W 1983 r. odbyła się druga pielgrzymka Ojca Świętego Jana Pawła
II w Polsce. Oficjalną okoliczność stanowił Jubileusz 600-lecia obecności
Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Faktem jest, że ten pobyt Papieża
różnił się diametralnie od poprzedniej wizyty, był jednak mimo powszechnego
przygnębienia pielgrzymką nadziei. Papież doświadczony zamachem na
swoje życie, po śmierci kard. Wyszyńskiego, po półtorarocznej gehennie
narodowego zniewolenia stanem wojennym przemierzał Polskę w ścisłej
obstawie milicyjnej, powszechnie znienawidzonej z powodu represji
na bezbronnych obywatelach, i po raz pierwszy w specjalnym pancernym
papamobilu.
Odpowiedzialni za bezpieczeństwo Papieża nakazali wtedy
zamknąć podwoje Sanktuarium na trzy dni. Tak więc ogromne rzesze
wiernych z niezwykłą determinacją, choć nie bez pretensji do gospodarzy
Klasztoru i władz porządkowych, trwały na modlitwie w deszczu, zimnie
i - jak zauważył kronikarz - w błocie. Również życie liturgiczne
przeniesione zostało poza obręb wałów. Na ulice wyniesiono konfesjonały,
pod wałami rozdawano Komunię św. W obręb Klasztoru wpuszczano jedynie
członków z obsługi rządu, którzy już po raz drugi poczuli się tutaj
faktycznymi gospodarzami. Z relacji świadków można wnosić, że najwyraźniej
cieszyli się z udanego manewru.
Pierwsze spotkanie z Ojcem Świętym w godzinie Apelu wzbudziło
u słuchaczy niezwykły entuzjazm, który nakazał zapomnieć o niewygodach
znoszonych z cierpliwością. Ojciec Święty mówił o odpowiedzialności
młodych "za wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. Przyznawanie
się do niej i służba jej interesom kosztuje wiele. Więcej niż Francuzów,
Niemców czy Amerykanów, ponieważ są wolni... Powiem jedno - stwierdził
dalej - że to, co kosztuje, właśnie stanowi wartość. Nie można być
prawdziwie wolnym bez rzetelnego i głębokiego stosunku do wartości.
Nie pragniemy takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała. Natomiast
czuwajmy przy wszystkim, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleń,
starając się wzbogacić to dziedzictwo".
Słowa powyższe nie podobały się władzom państwowym. Toteż
pospiesznie w dniu następnym o godz. 7.30 zjawiła się w Klasztorze
delegacja rządowa w składzie: min. Adam Łopatka, gen. Konrad Straszewski
i min. Jerzy Kuberski, którzy złożyli oficjalne oświadczenie. Zaprotestowali
w imieniu gen. Jaruzelskiego, że wieczorne kazanie do młodzieży miało
charakter "podburzający, nieprawdziwy i niesprawiedliwy". Do pisemnego
oświadczenia dodali swoje opinie o papieskiej chęci destabilizacji
sytuacji w kraju. Ze strony kościelnej zabrał wówczas głos kard.
Macharski i bp Dąbrowski. Oprócz tego, że delegaci rządowi otrzymali
dementi ustne, kilka godzin później otrzymali również pisemną opinię,
w której wyjaśniono, że Papież jako "nauczyciel wiary i moralności
miał prawo i obowiązek prowadzić dialog z konkretnym człowiekiem
i dlatego nie mógłby poprzestać na wypowiedziach ogólnikowych".
W kazaniu wygłoszonym podczas Sumy 19 czerwca Ojciec Święty
nie pominął, mimo powyższego "upomnienia", wątku patriotycznego.
Mówił wtedy: "Mamy bardzo trudne położenie geopolityczne. Mamy bardzo
trudne dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Bolesne
doświadczenia historii wyostrzyły naszą wrażliwość w zakresie podstawowych
praw człowieka i praw narodu: zwłaszcza prawa do wolności, do suwerennego
bytu, do poszanowania wolności sumienia i religii, praw ludzkiej
pracy... Mamy też różne ludzkie słabości i wady, i grzechy ciężkie,
o których stale musimy pamiętać - i stale z nich się wyzwalać".
Wymowne również były słowa podczas rannej Mszy św. skierowane
do Ojców Paulinów. Jan Paweł II mówił wówczas o wielkim posłannictwie
Zakonu w tym miejscu, gdzie trzeba bronić istotnych wartości Ojczyzny
i Kościoła. Zachęcając do wytrwałej służby w szafowaniu sakramentów,
mówił, aby przez posługę gospodarzy domu rosła Jasna Góra, rosła
i promieniowała wzrostem wewnętrznym, działaniem Ducha Bożego, działaniem
Służebnicy Pańskiej.
Do jasnogórskiego jubileuszu powracał Ojciec Święty kilka
razy na różnych miejscach swego pielgrzymowania po Ojczyźnie w 1983
r. Jeśli wierzyć ówczesnym plotkom, władze państwowe starały się
wywrzeć presję, by Ojciec Święty nie poruszał więcej spraw trudnych,
ale - jak się wydaje - bez skutku. Papież spotkał się z gen. Jaruzelskim,
a także z Lechem Wałęsą, co odczytano jako gest polityczny. Tak czy
inaczej, powstały liczne komentarze władz partyjnych na temat papieskich
wypowiedzi, w których nie podobały się słowa o służebnej roli Kościoła
i o "programie totalnej katolizacji Polski". Wyłapywano wiele innych
szczegółów, których nie sposób tu przytaczać - w każdym razie dopatrując
się w wypowiedziach chęci podburzania społeczeństwa lub schlebiania
awanturnictwu społecznemu.
Miesiąc po zakończeniu pielgrzymki papieskiej zniesiono
w Polsce stan wojenny (22 lipca 1983 r.) i ogłoszono częściową amnestię
wobec internowanych. Zwolniono wszystkich z wyjątkiem jedenastu "
szczególnie niebezpiecznych". Tymczasem owe spektakularne akcenty
sympatii władz i pozornie poprawne stosunki między państwem a Kościołem
niczego dobrego nie wróżyły. Kościół szukał w owych zmaganiach jakiegoś
złotego środka, który miał połączyć aspiracje społeczne z polityką
władz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu