Reklama

Ja czy Bóg - kto mądrzejszy?

Podczas niedawnej debaty o rozeznawaniu woli Bożej w płodności, pt. „Z czyjej woli?”, do skrzynki pytań dla publiczności zostało wrzucone tylko jedno pytanie. Okazuje się ono kluczowe, nie tylko dla tej debaty, ale dla życia duchowego chrześcijanina w ogóle. O odpowiedź na nie poprosiliśmy jezuitę - o. Stanisława Łucarza

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marcin Konik-Korn: - Jak rozróżnić wolę człowieka od woli Pana Boga?

O. Stanisław Łucarz SJ: - Zacząłbym od tego, czym w ogóle jest wola Boża. To plan zbawienia, który Pan Bóg ma dla każdego człowieka i dla całego świata, a który się rodzi z miłości. Istotą woli Boga jest miłość. Z miłości stworzył nas On na swój obraz. W związku z tym, my także nosimy w sobie pragnienie miłości i pragnienie bycia kochanym. Można powiedzieć, że w swojej największej głębi człowiek pragnie tego samego, czego pragnie Bóg. Nie ma jakiegoś zasadniczego konfliktu pomiędzy tym, co Boże, a tym, co głęboko ludzkie.

- Na czym więc polega problem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Problem polega na tym, że zdarzył się grzech pierworodny. Sprawił on, że człowiek nie odczytuje woli Boga, która jest miłością, jako miłość. Oprócz tego, że człowiek ma z tym trudność, szatan, który stoi za grzechem pierworodnym, robi co może, by niszczyć plan Boga, który ma się realizować przez ludzi i w ludziach. To są główne problemy w rozeznawaniu woli Pana Boga i w uzgadnianiu jej z naszą.

- Dotykamy więc kwestii walki duchowej...

- Zamiarem Boga jest ofiarowanie nam szczęścia zgodnego z naszą naturą. Szatan zaś tylko pozoruje szczęście człowieka. Tak już było przy grzechu pierworodnym - szatan obiecywał szczęście człowiekowi, jeśli sprzeciwi się Bogu. To się dzieje także i dziś. Bóg odwołuje się do pięknych, prawdziwie grających strun w sercu człowieka. W takich sytuacjach zawsze podaję przykład Mojżesza i św. Pawła, bo jeden i drugi mieli pragnienia zgodne z wolą Boga. Mojżesz chciał wyprowadzić swój lud, Paweł zaś przybliżyć wszystkich do Boga. Problem polegał na tym, że obaj chcieli to robić na swój własny sposób. Mojżesz zaczął od zabójstwa Egipcjanina. Musiał uciekać i dopiero po 40 latach pobytu na pustyni, kiedy stał się prawdziwie pokorny - Pismo Święte mówi, że był najpokorniejszym z ludzi - zaczął naprawdę odkrywać wolę Boga i dał się Mu prowadzić. Podobnie Szaweł. Miał bardzo dobre intencje, chciał służyć Bogu, był nadzwyczaj gorliwy, ale robił to bez pokory i miłości. Dopiero kiedy pod Damaszkiem stracił wzrok, nie tylko w sensie fizycznym, ale i duchowym, odkrył swój błąd. My także dajemy się tu zwieść złemu duchowi.

Reklama

- Czyli dobre intencje nie wystarczą?

- One są konieczne, ale jeśli tylko się na nich zatrzymamy, prawdą może stać się powiedzenie, że dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane. Intencje są zawsze subiektywne, a to, co subiektywne zawsze wydaje się być dobre. Jeżeli człowiek nie wejdzie w walkę duchową i odkrywanie nie tyle swoich intencji, co sposobu ich realizacji i szukania tego, czego Bóg ode mnie chce, to zwykle źle się to kończy. Najwięksi mordercy, Hitler czy Stalin, mieli na początku dobre intencje. Tylko że z nich wyszły potem okropne karykatury.

- Ale jeżeli coś jest obiektywnie dobre, nie powinno już budzić wątpliwości?

- Prawda jest taka, że nie wszystko, co dobre jest wolą Pana Boga dla konkretnego człowieka. Można tutaj podać przykład ojca rodziny, który ma żonę, dzieci i angażuje się w jakieś sprawy samorządowe lub hobby, które same w sobie są dobre. Problem w tym, że brakuje mu czasu dla rodziny. W gruncie rzeczy, to zaangażowanie staje się ucieczką od żony i dzieci, którzy na tym cierpią. To nie jest od Boga, choć samo w sobie jest dobre. Tu trzeba być ostrożnym. To ciągła walka. Dlatego u św. Ignacego tak fundamentalną sprawą jest rachunek sumienia.

- Rachunek sumienia byłby więc kolejnym elementem, który człowiek musi wykonywać, by rozpoznawać wolę Boga.

- Tak, ale musi to być chrześcijański rachunek sumienia. Bo jest i pogański rachunek sumienia. To wynalazek Pitagorasa - człowiek po całym dniu miał sobie przemyśleć, czego nie dopełnił. Ta pogańska praktyka polegała na mierzeniu własnej doskonałości, osiągniętej własnymi siłami. Chrześcijanin zaś nie osiąga doskonałości swoimi siłami, gdyż jest ona darem łaski. Dlatego w chrześcijańskim rachunku sumienia punktem centralnym jest patrzenie na to, jaki duch mnie prowadzi. Oczywiście, widać to po uczynkach i uczuciach, które się w nas budzą. I dlatego św. Ignacy mówi, by każdy rachunek sumienia rozpoczynać prosząc o światło Ducha Świętego. Bo jak człowiek sam zacznie się oceniać, to albo dojdzie do pychy, albo do depresji.

- Czy można w ogóle rozeznawać wolę Bożą, jeśli rozważana kwestia wiąże się z łamaniem przykazań?

- Dekalog to ten poziom, poniżej którego nie wolno schodzić. Poniżej Dekalogu jest śmierć. Jeśli ktoś ma zamiar złamać któreś z przykazań i równocześnie rozeznawać wolę Pana Boga, to z góry wiadomo, że rozwiązanie będzie złe. Tak nie wolno nam zrobić. Należy to poszerzyć. Nie poddaje się też pod rozeznanie tego, co jest tzw. wyborem niezmiennym. Jeśli jestem kapłanem albo w małżeństwie, to nie kwestionuję tego wyboru. Szukam dróg do podejmowania kolejnych decyzji, aby lepiej Panu Bogu służyć w tym stanie, jaki już obrałem. Małżonek nie może np. powiedzieć „Nie jestem gotowy na dziecko”. Jeśli ktoś zawiera małżeństwo i wyklucza posiadanie dzieci w swoim małżeństwie - jest ono nieważne.

- W małżeństwie wolę Bożą w tej samej kwestii rozeznają zarówno mąż, jak i żona. A jeśli rozumienie każdej ze stron będzie inne...

- Aby małżonkowie mogli się ze sobą zgodzić w tym rozeznaniu, muszą być już na pewnym poziomie życia duchowego. Św. Paweł mówi bardzo wyraźnie: „Nie wprzęgajcie się w nierówne jarzmo razem z poganami” (2 Kor 6, 14). To jest bardzo poważna sprawa. Bo jeśli w małżeństwie nie jest się na równym poziomie duchowym, to te różnice będą wręcz rozdzierające. Jeśli jedno z małżonków ulega światu, a drugie chce szukać Boga, to rozdarcia w takim związku są nieuniknione i bardzo trudne. To nawet męka.
Jeśli są na tym samym poziomie, oczywiście, mogą wspólnie rozeznawać, co powinni robić, patrząc na fakty i uczucia, które Bóg im daje. Gwarantem tego, że nasze wybory w małżeństwie są dobre, jest nie tyle zastanawianie się np. nad liczbą potomstwa, ile życie w miłości i modlitwa. Rzecz oczywista, że jeśli małżeństwem nie kieruje Duch Święty i nie rozwija się ono duchowo, to nawet dobre metody (np. naturalne planowanie rodziny) mogą być wykorzystywane źle.

- Stwórzmy hipotetyczną sytuację z zasadniczą różnicą w zdaniach męża i żony w kwestii potomstwa. Mąż chce więcej dzieci od razu, żona chce poczekać. Ona się więcej modli, on nie przywiązuje do tego uwagi. Kto będzie duchowo bliżej woli Pana Boga?

- Religijność sama w sobie nie gwarantuje głębokiej duchowości i głębokiego związku z Bogiem. Ona może temu służyć, ale niekoniecznie. Przecież faryzeusze także byli bardzo religijni. Sam fakt, że doprowadzili do śmierci Pana Jezusa, jednak o czymś świadczy. Pewne praktyki religijne mogą być przeżywane w sposób pogański, to znaczy, mogą służyć tylko naszemu egoizmowi. Prawda jest też taka, że żona chrześcijańska, w której życiu widać Jezusa, która daje sie prowadzić Duchowi Świętemu, będzie wpływać na swojego męża, choćby był i niewierzący. Będzie go też przyciągać do Kościoła. On wówczas zauważy, że to jej chodzenie do kościoła przynosi dobre owoce, także i dla niego samego. Natomiast jeśli się modli, a efektów tej modlitwy nie widać, nie tylko nie jest lepsza, ale może być wręcz gorsza od niego. Przy założeniu, że jej religijność służy jej życiu duchowemu, można sądzić, że ona będzie bliżej woli Boga niż jej mąż. Miarą jednak pozostanie miłość. Jezus powiedział: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali” (J 15,12), i dopowie: „miłujcie się tak, jak Ja was umiłowałem” (por. tamże). Oczywiście, w planowaniu potomstwa także najważniejsza jest miłość. Jeśli mąż chce dziecka, a żona sobie nie radzi - znów odwołujemy się do miłości. Nie kochając i nie będąc kochanymi, jesteśmy nieszczęśliwi. Trzeba patrzeć na ludzkie potrzeby, słabości i nie stawiać wymagań, które kogoś niszczą.

- Gdy pojawia się jakiś dylemat do rozstrzygnięcia - szukamy jego rozwiązania przez tydzień, miesiąc. Nie można jednak rozmyślać w nieskończoność i w pewnym momencie należy postawić kropkę nad „i”. Kiedy jest właściwy moment na decyzję?

- Najgorszą metodą jest ucieczka od decyzji. Oczywiście, są takie wybory, które trzeba podejmować nagle. Nie ma czasu na rozeznawanie duchowe. Wtedy decyzję podejmujemy w zgodzie z własnym sumieniem, które jednak nie jest ostateczną instancją, bo może być źle uformowane. Natomiast jeśli mamy czas, patrzymy jak w tej sytuacji Pan Bóg chce nas prowadzić. Dopiero po takim rozeznaniu podejmujemy decyzję bez lęku. Owszem, są ludzie, którzy uciekają, nie wiedzą, co robić, podejmują decyzję w wielkim lęku, pod naporem opinii ludzkich... Te decyzje zwykle są złe - za lękami często stoi zły duch. Niekiedy nie są one złe moralnie, ale to decyzje niewolnika, poniżające godność człowieka i niemające nic wspólnego z miłością, do której jesteśmy powołani.

- Mimo to lęk często wynika z troski o siebie lub o bliskich...

- Nie da się każdej decyzji podejmować zupełnie bez lęku, jednak nie powinien być on naszą podstawową motywacją. Lęk pojawił się wraz z grzechem pierworodnym. Jest jak przykry towarzysz, do którego często odwołuje się szatan. On jak wirtuoz gra na naszych lękach. Pozostaje jednak ufność. Przypuszczam, że są ludzie tak święci, że się nie boją, ale ja osobiście nie pozbyłem się jeszcze wszelkich lęków i wciąż proszę Pana Boga o większą ufność. Miłość i ufność są tym, co powinno człowieka nieść przez życie. Św. Piotr mówi: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was” (1P 5,7).

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas Polski podczas uroczystości odpustowych ku czci św. Wojciecha: chcemy z nadzieją patrzeć w przyszłość

2024-04-28 13:12

[ TEMATY ]

abp Wojciech Polak

PAP/Paweł Jaskółka

„Przyzywając wstawiennictwa św. Wojciecha chcemy, w tych bardzo niespokojnych czasach, patrzeć z nadzieją w przyszłość - z nadzieją dla Polski, z nadzieją dla Europy, z nadzieją dla całego świata” - mówił Prymas Polski abp Wojciech Polak witając przybyłych na trwające w Gnieźnie uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha.

Nawiązując do hasła przewodniego tegorocznych obchodów „Służyć i dać życie - pielgrzymi nadziei”, abp Wojciech Polak wyraził przekonanie, że główny patron Polski może być i dla nas szczególnym przewodnikiem i orędownikiem.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: abp Antonio Guido Filipazzi przekazał krzyże misyjne misjonarzom

2024-04-28 13:19

[ TEMATY ]

misje

PAP/Paweł Jaskółka

Czternastu misjonarzy - 12 księży, siostra zakonna i osoba świecka - otrzymało dziś w Gnieźnie z rąk nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Antonio Guido Filipazzi krzyże misyjne. „Przyjmując krzyż pamiętajcie, że nie jesteście pracownikami organizacji pozarządowej, ale podobnie jak św. Wojciech, niesiecie Ewangelię Chrystusa, Kościół Chrystusa i samego Chrystusa” - mówił nuncjusz.

Życzeniami dla posłanych misjonarzy nuncjusz apostolski w Polsce uczynił słowa papieża Franciszka, którymi rozpoczął on swój pontyfikat: „Chciałbym, abyśmy wszyscy mieli odwagę wędrować w obecności Pana, z krzyżem Pana; budować Kościół na krwi Pana, która została przelana na krzyżu, i wyznawać jedną chwałę Chrystusa ukrzyżowanego, a tym samym Kościół będzie postępować naprzód”.

CZYTAJ DALEJ

Jubileuszowy Dzień Wspólnoty w Czerwieńsku

2024-04-29 09:23

[ TEMATY ]

Ruch Światło‑Życie

Parafia Czerwieńsk

Jubileuszowy Dzień Wspólnoty

Waldemar Napora

Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła

Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła

Ruch Światło-Życie w ramach jubileuszu 50-lecia istnienia w diecezji zaprosił byłych oazowiczów na spotkanie w ramach Jubileuszowego Dnia Wspólnoty.

Jedno z kilku takich zaplanowanych spotkań odbyło się 27 kwietnia w parafii pw. św. Wojciecha w Czerwieńsku. Rozpoczęło się Mszą św. w kościele parafialnym pod przewodnictwem ks. Jana Pawlaka, wieloletniego uczestnika i moderatora Ruchu. Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła. Przybyły także rodziny zainteresowane formacją w grupach oazowych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję