do Wrocławia. Jak wygląda ich religijność gdy wracają? Zmienia się coś?

IA: - Często stawiam sobie pytanie: jeżeli parafia jest podmiejska, kilkanaście kilometrów od Wrocławia, to jaki jest jego wpływ na to otoczenie. Na ile jest on ubogacający, ciekawszy, rozwijający, a na ile jest gorszący, że można odejść od wiary, że można afiszować się czymś złym. Jak to się rozkłada: czy więcej jest pozytywów czy negatywów? To wyjście z małej miejscowości do dużego miasta jest często efektem kryzysu autorytetu kościelnego czy rodzinnego. Poza tym jednak i „daleki świat” i Wrocław, to także miejsca, gdzie są duszpasterstwa akademickie - widać, że to daje możliwość rozwoju. Niektórych taki wyjazd rzeczywiście odciąga, ale są tacy, dla których będzie ubogaceniem, także wiary.

- Spójrzmy na tych mieszkańców, którzy pozostają i uczestniczą w życiu parafialnym... Właśnie: jak dalece? Jak wygląda udział parafian w życiu sakramentalnym?

PP: - Życie sakramentalne oczywiście nasila się przed świętami, ponieważ organizujemy rekolekcje czy spowiedzi przedświąteczne - siłą rzeczy ludzie się już do tego przyzwyczaili. Także jeśli chodzi o niedzielę, wielu korzysta z sakramentów w miarę swoich potrzeb duchowych.

- Spotkałam się z takim stwierdzeniem, że współczesna wiara Polaków, to wiara „hipermarketowa”. Do hipermarketu wchodzimy, wybieramy sobie produkty, które są nam potrzebne i które sprawiają nam przyjemność. Podobnie jest z Kościołem: przychodzimy i wybieramy te elementy, które nam pasują. natomiast te, które nie pasują odrzucamy. Jak to wygląda w małych miejscowościach?

PP: - Tak, duży jest teraz wpływ mediów na środowisko wiejskie i trzeba zauważyć, że wiejscy mieszkańcy coraz bardziej utożsamiają się z lansowanymi przez nie nowoczesnymi prądami. Widać to i po praktykach, a także po spowiedziach, kiedy się na polu sakramentalnym dotyka duchowych poranień. Jest to pewien symptom, symptom odchodzenia od tradycyjnych wartości. Na przykład w kontakcie z chorymi widać tę tradycyjną religijność, a w pokoleniu czterdziestolatków a zwłaszcza dwudziestolatków religijność jest już wielkomiejska - nawet w małych miejscowościach.

HW: - Widać to także w podejściu do takich posług religijnych jak chrzest, ślub czy pogrzeb - kancelaria jest dla wielu po prostu punktem usługowym. Często jest tak, że sobie przebierają: „my chcemy tego księdza do ślubu, a tego do pogrzebu”.

- W tym kontekście księża, jako duszpasterze, jako proboszczowie, mogą coś konkretnego ludziom zaproponować, jakąś ofertę, która mogłaby ich przyciągnąć z powrotem do pełni życia religijnego?

IA: - Trzeba próbować. Może to być choćby forma kazania pasyjnego, a może czytanie Ewangelii, fragmentów Męki Pańskiej z podziałem na role - nagle się okazuje, że kogoś to bardziej pociąga. Czy Droga Krzyżowa, która nadal gromadzi wiele osób i kościół jest pełny, ale na przykład wyjście z tą Drogą Krzyżową na ulice, czy między wioski - jest to samo nabożeństwo, a troszkę inna forma i być może ktoś inny, ktoś nowy się przyłączy - widać, że to zachęca.

HW: - Myślę, że duszpasterze są coraz „bliżej młodych”. Nie tylko na katechezie, nie tylko chwilę pod kościołem, ale właśnie w takich zajęciach prozaicznych, jak granie w piłkę, chociaż teraz młodzież też trudno do tego namówić, jakieś wyprawy rowerowe... jak młodzi mają księdza na wyciągnięcie ręki, to myślę, że łatwiej do nich dotrzeć.

- A jak to odnieść do grup parafialnych? Czy tam też musi obowiązywać jakaś konkretna oferta?

PP: - Wielu tych grup nie ma, bo brakuje młodzieży w parafii. Dlatego też zachęcam, by młodzież gimnazjalna czy ponadgimnazjalna angażowała się w większych ośrodkach, na przykład w bliskim Namysłowie. Jest oaza, są kręgi biblijne, a w parafii są tradycyjne formy duszpasterstwa: ministranci i schola. Jeśli chcą coś więcej wiedzieć, to bardzo chętnie się angażują, zostają po lekcjach w mieście i na takie spotkania chodzą.

- Jaka jest największa bolączka proboszcza w małej miejscowości?

Reklama

IA: - Że to wszystko jest tak jakby nie na 100%. Idąc po kolędzie ksiądz zna każde wejście, każdy dom i tak samo dobrze zna wszystkie minusy. To są te bolączki, że człowiek znając tych ludzi dostrzega w ich życiu duże braki i duchowe, i życiowe. Zwłaszcza widać to podczas przygotowania do sakramentów świętych. Dzieci idące do Pierwszej Komunii Świętej są w odpowiednim stanie ducha, jest u nich pewna mobilizacja, bo rodzice sprzyjają, bo atmosfera jest dobra. A potem przychodzi klasa kolejna, trzecia i już jest o wiele trudniej. Duszpasterz to widzi. Tak samo jest z bierzmowaniem - młodzież, która naprawdę się angażowała, stygnie, topnieje i odchodzi. Jest to bolączka, bo człowiek przeżywał przygotowanie razem z dziećmi, rodzicami, młodzieżą…

- 40% katolików postrzega księży jako chciwych i lekceważących wiernych. Co czwarty respondent twierdzi, że duchowni nie zachowują celibatu - takie są wyniki badania przeprowadzonego przez Instytut Statystyki Kościoła - jak je ksiądz skomentuje?

HW: - Doświadczyłem tych opinii w swojej parafii. Myślę, że to się bierze z dzisiejszej codzienności. Jest duża rozwiązłość seksualna, pary mieszkają ze sobą przed ślubem. Ludzie, jeśli zaczynają żyć w ten sposób, to zaczynają wierzyć, że wszyscy tak robią. Młodym ludziom nie mieści się w głowach, że może być inaczej. Takie posądzanie jest tym bardziej bolesne dla nas, kapłanów, którzy sami wiemy, ile celibat kosztuje, jaki to jest krzyż. Każdy ksiądz i tylko ksiądz wie, co to oznacza. Niemniej żyjemy w takich czasach i trzeba być sobą. Myślę, że nigdy katolikom nie było łatwo. Idziemy za tym, czego Kościół wymaga, idziemy za głosem Chrystusa i staramy się żyć i robić swoje.

- A co z chciwością i lekceważeniem wiernych?

HW: - Myślę, że to się dzieje na podobnej zasadzie. Ludzie mają sami problemy materialne i często materia przemawia za tym, żeby też innych w ten sposb oceniać. Dziękować Bogu w mojej parafii nikt mi nie dawał takiego znaku, że to, co robię jest dla pieniędzy. Myślę, że idąc do seminarium, odkrywając powołanie, a później je realizując takich motywów w żadnym kapłanie nie ma.

- Czy Kościołowi, a bardziej ludowej pobożności w małych miejscowościach grozi wymarcie?

PP: - Takiego stwierdzenia nie odważyłbym się ukuć. Nad tym czuwa nie tylko duszpasterz, ale i też rodziny. Rodzice widzą, co się dzieje. Często przychodzą do duszpasterza pytać się jak pomóc młodemu człowiekowi, który przychodzi z miasta, bo już widać uzależnienie od Internetu, uzależnienie od pornografii, narkotyków... Wtedy rzeczywiście oni to przeżywają i wiedzą, że brak religijności, brak wrażliwego sumienia, będzie pogłębiać problem.

IA: - Wymarcie Kościołowi raczej nie grozi. Pewnie, że jest zawsze kryzys, nawet kryzys w sensie pewnej próby, że ktoś słabnie, ktoś odchodzi. Brakuje stałości. Myślę, że nam, Polakom, brakuje systematyczności nie tylko w tym. Brakuje tego, żeby to był żywy rytm religijności, więzi z Panem Bogiem, Chrystusem, Kościołem.

HW: - Hmm... Niektórzy tak wieszczą. Ale Pan Bóg robi cuda i do każdego może dotrzeć i zmienić. Czas i życie pokażą.

2010-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Francja: Kapitan siatkarzy kończy karierę i wstępuje do opactwa

2024-04-30 07:47

[ TEMATY ]

świadectwo

fr.wikipedia.org

Ludovic Duée

Ludovic Duée

Kapitan drużyny Saint-Nazaire - nowych zdobywców tytułu mistrzów Francji w siatkówce, 32-letni Ludovic Duee kończy karierę sportową i wstępuje do opactwa Lagrasse. Jak poinformował francuski dziennik „La Croix”, najlepszy sportowiec rozegrał swój ostatni mecz w niedzielnym finale z reprezentacją Tours 28 kwietnia i teraz poprosi o dołączenie do tradycjonalistycznej katolickiej wspólnoty kanoników regularnych w południowo-francuskim departamencie Aude.

Według „La Croix”, Duee poznał wspólnotę niedaleko Narbonne w regionie Occitanie, gdy przebywał tam podczas pandemii koronawirusa. Mierzący 1,92 m mężczyzna powiedział, że zakonnicy byli bardzo przyjaźni, otwarci i dynamiczni, mieli też odpowiedzi na wiele jego pytań. Siatkarz przyznał, że spotkanie z duchowością braci zmieniło również jego relację z Bogiem.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Wołam Twoje Imię, Matko… Śladami „Polskiej litanii” ks. Jana Twardowskiego

2024-04-30 21:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Artur Stelmasiak

Najpiękniejszy miesiąc maj, Twoim Matko jest od lat – śpiewamy w jednej z pieśni. I oto po raz kolejny w naszym życiu, swoje podwoje otwiera przed nami ten szczególny miesiąc, tak pięknie wpisujący się w maryjną pobożność Polskiego Narodu.

Jak kraj długi i szeroki, ze wszystkich świątyń, chat, przydrożnych krzyży i kapliczek popłynie śpiew litanii loretańskiej. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się wołać do Maryi, bo przecież to nasza Matka, nasza Królowa. Dla wielu z nas Maryja jest prawdziwą powierniczką, Przyjaciółką, z którą rozmawiamy w modlitwie, powierzając Jej swoje sekrety, trudności, pragnienia i radości. Ileż tego wszystkiego się uzbierało i ile jeszcze będzie? Tak wiele spraw każdego dnia składamy w Jej matczynych dłoniach. Ktoś słusznie kiedyś zauważył, że „z maryjną pieśnią na ustach, lżej idzie się przez życie”. Niech więc śpiew litanii loretańskiej uczyni nasze życie lżejszym, zwłaszcza w przypadku chorób, cierpień, problemów i trudnych sytuacji, których po ludzku nie dajemy rady unieść. Powierzajmy wszystkie sprawy naszego życia wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny. Niech naszym przewodnikiem po majowych rozważaniach będzie ks. Jan Twardowski, który w „Polskiej litanii” opiewa cześć i miłość Matki Najświętszej, czczonej w tylu sanktuariach rozsianych po naszej ojczystej ziemi.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję