Reklama

Tak oto bije czas...

Niedziela przemyska 1/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Vulnerant omnes, ultima necat - wszystkie ranią, jedna z nich zabija - takie napisy umieszczano w dawnych czasach na kościelnych zegarach. Dzisiaj, kiedy z lękiem stajemy u progu Nowego Roku i robimy rozmaite bilanse i postanowienia, bardziej niż w inne dni odczuwamy upływ czasu. Czas zaś jest własnością stworzoną przez Boga, ale już sposób jego pomiaru wyszedł od człowieka.
Możemy powiedzieć, że pierwszy Sylwester - pełen lęków i obaw Rzymianie obchodzili w roku 999, kiedy papieżem był Sylwester II (tajemniczy Gerbert Aurilac, któremu przypisywano nadzwyczajne cechy i umiejętności, posądzając go nawet o kontakty z diabłem). Wtedy to pojawiły się różne, mniej lub bardziej niewiarygodne proroctwa wieszczące koniec świata. A musimy pamiętać, że cywilizacja średniowieczna była cywilizacją wszechogarniającego strachu. Gdy minął ten dzień, i po północy ludzie spostrzegli, że świat nadal istnieje, wówczas to Ojciec Święty Sylwester II udzielił po raz pierwszy w historii błogosławieństwa Urbi et Orbi („miastu i światu”).
Najdoskonalszy sposób obliczania czasu - oparty na obserwacji Słońca - zastosowali Egipcjanie. Na nim wzorował się rzymski wódz Juliusz Cezar, który w 46 r. p.n.e. wprowadził kalendarz, który zasadniczo wpłynał na sposób liczenia czasu w Europie, aż do reformy papieża Grzegorza XIII w 1582 r. Kościół w odmienny sposób liczył mijający czas: opierał się bowiem na tzw. tablicach paschalnych ustalających datę świąt Wielkiej Nocy, która była odniesieniem dla innych ruchomych świąt w ciągu roku. Tablice takie opracował już w VI wieku mnich Dionizy Mały. On to również ustalił moment narodzin Chrystusa, od którego liczy się kolejne lata tzw. nowej ery - był to dzień 25 grudnia 753 r. od założenia Rzymu, a za pierwszy rok swej ery uznał rok 754. Dziś wiadomo, że uczony mnich popełnił błąd rzędu 5-6 lat. Na soborze nicejskim w 325 r. ustalono, iż święta Wielkiej Nocy przypadać będą w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca, po równonocy wiosennej 21 marca (a więc między 22 marca a 25 kwietnia). Wspomniany papież Grzegorz XIII wprowadzając reformę kalendarza postanowił, iż równonoc zawsze przypadać będzie 21 marca, zarządził także że po 4 października 1582 r. nastąpi od razu 15 października. Papież stwierdził także, że rok jest przestępny jeśli dzieli się bez reszty przez 4, ale nie przez 100, chyba że dzieli się przez 400. W 1474 r. Kasper Straube, drukarz krakowski, wydał pierwszy kalendarz ścienny, zaś w 1516 r. Jan Haller wydrukował pierwszy kalendarz w języku polskim.
Świętowanie Nowego Roku 1 stycznia zaproponował sam Juliusz Cezar, kiedy 1 stycznia 46 r. p.n.e., wprowadził swój kalendarz tzw. juliański. W starożytnym Rzymie obchodzono wówczas święto Janusa - boga początku. W średniowieczu na ziemiach polskich posługiwano się w kalendarzu tzw. stylem Narodzenia Pańskiego (Nativitate Domini), tzn. Nowy Rok świętowano 25 grudnia. Warto wspomnieć, że stosowała go również kuria papieska, Niemcy, Szwecja, Czechy, Anglia. Jednak źródła dyplomatyczne (korespondencja monarsza) wprowadzają od trzynastego stulecia tzw. styl Obrzezania liczący początek roku od 1 stycznia i tenże w czasach późniejszych masowo się rozpowszechnił. Kalendarz kościelny określał poszczególne dni miesiąca w stosunku do określonego święta (np. dzień przed jakimś świętem - ante festum lub post festum - po jakimś święcie). Cechą charakterystyczną takich kalendarzy było również wiązanie każdego dnia ze wspomnieniem jakiegoś świętego; równocześnie wpisywano w kalendarzach tzw. perykopy - czyli wyjątki z Pisma Świętego czytane w danym dniu. W XIII wieku wprowadzono zwyczaj oznaczania kolorem czerwonym rangę danego święta. Świętami ruchomymi były niedziele, które określano stosownie do pierwszych słów tzw. Introitu (czyli wyjątku z Pisma Świętego na dany dzień). Niedziele dzielono zatem na: tzw. niedziele adwentowe, po Trzech Królach, niedziele Wielkiego Postu, niedziele wielkanocne, niedziele zwykłe czy np. po Zielonych Świątkach.
Upływ czasu mierzono początkowo za pomocą zegarów słonecznych, później klepsydr oraz świec (które specjalnie nacinano, dzieląc je na mniejsze odcinki). W XIV stuleciu pojawiły się we Włoszech zegary mechaniczne, dzięki którym dobę zaczęto dzielić na równe odcinki czasu - na tarczy umieszczano 24 równe godziny, które po kolei, jeszcze bez minut wskazywała jednoramienna wskazówka. W Polsce pierwsze mechaniczne zegary pojawiły się w 1367 r. we Wrocławiu oraz w 1390 r. w Krakowie. Jak wielką wagę przywiązywano do upływu czasu świadczy fresk Lorenzettiego z XIV wieku, gdzie alegorię dobrych rządów przedstawiono z klepsydrą. Klepsydrę znajdziemy w pracowni św. Hieronima przedstawionego na obrazie Antonio da Fabriano z 1451 r. To specyficzne narzędzie czasu towarzyszy przedstawieniom śmierci wielu świętych: klepsydrę widzimy na obrazie Bartolome Carducho „Śmierć św. Franciszka” z 1593 r. jak również zobaczymy ją przy śmierci św. Urszuli autorstwa Vittore Carpaccio z 1495 r. Klepsydra towarzyszy też zatroskanemu o los rozebranej Rzeczypospolitej królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu namalowanemu przez Marcello Bacciarellego w XVIII stuleciu.
Jakub Teodor Trembecki, polski poeta przełomu XVII i XVIII wieku, nawrócony na katolicyzm z kalwinizmu w jednym ze swoich utworów „Zegarze bojaźni bożej” posługując się metaforą bijącego zegara przypomina czytelnikom, że mimo upływającego czasu ludzie żyją tak jakby mieli żyć wiecznie grzeszą przy tym straszliwie obrażając Boga. Dwadzieścia cztery zwrotki symbolizują godziny, a każda zaczyna się słowami „zegar bije”, potęgując napięcie u czytelnika, a wraz z upływem godzin dochodzimy do śmierci i sądu ostatecznego. Piękną metaforę czasu przedstawił poeta amerykański Edgar Allan Poe (1809-49), który pisał: „Posłuchaj, tak oto bije czas, a czas to kroki zabójcy”. Jan Paweł II powtarzał często słowa przeczytane w dzieciństwie na wieży kościoła w rodzinnych Wadowicach: „Czas ucieka wieczność czeka”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O Marii Okońskiej „Kobiecie mężnej i ofiarnej w służbie Kościołowi” podczas konferencji na Jasnej Górze

2024-05-11 14:05

[ TEMATY ]

Jasna Góra

BP JG

„Mamy jedno życie, którego nie wolno zmarnować” - głosiła jej dewiza. Co dzisiaj może powiedzieć współczesnej kobiecie Maria Okońska, uczestniczka powstania warszawskiego, niestrudzona apostołka w trudnych czasach reżimu komunistycznego, bliska współpracownica Prymasa Tysiąclecia? Zastanawiano się nad tym podczas odbywającej się na Jasnej Górze konferencji.

Poświęcona jest ona życiu, duchowości, dziełu założycielki Instytutu Prymasa Wyszyńskiego, który od początku swojej działalności jest związany z Jasną Góra. Spotkanie zatytułowane „Kobieta mężna i ofiarna w służbie Kościołowi” zorganizowane zostało przez Instytut Prymasa Wyszyńskiego i Klasztor OO. Paulinów na Jasnej Górze.

CZYTAJ DALEJ

Entuzjazm głoszenia Ewangelii

2024-05-09 10:50

[ TEMATY ]

wniebowstąpienie

O. prof. Zdzisław Kijas

Monika Książek

Duchowy entuzjazm, z jakim apostołowie głosili prawdę o Chrystusie zmartwychwstałym, był znakiem dla innych, że mówili prawdę.

Wniebowstąpienie Pańskie Ewangelia (Łk 24, 46-53)

CZYTAJ DALEJ

Film "Brat Brata" o Jerzym Marszałkowiczu [Zaproszenie na premierę]

2024-05-12 15:18

Agnieszka Bugała

br. Jerzy Adam Marszałkowicz

br. Jerzy Adam Marszałkowicz

13 maja o godz. 16:30 w Kinie “Nowe Horyzonty” we Wrocławiu odbędzie się premiera filmu “Brat brata” w reżyserii Andrzeja Kotwicy. O filmie poświęconym Jerzemu Marszałkowiczowi opowiada ks. Aleksander Radecki.

Osoby skupione wokół tej produkcji długo zastanawiały się, jaki tytuł nadać temu filmowi: - Toczyła się bardzo burzliwa dyskusja wśród wszystkich zainteresowanych i był cały szereg innych propozycji. Ostatecznie zwyciężyła koncepcja “Brat brata”. Warto tu zaznaczyć, że odpowiednie nazwanie “Jureczka” było trudne. Z jednej strony chodził w sutannie, ale my wiemy, że święceń nie miał. W Towarzystwie Pomocy Brata Alberta Chmielowskiego nazywano go bratem. Podopieczni nazywali go różnie. Nazywali go m.in “ojczulkiem”. Sam tytuł: “Brat brata odczytuje podwójnie. Brat w kontekście jego relacji z bezdomnymi mężczyznami, bo głównie się nimi zajmował i brat św. br. Alberta Chmielowskiego. Nie da się ukryć, że tak jak znałem ks. Jerzego Marszałkowicza, dla niego ideałem niemal we wszystkim był św. brat Albert Chmielowski i zawsze się odwoływał do niego - zaznaczyl ks. Radecki, dodając: - I w swoim stylu nie chciał zgubić tego sposobu potraktowania bezdomnego. Brat Albert Chmielowski widział Chrystusa sponiewieranego w tych bezdomnych. Więc stąd moim zdaniem tytuł: “Brat Brata” - brat brata świętego Alberta Chmielowskiego i brat brata bezdomnego. Tak ja rozumiem ten tytuł.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję