Reklama

Proboszcz kielecczyzny - ofiara Majdanka

Podczas II wojny światowej wielu kapłanów poniosło śmierć z rąk okupanta. Modlimy się za nich w rocznicę ich śmierci, wspominamy we wrześniu, gdy mija 73. rocznica wybuchu II wojny światowej. Jeden z nich to ks. Walery Kozłowski (1903-1943) - kapłan diecezji kieleckiej, w którego życie brutalnie wkroczyła niemiecka okupacja. Był jednym z gorliwszych, choć dzisiaj mało znanych proboszczów lat 30/40 XX wieku - budowniczym parafii i pierwszego kościoła w Skorzeszycach, reformatorem życia duchowego parafii w Krzcięcicach, skąd gestapo zabrało go w drogę, z której nikt nie wracał. Wycieńczony więzieniem i przesłuchaniami zmarł 10 lipca 1943 r. w Majdanku, w 40. roku życia i 15. roku kapłaństwa

Niedziela kielecka 36/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Obrał sobie stan kapłański i pracował dzielnie”

Takie słowa zapisał autor w kronice parafialnej Krzcięcic z czasów wojny (był to proboszcz katedralny z Katowic, ks. Karol Mathea, poproszony przez bp. Kaczmarka o pomoc po aresztowaniach księży w diecezji kieleckiej). Tę oprawną w skórę kronikę ks. Kozłowski - nowy proboszcz w Krzcięcicach osobiście założył i rozpoczął, traktując to jako „zadanie na czas wojny”.
Przyszły proboszcz w Skorzeszycach i Krzcięcicach urodził się 21 marca 1903 r. w Olesznie. Wychowywany był w wielkiej miłości przez mamę Stefanię (o relacjach matki i syna świadczy treść grypsów zachowanych w Archiwum Diecezjalnym w Kielcach), dorastał w zasadzie jako półsierota - ojciec Teofil zmarł, gdy Walery był malutki. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Małogoszczu, najpierw wybrał Seminarium Nauczycielskie w Jędrzejowie, a dopiero „potem obrał sobie stan duchowny”.
Jako wikariusz pracował w Pińczowie (1928-31), w Miechowie (1931-32), w Cisowie (1932-34). W 1934 r. została erygowana nowa parafia Skorzeszyce, a zadanie utworzenia wspólnoty parafialnej i budowy kościoła powierzono właśnie ks. Waleremu Kozłowskiemu. „Nie lada praca czekała pierwszego naszego proboszcza. Z wyjątkiem malutkiej kapliczki i skrawka gruntu gromadzkiego nie zastał nic” - wspominali parafianie na łamach przedwojennej „Gazety Tygodniowej”.
W ciągu 4 lat udało mu się bardzo wiele: zbudować pierwszy kościół pw. św. Rozalii i ozdobić wnętrze rękami artysty z Warszawy - Z. Kowalskiego, wznieść „budynki plebańskie”, poszerzyć plac, ludzi „skonsolidować” (Archiwum Diecezjalne, XK - 46, a, b). „Zaledwie słońce wzeszło, a już chodził ten kapłan po wszystkich domach swojej parafii jak kwestarz, zbierał składki na budowę kościoła. Widać go było przy pracach na placu budowy i na rusztowaniach wysoko” - czytamy tamże. Był także cenionym kaznodzieją. Słaby fizycznie (wspominają to kroniki i archiwalia), „duchem i gorliwością był silny (...). Kapłan ten posiadał dar pięknej wymowy i był płomiennym kaznodzieją. Jego słowa rzucane z ambony były tak przekonywające, że trafiały do najbardziej zatwardziałych serc”. Przeprowadził wiele serii rekolekcji w diecezji. Został wicedziekanem dekanatu daleszyckiego.
Toteż gdy decyzją bp. Augustyna Łosińskiego miał przenieść się do Krzcięcic, w kościele w Skorzeszycach powstał „jeden ogromny szloch”, o czym donosiła „Gazeta Tygodniowa” z 22 maja 1938 r. „A w sam dzień odjazdu księdza proboszcza pomimo, że wypadł w dzień roboczy, parafianie na mszę św. zgromadzili się jak w największe święto (...). Najwięcej wzruszającą była chwila, gdy każdy ze łzami w oczach cisnął się do rąk ks. prob., dziękując za pracę i życząc zdrowia i błogosławieństwa Bożego (...) Banderia odprowadziła ks. prob. aż do granic parafii. Na ostatek jeden ze strażaków Antoni Sławeta w pięknych słowach pożegnał księdza. (…). Już odjechał w towarzystwie banderii strażaków, a myśmy jeszcze długo, długo stali na miejscu...”.
W Skorzeszycach wdzięczni parafianie ufundowali pierwszemu proboszczowi tablicę pamiątkową w nowym kościele, wznoszonym w latach 1985-1991.

Reklama

Na probostwie w Krzcięcicach

Nowy proboszcz zanotował w kronice, że urzekły go piękne żebrowania sklepienia i piękno wielkiego ołtarza, zaciekawiło go miejsce i „praca w tak trudnych warunkach”, w które „dostał się końmi, z trudem, po błotnistej drodze” i „gdzie wszystko było w opłakanym stanie”, a „cmentarz przedstawiał się rozpaczliwie, był pastwiskiem, był publiczną prawie drogą”.
Jest rok 1938, nowy proboszcz zabiera się do pracy: remontuje plebanię, powołuje Radę Parafialną i Komitet Budowy Cmentarza, porządkuje kancelarię parafialną, sadzi drzewa owocowe w ogrodzie, szuka nowego organisty, poznaje życie w sąsiednich parafiach. W swoich kazaniach podnosi problem i potrzebę regularnego życia sakramentalnego i uczestnictwa w niedzielnych Mszach św. (przed jego przybyciem kościół nawet na sumie „świecił pustkami”). Wielu, zbyt wielu w parafii Krzcięcice hołdowało zasadzie zaledwie pięciokrotnego dorocznego uczestnictwa w Eucharystii (a wtedy, tzn. np. w Wielki Piątek, odpust, Zaduszki czy na Rezurekcji - „była wielka ciżba w kościele”). Proboszcz wprowadził więc nabożeństwo pierwszych piątków miesiąca, ale efekty - uczestnictwo parafian, nie były zadowalające. Znacznie wzrosła za to liczba intencji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

We wdzięcznej pamięci

Maria Kopeć z domu Michalska, starsza pani mieszkająca całe życie w parafii Krzcięcice (dzisiaj z rodziną we wsi Zagórze), to jedna z tych osób, która do dzisiaj zamawia Mszę św. za spokój duszy dawnego proboszcza, nauczyciela religii i - jak mówi - „swojego dobrodzieja”, który w czasach wojennej biedy zatroszczył się o edukację wiejskiego dziecka. - Raz spotkał mnie na łące i pyta, czy chodzę do szkoły? - Dał mi wtedy na zeszyty. A po Mszy św. w kościele zatrzymał mnie i mówi, żebym wzięła spis książek do szkoły od kierownika z Deszna. Za trzy dni miałam wszystkie książki, i tak przez trzy lata - książki, zeszyty - pani Maria ze łzami w oczach wspomina dobroć księdza. - Pasałam gęsi i usnęłam za żytem, a on tamtędy biegał na cmentarz (wtedy Ksiądz Proboszcz grodził nasz cmentarz parafialny). Zbudził mnie i powiada: - Nie śpij, bo się zaziębisz - i dał mi cukierków. Jakiż to wtedy był rarytas! Grałyśmy z koleżankami w kamyczki przy tym grodzonym kościele, zawsze przystanął, zapytał i choć kilka tych cukiereczków nam dał - wspomina pani Maria. Cmentarza ks. Kozłowski już nie zdążył w całości ogrodzić, gdyż gestapo zabrało go do Majdanka. Ogrodzenie musiało być robione solidnie, bo po części zachowało się po dziś dzień. - Uczciwy i dobry był człowiek (…), wciąż widzę, jak go Niemcy z innymi tą furą zabrali i widzę siebie - jak biegnę za tą furą, z płaczem - mówi wzruszona pani Maria.
W zaświadczeniu nadesłanym do parafii Krzcięcice z Majdanka, napisano m.in.: „Ks. Kozłowski Walery, syn Teofila i Stefanii, ur. 21.III.1903 w Olesznie, był więźniem obozu koncentracyjnego na Majdanku. W dokumentach brak daty przybycia do obozu. Od 15.II.1943 r. otrzymywał paczki. Zmarł w obozie 10.VII.1943”.
Wdzięczni parafianie ufundowali swojemu proboszczowi pamiątkowy pomnik, stojący przy parafialnym kościele obok krzyża misyjnego.

Reklama

Więzień

Aresztantów z Krzcięcic, w tym proboszcza, gestapo zabrało do Jędrzejowa, następnie do więzienia w Radomiu, a w początkach 1943 r. - ksiądz trafił do obozu koncentracyjnego w Majdanku. W listach i przesyłanych grypsach uskarżał się na wciąż słabnące zdrowie, przyjaciele i rodzina starali się więc dostarczać mu paczki żywnościowe i witaminy. Większość z tych paczek nie dochodziła do adresata. Szczególną wymowę mają grypsy adresowane do matki - więzień, nie chcąc jej niepokoić, oszczędza szczegółów, zapewnia o dobrym samopoczuciu. W grypsie opatrzonym nr 6 (w Archiwum Diecezjalnym w Kielcach jest ich 10), ks. Kozłowski pisze: „Kochana Matuś! Nie wiem, czy te kartki Ciebie zastaną, czy nie. Współczuję, że Matuś miałaś przejście z napadnięciem, ale Boża łaska nad Tobą, że tak łagodnie to przeszło. Ja jestem zdrowy, codziennie poprawiam się dzięki paczkom, tak że obecnie prawie wyglądam tak, jak wyjechałem z domu”. W grypsie nr 2 żali się i pociesza: „Matuś kochana! Jesteś tak blisko mnie, a jednak daleko, że nie mogę ucałować Twoich kochanych rąk. Wiem, żeś spracowana, a przy tym zmęczona zmartwieniem o mnie, ale nie rozpaczaj, modlitwa niech będzie dla ciebie balsamem (...)”.
Tymczasem w obozie trapiło więźnia wiele chorób: tyfus plamisty, czerwonka, gruźlica gardła, która stała się bezpośrednią przyczyną śmierci.
Ks. Kozłowski przeczuwając bliski koniec, spisał testament oraz specjalne słowa pożegnania, skierowane do bp. Czesława Kaczmarka i Kurii, a także do matki. Listy te przekazał za pośrednictwem jednego z zaufanych robotników (o nazwisku Wenediktow) z prośbą, aby zdeponować testament u serdecznego przyjaciela Edwarda Zawadzkiego w Świdniku k. Lublina (później zamieszkałego w Warszawie). Zmarł na ręku współwięźnia i przyjaciela Antoniego Bryńskiego - w jego relacji „przytomnie, z Maryją na ustach”. Gdy wiadomość dotarła do przyjaciół w Lublinie, w kościele św. Agnieszki zostało odprawione żałobne nabożeństwo, podobnie - w kościele w Krzcięcicach.
Edward Zawadzki pośmiertnie oddal przyjacielowi niejedną przysługę: zawiadomił matkę księdza, zapoznał ją z treścią grypsów i testamentu, zorganizował jej życie, a potem spisał znane mu informacje o Proboszczu Skorzeszyc i Krzcięcic, zabezpieczył listy i grypsy i całość posegregowanych materiałów przekazał do Archiwum Diecezjalnego w Kielcach.
Od początku niemieckiej okupacji istniał jasny plan walki z Kościołem, realizowany konsekwentnie i planowo. Areną śmierci stały się obozy koncentracyjne. W samym Dachau zginęło 2.794 kapłanów i zakonników z 231 narodowości, spośród których 1.773 to Polacy. Spośród 1.034 duchownych, którzy tam zginęli, 868 jest narodowości polskiej.
13 czerwca 1999 Jan Paweł II beatyfikował 108 Ofiar Faszyzmu, którzy w większości, bo aż 76 ze 108 błogosławionych - zostali zamordowani w obozach koncentracyjnych: 46 w Dachau, 14 w Auschwitz, kilku w Sachsenhausen i Stutthof. Dla diecezji kieleckiej najbardziej znamienity spośród nich to bł. ks. Józef Pawłowski. Wśród tych, którzy dzielili podobny los, jest ks. Walery Kozłowski.

* * *

MARIAN MUCHA wychował się i dotąd żyje niemal po sąsiedzku kościoła parafialnego św. Prokopa w Krzcięcicach. Urodził się w 1929 r., w czasach ks. Kozłowskiego był młodym, rezolutnym chłopakiem. - Pamiętam Księdza, pamiętam czas, jak nastał do Krzcięcic. Sprowadził się ze swoją matką i babką. Krewki był, ale bardzo pracowity - dużo chciał zrobić przy kościele, a to cmentarz grodził, a to drugą monstrancję dokupił (na 400-lecie kościoła, przyp. red.) - opowiada M. Mucha. Jego zdaniem, aresztowanie księdza wiąże się bezpośrednio z denuncjacją pewnej uciekinierki pochodzącej ze Stanisławowa, która była „konfidentką i kochanką miejscowego kapo”. Gdy przymusowo powołany przez niemieckiego okupanta komitet wiejski w Krzcięcicach miał wskazać osoby na roboty do Niemiec - wybrano, co oczywiste, tę właśnie niepopularną parę, która będąc w poprawnych stosunkach z gestapo - „zdała Niemcom cały komitet, w tym księdza proboszcza”. - Zabrali wtedy ks. Kozłowskiego, mojego ojca Stanisława Muchę, sołtysa Koniecznego, restauratora Kurka i nauczycielkę p. Chorowiczową. Ona jedna, jako znająca niemiecki i czasami służąca za tłumaczkę - przeżyła i wróciła do Krzcięcic. Dzisiaj po ponad 70 latach nikt już we wsi nie pamięta, czy wszystkie te aresztowane wówczas osoby pomagały partyzantom, czy były w ruchu oporu. - To także mogła być przyczyna zabrania ich przez gestapo - uważają mieszkańcy. Sprawa okoliczności aresztowania ks. Kozłowskiego wciąż czeka na solidną historyczną kwerendę.

W następnym numerze sylwetka Danieli Kaweckiej z Franciszkańskiego Zakonu Świeckich

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało w ub.r. z tabletki "dzień po"

2024-03-27 09:25

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że w ubiegłym roku 15-latki stanowiły 2 proc. osób korzystających z tabletki "dzień po". Dodała, że w tym czasie 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało z tabletki "dzień po".

W połowie marca Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy, "która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady". Jego zdaniem tabletka "dzień po" dostępna bez recepty dla osób niepełnoletnich jest "daleko idącą przesadą". Według prezydenta tabletka nadal powinna być wydawana na receptę, a w przypadku dziewczynek jej zażycie powinno być "decyzją rodzica".

CZYTAJ DALEJ

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę, silny moralny kręgosłup i niezależność myśli

2024-03-24 08:43

[ TEMATY ]

Ulmowie

Zbiory krewnych rodziny Ulmów

Wiktoria i Józef Ulmowie

Wiktoria i Józef Ulmowie

Bratanek błogosławionego Józefa Ulmy, Jerzy Ulma, opisał swojego wujka jako mężczyznę głębokiej wiary, którego cechował mocny kręgosłup moralny i niezależność myśli. O ciotce, Wiktorii Ulmie powiedział, że była kobietą niezwykle energiczną i pełną pasji.

W niedzielę przypada 80. rocznica śmierci Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci. Zostali oni zamordowani przez Niemców 24 marca 1944 r. za ratowanie Żydów, których Niemcy zabili jako pierwszych.

CZYTAJ DALEJ

Wielki Czwartek w archikatedrze przemyskiej

2024-03-29 10:59

Rafał Czepiński

Bp Krzysztof Chudzio

Bp Krzysztof Chudzio

Msza Święta Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek rozpoczęła obchody Triduum Paschalnego.

28 marca 2024 r. Eucharystii w Bazylice Archikatedralnej w Przemyślu przewodniczył bp Krzysztof Chudzio, a homilię wygłosił abp senior Józef Michalik.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję