W czasie narastających trudności w Rzeczypospolitej, w obliczu kryzysu politycznego, wybuchających afer korupcyjnych pojawia się mniej zauważone zagrożenie dla rodziny.
Pod odwracającym uwagę parasolem problemów Minister Finansów proponuje "reformę" finansów publicznych, której głównym hasłem jest "uproszczenie" systemu podatkowego, polegające głównie na... likwidacji
ulg podatkowych!
Korzystając z wiedzy i doświadczenia osób zawodowo zajmujących się finansami i podatkami, wiemy, iż dzisiaj ok. 90% podatników - osób fizycznych - rozlicza swoje dochody w pierwszym przedziale skali
podatkowej. Wiele rodzin korzysta z różnych ulg podatkowych i odliczeń, z których najważniejsze dla rodziny jest wspólne rozliczenie małżonków i osób samotnie wychowujących dzieci.
Korzystając z tych ulg i odliczeń, w rzeczywistości większość osób rozliczających się w pierwszym przedziale skali podatkowej płaci ok. 13% efektywnego podatku. I widać wyraźnie, że zniesienie ulg
podatkowych, nawet przy obniżaniu progu podatkowego o 1% (odsuniętego w czasie!) i zwolnieniu z podatku niewielkiej grupy najmniej zarabiających spowoduje, że ogromna liczba osób zapłaci w efekcie o 4-5%
podatku więcej. Będzie to w dzisiejszej trudnej sytuacji kolejne, nieludzkie uderzenie w rodzinę.
Propozycja likwidacji wspólnego rozliczenia małżonków i osób samotnie wychowujących dzieci zdradza wyraźne, antyrodzinne nastawienie Ministra Finansów, który tak bardzo zabiega o względy Kościoła
katolickiego. Kościoła, dla którego rodzina oparta na trwałym małżeństwie mężczyzny i kobiety jest wielką wartością nie dającą się zastąpić żadnymi innymi formami związków.
Także Konstytucja RP wyraźnie nakazuje wsparcie i obronę rodziny (art. 71).
Także lansowana przez niektórych propozycja podatku liniowego nie jest rozwiązaniem szanującym rodzinę. Zniesienie ulg i wprowadzenie jednej, nawet niższej stawki podatku liniowego również spowoduje
faktyczne podwyższenie podatku osób mniej zamożnych.
Dla rodziny sprawiedliwym rozliczeniem podatkowym, uwzględniającym jej wkład w tworzenie "kapitału ludzkiego", byłby podatek płacony od jej zdolności podatkowej, to znaczy podatek płacony od środków
pozostających po rozliczeniu w rodzinnym budżecie jej wkładu na np. wychowanie dzieci czy opiekę nad osobą niepełnosprawną. Te koszty dają się rozliczyć za pomocą właściwych wskaźników, tak jak to ma
miejsce np. we Francji.
Poszukiwanie zwiększonych dochodów do budżetu nie może się odbywać kosztem rodziny. Obecnie jest to jedyne proponowane rozwiązanie, bo tak niestety należy rozumieć zapowiadaną "reformę" zasiłków rodzinnych
czy propozycję "reformy" podatków.
W budżecie państwa są inne miejsca ograniczania wydatków, jak np. rozliczne fundusze, agencje, które pochłaniają ogromne sumy, a stanowią głównie wsparcie finansowe różnych grup i interesów.
Eksperci zwracają również uwagę, iż efektywny wzrost dochodów budżetu spowoduje również odciążenie fiskalne, przede wszystkim małych i średnich przedsiębiorstw (połączone z uproszczeniem procedur
administracyjnych). A jak wyraźnie widać, główne poszukiwania dochodów budżetowych koncentrują się na wyciąganiu pieniędzy z budżetów rodzin.
Apelujemy do wszystkich osób decydujących o finansach państwa, by uszanować rodzinę, dając jej możliwości autonomii finansowej pozwalającej zaspokoić jej podstawowe potrzeby, umożliwiając rodzinie
realizację zadań, do których jest powołana, zwłaszcza dobrego wychowania i wykształcenia następnych pokoleń - czyli dobrego wykształcenia tzw. kapitału ludzkiego. To zadanie w 60% finansuje rodzina, a
od jakości "kapitału ludzkiego", który przygotowuje przede wszystkim rodzina - jak dowodzi wielu ekonomistów, laureatów Nagrody Nobla - zależy pomyślność i dobrobyt państwa i narodu.
Finansowe uznanie i wsparcie rodziny zaowocuje wzrostem dochodu narodowego, poprawi dobrobyt państwa i narodu. Od stabilizacji i bezpieczeństwa finansowego rodziny zależy dobro kraju.
Warszawa, 26 kwietnia 2003 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu