Reklama

Boży atleta i długodystansowiec

Wspomnienie o śp. kard. Kazimierzu Świątku

Biskup drohiczyński Antoni Dydycz oraz inni kapłani diecezji drohiczyńskiej, zarówno z Polski, jak też pracujący na Białorusi, uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych, zmarłego 21 lipca, w wieku 96 lat, śp. kard. Kazimierza Świątka, emerytowanego metropolity mińsko-mohylewskiego oraz administratora apostolskiego diecezji pińskiej

Niedziela podlaska 35/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uroczystości żałobne odbywały się najpierw w katedrze w Mińsku, a następnie w Pińsku.
W mińskiej katedrze Eucharystii, celebrowanej wraz z innymi biskupami i kapłanami, przewodniczył metropolita wileński kard. Audrys Juozas Backis, obecny był też o. Sergiusz Gajek administrator apostolski grekokatolików na Białorusi oraz przedstawiciele różnych wyznań i poglądów: Cerkwi prawosławnej, Korpusu Dyplomatycznego i władz Białorusi. List kondolencyjny nadesłał Prezydent Białorusi i Minister Spraw Zagranicznych Polski.

Pierwszy kardynał Białorusi

Reklama

W homilii obecny metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz, przypomniał trudną drogę kapłańską, którą podążał pierwszy w historii Białorusi kardynał. Przypomniał, że był na niej także jego pobyt w celi śmierci w Brześciu, okrutne przesłuchania i 10 lat pobytu w syberyjskich łagrach.
Wieczorem odprawiona została również Eucharystia przez bp. Antoniego Dziemiankę z Mińska z homilią biskupa witebskiego Władysława Blina, po której trumnę z ciałem zmarłego przewieziono do Pińska.
W Pińsku uroczystości pogrzebowe rozpoczęła Eucharystia, celebrowana na placu przed katedrą. Przewodniczył jej metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz, który powiedział m.in., iż Papież Polak znalazł w kard. Świątku człowieka, na którym mógł odbudować Kościół zniszczony w czasach prześladowania komunistycznego.
Jego niezłomną, ewangeliczną postawę przybliżył w homilii abp Tadeusz Kondrusiewicz. Przypomniał zdarzenie z łagru pod Workutą, gdy w Boże Narodzenie, więzień Świątek podszedł spokojnie z opłatkiem do radzieckiego oficera. „Spotkały się dwie ręce, w jednej pistolet, w drugiej opłatek. Pistolet - narzędzie kaźni, opłatek - znak miłości, jedności i porozumienia. Oficer opuścił dłoń z pistoletem, mówiąc: «Nie wiem czy jest Bóg» i wyszedł”. Takich sytuacji w życiu kard. Świątka było wiele. Wszystkie one są bardzo pouczające i mówiące o wielkiej prawdzie: Jeśli Bóg z nami, to kto przeciwko nam” - konkludował.
Abp Kondrusiewicz wspomniał także o przekazaniu ks. Kazimierzowi Świątkowi szczególnej decyzji bł. Jana Pawła II, biorąc pod uwagę wymogi prawa kanonicznego, minował go biskupem w 77. roku życia, gdy normalnie w wieku 75 lat duchowni przechodzą na emeryturę.
Po pierwotnym zaskoczeniu, odpowiedział on z uśmiechem: „Co tam, 75 lat już przeszło. Trzeba od nowa liczyć”.
Osobiście pamiętam spotkanie z ks. Świątkiem w grudniu 1990 r. Gdy rozmawiając z nim o możliwości zagospodarowania przylegającego do katedry pińskiej korytarza, zasugerowałem pewne rozwiązanie, powiedział: „To nie będzie już moją sprawą. Tutaj przyjdzie biskup i niech próbuje coś dalej robić”. Boże plany były jednak inne, a łaska stanu dawała mu siły przez następne 20 lat posługi biskupiej w dwóch diecezjach. Odnowa zaś pińskich budynków, w których stacjonowało przez wiele lat wojsko, stało się jednym z zadań leżących Księdzu Kardynałowi na sercu. Obecnie mieści się w nich znów Wyższe Seminarium Duchowne oraz Kuria diecezjalna. I chociaż są one pięknie odrestaurowane, to sam Ksiądz Kardynał do końca życia mieszkał w małym domku przy ul. Szewczenki, z którym był związany od początku swej trudnej posługi w Pińsku.
Jak zaznaczył w pogrzebowej homilii abp Kondrusiewicz, kard. Świątek był w wielu wymiarach długodystansowcem i atletą Bożym, który pokonał wielki maraton w swoim życiu. Troszczył się on bowiem także o odbudowę katedry mińskiej i wielu innych zniszczonych kościołów, wspomagał budowę nowych świątyń, dokonał dzieła synodalnej reformy struktur diecezjalnych. Dbał o formację duchowieństwa i wiernych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pożegnanie

Podczas uroczystości pogrzebowych odczytano specjalne przesłanie Benedykta XVI. Osobne kondolencje przekazał także Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej kard. Tacisio Bertone. Prezydent Polski przysłał swego przedstawiciela, kondolencje napłynęły od polskiego Senatu, abp. Filareta - zwierzchnika Cerkwi prawosławnej na Białorusi oraz wielu osób i instytucji z różnych krajów. Episkopat Polski, oprócz. kard. Stanisława Dziwisza i bp. Antoniego Dydycza, podczas uroczystości pogrzebowych reprezentowali również: abp Wojciech Ziemba z Olsztyna, bp Marian Kryszyłowicz ze Szczecina, bp Ryszard Karpiński z Lublina i bp Jerzy Mazur z Ełku. Obecny był także kard. Janis Pujats z Rygi i bp Marcjan Trofimiuk z Łucka na Ukrainie, biskupi z białoruskich diecezji i prawosławny biskup Benjamin, liczni kapłani i wierni.

Związki z diecezją drohiczyńską

Reklama

Szczególne związki łączyły zmarłego z diecezją drohiczyńską. Był on kapłanem diecezji pińskiej, z której części powstała obecna diecezja drohiczyńska. Był wikariuszem generalnym tej części diecezji, która pozostała na terenie ówczesnego Związku Radzieckiego, gdy administratorem apostolskim całej diecezji był późniejszy pierwszy biskup drohiczyński Władysław Jędruszuk. Kard. Kazimierz Świątek wielokrotnie przebywał na terenie diecezji drohiczyńskiej, celebrując Eucharystie. Uczestniczył też w pamiętnym nabożeństwie ekumenicznym w Drohiczynie 10 czerwca 1999 r. z bł. Janem Pawłem II. Od ponad 20 lat w obecnej diecezji pińskiej na Białorusi, którą zarządzał, pracowało i pracuje kilku kapłanów z diecezji drohiczyńskiej.

Spoczął obok bp. Łozińskiego

Ciało śp. kard. Kazimierza Świątka spoczęło w świątyni, gdzie pochowany jest jego wielki poprzednik, pierwszy biskup piński sługa Boży Zygmunt Łoziński. Beatyfikacja bp. Zygmunta Łozińskiego leżała mu głęboko na sercu. W ubiegłym roku, na kilka dni przez wypadkiem, którym rozpoczęła się jego śmiertelna choroba udzielił na potrzeby filmu dokumentalnego wywiadu nt. duchowych związków z bp. Łozińskim. Wówczas także odprawił jedną z ostatnich Mszy sw. w pińskiej katedrze i nawiedził grób sługi Bożego bp. Łozińskiego.
W wywiadzie tym mówił: „Z bp. Zygmuntem Łozińskim spotkałem się tylko raz. Było to w Baranowiczach w 1927 r. (...), udzielał sakramentu bierzmowania. Byłem wtedy także kandydatem do tego sakramentu. Pamiętam, że gdy podszedł, stało się coś, co było dla mnie znakiem symbolicznym. Według starego rytu bierzmowania, biskup uderzał prawą ręką po policzku. Jakoby mianował na rycerza wiary katolickiej. Gdy podszedł do mnie, to nie tylko dotknął, ale porządnie uderzył. I wtedy, jako gimnazjalista zapamiętałem to. Wytłumaczyłem sobie to uderzenie biskupa, dopiero wtedy, gdy zaczęli mnie tłuc i bić. Zrozumiałem, że on jakby przeczuwał, co mnie czeka i jakie będzie to życie kapłańskie.
Następne spotkanie było już przy jego trumnie. On umiera w 1932 r., a ja w 1933 r. zdaję maturę i jadę na zamknięte rekolekcje maturalne do Pińska. Tam prefekt, który zebrał maturzystów, zaproponował nawiedzenie trumny bp. Łozińskiego w podziemiach tej katedry. (Można było przez szczelinę dotknąć trumny, wypowiedzieć jakąś prośbę i odmówić modlitwę „Ojcze nasz” - przyp. red.).
Ja, co do tego typu zachowania byłem podejrzliwy. Taka była moja natura. Byłem przede wszystkim sportowcem. Potem byłem kawalarzem i żarty trzymały się mnie na każdym kroku. Jako ostatni dotknąłem trumny i uciekłem. Potem pomyślałem jednak sobie, że zachowałem się niepoważnie. Wróciłem powtórnie i pobożnie, jak cielątko uklęknąłem, włożyłem rękę i wypowiedziałem dwie prośby: Pierwsza - Księże Biskupie spraw, abym do końca życia był wiernym sługą Chrystusowym, myśląc, abym był dobrym, praktykującym katolikiem. O powołaniu kapłańskim nie było wtedy mowy, bo zostałem już studentem filologii w Wilnie, a druga prośba - aby moja mama żyła jak najdłużej.
Kiedy wyszedłem, coś ze mną się stało i mówię kolegom, że do Wilna nie jadę. Wstępuję do seminarium i chcę być księdzem i biorę pod uwagę tylko seminarium pińskie. Koledzy zareagowali na to śmiechem, uznając że jest to mój najlepszy kawał. (...)
Złożyłem podanie do Pińska, a rektor ks. kan. Wasilewski, po kilku dniach przesłał odpowiedź, że zostałem przyjęty tylko w drodze wyjątku, gdyż lista kandydatów była już zamknięta (...).
Bp Łoziński te moje młodzieńcze prośby dosłownie przyjął i wypełnił. Zostałem kapłanem - sługą Chrystusowym, a moja mama żyła 92 lat, więc pretensji nie miałem.
Dalej było moje życie: kamery śmierci, widoki rozstrzeliwania, krwawe dezynfekcje, wywózki i konania. Miałem jednak zawsze łączność z bp. Łozińskim. Mówiłem mu wtedy: Ty mnie zrobiłeś kapłanem, to teraz pilnuj mnie, strzeż i ratuj! Tak też jest od 71 lat i nie ma dnia, w którym nie zwracałbym się do bp. Łozińskiego, dziękując, przepraszając i prosząc.
Tutaj 37 lat byłem proboszczem. Gdy wróciłem z obozu, podszedłem do jego trumny i powiedziałem: Melduje Ci, że skończyłem «uniwersytet ludowy», trwający 10 lat. Teraz przygotowany już jestem chyba do pracy wśród sowietów. Jednak, umawiamy się, to Ty będziesz tutaj proboszczem, a ja będę twoim wikariuszem. Każdego dnia będę przychodził, abyś pokazał, co mam robić, a wieczorem, zdam rachunek. Każdego dnia byłem przy jego trumnie (...)”.

Człowiek wielkiego zawierzenia

Ci, którzy mieli możliwość zetknięcia się ze śp. kard. Kazimierzem Świątkiem, pamiętają, że był to człowiek wielkiego zaufania Bogu, szczególnie w najtrudniejszych momentach życia. Nie poddawał się i pracował do końca, wprawiając w zdumienie, jak ten człowiek, w wieku prawie 100 lat, może przemierzać różne kraje, nie mówiąc o własnych diecezjach, aby dawać świadectwo zatroskania o powierzony mu ukrzyżowany Kościół.
Jednocześnie był on też obdarzony poczuciem humoru i dystansu w stosunku do otaczającej go rzeczywistości oraz do własnej osoby.
Często powtarzał, że powinniśmy zawsze być wdzięczni Bogu za to, że zachowuje nas, daje nam czas i możemy świadczyć o nim. Nie różnimy się przecież niczym, od tych, których kości rozsiane zostały w nieznanych mogiłach i nigdy nie doświadczyli wolności.
Odnosząc się zaś do swego wieku, mawiał, że czuje się jakby zawieszony pomiędzy niebem i ziemią.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W których diecezjach jest dyspensa w piątek po Bożym Ciele? – sprawdź!

[ TEMATY ]

dyspensa

Adobe Stock

W wielu diecezjach w Polsce biskupi udzielają dyspensy od piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Dyspensy takie ogłoszone już zostały m.in. w archidiecezji warszawskiej, gdańskiej, katowickiej czy wrocławskiej. Przypomnijmy, że katolików, którzy ukończyli 14 rok życia obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych we wszystkie piątki w roku. Biskup diecezjalny może jednak udzielić wiernym dyspensy na terytorium swojej diecezji.

Dyspensa obowiązuje na terenie archidiecezji warszawskiej, białostockiej, gdańskiej, gnieźnieńskiej, przemyskiej, katowickiej, lubelskiej, warmińskiej i wrocławskiej a także na terenie diecezji warszawsko-praskiej, płockiej, bydgoskiej, gliwickiej, koszalińsko-kołobrzeskiej, łomżyńskiej, opolskiej, kieleckiej, ełckiej, legnickiej, siedleckiej, włocławskiej, toruńskiej i pelplińskiej.
CZYTAJ DALEJ

Paprocka: prezydent podpisał ustawę o wolnej Wigilii, skieruje ją do TK w trybie kontroli następczej

2024-12-27 16:54

[ TEMATY ]

ustawa

Prezydent Andrzej Duda

wolna Wigilia

Karol Porwich/Niedziela

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda zdecydował o podpisaniu ustawy o wolnej Wigilii i skierowaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej, m.in. ze względu na uwagi organizacji pracowników, że regulacja dyskryminuje pracowników handlu - poinformowała PAP szefowa KPRP Małgorzata Paprocka.

Paprocka przekazała w piątkowej rozmowie z PAP, że nowelizacja ustawy o dniach wolnych od pracy zostanie poddana kontroli przez TK z uwagi na wątpliwości, które były podnoszone przede wszystkim podczas rozmów prowadzonych w Pałacu Prezydenckim z przedstawicielami pracodawców i pracowników. Dodała, że w ich trakcie podnoszono kwestie braku konsultacji ustawy i zaskoczenia obu stron tymi przepisami.
CZYTAJ DALEJ

Sztuczne spory

2024-12-28 06:26

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Czy kłótnie o politykę przy okazji świąt to pokłosie już istniejących podziałów w rodzinie, czy ich przyczyna? To pytanie może wydawać się trochę typu: „czy pierwsze było jajko, czy kura?”, ale wbrew pozorom dotyka źródła problemu. Jeśli między dziećmi, a rodzicami jest wszystko dobrze, porozumiewają się w większości spraw, a gdy się różnią, to umieją sobie z tym radzić, a jedyne o co się kłócą, to polityka i robią to tak, że wióry lecą, to rzeczywiście lepiej sobie po prostu odpuścić dyskusje na te tematy i nie psuć nawzajem krwi, szczególnie, że wiele z tych sporów i tak nie „rozwiążą”, a tylko mogą sobie pogorszyć wzajemne relacje.

Jeśli jednak różnica zdań dotyczy wielu sfer, a polityka jest tylko tym najgorętszym nośnikiem, to rzeczywiście jest tu może coś więcej do przepracowania?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję