Reklama

Amerykanie w Sandomierzu

Sandomierz zostaje wpisany na specjalną listę miejsc, do których trzeba wrócić. Jego urok i bogata historia zaciekawiają cudzoziemców. Nie spodziewali się, że Polska jest aż tak fascynująca

Niedziela sandomierska 33/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sest środek polskiego lata, gdy Jerome i Julia Thomson zostają nam „podrzuceni” przez krewnych z gorącą prośbą, by im pokazać „Polskę bocznych dróg”. Widzieli już Warszawę, Kraków i Gdańsk. Byli w Wadowicach i Kalwarii Zebrzydowskiej. Nawet Wieliczkę zwiedzili - czyli wersję eksportową mają zaliczoną.
Para amerykańskich turystów, to katolicy z parafii prowadzonej przez ks. Jerzego Kusego. Małżeństwo nauczycieli i podróżników. W Polsce pierwszy raz. Uśmiechnięci od ucha do ucha, uprzejmi i całkowicie w naszej rzeczywistości bezradni.
I co tu z nimi zrobić?
Mam umówiony reportaż w Świętym Krzyżu, więc decyzja jest prosta. Amerykanie jadą ze mną. Do auta ładują się też dzieciaki, którym, jak sądzę, przyda się lekcja polskości w plenerze.
Jedziemy polami malowanymi „zbożem rozmaitem”. Pachną zielne łąki. Od gęstych lasów cień kładzie się nam na drodze. Julia cała w zachwytach. Jerome pyta dlaczego Polacy nie lubią uczyć się języków obcych. Opowiada swoje przygody w Polsce. Twierdzi, że jeszcze jakoś można porozumieć się z młodymi ludźmi, ale do osób starszych lub w średnim wieku nawet nie podchodzą.

Tymczasem Szydłów....

Polskie Carcassonne wyłania się zza wzniesienia zupełnie niespodziewanie. Warowny gród w szczerym polu. Mury obronne jak się patrzy, a w środku miasteczko.
- Tu mieszkają normalni ludzie? Czy to obsługa turystów? - pytają zdziwieni Amerykanie. - A może to Mormonii?
Śmiejemy się. W miasteczku jest prąd i kanalizacja. Nigdzie nie widać mormońskich konnych zaprzęgów.
Małżeństwo chodzi po uliczkach ostrożnie stawiając kroki. Świadomość, że miejsca te mają więcej lat niż Ameryka napawa ich niemal nabożnym stosunkiem do wszystkiego. Obowiązkowe pozowanie do fotek na tle Bramy Krakowskiej. Podobnie przy zameczku, skarbczyku, przy kościołach św. Władysława, Wszystkich Świętych i przy synagodze. Położenie kościołów i synagogi w tak małej przestrzeni rodzi pytanie o polski antysemityzm. Nasi Amerykanie nasiąknęli bowiem lansowanym w USA przekonaniem, że co Polak to antysemita. Zabieramy ich do muzeum Żydów, jakie mieści się w budynku synagogi. Mija nas grupa Izraelitów z polskim przewodnikiem. Obok grupa polskiej młodzieży. Na placyku młodzi gwarzą ze sobą hałaśliwie. Trwa wymiana adresów, zapewnie mailowych. W ruch idą aparaty fotograficzne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

No i co powiecie?

Jerome patrzy na zalane słońcem miasteczko, na średniowieczne mury budowli sakralnych, których nikt tutaj nie niszczył, skoro dotrwały do dziś. Pakujemy mu w głowę mnóstwo informacji o polskiej tolerancji i potężnym państwie, które przez wieki dawało schronienie prześladowanym.
Jerome o naturze filozofa mówi: - Myślę, że świat za szybko przypina etykietki, jak to wy mówicie - łatki.
I znów polskie lato w pełnej krasie. Pędzimy na wschód. Mam pomysł na posiłek u potomków Popiela w niedalekich Kurozwękach. To miejsce robi wrażenie na naszych cudzoziemskich gościach, zwłaszcza, że wcześniej poczęstowaliśmy ich legendą o myszach i wieży.
Julia spaceruje długo po pałacowym parku. Zdejmuje buty i brodzi w miękkiej trawie.
- Zastanawiam się dlaczego tak mało ludzi przyjeżdża w takie miejsce jak to... - zastanawia się głośno.
Mówi „miejsce”, bo wymówienie słowa Kurozwęki przekracza jej możliwości.
- To dla nas zaskoczenie, że macie na prowincji tyle pięknych miejsc, takie krajobrazy... Jak to powietrze pachnie, jacy mili ludzie dokoła... Wiem, że długo byliście w prawdziwej biedzie, ale trudne czasy już minęły. Teraz powinniście pozbyć się kompleksów i z dumą nosić swoją polskość. Jak my, Amerykanie, być dumni z siebie. Ty się nie gniewaj, ale mam wrażenie, że wy, Polacy, ciągle sami siebie nie doceniacie...
No, i jak nie przyznać racji?
Pałac i otoczenie to jedno. Ale obiad zjedzony na tarasie wśród cmokań i zachwytów, to podwójna satysfakcja. Aromatyczne zupy i pieczeń z bizona.... Co prawda trochę zabiegów kosztowało, by wybić im z głowy pizzę, którą Amerykanie potrafią zamówić w każdym miejscu naszego globu, ale warto było...
Mijamy w pośpiechu Staszów...

Reklama

...i pędzimy dalej

Na Święty Krzyż jak wiadomo idzie się piechotą kawałek. Jest gorąco.
Jeromie mówi głośno: - Niech będą błogosławione polskie cieniste drzewa.
Zostawiam ich pod opieką młodzieży i biegnę do swojej pracy.
Przez kilka następnych godzin moi Amerykanie trwają na modlitwie. Prawie nie gadają. Żadnych pytań. Udaje się też znaleźć - co za ulga - przewodnika znającego angielski. I to on im wyjaśnia w jaki sposób fragment Krzyża Jezusa trafił z Ziemi Świętej w te leśne okolice. Słuchają jak zaczarowani. Julia notuje, żeby potem mieć co opowiadać znajomym.
- Ale naprawdę, naprawdę tak było...- dopytuje jak mała dziewczynka.
Potem znajduję ich w kościele. Uczestniczą w Mszy św. nie rozumiejąc słowa. Zostają dłużej. W ręce Jerome dostrzegam różaniec. Czuje mój wzrok, bo odwraca się i uśmiecha promienie.
- Wiara w Stanach jest inna. Zazdroszczę wam waszej, bo jest taka oczywista. Kościół jest ważną częścią codzienności. Widzieliśmy jak w niedzielę tłumy ludzi szły do kościoła. Chyba nigdzie poza Watykanem nie widziałem też takiej liczby zakonnic. Nasze zakonnice chodzą najczęściej w stroju świeckim, więc człowiek nie wie z kim ma do czynienia. - mówi potem Jerome. - U was jest inaczej...

Zbyt pięknie

Udaje nam się zaparkować niedaleko Bramy Opatowskiej. Moi Amerykanom wszystko się w Polsce podoba, ale na widok Sandomierza niemal przysiadają na piętach. Mam niewiele czasu do zmroku, a chcę ich zabrać w kilka miejsc. Najpierw katedra. Gotycka, pięknie wyrzeźbiona w środku, chłodna, elegancka. Chodzimy cichutko, nieśmiało, na palcach. Kilka osób w ławkach, zaraz pewnie wieczorna Msza św., więc zwiedzanie odbywa się z książką-przewodnikiem i dość ekspresowo - metodą zadartej głowy. Julia rozczarowana, bo nie mogła nacieszyć się bizantyjsko-ruskimi freskami (ach, te przewodniki). Jerome uspokaja, że wrócą tu kiedyś. Może za rok.
Kościół dominikanów późnoromański, najstarszy w Sandomierzu, jeden z pierwszych postawionych z cegły. Kościoły Świętego Ducha, św. Józefa, św. Michała, Wyższe Seminarium Duchowne, śliczne kamieniczki mieszczańskie i obowiązkowo ratusz miejski.
Czas nie jest jednak naszym sprzymierzeńcem. Amerykanie zasapani. Dla złapania oddechu aromatyczna kawa i szarlotka z widokiem na rynek.
- Trochę tu jak w bajce - powtarza Julia. - Nierealnie, zbyt pięknie, jakby czas się zatrzymał. Ciągle zastanawiam się, skąd bierze się urok Polski, na czym polega... - dodaje nagle.

Ma się ku wieczorowi i pachną już lipy, gdy ruszamy w drogę powrotną. Julia każe zatrzymywać auto w środku pustkowia, bo świerszcze dają głośny koncert. Niebo nad nami granatowieje.
Jerome wpisuje w kajet nazwę Sandomierza. Ma tam specjalną listę miejsc, do których trzeba wrócić.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z Biskupem Wojtyłą szła do chorych

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 14-16

[ TEMATY ]

wywiad

Hanna Chrzanowska

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Hanna Chrzanowska uświadamia nam, że nasze życie to przede wszystkim służba drugiemu człowiekowi. Świadectwem życia wzywa nas do bezinteresownego otwarcia się na potrzeby bliźnich, zwłaszcza chorych i cierpiących – mówi dyrektor Domu Polskiego Jana Pawła II w Rzymie ks. Mieczysław Niepsuj, rzymski postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej pielęgniarki, w rozmowie z Marią Fortuną-Sudor.

Maria Fortuna-Sudor: – Proszę powiedzieć, jak Ksiądz Dyrektor został postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Hanny Chrzanowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: usiłuje się niedobre ideologie wprowadzać do szkół, a nawet do serc małych dzieci

2024-04-27 09:57

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

- Nie możemy dopuścić do tego, by żyć bez Chrystusa. Nie możemy pozwalać obojętnie na to, by Chrystusa wyrywać z naszych sumień w imię nowych ideologii i „postępowej wizji świata” - mówił abp Marek Jędraszewski 26 kwietnia podczas 40-lecia parafii i 30-lecia konsekracji kościoła św. Jana Chrzciciela w Pyzówce.

Na początku Mszy św. proboszcz, ks. Andrzej Wiktor, przypomniał historię powstania tej wspólnoty i świątyni. - Dwa pokolenia chrześcijan wyrosły z tej świątyni. I w tej niewielkiej wspólnocie, która, jak czytamy w Dziejach Apostolskich, „Trwa na modlitwie, Eucharystii, łamaniu chleba i w nauce apostołów” - zaznaczył.

CZYTAJ DALEJ

Jak udzielić pasterskiego wsparcia

2024-04-27 12:45

[ TEMATY ]

warsztaty

Świebodzin

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

dekanalny ojciec duchowny

Archiwum organizatora

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

W sobotę 27 kwietnia w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie odbyły się warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych, które poprowadził ks. dr Dariusz Wołczecki. Tematem ćwiczeń było, jak rozmawiać, żeby się spotkać relacyjnie i udzielić pasterskiego wsparcia.

Dekanalny ojciec duchowny jest kapłanem wybranym przez biskupa diecezjalnego spośród księży posługujących w dekanacie, który troszczy się o odpowiedni poziom życia duchowego kapłanów. Spotkanie rozpoczęło się wspólną modlitwą brewiarzową i wzajemnym podzieleniem się dylematami i radościami płynącymi z posługi dekanalnego ojca duchownego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję