Kard. Pell już na początku wywiadu, który ukazał się na portalu katholisch.de, zaznacza, że jak dotąd miał dobre życie.
- Jestem bardzo wdzięczny za moje kapłaństwo, za możliwości, jakie miałem w życiu – wyznaje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Australijski hierarcha podzielił się także swoimi refleksjami nt. aktualnej sytuacji w Kościele, kryzysu powołań czy problemu nadużyć seksualnych.
Reklama
- Całkowicie błędną interpretacją byłoby myślenie, że ten straszny kryzys wymaga całkowitego przekształcenia naszych struktur lub sposobu, w jaki żyjemy. Nie potrzebujemy kolejnego Kościoła protestanckiego. Liberalni protestanci tracą wiernych znacznie szybciej niż my. Kluczowe pytanie, które musimy zadać nam w Australii, ale także wy w Niemczech, brzmi: czy jesteśmy sługami i obrońcami apostolskiej tradycji, wiary, objawienia – czy też ich panami, abyśmy mogli je fundamentalnie zmienić? - pyta w rozmowie kard. Pell.
W odniesieniu do ostatnich doniesień związanych z błogosławieństwem par homoseksualnych przez niektórych duchownych w Niemczech zaznaczył:
- Z pewnością niektórzy chcieliby przepisać chrześcijańską naukę o seksualności, chcąc pobłogosławić związki homoseksualne. Niektórzy chcą zmienić nauczanie Jezusa na temat ponownego małżeństwa i cudzołóstwa, niektórzy chcą zmienić nauczanie św. Pawła o warunkach przyjmowania komunii, a niektórzy chcą wyświęcać kobiety na kapłanki. Jednak nic z tego nie jest zgodne z tradycją apostolską. Wierzę, że większość zwykłych wierzących popiera tę ortodoksję.
Kardynał zaznaczył także w wywiadzie, że jego pobyt w więzieniu, choć oczywiście upokarzający, „nie był taki zły”. Był to czas odosobnienia i bliskości z Bogiem.
- Do ludzi, którzy podchodzą sceptycznie do wymagań wiary katolickiej, powiedziałbym: chodź, spróbuj, to działa. To zadziałało na mnie w więzieniu – podstawowa chrześcijańska wiara. To znaczy, stoimy za czymś. Aby odnieść sukces, nie musimy podążać za trendami w społeczeństwie, musimy podążać za Jezusem Chrystusem. Pokazują to również badania socjologicznie: grupy religijne, które mają ustaloną, jasną doktrynę, są trwalsze niż liberalne. Dzieci liberalnych chrześcijan często stają się agnostykami – zaznacza w rozmowie kard. Pell.