Będąc pielgrzymem musisz być zdyscyplinowany. Masz określony cel, który należy wykonać. W innym przypadku mogą pojawić się problemy z jego realizacją.
Mieliśmy do przejścia lekko ponad 30 km. Dlatego też dzień rozpoczął się inaczej niż zwykle. Nie było wspólnego rozpoczęcia, ale każdy mógł wyjść o godzinie, która mu pasowała.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pierwsze kilometry rozpoczynaliśmy w ciemnościach. W Hiszpanii słońce wschodzi trochę później niż w Polsce. Trasa była bardzo przyjemna, tak do 25 km, kiedy to rozpoczęła się seria wzniesień i zejść. Ostre wejście i mocne zejście. Trzeba być ostrożnym, aby nie nabawić się kontuzji.
Na trasie spotkaliśmy wiele osób, które pojawiły się w dniach poprzednich. To normalne, wszakże idziemy w tym samym kierunku i w podobnym tempie marszu.
W Meride, miejscowości położonej w środku trasy między Palas de Rey a Arzua podobno podają najlepsze ośmiornice w Galicji. Postanowiliśmy to sprawdzić. Idąc ulicami Meride usłyszałem krzyk: Padre, Padre. Pan ten wykonywał także gest ręką chcąc zaprosić nas do lokalu na pulpo czyli ośmiornice. Co ciekawe jedną ręką machał do nas, a w drugiej pokazywał nam ośmiornicę, która właśnie wyciągnął z wielkiego gara napełnionego gorpscym winem.
W lokalu tłum ludzi. Obsługa jakby pracowała na szóstym biegu. Szybko i sprawnie, choć kilka razy kelner nam mówił: „Minuta i jestem”. Porcje ośmiornicy były bardzo syte i smaczne.
Zanim dostaliśmy do Meride, gdy schodziliśmy z polnej drogi, śmignął obok nas samochód - Audi 80. Później stał on pod kościołem św. Krzysztofa w następnej wiosce. Okazało się, że to miejscowy kościelny pędził, aby otworzyć pielgrzymom kościół.
Gdy szliśmy napotkaliśmy młodzież z Hiszpanii, która miała plecaki że Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Gdy zbliżaliśmy się do nich, zauważyłem lekkie zamieszanie. Jedna z dziewczyn widząc nas zaczęła z uśmiechem gestykulować do pozostałych. Gdy podeszliśmy bliżej ich opiekun zaczął nagrywać nas telefonem, młodzież zaczęła klaskać i wołać: „Viva Polonia”, a wśród pojedynczych osób „Polonia - Robert Lewandowski”.
Reklama
Pogoda jest bardzo odpowiednia na trasie. Nie jest gorąco, a lekki wiatr sprawia, że idzie się bardzo przyjemnie.
Rytm marszu nadaje modlitwa. Ważny element każdego dnia.
Gdy dotarliśmy do naszego miejsca noclegu, dowiedzieliśmy się szczegółów dotyczących dalszej części dnia. Niestety miejscowy proboszcz był na urlopie, a ksiądz zastepujacy go nie chciał podjąć decyzji, abyśmy mogli odprawić Mszę świętą w kościele. Zapadła decyzja, aby odbyła się ona na tarasie przy naszej alberdze. Na szczęście noszę ze sobą paramenty liturgiczne, które pożyczył mi przed wyjazdem ks. Paweł z Nowego Dworu.
Po skończonej Eucharystii odbył się wieczorny apel i wprowadzenie duchowe do następnego dnia. Tradycyjnie wprowadzenie prowadził ks. Norbert.
W planach na następny dzień miało być 18 km. Przed snem okazało się, że w przewodniku był chochlik drukarski i do przejścia mamy 24 km. Ale cóż to jest dla doświadczonego pielgrzyma? Sama radość. I z tą radością wstaje i szykuje się się drogi.
Buen Camino
Koniec części 4.