Bł. Stanisław Starowieyski (1895-1941), panicz z Ustrobnej, początkowo wesoły chłopiec, lubiący żarty i jazdę konną bardziej niż naukę, był uczniem jezuickiej szkoły w Chyrowie i maturzystą z 1914 r. Dziedzic w Łaszczowie, zainteresowany literaturą polską, zakochany w ojczyźnie i kulturze, znany był jako wspaniały ojciec i gospodarz, utalentowany nauczyciel tradycji polskiej i patriotyzmu dla swoich dzieci, zasłużony żołnierz oraz zamożny ziemianin o społecznym entuzjazmie pozytywisty. Bł. Stanisław pozostał w pamięci jako serdecznie dobry człowiek o niezwykle rozwiniętej pobożności, zatroskany o los potrzebującego, organizator życia społecznego i religijnego w międzywojennej Polsce, przewodnik Sodalicji Mariańskiej, Ligi Katolickiej i Akcji Katolickiej zamojskiej i lubelskiej, a w końcu męczennik niemieckich obozów koncentracyjnych.
Za całe jego życie podsumowane beatyfikacją dziękowali członkowie i sympatycy Akcji Katolickiej Archidiecezji Lubelskiej. Spotkanie wokół postaci bł. Stanisława i sympozjum naukowe poświęcone osobie i dziełu w 70. rocznicę śmierci rozpoczęła Msza św. z udziałem syna Błogosławionego, Andrzeja i ks. prof. Marka Starowieyskiego, bratanka bł. Stanisława. W spotkaniu wzięły udział poczty sztandarowe szkół im. bł. St. Starowieyskiego: Szkoły Podstawowej w Bratkówce, Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Łaszczowie oraz poczet sztandarowy Akcji Katolickiej, której bł. Stanisław patronuje. Wśród delegacji z innych diecezji były siostry Franciszkanki z Łabuń, które opiekują się grobem bł. Stanisława Starowieyskiego. W tamtejszym klasztorze jedną z sal nazwano jego imieniem. Gości powitała prezes Zarządu IAKAL Małgorzata Stacharska. W sesji brali udział: ks. dr Tomasz Kaczmarek - postulator generalny procesu beatyfikacyjnego 108 męczenników, ks. prof. Jarosław Popławski, ks. Zbigniew Kulik - znawca postaci bł. Stanisława oraz Halina Szydełko - prezes Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej w Polsce.
Mija 12 lat od kiedy Stanisław Starowieyski głosem Jana Pawła II został zaliczony w poczet błogosławionych. Jako świecki stał się duchowym ojcem nie tylko dla swojej rodziny biologicznej, lecz i dla rzeszy ludzi, których zebrał wokół idei Akcji Katolickiej, nie dla wszystkich w jego czasach tak oczywistej. To, co proponuje bł. Stanisław w kwestii wychowania, kształtowania człowieka nawet już dorosłego, lecz nadal dążącego do pewnych ideałów, wciąż jest aktualne. Jako inicjator dzieł charytatywnych i religijnych był człowiekiem o ugruntowanej pobożności i obrońcą polskości. Dostrzegał rolę apostolstwa świeckich. Kierowany troską o rodziny wiejskie, chciał zaradzić ich nędzy materialnej, ale i obudzić potencjał do doskonalenia duchowego i życia z Bogiem. W każdej sytuacji starał się uszanować człowieka i przyjmować go jak Chrystusa, ale pilnował, aby udzielana przez niego pomoc materialna nie marnowała się. Żył w surowości i dyscyplinie wraz z żoną Marią, która bardzo dobrze rozumiała ideały propagowane przez męża. Sama mocno angażowała się społecznie, rozpowszechniała pisma katolickie. Wspólnie zdecydowali, że nie odbudują pałacu, ale zamieszkają skromniej. Syn błogosławionego, Andrzej, zaznaczył, że kiedy myśli o ojcu, widzi rodziców razem, ponieważ idee, wspólny kierunek działania, jednoczyły ich. Matka zarządzała domem, a nie było to wówczas łatwe. Ojciec mógł więcej angażować się „dla ludzi”. Nie zaniedbywał rodziny. Czas spędzany z ojcem na czytaniu i zabawach w domu p. Andrzej wspomina jako najlepszy w życiu. Stanisław musiał ponadto wiele się uczyć, dokształcać, bo tego wymagało zarządzanie olbrzymim gospodarstwem, w którego skład wchodziły hektary łąk, stawy, ziemia uprawna. We wszystko, w każdą najmniejszą pracę, jak wspomina p. Andrzej, ojciec wkładał całego siebie. Był bardzo sumienny i obowiązkowy.
Mottem pracowitego życia bł. Stanisława może być przesłanie zapisane w Dzienniku bł. Edmunda Bojanowskiego: „Każda dobra dusza jest jako ta świeca, co sama się spala, a innym przyświeca”. Taki był bł. Stanisław. W pełni okazało się to w obozie, gdy ostatecznie bliski śmierci z wycieńczenia i prześladowań, myślał jeszcze o pocieszaniu innych, o spowiedzi u ks. Dominika Maja, swojego proboszcza i przyjaciela, również więźnia Dachau, a w liście do żony pytał o losy jednego z włościan, który miał otrzymać drewno na opał. Bł. Stanisław wybrał dewizę: „Chcę służyć Bogu i Ojczyźnie”. Kościół potwierdził znaczenie jego postawy dla rozwoju wiary, miłości społecznej i nadziei. Starowieyski, niestrudzony działacz katolicki, wybrał drogę świeckiego katolika, świadka Chrystusa w świecie i dla świata. Nie oszczędzał siebie i wyznawał zasadę całkowitego poświęcenia dla sprawy. Fundament wszystkiego to modlitwa i Bóg, później praca. To tylko ogólne słowa-klucze związane z jego osobą. Żyje dziś w pamięci Akcji Katolickiej, której jest patronem i wzorem. Wszyscy, którym ta pamięć jest droga, modlą się o jego kanonizację, wracając myślami do zdarzeń z jego życia i rozmów z Błogosławionym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu