Reklama

Opowieści (61)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Oknem na szeroki świat dla mieszkańców Dębic było radio. Przez wiele lat słuchano audycji radiowych na najtańszych odbiornikach kryształkowych ze słuchawkami, na tzw. detefonach. Najlepsze radio było zawsze u Dobrzyków, bo Jan, a potem jego syn Piotrek dokonywali cudów, aby polepszyć słyszalność Warszawy I, oraz uzyskać możliwość słuchania stacji zagranicznych. Ojciec Piotrka, przedwojenny samouk, robił wszystko bardzo dokładnie i można powiedzieć, że jego drewniane skrzynki z zamontowanymi urządzeniami radiowymi prezentowały się bardzo okazale. Piotrek nie miał takiej dokładności, ale eksperymentował i trzeba przyznać, że w wielu wypadkach miał lepsze rezultaty niż ojciec. W Polskim Radiu nadawano kiedyś audycję pt. Zrób to sam. Słuchacze mogli napisać do redakcji i otrzymać bezpłatnie różne rysunki i opisy, między innymi schemat jednolampowego wzmacniacza do radia na kryształek i zamiany kryształka na diodę. Piotrek był tym najbardziej zainteresowany i poprosił pisemnie o przysłanie takiego schematu, na który z wielką niecierpliwością czekał kilka tygodni. Jakaż była wielka radość chłopca, gdy otrzymał tak upragniony list z radia. W tym czasie nigdzie na wsi ani w małych miasteczkach nie było możliwości zdobycia jakiejkolwiek literatury dotyczącej radiotechniki, dlatego zrozumiała była radość Piotrka, który od razu wziął się do roboty. Aby zbudować taki odbiornik według dostarczonego planu, trzeba było najpierw zdobyć potrzebne części. To także nie było łatwe, bo w jedynym sklepie tej branży w powiecie zawsze czegoś brakowało. Poza tym trzeba kupić baterie do zasilania, bo wioska nie miała jeszcze prądu. Chłopiec pracował z ogromnym zapałem, wszystko zostało zmontowane na płytce z preszpanu i umieszczone w niewielkiej drewnianej skrzynce. Ojciec zrzędził, że to tylko strata pieniędzy, a na pewno nic z tego nie wyjdzie. Chłopiec nie dawał jednak za wygraną i dopiął swego. Tak bardzo chciał, aby wszystko zadziałało, tak się starał, ale w słuchawkach pojawił się na początku jakiś głośny szum, następnie gwizdy. Ojciec powiedział: - Od razu wiedziałem, że nic z tego nie wyjdzie. - Po chwili popłynęła dość głośna muzyka i znajomy refren piosenki "Gdy mi ciebie zabraknie. Piotrek tryumfował, ojciec nic nie mówił, ale widać, że też był zadowolony i trochę zazdrosny. W ten sposób w wiosce pojawił się pierwszy odbiornik lampowy. Za kilka lat Piotrek zdobył podręcznik dla radzieckich pionierów, w której znalazł schemat odbiornika dwulampowego, ale na prąd z sieci. Wiele wysiłku musiał włożyć młody konstruktor, żeby wykorzystać ten opis i według niego zbudować odbiornik na lampy zasilane z baterii. Praca nie poszła na marne, co zachęciło chłopca do dalszych modyfikacji i wkrótce powstał już fachowy odbiornik według schematu popularnego na wsi czterolampowego odbiornika bateryjnego o wdzięcznej nazwie Juhas.

Najczęściej słuchano I Programu Polskiego Radia. Ulubionymi audycjami były Podwieczorki przy mikrofonie z sołtysem Kierdziołkiem i Hanką Bielicką. Słuchano też popularnej audycji dla wsi Wesoły autobus oraz wielu słuchowisk. Nie lubiano wiadomości, bo te nigdy nie były pełne, obiektywne i prawdziwe. W miastach i wioskach położonych w pobliżu miast założono ludziom w mieszkaniach głośniki połączone przewodem rozwieszonym na słupach z potężnym radioodbiornikiem znajdującym się najczęściej w urzędzie pocztowym. Głośniki te nazywano popularnie kołchoźnikami, toczkami albo kukorużnikami. Można było przez nie słuchać tylko pierwszego programu, czasem nadawano jakąś audycję lokalną np. na 1 Maja. Za radio i kołchoźniki trzeba było opłacać abonament.

W czasach socjalizmu wszystko zostało podporządkowane "jedynej słusznej sprawie", dlatego ludzie czuli, że są manipulowani i podświadomie szukali jakiejś odtrutki, aby nie pozwolić sobie zrobić wody z mózgu. Taką odtrutką był zawsze Kościół i zagraniczne stacje, szczególnie Wolna Europa za czasów Jana Jeziorańskiego i jego następcy. Stację tę zaciekle zagłuszano, na odbiornikach kryształkowych odbiór był prawie nieosiągalny, ale Pioniery, a potem Juhasy, dawały sobie radę z zagłuszaniem i prawie w każdym domu słuchano Wolnej Europy, nieraz do późnych godzin nocnych. Ludzie chętnie słuchali programów tej rozgłośni, ponieważ akcentowała element polski, katolicki i narodowy. Najbardziej bogatą oprawę miały programy świąt Bożego Narodzenia, które były nasycone treścią i elementami religijnymi, nieosiągalnymi w audycjach krajowych, dlatego też one zaspokajały potrzeby wielu osób, szczególnie tych, co nie mogły udać się do kościoła z racji wieku lub choroby. Z ogromnym zainteresowaniem słuchano dzienników radiowych i wiadomości, zawsze były one odmienne od tego, co można usłyszeć w radiu krajowym, niejednokrotnie powtarzane i komentowane przez chłopów. Dziadek Kubuś radia nie posiadał, ale na słuchanie zagranicznych audycji przychodził do Dobrzyków, najchętniej słuchał niedzielnej transmisji Mszy św. z Monachium lub z Londynu. Ktoś oskarżył Kubusia, że słucha Wolnej Europy i z tego powodu musiał chłopisko stawiać się kilka razy na przesłuchanie na miejscowym posterunku milicji. Kiedyś Kubuś jechał autobusem do powiatu, wszystkie siedzenia były zajęte i nikt nie kwapił się staremu ustąpić miejsca. Po chwili jazdy na stojąco zobaczył dziadek znajomego milicjanta w stopniu sierżanta siedzącego wygodnie w fotelu. Znajomość ta wynikała ze spotkań na posterunku, sierżant ten wiele razy przesłuchiwał starca i oskarżał go o słuchanie dywersyjnych rozgłośni. Stary podszedł do milicjanta z chrześcijańskim pozdrowieniem i powiedział: - Jeśli mi pan ustąpi miejsca, to powiem panu, o czym mówi Wolna Europa. Milicjant tylko czekał na takie wyznanie, wstał więc oddając Kubusiowi swoje miejsce i bardzo zadowolony zapytał: - No to co dziadku mówi ta Wolna? Stojący dookoła ucichli czekając, co stary odpowie, ale ten odrzekł: Panie władzo, powiem, ale tylko panu i tylko na ucho. Nie powiem im wszystkim, bo mnie mogą oskarżyć o jakąś dywersję. - No to proszę powiedzieć! - odparł lekko już zdenerwowany funkcjonariusz. Dziadek poprosił go aby nachylił się i na cały głos wrzasnął: - Wrr, piii! Wszyscy wybuchli gromkim śmiechem, bo najczęściej zamiast audycji Wolnej Europy słychać było w głośniku właśnie takie zagłuszanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W Barcelonie beatyfikacja Lycariona Maya. Chciał być bratem wszystkich

2025-07-11 17:18

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Barcelona

Vatican Media

Brat Lycarion May, marysta

Brat Lycarion May, marysta

Kardynał Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, będzie przewodniczył jutro, 12 lipca, Mszy Świętej, podczas której młody szwajcarski zakonnik, wychowawca ubogich w Hiszpanii, zamordowany w czasie rewolt ludowych w 1909 roku, zostanie wyniesiony na ołtarze. Głosił braterstwo w świecie pełnym konfliktów.

„Aby udać się do Pueblo Nuevo, trzeba być gotowym oddać życie”. Tak mawiał Lycarion May (z domu François Benjamin), brat marysta, który 12 lipca, zostanie beatyfikowany w Barcelonie, w Hiszpanii. Uroczystość odbędzie się w południe w kościele św. Franciszka Salezego i będzie jej przewodniczył w imieniu Papieża kardynał Marcello Semeraro.
CZYTAJ DALEJ

Przed Mszą św. z Papieżem Leonem XIV święto w Castel Gandolfo

2025-07-11 18:11

[ TEMATY ]

Castel Gandolfo

Papież Leon XIV

@Vatican Media

Leona XIV mieszkańcy i turyści przywitali w Castel Gandolfo 6 lipca

Leona XIV mieszkańcy i turyści przywitali w Castel Gandolfo 6 lipca

Na dwa dni przed Mszą Świętą, której przewodniczyć będzie Papież w parafii św. Tomasza z Villanueva, ks. Tadeusz Rozmus, salezjanin i proboszcz świątyni, podkreśla duchowe i wspólnotowe zaangażowanie wiernych. „Za każdym razem, gdy Papież tu przyjeżdża, miasto zmienia się w miejsce świętowania” – mówi ksiądz proboszcz.

W centrum Castel Gandolfo znajduje się papieska parafia pod wezwaniem św. Tomasza z Villanueva, której patronem jest hiszpański augustianin. W czasie, gdy w miasteczku przebywa podczas letniego wypoczynku Papież Leon XIV, miejsc to staje się platformą spotkania, wiary i służby.
CZYTAJ DALEJ

Bp Jacek Kiciński CMF: - Módlmy się o kapłanów kochających Boga, Kościół i ludzi

2025-07-12 11:37

ks. Łukasz Romańczuk

Po raz czwarty w Miliczu odbywa się Pielgrzymka Margaretek i Dwunastek. To pielgrzymka osób, które każdego dnia modlą się za kapłanów oraz o wierne i święte powołania do życia kapłańskiego zakonnego i misyjnego.

Pielgrzymka rozpoczęła się od adoracji Najświętszego Sakramentu oraz modlitwy różańcowej prowadzonej przez ks. Waldemara Kocendę, proboszcza parafii Narodzenia NMP w Miękini oraz koordynatora Margaretek w Archidiecezji Wrocławskiej. Z racji deszczowej pogody tym razem pielgrzymi nie zgromadzili się na placu kościelnym i przy ołtarzu polowym, ale w kościele św. Anny. Eucharystii przewodniczył bp Jacek Kiciński CMF, a w słowie wprowadzenia ks. Waldemar Kocenda, witając wszystkich obecnych oracz uczestników pielgrzymki powiedział: Ufamy, że nasza wspólna modlitwa przyczyni się do wielkiego dzieła, które zawiera się w słowach: “Proście Pana żniwa, żeby posłał robotników na swoje żniwo”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję