Reklama

Świat bez Papieża Polaka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wierni przebywający w tamtych dniach na Placu św. Piotra pozostawili wiele świadectw zapisanych na małych karteczkach. Świadectwa te zostały potem zebrane, przetłumaczone i wydane w postaci niezwykłej książki, będącej unikatowym zapisem tajemnicy ludzkich serc. Były tam słowa smutku, rozpaczy, niepokoju, ale przede wszystkim wdzięczności. Często pytano o to, co w nas po tych wydarzeniach pozostanie. Czy to, co przeżywamy, jest tylko jednorazowym wzruszeniem, czy też może świadectwo życia i śmierci Jana Pawła II zmieni coś na stałe w naszym życiu osobistym, społecznym, narodowym.
Przeżywamy 5. rocznicę śmierci Ojca Świętego. Pisząc te słowa, nie potrafię oprzeć się zdumieniu. Piąta rocznica. A przecież wydaje się, jakby to było wczoraj. W kwietniu 2005 r. nie przypuszczałam, że będą nadchodzić kolejne rocznice. Śmierć niełatwo jest ująć w ramy czasu i przestrzeni. Należę do pokolenia, które nie znało świata bez Jana Pawła II.
Po pięciu latach od jego śmierci, pragnę wrócić myślą do tamtych wydarzeń. Zastanowić się, jak wygląda świat bez niego.
Miałam to wielkie szczęście, że Jan Paweł II był obecny w moim życiu właściwie od zawsze. Chyba nie było takiego momentu, w którym zainteresowałam się nim „bardziej”. Był odkąd tylko pamiętam. W dzieciństwie głównie za pośrednictwem mamy, potem już bardziej świadomie. I oczywiście niezapomniany klimat jego wizyt w Ojczyźnie. Próbowałam przypomnieć sobie ten moment, kiedy dowiedziałam się, że nie żyje. Okazało się, że pamiętam mnóstwo nieistotnych szczegółów. Że w TVP leciał akurat „Pan Tadeusz”, że była sobota, że piłam herbatę malinową. Swoich przeżyć nie pamiętam. Śmierć jest jednak dość abstrakcyjna. Zapewne były i łzy i dziękczynienie za niego. I poczucie wielkiego osamotnienia. A teraz… nadal bardzo mi go brakuje. Równie mocno, jak w kwietniu 2005 r. Miał coś takiego w sobie, że potrafił postawić człowieka do pionu. Kiedyś zapytano mnie, co atrakcyjnego w nauczaniu Papieża może znaleźć młody człowiek. Myślę, że przede wszystkim poczucie sensu. To nieprawda, że młodzi chcą żyć według filozofii „róbta co chceta”.
Papież stawiał twarde wymagania, wskazywał konkretną drogę. Mówił wprost, że jedyną drogą, szansą i nadzieją człowieka jest Chrystus. Chrystus stawiający wymagania, ale także kochający każdego człowieka takiego, jakim jest. Przyjmujący go wraz z grzechem i słabością. W obliczu takiej miłości nikt już nie musi się buntować, że np. Chrystus wymaga życia według Dekalogu, bo właśnie w tym Dekalogu odnajduje swoją wolność i szczęście. Papież był w tym, co robił bardzo autentyczny. Za to go kochano. Nie dało się przy nim kłamać, więc mówiono prawdę. A prawda, jak wiadomo wyzwala. Sądzę, że młodzi ludzie, i ja zobaczyliśmy w jego oczach siebie takich, jakimi nigdy nie byliśmy. I zapragnęliśmy się takimi stać. Jan Paweł II pokazywał Chrystusa takiego, jakiego nie można nie kochać. Jest takie jedno zdanie, które szczególnie zapamiętałam, wypowiedziane w Sandomierzu, właśnie do ludzi młodych. Papież powiedział wtedy: „Odwaga wiary wiele kosztuje, ale wy nie możecie przegrać miłości”. Te słowa są jak program na życie, zawierają niemal wszystko, o co w życiu chodzi. Jan Paweł II bez wątpienia wpływał na budowanie tożsamości. Pokazywał jak być dumnym ze swoich korzeni. Podkreślał przywiązanie do ojczystej historii, kultury, literatury, języka. Miał niezwykły dar: potrafił wybrać to, co jest w polskości najcenniejsze i wspaniale to w sobie budować.
Spośród ogromnego bogactwa wydarzeń tego pontyfikatu, jest jedno dla mnie szczególne. Choć nie pamiętam tych chwil osobiście i znam je tylko z płyt, książek i opowiadań - 1. pielgrzymka do Polski. Sądzę, że wtedy się wyklarowało, jacy dziś jesteśmy, wtedy zobaczyliśmy, jacy możemy być. To było tak, jakby wyciągnął nas z błota. Przyjechał i podniósł do góry nasze spuszczone ze wstydem głowy. Pokazał, jak mamy być dumni z tego, czego się może baliśmy, a może wstydziliśmy, a za co nas prześladowano. Przywrócił nadzieję. Dodał odwagi. Umocnił w wierze. Jan Paweł II był bliski jak ojciec. Chyba na tym polegała jego wielkość.
Są jeszcze niezatarte obrazy. Gdy przytula brazylijskiego robotnika. Gdy podnosi i całuje składającego mu hołd kard. Stefana Wyszyńskiego. Gdy ranny osuwa się w ramiona ks. Stanisława Dziwisza. Gdy przyjeżdża do Wadowic i wtedy naprawdę jest w domu. Gdy drżący, schorowany w czasie wizyty na Bałkanach podnosi Najświętszy Sakrament. Gdy na tydzień przed swoją śmiercią udziela niemego błogosławieństwa. Jego oczy, uśmiech, ciepły głos. Jego błogosławione życie i błogosławiona śmierć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matko Serdeczna, módl się za nami...

2024-05-02 20:37

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Zasłuchani w „Polską litanię” ks. Jana Twardowskiego zatrzymamy się w stolicy diecezji sandomierskiej ze świadomością, że na jej terenie jest jeszcze kilka innych sanktuariów maryjnych.

Rozważanie 3

CZYTAJ DALEJ

Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu

2024-05-02 11:21

[ TEMATY ]

proboszczowie

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA

Do refleksji nad odnową posługi proboszcza w kluczu synodalnym i misyjnym, a także umożliwienia Sekretariatowi Generalnemu Synodu zebrania ich wkładu w przygotowanie Instrumentum laboris zachęcił Ojciec Święty proboszczów całego świata w wystosowanym dziś do nich liście. Wydarzenie to zbiegło się z zakończeniem Międzynarodowego Spotkania „Proboszczowie dla Synodu”.

LIST OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

CZYTAJ DALEJ

By uczcić Maryję jako naszą Królową

2024-05-02 21:01

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Królowa Polski

BPJG

Kiedy myślimy o Królowej, to raczej przychodzi nam na myśl zmarła niedawno królowa Elżbieta, ewentualnie królowa Belgii, Hiszpanii, Szwecji, może jeszcze Norwegii. Tylko wprawnie śledzący politykę światową potrafią wymienić więcej państw, które są monarchiami. Aż trudno uwierzyć, że Kościół zaprasza nas, byśmy 3 maja świętowali Uroczystość Królowej Polski.

Od czasów rozbiorów Polska nie ma już króla, a tymczasem my gromadzimy się, by czcić Maryję jako naszą Królową. I chociaż od 1656 roku Maryja stała się Królową Polski, to dziś pewnie już nie wielu identyfikuje się z tym tytułem. I mimo, iż króluje z wysokości jasnogórskiego tronu, to jednak jest z nami jak Matka ze swoimi dziećmi. Pragnie być blisko naszych radości i smutków. Jak Matka chce z nami dzielić przeciwności losu, samotność, niezrozumienie. Pragnie również uczyć nas wrażliwości i dobroci, byśmy zatroskani o własne potrzeby nie zapominali, że obok nas są inni, którym należy pomóc.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję