Edyta Hartman: - Co sprawia, że młodzi ludzie przychodzą do seminarium?
Ks. dr Jarosław Przeździecki: - Niewątpliwie w życiu każdego seminarzysty wygląda to inaczej. Każdy ma swoją historię życia, wiary i powołania. Alumni seminarium są zróżnicowani pod względem temperamentów, zdolności i nabytych umiejętności. Niemniej w ich powołaniu jest jeden wspólny mianownik: to przeżycie osobistego spotkania z Jezusem Chrystusem, na które pragną odpowiedzieć oddaniem dla Jego „sprawy”. Miłość do Chrystusa prowadzi ich do decyzji, by wstąpić do seminarium i służyć Jemu w kapłaństwie. Oczywiście w tym wzbudzeniu powołania kapłańskiego, jak zauważa w tegorocznym liście na Niedzielę Dobrego Pasterza papież Benedykt XVI, dużą rolę ogrywa także doświadczenie, jakie młody człowiek wynosi ze swojej wspólnoty lokalnej, zwłaszcza rodziny i kontaktu z księżmi.
- Jakie warunki trzeba spełnić, żeby iść do seminarium?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Główny warunek do szczera intencja służby Chrystusowi w Kościele na rzecz zbawienia wszystkich ludzi, oparta na wierze, nadziei i miłości. Od strony psychologicznej i społecznej ważne jest, aby decyzja wstąpienia do seminarium była w pełni dobrowolna, tzn. niepodjęta pod wpływem zarówno uzależnień wewnętrznych, jak i nacisków zewnętrznych. Potrzebne są także odpowiednie predyspozycje intelektualne, których podstawowym kryterium jest świadectwo maturalne. Na podstawie mojego doświadczenia pracy w seminarium myślę jednak, że jednym z podstawowych warunków, które powinien spełnić kandydat do seminarium, jest pragnienie ciągłego rozwoju. Niektóre kryteria, np. zdania egzaminu dojrzałości i zdrowia psychicznego, są bezwzględne, ale z drugiej strony, jak już wspomniałem, kandydaci pod wieloma względami są bardzo zróżnicowani; nie muszą od I roku wyglądać na doskonałych księży. Konieczne jest jednak, aby towarzyszyło im pragnienie nieustannego rozwoju, które we współpracy z łaską Bożą pozwoli im wypełniać zadania, które Bóg postawi przed nimi w kapłaństwie.
- Czy zgadza się Ksiądz z opinią, że do seminarium zgłasza się coraz mniej kandydatów. Jak to wygląda w drohiczyńskim seminarium?
- Z liczbami trudno się nie zgadzać. O ile się orientuję, to w skali ogólnokrajowej od 2 lat liczba przyjętych do seminarium utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie, z niewielkim wskazaniem na tendencję spadkową. W seminarium drohiczyńskim pod koniec lat 90. mieliśmy bardzo znaczący wzrost liczby powołań, zaś od 2000 r. zaznaczył się spadek liczby przyjętych do seminarium na I rok. Oczywiście wszelkie próby uogólnień nie są do końca poprawne, gdyż w 2004 r. do naszego seminarium zostało przyjętych 23 kandydatów, co było i jest rekordową liczbą w jego dziejach, zaś obecnie najliczniejszym rocznikiem jest rok I (7 alumnów). Generalnie jednak liczba alumnów w naszym seminarium maleje (w tym roku było ich 28).
- W jaki sposób odkrywa się powołanie?
- Tak jak wspomniałem to kwestia osobistej relacji z Jezusem Chrystusem, a ta rozwija się dzięki uczestnictwu w życiu Kościoła (sakramenty św., nabożeństwa, katecheza pielgrzymki itd.) oraz modlitwie osobistej. Ważne znaczenie w budzeniu i odkryciu powołania odgrywają wszelkie ruchy i stowarzyszenia kościelne, grupy ministranckie oraz świadectwo życia chrześcijańskiego rodziców, rodzeństwa, dziadków oraz osób powołanych.
Reklama
- Czy jeśli ktoś zgłosi się do seminarium, to ma zagwarantowane, że będzie księdzem?
- Takich gwarancji nie może sobie wystawić przede wszystkim sam kandydat. Seminarium to także czas próby powołania i rozeznawania jego autentyczności ze strony kandydata, który do czasu święceń diakonatu może podjąć decyzję o wystąpieniu z seminarium. Autentyczność powołania jest także rozeznawana przez przełożonych. Ostateczna decyzja, czy ktoś będzie wyświęcony, czy nie, należy do biskupa.
- Jak wygląda rytm życia w seminarium?
Reklama
- Gdy chodzi o program dzienny, jest on głównie wyznaczony przez rytm modlitwy i nauki. Na wspólne modlitwy w kaplicy gromadzimy się zazwyczaj 3 razy dziennie: rano, w południe i wieczorem. Na modlitwy poranne składają się głównie: Msza św. i rozmyślanie, w południe mamy kwadrans na czytanie Pisma Świętego i modlitwę „Anioł Pański”, modlitwy wieczorne kończymy zawsze Apelem Jasnogórskim. Formę tych modlitw staramy się urozmaicać w zależności od dnia tygodnia czy okresu liturgicznego, np.: adoracja Najświętszego Sakramentu (czwartek), Różaniec (sobota), Droga Krzyżowa (piątki Wielkiego Postu), nabożeństwa majowe i czerwcowe. Raz w tygodniu alumni spotykają się w kilkuosobowych grupach na dzielenie się Słowem Bożym. Gdy chodzi o naukę, wykłady zwykle kończą się do obiadu, a po obiedzie jest czas na studium własne. Poobiedni czas wolny jest przeznaczany na odpoczynek, pracę fizyczną, w tym głównie sprzątanie seminarium oraz sport.
Roczny rytm życia seminaryjnego, tak jak na innych studiach, to 2 semestry wykładów i ćwiczeń, zakończonych sesją egzaminacyjną. Oprócz tego dwa razy w roku, tj. we wrześniu i w Wielkim Poście, alumni uczestniczą w 3-dniowych rekolekcjach, 4 lub 5 razy do roku są dni skupienia, natomiast przed rozpoczęciem każdego roku mamy wspólny 3- lub 4-dniowy wyjazd integracyjny. Każdy rok formacji kończymy święceniami diakonatu i prezbiteratu.
Gdy chodzi o rytm życia na przestrzeni całego seminarium, jego szczególną cechą są kolejne stopnie przygotowania do święceń kapłańskich. Na początku III roku alumni otrzymują sutannę, w ciągu III roku - posługę lektoratu, czyli czytania Słowa Bożego w czasie zgromadzeń liturgicznych, zaś na IV roku - posługę akolitatu, która zbliża ich do Eucharystii. Na początku V roku zostają oficjalnie przedstawieni przez Kościół jako kandydaci do diakonatu i kapłaństwa. Święcenia diakońskie otrzymują na zakończenie V roku studiów, a kapłańskie po 6 latach studiów i formacji.
- Fajnie jest być księdzem?
- Bardzo fajnie …, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Każde powołanie, w którym człowiek czuje się zrealizowany, przynosi radość. Szczególny wymiar radości kapłańskiej, nadający mu niezwykłą głębię, wiąże się z poświęceniem własnego życia, by wspomagać innych na drodze ku zbawieniu. To służba i ofiara nadają wartość i sens życiu ludzkiemu, zaś w kapłaństwie można tego doświadczyć w szczególny sposób.
* * *
Dlaczego warto iść za głosem powołania - mówią alumni WSD w Drohiczynie
Reklama
AL. ŁUKASZ BORZĘCKI: - Jestem alumnem V roku. Moje powołanie do kapłaństwa, tak na poważnie, odkryłem po raz pierwszy w klasie maturalnej. Jednak wtedy moi rodzice przekonali mnie, abym rozpoczął studia świeckie. Szybko okazało się, że studiowanie biologii, choć bardzo ciekawe i dające mi wiele zadowolenia, nie przyniosło mi zapomnienia o seminarium. Wręcz przeciwnie, coraz częściej myśl o kapłaństwie pojawiała się w mojej głowie. Dzisiaj wiem, że Pan Bóg chciał, aby mój wybór był wolny, naprawdę mój. Myślę, że Pan Bóg jest dobrym pedagogiem. On mnie dobrze zna i widząc moje nieprzygotowanie do rozpoczęcia formacji seminaryjnej, zadziałał przez moich rodziców. Wiem, że studia licencjackie były dla mnie dobrym przygotowaniem do rozpoczęcia formacji seminaryjnej, której jednym z wymiarów jest formacja ludzka. Do tego bardzo się przyczyniło moje doświadczenie z lat studiów. Jestem wdzięczny rodzicom, że opóźnili moją decyzję o wstąpieniu do seminarium i Panu Bogu za mądrych rodziców i za to, że obdarzył mnie powołaniem do kapłaństwa, które mogłem dobrowolnie przyjąć, rezygnując z perspektywy życia kształtującej się przede mną w czasie studiów. Teraz, po pięciu latach formacji w seminarium, czuję się szczęśliwy, bo wiem, że wszystko, czym żyję, moje relacje z Panem Bogiem i z ludźmi, funkcje, które wykonuję w społeczności alumnów, to, co mnie w życiu spotyka, jest konsekwencją mojego dobrowolnego wyboru Bożego daru, zaproszenia do służby Panu Bogu w Kościele.
Reklama
AL. EMIL SKOBEL: - Jestem alumnem II roku. Głos powołania po raz pierwszy usłyszałem już jako uczeń gimnazjum. W tym czasie w mojej rodzinnej parafii pracował ksiądz, u którego zawsze podziwiałem postawę modlitewną, a także zaangażowanie w pracę z młodzieżą. Będąc ministrantem, zacząłem coraz bardziej przyglądać się pracy kapłanów. Coraz częściej modliłem się, często czytałem Pismo Święte. Na początku szkoły średniej zapał trochę we mnie ostygł. W głowie miałem inne cele życiowe, a marzenia o kapłaństwie powoli oddalałem od siebie. W wakacje, po II klasie technikum, po raz pierwszy wybrałem się na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Prosiłem Matkę Bożą o rozeznanie mojej drogi życiowej. Wtedy znowu poczułem wewnętrzne pragnienie wstąpienia do seminarium. W następnym roku ponownie znalazłem się na szlaku pielgrzymkowym. W ostatniej klasie technikum przez cały rok czułem głos powołania, lecz ciągle odpychałem od siebie tę myśl. Po zdanej maturze niestety nie zdecydowałem się na wstąpienie do seminarium i podjąłem pracę w firmie budowlanej. W pracy czułem się bardzo dobrze, jednak ciągle czegoś mi brakowało. Myśli o kapłaństwie ciągle powracały. Prosiłem Boga, aby wskazał mi moją drogę. Kiedy po wielu rozterkach zdecydowałem się wreszcie pójść za głosem powołania, okazało się że zostałem wezwany do odbycia służby wojskowej, którą zakończyłem po 9 miesiącach. W czasie wakacji raz jeszcze zdecydowałem się udać w pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, aby Pan Bóg pomógł mi zdecydować o dalszym życiu. W czasie pielgrzymowania coraz bardziej czułem, że kapłaństwo jest dla mnie przeznaczone. Powierzyłem swoje życie całkowicie Matce Bożej i już podczas pielgrzymki podjąłem decyzję o wstąpieniu do seminarium. Dzisiaj, patrząc z perspektywy dwuletniej formacji, czuję że była to trafna decyzja.
AL. WOJCIECH ŁUSZCZYŃSKI: - Moje powołanie pomógł mi rozeznać Ruch Światło-Życie. Kiedy w gimnazjum rozpoczynałem przygodę uczestnictwa w tej wspólnocie, nie sądziłem, że za kilka lat to ją wymienię jako pomoc w odnalezieniu Chrystusa w swoim życiu. W tamtym czasie, jak większość moich rówieśników, byłem zainteresowany sportem i grami komputerowymi. Moja religijność opierała się na tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Zawsze jednak dzięki mądrości moich rodziców chodziłem do kościoła na niedzielne Msze św. Teraz kiedy na to patrzę, jestem wdzięczny swojej rodzinie za mądrość w moim wychowaniu, ponieważ od najmłodszych lat moja miłość do Boga mogła wzrastać. W 2006 r. podczas Oazy Nowego Życia w Tylmanowej po raz pierwszy w pełni świadomie zawierzyłem moje życie Jezusowi Chrystusowi, uznając Go za mojego Pana i Zbawiciela. To był jeden z ważniejszych momentów mojego życia.
Myśli o seminarium po raz pierwszy pojawiły się w liceum. Co ciekawe, w tym samym czasie rozwijałem piękną relację z dziewczyną, opartą na zawierzeniu Panu Bogu naszego związku. Bóg pokazywał mi niejako dwie drogi - kapłaństwo i małżeństwo. Ważną rolę w moim wyborze miały także rekolekcje powołaniowe, organizowane przez drohiczyńskie seminarium. To na nich, rok przed egzaminem dojrzałości, prosiłem Chrystusa o wskazanie drogi życiowej. Mniej więcej od tego okresu myśli o zostaniu księdzem potęgowały się w mojej głowie. Równocześnie planowałem jednak inne rzeczy. Chciałem studiować prawo oraz - co zupełnie naturalne - zostać mężem i ojcem, założyć rodzinę.
Ostateczną decyzję o wstąpieniu do WSD w Drohiczynie podjąłem jakiś miesiąc przed przystąpieniem do egzaminu dojrzałości. W podaniu napisałem, że pragnę zostać kapłanem, ponieważ chcę poznawać coraz mocniej Chrystusa, wejść z Nim w relacje prawdziwej przyjaźni oraz czynić wszystko, aby to On był najważniejszy w moim życiu. Właśnie to pragnienie, by żyjąc w prawdziwej, żywej relacji z Jezusem, odważnie służyć całemu Kościołowi, pozostaje moją główną motywacją w dążeniu do kapłaństwa. Po niemalże roku spędzonym w seminarium jestem szczęśliwy z dokonanego wyboru. Zawierzam moje powołanie Matce Najświętszej, wszystkim świętym i błogosławionym na czele z Janem Pawłem II.
Oprac. Edyta Hartman
* * *
Warunki przyjmowania kandydatów do WSD w Drohiczynie w roku akademickim 201½012
Egzaminy wstępne do Wyższego Seminarium Duchownego w Drohiczynie obędą się 15 lipca, 10 sierpnia, 25 sierpnia.
Osoby, które pragną służyć Bogu i bliźnim w kapłaństwie, powinny mieć szczerą wolę i czystą intencję oraz osobiście złożyć następujące dokumenty:
- podanie o przyjęcie,
- życiorys,
- świadectwo chrztu i bierzmowania,
- świadectwo dojrzałości,
- świadectwo moralności od księdza proboszcza,
- opinię katechety,
- kartę zdrowia wymaganą na studia wyższe,
- 4 fotografie do legitymacji.
Szczegółowe informacje można uzyskać u: rektora ks. Tadeusza Syczewskiego, tel. (85) 655-70-46, kom. 506-182-036, prefekta ks. Sławomira Mazura, tel. (85) 655-74-38, a także pod nr. (85) 655-71-65 i adresem e-mail: