Każda pielgrzymka to takie rekolekcje w drodze - z codzienną Eucharystią, spowiedzią, konferencjami. Nie inaczej jest z pielgrzymką rolników. Pątnicy podkreślają, że jest to dla nich czas zatrzymania się, oderwania od zabieganej codzienności, a także spotkania z Bogiem i drugim człowiekiem. Każdy z nich niesie do Maryi „swoje sprawy” - o niektórych mówią głośno, inne są schowane głęboko w sercu. Ponieważ jest to pielgrzymka rolników, w jej trakcie wymadlane są też łaski potrzebne na czas plonów i zasiewów. - To moja pierwsza pielgrzymka. Zdecydowałam się pójść, bo czułam silną wewnętrzną potrzebę, prosił mnie również o to ksiądz proboszcz. 30 czerwca obchodziliśmy z mężem 22. rocznicę ślubu i idę właśnie w tej intencji, byśmy wytrwali przy sobie do końca, żebyśmy razem doczekali starości - mówi Alicja Stasiakiewicz z Moczyc, która podczas pielgrzymki będzie dbać o zaopatrzenie.
Pątników pożegnał bp Paweł Socha, a także rodziny i przyjaciele. Niektórzy towarzyszyli pielgrzymom przez pierwsze kilka kilometrów. Wędrujących swoją codzienną modlitwą wspierać będą duchowi pielgrzymi, czyli osoby, które z różnych powodów, np. ze względu na wiek, chorobę lub pracę, nie mogą we wspólnej wędrówce uczestniczyć.
Pierwsze lata pielgrzymki rolników, zwanej też klenicką, nie były dla pątników łatwe - zatrzymywano ich, inwigilowano, szczególnie, że nieśli ze sobą również solidarnościowe hasła na transparentach, a w drodze śpiewali pieśni patriotyczne. - Kiedy ta pielgrzymka wyruszała po raz pierwszy, wtedy jeszcze z Klenicy, baliśmy się, że w ogóle nie będzie mogła wyruszyć, bo przyszedł zakaz. Odwołaliśmy się od niego, a ponieważ nie otrzymaliśmy na czas odpowiedzi, zdecydowaliśmy się wyruszyć mimo wszystko - wspomina bp Paweł Socha. - I do dnia dzisiejszego staramy się kontynuować tradycje tej szczególnej modlitwy - dodaje.
Dziś pielgrzymi mogą cieszyć się pełnią wolności, ale i tak są pewnym znakiem sprzeciwu. Pokazują skoncentrowanemu na sobie światu, że można inaczej - piękniej, głębiej, ofiarniej. O owoce pielgrzymki nie muszą się martwić, przecież zaczynają z Matką Bożą Królową Pokoju, a kończą u stóp Pani Jasnogórskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu