Reklama
Ludzie docierający po wojnie na Dolny Śląsk z najróżniejszych stron II Rzeczypospolitej przywozili ze sobą nie tylko to, co udało im się załadować do wagonów. Przybywali tu ze swoją kulturą, religijnością, odmiennymi sposobami uprawiana ziemi, a nawet tradycją kulinarną. Przez ponad 60 lat udało się te odmienności ze sobą pogodzić i obecnie mówi się już o coraz silniejszej tożsamości regionalnej. Dolnoślązacy przestają być przybyszami, coraz mocniej wrastają w tę ziemię i tworzą jej historię, nie zapominając wszak o przeszłości.
Kilka lat temu, kiedy ministrem kultury i dziedzictwa narodowego był Kazimierz Ujazdowski, powstał projekt, aby we Wrocławiu utworzyć Muzeum Ziem Zachodnich. Jego zadaniem byłoby dokumentowanie dziejów ludzi, którzy zmuszeni byli do opuszczenia swoich małych ojczyzn i przeniesienia się na te ziemie. Założeniem twórców tego projektu było także uchwycenie i utrwalenie powolnego procesu kształtowania się nowej społeczności, otwartej, z odwagą podejmującej wyzwania, budującej nowe życie na obcej ziemi. Była to wielka szansa, by Dolnoślązacy mogli światu pokazać, kim naprawdę są. Niestety, decyzją ministra Bogdana Zdrojewskiego projekt ten został wstrzymany. Szkoda, bo to, co wydarzyło się na Dolnym Śląsku, nie miało precedensu w dziejach świata. Wymiana ludności na niespotykaną dotąd skalę była dramatem dla wszystkich. Dlatego też zapisanie historii jest konieczne, tym bardziej że niestety świadkowie wymierają, a tuż obok w Berlinie Erika Steinbach usiłuje otworzyć Muzeum Wypędzonych, dokumentujące przesiedlenia Niemców.
Szukanie korzeni
Niezależnie od przeciwności proces tworzenia się silnej tożsamości lokalnej postępuje. Mieszkańcy Dolnego Śląska coraz bardziej czują się u siebie i coraz chętniej szukają swoich korzeni. Oczywiście nie jest to proste. Z pewnością łatwiej jest we Wrocławiu, który jest prężnym ośrodkiem kulturalnym i oświatowym. Dysponuje też większymi funduszami. Jednak i lokalnie mieszkańcy biorą sprawy w swoje ręce. Pielęgnują przeszłość, zbierają pamiątki rodzinne, pomagają rodakom pozostałym na Wschodzie. W każdej niemal wsi i mieście działają stowarzyszenia kresowe. W Legnicy piękną inicjatywą, która realizowana jest od wielu lat, są Wrześniowe Kresowiana, organizowane w Białej przez duszpasterstwo Kresowian i Sybiraków. Jest to doroczna impreza gromadząca rzeszę rodaków niemal z całego Dolnego Śląska, którzy pragną razem modlić się, cieszyć się pięknem kultury kresowej, a także poznać lepiej swoją przeszłość. Na te spotkania przybywają całe rodziny. Zapraszani są także goście ze Wschodu, prezentują się zespoły ludowe pielęgnujące kresowe tradycje na Dolnym Śląsku. „Chodzi o to - wyjaśnia organizator ks. Krzysztof Bojko - aby wiedzieć, skąd nasz ród”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Centrum Kultury Kresowej
Przy parafii św. Wojciecha w Legnicy z inicjatywy Stowarzyszenia „Kresy Przeszłość i Przyszłość” powstaje „Dom Pamięci”. Będą tam gromadzone archiwalia, dokumenty i pamiątki, które należy ocalić od zniszczenia. Wielu starszych ludzi nie ma komu przekazać swoich pamiątek rodzinnych przywiezionych na Dolny Śląsk. Dla ich dzieci i wnuków nie stanowią one żadnej wartości. Można więc będzie je tu oddać. „Zdjęcia, dokumenty, Biblia, krzyż stojący zawsze na honorowym miejscu, wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej. Były to przedmioty tak oczywiste w moim życiu, że nawet nie zastanawiałem się, dlaczego one tu są. Dzisiaj - wyznaje ks. Bojko - patrzę na te pamiątki zupełnie inaczej. Dostrzegam ich wartość historyczną i kulturową. Mam świadomość, że gdy znikną, zniknie też prawda o przeszłości, którą tworzyła moja rodzina”. Założeniem Stowarzyszenia jest stworzenie takiego miejsca, które będzie służyło następnym pokoleniom jako centrum kultury kresowej. Obok „Domu Pamięci” stanie budowana z datków Kresowian Kaplica Ostrobramska. Będzie to miejsce wspólnej modlitwy.
Rola Kościoła w budowaniu lokalnej tożsamości
Historycy i socjologowie są zgodni, że rola, jaką odegrał Kościół i katolicyzm w integrowaniu Dolnego Śląska z resztą Polski oraz tworzeniu poczucia wspólnoty u ludzi, którzy przybyli ze wszystkich stron świata, jest nie do przecenienia. I nie chodzi tu jedynie o wielkie spektakularne sprawy, jak zainicjowany przez kard. Kominka list biskupów polskich do biskupów niemieckich, ale o codzienne nieraz żmudne działanie na rzecz polskości. Tworzenie parafialnych wspólnot, kół różańcowych, chórów, troska o zabytkowe budynki sakralne, szlaki pielgrzymkowe, pielęgnowanie świątecznych tradycji kulinarnych, nieraz jakże różnorodnych. Ileż w okresie wielkanocnym czy bożonarodzeniowym organizowanych jest w naszych parafiach spotkań, wspólnych wigilii czy kiermaszów. Ileż działa chórów czy zespołów ludowych, kresowych, które pielęgnują piękne patriotyczne tradycje. Ludzie to doceniają. Pięknym gestem wdzięczności mieszkańców Bolesławca za pracę Sióstr Adoratorek, które towarzyszyły im przez całe pokolenia, było ogłoszenie ich założycielki św. Marii de Matias patronką miasta. Budowanie tożsamości nie jest procesem łatwym, ale warto, bo wtedy wiemy, kim jesteśmy.